sobota, 31 stycznia 2015

Epilog/Prolog/Chapter1


                     ~Epilog~

~Federico~

Minął rok od śmierci najbliższych mi osób. Tamtego dnia, mój świat obrócił się do góry nogami. Zostałem sam. Mimo, że żyje to czuje się martwy. Bez duszy. Czemu żyje? Taki był plan. Lorenco po zabiciu Lu... zastrzelił swoich wspólników, następnie popęłnił samobójstwo strzelając sobie w skroń. Jaki miał w tym cel? Zabrał mi wszystkich, a teraz cierpie. Zabijając siebie i swoich podwładnych pozbawił mnie zemsty. Zostawił mnie, abym żył bez nich wszystkich i nie miał na kim się zemścić. Brutalne.

//Stałem na dachu bloku z głową zwróconą ku ziemii
i wiedziałem, że ten skok nic nie zmieni//

Stojąc na dachu patrzę na panorame Rzymu. Przeprowadziłem się, nie mogłem żyć w mieście tylu wspomnień. Mimo to, moje sny nadal nawiedzają słowa Vincenta, głupota Louisa, misje z Salem, wspólna jazda autem z Teo, przyjacielskie gesty Leona i wyjątkowość Lusi. Nawet nie zdąrzyłem powiedzieć jej jak bardzo ją kocham.

// Where'd you go?
I miss you so
Seems like it's been forever
That you've been gone
Please come back home//

Życie zrobiło ze mnie skurwiela. Zabijanie sprawia mi przyjemność, kiedy patrzę na ludzi błagających o litość, przypomina mi się tamten dzień, kiedy to ja na marne błagałem o jego litość. Chce, żeby każdy czuł się tak jak ja. Chce widzieć cierpienie na twarzy każdego człowieka na świecie.

//Zabicie jednego człowieka czyni cię mordercą. Zabicie milionów- Królem. Zabicie wszystkich- Bogiem. W końcu zostanę Bogiem. Bo ta gra tutaj, w tych brudnych ścianach, tak naprawdę nie różni się od tej, w którą ludzkość gra wszędzie i od zawsze. W końcu wszyscy zabijają. Wszyscy umierają. Wszyscy zgniją w piekle//

Samobójstwo? Nigdy o nim nie myślałem. Samobójca to tchórz, który nie ma odwagi żyć...

// Ja nie rozumiem samobójców, bo żeby żyć, trzeba mieć odwagę, a samobójcy to tchórze. Tchórze i narcystyczni egoiści, którzy myślą, że wszystko się kręci wokół nich //

...ale ja zawsze byłem tchórzem. Rozpędzam się i skacze z dachu... ciemność.

// Wkrótce będziemy razem każdej nocy widzę twój uśmiech
przysięgam że niebo przyjdzie do mnie.
Miłość jest wszystkim co ma znaczenie.//

                      ~Prolog~

Queen Ethelburga’s College, jedna z najlepszych szkół z internatem na północy Anglii. To tu zaczyna się nasza historia. Historia o ludziach, którzy pragną akceptacji, przyjaźni i miłości.
           Niby różni, ale tacy sami.


                 ~Chapter 1~

~Ludmila~

Właśnie zaczynam trzeci, ostatni już rok w Queen Ethelburga’s College, w Anglii. Prestiżowa szkoła, luksus i wszystko co najlepsze. Każdy z nas cieszy się jak głupi.
Nowy rok.
Nowe twarze.
Starzy znajomi.
Nie należe do popularnych osób. Zależy mi tylko na nauce. Tylko to jest ważne. Nie zawieram nowych znajomości. Mam swoje przyjaciółki. Violetta i Francesca rozumieją mnie bez słów. Wiedzą, że jedyna droga do sukcesu prowadzi przez nauke. Niestety, nasz dyrektor nie podziela mojego zdania. Dla niego ważny jest sport i to, aby jego zawodnicy w Rugby zdobywali jak największe osiągnięcia. Nienawidzę naszej szkolnej drużyny, a zwłaszcza nienawidzę ich kapitana i głównego atakującego- Federico Pasquarelliego. Do jego stóp pada każda dziewczyna, tylko nie ja. Może i jest przystojny, ale jest psem, który biega za piłką po malachitowej trawie i zalicza każdą napotkaną panienkę w klubie. Mój facet musi mieć ARTYSTYCZNĄ DUSZE, a Pasquarelli zupełnie się do nich nie zalicza.
- Ludmila
-Luśka, odwróć się
Do moich uszu dociera krzyk moich przyjaciółek. Mimo tego, że ostatni raz widziałyśmy się dwa miesiące temu, to strasznie za nimi tęskniłam. Zostawiam walizki przed szkołą i biegne do nich najszybciej jak się tylko da. Od razu wszystkie trzy rzucamy się sobie w ramiona.
- Lu, ale ślicznie wyglądasz-
Francesca wskazuje na moją bladoróżową sukienke do kolan, z odkrytymi ramionami. Muszę przyznać, że wyglądałam w niej jak nie ja. Zawsze chodziłam w szarych, luźnych rzeczach, ale ostatnio wzięło mnie na zmiane swojego stylu na bardziej dziewczęcy.
- Ty też wyglądasz pięknie Fran
Włoszka jak zwykle miała na sobie sukienke, która wskazywała jej włoskie korzenie. Sukienki w duże grochy, stały się jej znakiem rozpoznawczym już od pierwszej klasy liceum.
- Vilu, a jak tam wakacje w Paryżu? Widziałaś Wieże Eiffla?
- Nie, nie interesują mnie takie badziewia, byłam w Luwrze dzieła sztuki przedstawione w tym muzeum przechodzą same siebie. Byłam pod ogromnym wrażeniem
Cała Violetta, walić najpiękniejsze miejsca i zjawiska natury. Najważniejsze jest muzeum. A mówi się, że to ja jestem sztywniarą.
- A co Ferro? Ze mną się nie przywitasz?
Jego głos, wkurza mnie bardziej niż w poprzednim roku. Do moich nozdzy dociera paskudna mieszanka trzech różnych zapachów perfum męskich.
Cholera jasna, nasi `cudowni´ Rugbiści postanowili się przywitać. Odwracam się napięcie, a moim oczom ukazują się trzy wysokie, dobrze zbudowane sylwetki.
- Wiesz Pasquarelli, jakoś nie lubie psów, więc uciekaj
Przez chwile zastanawiam się czy nie jest mu za duszno. Czarna, opinająca się na jego idealnie wyrzeźbionej klacie koszulka, biała bejsbolówka z długimi rękawami i długie jensy to niezbyt dobrze dobrany strój jak na dzisiejszą temperaturę. Muszę przyznać wygląda pociągająco, ale to nie zmienia faktu, że jest głupim, rozpuszczonym psem, bez jakiej kolwiek wyobraźni.
- Każdy pies, ugania się za swoją właścicielką kochanie
- Kiepski podryw Pasquarelli, na twoim miejscu poćwiczyłabym trochę bajere, bo zmiast rzucać ci się w ramiona, mam ochotę schawtować ci się do torby, a teraz wybaczcie panowie, ale razem z dziewczynami musimy sprawdzić z kim będziemy musiały dzielić domek. A więc Adios
Kiedy razem z dziewczynami mamy zamiar udać się w przeciwnym od nich kierunku, to powstrzymuje nas Hernandez. Diego jest kolejnym idiotą z drużyny, gra na pozycji Wiązacza, nie mam pojęcia za co odpowiedzialny jest na tej pozycji, a sama nazwa nic mi nie mówi.
- Nie musicie tego sprawdzać, bo my już to sprawdziliśmy, nie będziecie zachwycone
- O co ci chodzi Hernandez?
Francesca zabija go wzrokim, nie mam pojęcia czemu ta dwójka tak bardzo się nie lubi, ale są drugim odzwierciedleniem mnie i Pasquarelliego.
- Diego nie mów im, niech same zobaczą.
Federico zaczesuje dłonią grzywkę do góry i puszcza do mnie oczko.
- Do zobaczenia kotku, idziemy panowie nic tu po nas.
Diego i Leon odwracają się za Włochem i oddalają się do najbardziej widocznej strefy dziedzińca szkoły, gdzie oprócz sportowców wstęp mają jeszcze te badziewne pomponiary zwane Cheerleaderkami. W sumie zastanawia mnie Verdas, czylo trzeci chłopak, który przyszedł do nas razem z tym idiotą. Leon zawsze miał najwięcej do powiedzenia, a teraz stał ze spuszczoną głową i nic nie mówił. Dziwne. W każdym razie nie ważne, teraz musimy sprawdzić z kim będziemy dzielić nasz domek, ponieważ gdzieś jednak mieszkać musimy. Jeden domek podzielony jest na dwie części, jedna męska, a druga żeńska. Dzieląc go razem, nauczyciele twierdzą, że uczymy się współpracy i nabierania kontaktu z innymi. Dochodzę do listy uczniów i wyszukuje swojego nazwiska. Znalazłam.

   Imię Nazwisko Nr.domku

Ludmila Ferro 213
Francesca Resto 213
Violetta Castillo 213
Diego Hernandez 213
Leon Verdas 213
Federico Pasquarelli 213

Zabijcie mnie....


~~~~~~~~~~~~

A więc
Tak o to, prezentuje się Chapter 1 ^^
Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu. I zostanie ze mną do końca.

DZIĘKUJE WSZYSTKIM, KTÓRZY BYLI ZE MNĄ AŻ DO KOŃCA TAM TEJ HISTORII, DZIĘKUJE KOCHANI <3

POZDRAWIAM
Ola<3

PS POSZUKUJE OSOBY, KTÓRA ZROBI MI SZABLON NA TEGO BLOGA <3



piątek, 30 stycznia 2015

Capitulo 39


~Federico~

Leże na twardej, zimnej podłodzę. Moje ciało jest kompletnie bezwładne. Nie mogę się ruszyć, nie mam na to siły. Otwieram oczy, nie mam pojęcia, gdzie jestem i co tutaj robie. Nie rozpoznaje tego miejsca. W pomieszczeniu panuje mrok, nie widzę nic. Żadnych okien, żadnego światła. Próbuje przypomnieć sobie, wszystko co zdarzyło się wcześniej, ale ból nie daje mi na to pozwolenia. Kurwa, w co ja się wpierdoliłem.
- No, Pasquarelli widzę, że wstałeś
Ten głos, jakbym kiedyś już go gdzieś słyszał, ale nie jestem pewny gdzie.
- Kim ty jesteś? I gdzie ja jestem?
- Na twoim miejscu nie marwiłbym się tak o siebie, bo ty zginiesz ostatni. Niestety, twoi przyjaciele nie mają tego samego szczęścia.
- Jeżeli ich dotkniesz to pożałujesz, gdzie oni są?
-Bliżej niż myślisz
Słyszę kroki, a po chwili ktoś zapala światło. Zamykam oczy, światło mnie razi, muszę się do niego przyzwyczaić. Mrugam kilka razy, kiedy mój wzrok stał się ostrzejszy, rozglądam się po pomieszczeniu. Zamieram. Naprzeciwko mnie, siedzą moi przyjciele, przywiązani do krzeseł. Z ich ciał sączy się krew, a z moich oczu płyną gorzkie łzy. Zerkam na Leona, który podnosi głowę do góry z moich ust wydobywa się krótkie słowo `przepraszam`, mój wspaniały przyjaciel odpowiada mi zwykłym `nic się nie stało, nie obwiniaj się`. Nasz oprawca dostrzegł całą scene, chwycił za pistolet i jednym, celnym strzałem trafił Verdasa w sam środek głowy. Z jego ust pada krótkie `Żegnaj przyjacielu`, jego oczy zamykają się, umiera. Straciłem go. Kurwa. Ciemność.
Znów wraca mi świadomość, niemogę otworzyć oczu, ale słyszę wszystko co dzieje się wokół.
Rozmowa dwóch osób, strzały, krzyki i huk, ktoś upada. Zbieram w sobie wszystkie siły jakie mam. Otwieram oczy. Widzę leżącego, podziurawionego od strzałów Teo. Zamykam oczy... znowu ciemność.
Piski, krzyki,huki, dźwięki strzałów, wszyscy moim przyjaciele padają jedno po drugim, a ja nie mogę się ruszyć. Ta świadomość rani moje serce. Zbieram całą swoją siłe i otwieram powieki, moim oczom ukazują się już tylko dwie siedzące postacie, rozpoznaje w nich Salvatora i Louisa są dość mocno pobici. Co za potwór zrobił coś tak okropnego? Łzy spływają po moich policzkach. Po chwili znowu zamykam oczy... strzały... ciemność...
- Pasquarelli, obudź się, słyszysz mnie?
Otwieram oczy, patrze na osobę stojącą przede mną, o dziwo nic mnie nie boli. Postać ma na głowie kominiarkę, nie widzę jego twarzy. A szkoda, bo jedyne o czym myśle to splucie mu w tą głupią morde. Zabił moich przy...
- Co z Ludmilą?
Nagle wspomnienia z tamtego dnia wracają do mnie jedno za drugim. Lusia była, wtedy przy mnie. Kochaliśmy się ze sobą, a teraz ? Gdzie ona jest? Miałabyć przy mnie bezpieczna. Zawiodłem.
- Spokojnie, twoja dziewczyna jest jedyną bliską ci osobą, która jeszcze żyje, ale do czasu
Jego słowa są potwierdzeniem najgorszego scenariusza. Oni zgineli. Sal, Lou, Vini, Teo, Diego, Viola, Fran i ... i Leon. On padł jako pierwszy. Był najlepszym przyjacielem, a już go nie ma. Nie ma go. Nie ma ich.
- Posłuchaj Antonello...
- Skąd wiesz?
- O czym? O tym, że w mafii nazywają cię Antonello? Przypomnij sobie piętnasty czerwiec dwa tysiące trzynasty rok. Pamiętasz ten dzień? Pamiętasz co wtedy zrobiłeś?
- Zdejmi kominiarke i rozwiąż mnie to wtedy pogadamy jak faceci dupku
Dostaje tube na ryj, ale nie żałuje słów, które wypowiedziałem. Jest dupkiem, zabił moich przyjaciół, a jego następnym celem jest Lusia. Nie pozwole jej skrzywdzić. Zrobie wszystko byle by tylko była cała i zdrowa. Ona nie może odejść
- Czemu robisz to wszystko i kim ty kurwa jesteś?
- Chcesz wiedzieć kim jestem? Dobrze, zgoda
Mężczyzna zdejmuje kominiarkę, zamieram. Jestem w szoku... stoi przede mną
- Lorenco Martines, twój były przyjaciel, były szef Diega i Francesci. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Tak, ale czemu ty, czemu to robisz?
- Naprawdę mnie nie poznajesz? Naprawdę nie pamiętasz co zrobiłeś piętnastego czerwca dwa tysiące trzynastego roku? Naprawdę jesteś takim idiotą?
- Nie znaliśmy się wtedy... poznaliśmy się dopiero w Buenos Aires. Nie znałem cię wcześniej
Lorenco wybucha śmiechem, kurwa mać o co tu chodzi.
- A pamiętasz może Hansa Cano?
- Tak, był członkiem naszej ekipy, ale ...
- No właśnie, ale co? No powiedz co mu zrobiłeś? Powiedz jak strzeliłeś wtedy w moją klatkę piersiową i myślałeś, że już nie żyje.
Zamieram, dlatego wydawał mi się tak cholernie znajomy. Lorenco to Hans.
- Mścisz się teraz tak?
- Tak, odebrałeś mi to co kochałem ja, teraz ja odbiore ci wszystko co kochasz ty. Wprowadzić ją.
Ostatnie słowa wypowiada dość głośno. Podnoszę głowę wyżej, dwóch mężczyzn wprowadza kogoś do śro... Ludmila... Patrzę na jej słabe, nagie ciało jest zapłakana. Nie chce wiedzieć co oni z nią robili, ale wiem, że cierpiała, a tego nigdy sobie nie wybacze.
- Jak widzisz Pasquarelli, moi panowie już się nią trochę zajeli. Teraz czas na mnie
- Błagam nie rób tego
Z moich oczu ciekną łzy, niechce na to patrzeć, jestem w stanie zrobić wszystko, byle by nic jej się nie stało.
- Zapóźno Pasquarelli
Hans podchodzi do Ludmily, szarpie ją za włosy i brutalnie wpycha język do jej buzi. Łzy spływają coraz częściej. Nie mogę na to patrzeć. Zamykam oczy. Słysze krzyki miłości mojego życia. Nie chce dłużej tego słychać. Próbuje wyrwać się z uścisków grubego sznura, ale to na próżno.
- No co Federico, nie popatrzysz?
Mam ochotę wstać i go zabić, ale nie mogę. Dawny Federico wiedział by co robić, a teraz siedze i wysłuchuje najgorszego. Z każdą minutą płaczę coraz głośniej. Nagle słyszę okropny męski jęk. To wszystko jest obrzydliwe.
- Co nie podobało ci się Pasquarelli?
Muszę przyznać, że twoja dziewczyna nago wygląda lepiej niż myślałem
Lorenco nachyla się nade mną, a ja pluje mu prosto w twarz, za co znowu obrywam.
- Jesteś skurwielem, ona nic ci nie zrobiła, żadne z nich nic ci nie zrobiło.
Dlaczego nie zabiłeś tylko mnie?
- Chciałem, żebyś cierpiał i właśnie dopinam swojego, a teraz skończmy z cierpieniem tej ślicznotki
- Nie zabijaj jej, błagam, zabij mnie, proszę, wypuść ją, nie rób jej już krzywdy.
- Chciałbyś...
Lorenco ciągnie za włosy Ludmile, patrze jej w oczy, widzę w nich cierpienie. Brunet przykłada jej pistolet do skroni i złośliwie się do mnie uśmiecha. Wracam wzrokiem do Lu, jej usta szepczą `kocham cię`, mimo wszystko słyszę jej słowa, jednak nie zdążam jej odpowiedzieć. Spust poszedł w ruch. Ludmila pada na ziemię... znowu ciemność...


~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3
Mam nadzieje, że wam się podoba i stwierdzicie, że jak na jeden dzień to zadużo było już morderstw i mnie nie zabijecie :)
Przynajmniej nie dzisiaj :)
W każdym razie historia pobiega końca, ale spokojnie następna historia ma już swój prolog i rozdział pierwszy więc wrzuce to jutro ^^
Pozdrawiam Ola<3




czwartek, 29 stycznia 2015

Capitulo 38(Uwaga:sceny erotyczne)


~Ludmila~

Wycieram łzy o rękaw mojej bluzki i siadam na łóżku Pasquarelliego. Po całej akcji w sklepie, postanowiliśmy na spokojnie porozmawiać w jego domu. Dziwi mnie fakt, że sam zaoferował się z tą całą rozmową.
Podnoszę wzrok na Federico, uwielbiam na niego patrzeć. Od kąt tylko wyjechał, to nie mieliśmy okazji normalnie porozmawiać, a teraz jest tutaj przy mnie. Co prawda, nie wybaczył mi, ale mam nadzieje, że wszystko sobie wytłumaczymy i będzie dobrze.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeżeli zdejmę bluzkę, jest brudna od twojego tuszu, a mi i tak jest strasznie gorąco.
Kiwam przecząco głową, a Włoch posyła mi lekki uśmiech, po chwili staje przede mną, a jego klata kusi mnie w każdym njmniejszym calu. Mam ochotę rzucić się na niego i pokazać mu jak bardzo moje ciało spragnione jest jego bliskości.
Powstrzymuje się jednak, wiem że to nie odpowiedni moment na uwalnianie żądzy mojej podświadomości. Spuszczam głowę na dół, nie chce żeby Fede dostrzegł podniecenia czającego się w moich oczach, napewno źle by to odebrał.
- A więc o czym chciałeś rozmawiać?
- Wydaje mi się Lu, że mamy dużo do obgadania prawda? Po pierwsze chciałem cię przeprosić za tą akcje na naszej misji, zachowałem się dość paskudnie. Musiło cię to bardzo zranić, a ja tak naprawdę tego nie chciałem. Po drugie chce cię przeprosić za to, że nie pozwoliłem ci się wytłumaczyć. Powinienem dać ci szanse naprostowania tego wszystkiego, ale jednak ja wolałem zachować się jak dupek. Musisz mnie jednak zrozumieć, czały czas obliczałem dni do naszego spotkania. Liczyłem, że dotrzymasz danego mi słowa, myślałem że poczekasz na mnie. W tym pubie zrobiłem z siebie kompletnego idiote. Gdy wszyscy przyszli, a Ciebie i Teo nie było, mówiłem, że jestem tu specjalnie dla ciebie, bo kocham cię i nic nie będzie w stanie przeszkodzić nam w szczęściu. Wszyscy gapili się na mnie jak na wariata, bo wiedzieli. A ja głupi robiłem sobie nadzieje na coś, co już od bardzo dawna nie istniało. Wiesz jak bardzo zraniłaś mnie tym wszystkim Lusiu?
Chowam twarz w dłoniach, kilka razy kalkuluje sobie w głowie wypowiedziane przez niego słowa. On naprawdę się zmienił. Jest taki spokojny i zdystansowany. Kiedyś roztrzaskałby mi głowę o krzesło, a teraz siedzi przede mną zupełnie inny człowiek.
- Nie przepraszaj mnie, nie jesteś winny niczemu. Chciałem dobrze. Zmieniłeś się i to widać. Ciesze się, że wyszedłeś z tej całej choroby i byłeś w stanie zrobić wszystko, abym była szczęśliwa.
- Nadal jestem w stanie zrobić wszystko, abyś była szczęśliwa, mimo że jestem zły
Uśmiecham się, jego słowa przeniknęły prosto do mojego serca. Nie czuje już chłodu, który dostrzegalny był w jego głosie podczas naszego wcześniejszego spotkania w sklepie. Teraz jego głos jest ciepły i czuły. Tak jakby, nagle zmiękł, czyżbym miała jeszcze jakiekolwiek szanse?
- Przepraszam za wszystko. Ja i Teo to, nie było tak. Próbowałam zapomnieć o bólu, jaki odczuwałam, podczas twojej nieobecności, a on idealnie mnie rozumiał, pomagał i spędzał czas, abym tylko nie myślała o pustce jaką miałam w sercu po twoim odejściu...
- Poczekaj, spojrzysz mi w oczy? Stęskniłem się za tym
Federico chwyta mój podbródek i podciąga moją twarz do góry, tak że patrzę mu prosto w oczy. Jego czekoladowe oczy hipnotyzują mnie, przez moje ciało przechodzą dreszcze, a policzki robią się malinowe. Nienawidzę tego.
- No tak lepiej, a teraz mów dalej
- Więc, ja i Teo to nie porozumienie. Przyznaje byłam nim zauroczona, ale to nie było tak silne jak to co czuje do ciebie.
- A Tomas?
- Tomas jest moim znajomym, nawet nie mogę nazwać go przyjacielem.
- Teo, twierdzi co innego. Powiedział mi, że jesteście razem od kilu miesięcy podobnież niedawno się całowaliście
- Federico, nie mam pojęcia o czym mówisz. Między nim, a mną nigdy nic nie było. Przysięgam. Jeżeli chcesz możesz z nim o tym porozmawiać. Wiem, że gdybym związała się z Tomasem to mogłabym zapomnieć o tobie raz na zawsze. A jeżeli chodzi o Teo, nie chce się z nim już więcej komunikować. I przysięgam, że zrobie wszystko, abyś ponownie mi zaufał.
- Dobrze, wierze ci. Nie wiem czemu, ale wierze w każde twoje słowo. Wybaczam ci, niechce już być daleko od ciebie. Zostańmy przyjaciółmi i zapomnijmy o tym co się stało dobrze?
Nie mogę w to uwierzyć, wybaczył mi. On naprawdę mi wybaczył. Mam ochotę skakać z radości. Z moich oczu znowu lecą łzy, ale tym razem to łzy szczęścia.
- Nie płacz, nienawidzę kiedy płaczesz. A i jeszcze jedno, do tej pory się ze mną nie przywitałaś. Przytulisz mnie?
- Tak
Zeskakuje ze swojego miejsca i sprawnym ruchem wskakuje Federowi na kolana mocno go do siebie tuląc. Nadal nie mogę uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Teraz możemy zacząć od nowa, bo w końcu pisane nam jest szczęście, prawda?

~Federico~

Wybaczyłem jej, musiałem to zrobić, moje życie bez niej byłoby okropne.
Jeszcze dzień wcześniej rozpaczałem i piłem aby zapomnieć, a dziś uśmiecham się i tule ją do siebie. Wszystko tak szybko się zmienia, coś jest, a później tego nie ma. W pewnej chwili Ludmila przejeżdża ręką po mojej klacie. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale podnieciło mnie to. Mój penis od razu zareagował. Kładę głowę na jej karku i od razu tego żałuje, jej szyja pachnie wyjątkowo pociągająco, a moje spodnie zaczynają powoli nie wytrzymywać nacisku mojej erekcji.
Nie myśle zbyt długo, zaczynam robić to na co mam ochotę, podobnież sex po kłótni, jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń na świecie. Moje usta lądują na szyji blondyneczki, przez tak długi czas wyobrażałem sobie tą chwile, a teraz mogę sprawić, aby to wszystko stało się prawdą. Moje usta coraz brutalniej zajmują się szyją dziewczyny, zaczynam zjeżdżaj coraz niżej. Zajmuję się jej obojczykami, przygryzam je, całuje i zataczam kółeczka językiem. Ludmila zaczyna cichutko pojękiwać, widzę jak bardzo jej się to podoba, a to sprawia, że zaczynam czuć się odważniejszy. Moje ręce lądują na pupie Lu, przyciskam ją dość mocno, a dziewczyna wydaje z siebie gardłowy jęk. Uśmiecham się. Jest jej dobrze, a to dopiero początek. Teraz muszę rozpalić ją jeszcze bardziej.
- Jesteś tego pewna?
- Niczego w życiu, nie byłam aż tak pewna Federico
Jej słowa odbieram jak pozwolenie na coś cholernie niesamowitego.
Chwilę patrzę jej w oczy, brakowło mi jej. Nie wytrzymuje podnoszę ją za tyłek i rzucam na łóżko, nachylam się nad nią i odnajduje jej usta. Zaczynam ją całować, nasze języki walczą ze sobą jak nigdy dotąd. Wkładam ręcę pod jej bluzke i zajmuje się jej kształtnym biustem. Przez koronkowy stanik wyczuwam jej stojące sutki. Nie czekam zbyt długo odrywam się od jej ust i zdejmuję kawałek materiału, moim oczom ukazuje się jej czarna bielizna. Idealnie ją dobrała, uwielbiam czarną koronkę. Zębami zachaczam o krawędź jednej miseczki, a po chwili mój język wkrada się do środka. Liże, przegryzam i całuje jej twardy guziczek, a ona wije się pode mną z rozkoszy, to samo robie z drugą piersią. Moje ręce odnajdują zapięcie jej stanika, szybkim ruchem odpinam go i rzucam byle gdzie.
- Federico, szybciej
- Spokojnie kochanie, wszystko w swoim czasie, chce cię wymęczyć
Moja szczęka ląduje na brzuchu dziewczyny, przejeżdżam po nim kilkudniowym zarostem, w rękach nadal pieszczę jej idealny biust.
Widzę po blondynce, że nie wytrzymuje, chce sprowadził ją do granicy wytrzymałości.
- Federico, błagam zrób to teraz, nie wytrzymam dłużej
Patrzę na jej twarz, widzę że się męczy i nie mogę już dłużej na to patrzeć. Ściągam z niej spodnie, a zębami chwytam za ostatnią część jej garderoby. Do moich nozdrzy dociera zapach piżma. Cholera jasna, chce ją jeszczę przytrzymać, ale sam nie daje rady. Językiem przejeżdżam po cieniutkim materiale czarnych majtek i czuje gorzki smak dziewczyny. Podoba mi się.
- Federico, wejdź już we mnie
Jej błagalny głos, sprawia mi przyjemność, ona naprawdę mnie pragnie. Zsuwam materiał po udach dziewczyny. Leży przede mną kompletnie naga. Rozchylam jej uda i nachylam się nad jej kobiecością. Zagłębiam w niej język, a ona chwyta mnie za włosy i mocno przyciąga do swojej pochwy. Mój język wchodzi w nią coraz głębiej wywołując tym krzyki dziewczyny. Kurwa, nie wytrzymuje. Odrywam się od jej ciała i pozbywam się spodni, mój kutas w końcu może nacieszyć się wolnością, ale niestety nie na długo. Wracam do Ludmily, ostrym pchnięciem wchodzę w nią, obydwoje poruszamy się szybko, we własnym rytmie. Jej język oblizuje moje usta, zdaje sobie sprawę z tego, że musi czuć swój własny smak, całujemy się brutalnie i namiętnie. Dochodzimy razem, mój ciepły płyn rozlewa się po jej wnętrzu, na co ona reaguje głośnym, niepochamowanym jękiem. Nagle do moich uszu dobiega głośny huk, a moje ciało przeszywa ogromny, rozpruwający ból. Odwracam głowę, w stronę okna, a jedyne co pamiętam to krzyk Ludmily i twarz postaci, wymierzającej do mnie kolejny strzał z pistoletu. Zamykam oczy... ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3
Mam nadzieje, że rozdział spełnił wasze oczekiwania.
Pozdrawiam i całuje
Ola<3







wtorek, 27 stycznia 2015

Capitulo 37

Capitulo 37

~Federico~

Jakie trzeba mieć szczęście, żeby podczas niedzielnych zakupów, w spożywczaku obok własnego domu spotkać swoją byłą dziewczyne? Żadne, oczywiście nikt nie ma, aż tak wielkiego pecha, aby trafić na tak niezręczną sytuacje... chodziasz jeżeli owa postać ma na imię Federico, a na nazwisko Pasquarelli to szanse wynoszą sto na sto procent. No kurwa mać, zachwile szlag mnie trafi. Stoje sobie w kolejce, kupuje zwykły jogurt, aż tu nagle wchodzi nikt inny, tylko Ludmila. Na szczęście jeszcze mnie nie zobaczyła. Zakrywam twarz czapką z daszkiem i odwracam się plecami do niej. Jeżeli ona mnie zobaczy, to zrobi scene na środku sklepu, a tego wolałbym uniknąć. Nie mam siły na kłótnie i krzyki. W ogóle ostatnio, nie mam ochoty na nic, a konfrontacja z Ferro tylko pogorszy mój stan psychiczny. Dzisiaj muszę zwołać ekipe i obmyśleć plan misji w San Miguel, miałem na opracowanie planu cały tydzień, a ja jak zwykle zostawiam to na ostatnią chwile. W pewnym momencie, słysze odgłosy stukających obcasów dokładnie za swoimi plecami. Stukot ustaje, Ludmila staje w kolejce za mną. Cholera jasna. Oby mnie nie pozna...
- Nie musisz się chować Federico
Kurde, czy naprawdę musze być tak rozchwytywany?
- Nie chowam się, po prostu udaje, że mnie tu nie ma
Nadal stoje plecami do niej, niechce się do niej odwracać. Wiem,że jak to zrobię to pęknę i wybacze jej, a nie powinienem.
- Fede, możemy porozmawiać, błagam.
W jej niegdyś ciepłym i słodkim głosiku teraz wyczuwał smutek i rozpacz, tak bardzo chce ją pocieszyć.
- A co, Tomas już ci nie wystarcza?
- O co ci chodzi?
Tak, najlepiej jest udawać niewiniątko. Po co ona to robi? Chce mnie jeszcze bardziej zdenerwować?
- Ludmila,daruj sobie. Wiem, że ty i Tomas jesteście ze sobą już kilka miesięcy. Nie rozumiem, jak mogłaś zdradzić i mnie i Teo. Ufaliśmy ci. Wierzyliśmy i byliśmy zaślepieni twoją osobą, zakochaliśmy się w tobie.
Nie daje rady, odwracam się do niej i patrzę jej głęboko w oczy. Widzę w nich miłość, ale wiem, że jej oczy potrafią tylko łgać. Wiem,że to wszystko nie jest prawdą.
- Zakochaliśmy się w cudownej osobię, którą grałaś. Cały czas odgrywałaś swoją role idealnie, mąciłaś nam w głowach, robiłaś wszystko, abyśmy byli pionkami w twojej grze. Ale wiesz co, nie pozwole ci już na to, nie pozwole ci wygrać. Odchodzę z twojego życia, raz na zawsze. Nie upokarzaj się już i daj mi żyć własnym życiem.
- Federico, błagam ja...
Ludmila zaczyna płakać, przez moje serce przechodzi rozpruwający ból.
Mogłem wyjść, kiedy tylko ją zobaczyłem. Oszczędziłbym sobie tych wszysykich nerwów.
- Nie błagaj mnie, bo nie masz już o co błagać. Jest już na to wszystko za późno. Zostaw mnie. Jesteś paskudna i nie chce cię już znać.
Odstawiam jogurt byle gdzie i udaje się do wyjścia, muszę odejść, jednak blondynka mi na to nie pozwala, rzuca mi się w ramiona, a jej łzy brudzą moją śnieżnobiałą koszulke
- Federico, nie odchodz, kocham cię słyszysz?
- Odejdz Ludmila, zostaw mnie w spokoju
Tak naprawdę męczę się sam ze sobą. Chce mieć ją obok, ale nie potrafię jej wybaczyć.
- Nie mogę odejść, nie mogę rozumiesz?
- Nie rób scen i puść mnie
- Nie puszczę cię już nigdy
Nie umiem tak, staram się być silny, ale nie wychodzi mi. Wybucham płaczem i obejmuje blondynke, przytulam ją najmocniej jak tylko potrafię. Brakowało mi jej bliskości, ale moja chwila słabości nie oznacza, że jej wybaczyłem.

~Salvator~

Każdego dnia budzę się ze świadomością, że ludzie patrzą na mnie bojaźliwym okiem. Boją się mnie i nie potrafią zaakceptować. Myślą, że jestem na sterydach, bo nie da się, aż tak wyćwiczyć własnego ciała. Twierdzą, że jestem agresywny i zabijam każdego, kto wejdzie mi w drogę. Nikt tak naprawdę nie wiem, że pragnę jedynie miłości, której żadna osoba na świecie nie potrafi mi dać.

~~~~~~~~

Wiem, krótko i byle jak, ale w nexcie będzie się działo...
Rozmowa Fedemily ...
Party w domu Castillo ...
I powrót tajemniczego pana X ...


A co do 71 odcinka, to Lu została *.*
A jej ojciec, jest cholernie cudowną osobą, totalnym przeciwieństwem Priscilli... a fragment z Fedemilą... płakałam, Fede też wyglądał jakby miał się zachwile rozryczeć XD
Ciekawi mnie co będzie z nimi dalej,przecież każda para powinna mieć happy end prawda? Zostało 9 odcinków do końca ... a tu nadal zero Fedemily razem...

Pozdrawiam, naburmuszona tym całym zajściem z Fedemilą
Ola <3


poniedziałek, 26 stycznia 2015

Capitulo 36


~Federico~

Dostałem kolejny cios w serce. Ona i Tomas. Teraz wiem, że moje dalsze wyobrażenia o naszej wspólnej przyszłości nie mają żadnego sensu. Czuje się jak ciota, straciłem wszystko. Straciłem sens. Straciłem ją. Może powinienem pozwolić ci odejść
I wiesz, że będę bronił swojego przekonania
I, że tej nocy do ciebie zadzwonię
Po tym, jak moja krew zatonie w alkoholu
Nie, ja tylko chcę cię przytulić.
Cholera, czy teraz moje wszystkie myśli będą tak wyglądać?
Wydaje mi się, że powinienem z nią porozmawiać, ale moja godność mi na to nie pozwala. Nie będę błaźnić się po raz kolejny. Niech ona wykona pierwszy krok w moim kierunku. Jeżeli jej zależy, to wysili się i przyjdzie sama. To ona zrobiła źle i to ona musi mnie przeprosić, więc czemu to ja mam wyrzuty sumienia?
Wiem, nie powinnienem ich mieć, ale jednak je mam. Jestem dziwny. Dziewczyna nie dotrzymuje obietnicy, spotyka się z innymi, a ja głupi nadal ją kocham, chce jej wybaczyć i być z nią. Kurwa mać. Sam już siebie nie rozumiem. Musze wziąść się w garść, po wyjściu Leona postanowiłem iść na siłownie, to mnie odpręży, a po następne będę mógł rozładować swoją złość na przyrządach do ćwiczeń. Jednak najpierw przed wyjściem z domu muszę wziąść długi, oczyszczający prysznic. Ten tydzień dał mi nieźle popalić. Rozebrałem się i stanąłem przed lustrem w łazience. Nagle wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać. Wyobraziłem sobie mój pierwszy raz z Ludmilą, zrobiliśmy to w łazience w domu Castillo. Patrzę na swoje lustrzane odbicie, a w oczy wrzuca mi się mój stojący członek. Dokładnie pamiętam dni, w których to ona się nim zajmowała. Przejeżdżam dłonią po mojej klatce piersiowej, jestem coraz niżej i niżej, w końcu chwytam dłonią za mojego kutasa i powoli ruszam nim w góre i w dół. Ciągle wyobrażam sobie klęczącą przy mnie blondyneczke. Moja ręka zaczyna poruszać się szybciej i mocniej, zaczynam sapać, myśl o jej pięknych, zamykających się ustach na moim członku wprowadza mnie w ekstaze. Stękam coraz częściej i głośniej. Nie muszę długo czekać na orgazm, już po chwili sperma tryska na mój pulchny, biały dywanik. Uśmiecham się i otwieram oczy, niestety blondynki nie ma obok mnie. Była jedynie w moich pięknych i nierealnych wyobrażeniach.

~ Louise~

Stoje obok Salvatora na siłowni i czekam na niezły WORK OUT! Nasz szefuńcio Pasquarelli stwierdził,że dołączy do nas. Normalnie Poker face, nie mogę uwierzyć, że ten sztywniak w końcu bierze się za siebie. Powinien zacząć wyrywać dupeczki, a siłka jest jednym z najlepszych miejsc, gdzie można imponować tym wszystkim foczką, które wypinają swoje wielkie, wyćwiczone tyłeczki na każdym kroku. Siłownia jest rajem dla facetów, w sumie większość z nas przychodzi tu tylko poglądać te piękne okazy natury. Dzięki Panie za nie.
- Lou, mógłbyś przestać gapić im się na tyłki i zacząć ćwiczyć te swoje skrzydełka zwane rękami?
Tak, Salvator, człowiek demolka, który myśli, że jeżeli on ma 63 cm w łapie, to każdy może tyle mieć, nie ja mam zaledwie 47 i jakoś nie przeszkadza mi to w zaliczaniu tych wszystkich laseczek.
- Uspokój się stary i wyluzuj, jak mogą nie jarać cię te wszystkie dziewczyny. Od samego patrzenia na nie mi ...
- Błagam cię nie kończ, bo przysięgam, że schawtuje ci się do torby
Jeju, temu to dopiero przydałoby się rozluźnienie. Ciekawi mnie fakt czy on kiedykolwiek miał dziewczyne, a może ją miał i po prostu ją zgniótł, albo zjadł? Takie opcje by mi do niego pasowały. Jego osoba, jest ogólnie bardzo dziwna. Czasami się go boje. Jest łysy... takim nie powinno się ufać, a co jak kiedyś był rudy? To jeszcze gorzej. Muszę to jakoś sprawdzić... akta, średniowiecze te sprawy, no przecież starość nie radość, a Sal ma już ponad czterdziestkę. A co jeżeli ja też będę kiedyś stary? I łysy ? A co gorsza żonaty? Co ja wtedy zrobię ? Jak ja będę żyć?

~Vincent~

Siedzę przed monitorem mojego komputera i przeglądam akta z naszej sprawy w Rosario, to właśnie w tej akcji, zostaliśmy odkryci. Muszę przyznać, że bałem się jak głupi. Naszczęście dzięki mojej szybkiej reakcji i inteligentnemu myśleniu, udało mi się zawiesić cały system w firmie broni palnej, która należy do Robinsona, gdyby wtedy Federico był z nami, nie pozwoliłby na takie coś. On odrazu by zareagował, a przede wszystkim nie brałby tej idiotki.
Kolejny raz przeglądam akta. Niby Robinson jest naszym najgorszym przeciwnikiem, ale cholera my go nigdy nie widzieliśmy. Skąd mamy wiedzieć, że ktoś taki w ogóle istnieje? Jest jeszcze jedna sprawa, która nie daje mi spokoju, gdy tylko Pasquarelli wyjechał do Włoch, to facet z czarnego Hummera zniknął.
Dziwi mnie to. Tak, jakby wyparował. Przez chwile przez myśl, przechodzi mi, że to właśnie Feder siedzi za kierownicą tego samochodu, ale raczej nie wjechałby w siebie samego prawda? Chodziasz z drugiej strony, mój przyjaciel zawsze był nieobliczalny, a wynajęcie kogoś kto mógłby go potrącić, nawet by mnie nie zdziwiło. Ta sprawa jest naprawdę dziwna . Narazie niestety wszystkie dowody wskazują na Federa, chciał wepchnąć Ludmile pod pociąg, ponieważ ona, nie chciała go wysłuchać, ani zrozumieć. Niby tylko on "dostaje" informacje o Robinsonie i tylko on wie kiedy i gdzie włączają się alarmy w jego firmach, które z resztą są tajne, ale Pasquarelli jednak wie o istnieniu wszystkich. Na dodatek to wyjechanie. W sumie żaden z nas nie wie, gdzie on tak naprawdę był. Kurwa mać, oskarżam mojego przyjaciela... ale jest tyle dowodów. Mam mętlik w głowię. Po raz piewszy w życiu, nie wiem co o tym wszystkim myśleć.

~~~~~~~~~~~~~

Helow <3

Jak u was mordki?
Przepraszam za spóźnienie.
Mam nadzieje, że rozdzialik się podoba <3
I nie zanudził was na śmierć ^^
Pozdrawiam Ola<3

niedziela, 25 stycznia 2015

Capitulo 35


~Federico~

Kolejna puszka piwa idzie w ruch, czemu to tak bardzo boli? Czemu nie mogę o niej zapomnieć? Czemu nadal ją kocham? Mam ochotę płakać.
Wyć jak małe dziecko. Nie zwracam uwagi na nieułożoną grzywkę, brud na dywanie czy smród jaki wydobywa się z mojego ciała. Cały tydzień bez kąpieli, wlewając w siebie alkohol jak głupi nie pachnę najlepiej, ale mam to w nosie, nie mam dla kogo dobrze wyglądać, ani ładnie pachnieć. Moja księżniczka pewnie teraz posuwa nie tego księcia. Z jednej strony tęsknie za nią i chce z nią być, a z drugiej jestem wściekły o tego dupka Teo. Niby wyznała mi miłość na łożu mojej niby śmierci, ale czy to, aby napewno była prawda? Może po prostu chciała, abym nie umarł w przekonaniu, że jestem dla niej nikim. Cieszy mnie tylko jedna, jedyna rzecz. Alongi jest w takim samym stanie jak ja. Pije i cierpi, dobrze mu tak, liczyłem na to, że tak będzie. Teraz licze tylko na to, że z tej całej depresji pójdzie na most i skoczy pod pociąg, będzie o jednego zdrajce mniej na tym świecie. Nie potrafie mu tego wybaczyć, cały czas rozpamiętuje ich pocałunek, a myśl, że on mógł uprawiać sex z moją królewną wywołuje u mnie odruchy wymiotne. Czały czas mam do siebie pretensje o to, że wyjechałem. Gdybym tego nie zrobił i był przy niej, to może nie znalazlaby sobie pocieszenia u boku innego? Może kochałaby mnie pomimo moich wcześniejszych uniesień i wybryków. A co byłoby gdybym nie wyjechał na leczenie? Zabiłbym wszystkich jak leci? Nie moge mieć do siebie pretensji o to, że chciałem abyśmy byli szczęśliwi.
- Fede, musisz wziąść się wkońcu w garść.
Leon, cieszy mnie fakt, że jednak przyszedł do mnie i że mogę mu ufać. Wiem, że nic co mu powiem, nie wyjdzie na światło dzienne.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić
- Słuchaj stary, wiem jak się czujesz
- Ty gówno wiesz Leon, jesteś w szczęśliwym małżeństwie i masz swoją żonę przy sobie. A ja?
- A ty powinieneś przestać pić. Półtora roku temu przechodziłem przez to samo, pamiętasz?
- Tak, tylko mylisz sytuacje, Ludmila mnie nie zdradziła. Ona po prostu nie dotrzymała obietnicy.
- A nie sądzisz, że Violetta też nie dotrzymała obietnicy wierności?
- Może i tak, ale...
- Nie ma żadnego ale Fede...postanów, że dojdziesz do siebie do końca tygodnia. Zmuszaj się do uśmiechu, bo żyjesz i musisz się z tego cieczyć. To samo rób w kolejnym tygodniu
- Mam udawać?
-Nazywamy to byciem profesjonalistą. Rób to właściwie z uśmiechem, albo wcale.
- Nie dam rady, nie przy Ludmile
- Nie musisz się z nią spotykać. Ważne jest to, żebyś żył swoim życiem i korzystał z każdej chwili.
Wiesz ile ludzi na świecie oddałoby, aby móc zamienić się z tobą miejscem? Jesteś zdrowy i młody, możliwe nawet , że przystojny, ale nie powiem tego, bo wyjdę na geja.
- Stary, ty bez tego wychodzisz na geja.
- A teraz idź i powiedz to Violettcie
Wybucham głośnym i szczerym śmiechem, od kilku dni nie miałem powodu do uśmiechu. Myślalem, że już nigdy nie będę w stanie się uśmiechnąć, aż nagle zjawia się Verdas z tym swoim głupim ryjem i poprawia mi humor. Czyżby on naprawdę miał rację? Czy udawanie szczęśliwego rozwiąże wszystko?

~Teo~

Stoje przed drzwiami Ludmily, musze z nią pogadać. Muszę powiedzieć jej co czuje. Muszę wiedzieć czy to co mówiła było prawdą. Kocham ją i wiem, że ona kocha mnie. Musi mnie kochać. Nie ma innego wyjścia. Kupiłem jej czekoladki na przeprosiny, w końcu nie odzywałem się do niej przez cały tydzień. Pukam do drzwi, a one natychmiastowo się otwierają, lecz to nie Ludmila w nich stoi. Widzę, w nich tego kretyna Tomasa. Nie odzywam się, rzucam czekoladkami w Hiszpana i odchodzę. Już znalazła sobie nowego? Suka. Chodziasz w pewnym sensie to dobrze, może wyjść z tego niezły bajzel. Wyciągam telefon z kieszeni i piszę sms`a, który zadecyduje o dalszych losach moich dawnych przyjaciół. Mimo, że zobaczyłem go tylko w jej mieszkaniu i zapewne wezwała go tylko dlatego, że była załamana, to i tak ja zrobie z tego aferę.

Do: Pasqarelli-szef
Sorry, że niepokoje, ale to ważne. Ludmila znalazła sobie nowego. Odrzuciła nas obu. Przyłapałem ją na całowaniu się z Tomasem, podobnież zdradzała mnie już od kilku miesięcy.
1.02.2015 18:33

Od: Pasquarelli-szef
Dzięki, za informacje
1.02.2015 18:35

Oj, czyżbym namieszał?

~~~~~~~~~~~

Witam, przepraszam za moją nieobecność, ale miałam spotkanie rodzinne.

A tak wgl, zapraszam was na mój nowy blog, który prowadzę razem ze Ślicznotką, również o Fedemile.

------> http://fedemila-opowiastka.blogspot.com/?m=1


Ogólnie jestem załamana -.-
Ludmila jedzie do Afryki...
Wtedy, kiedy ma napisać piosenke z Federem. Kurwa, zabijcie mnie.
Czy tylko mi się wydaje, że Fedemila na końcu będzie przyjaciółmi?

Pozdrawiam Ola




piątek, 23 stycznia 2015

Capitulo 34


~Ludmila~

Pustka, to jedyne uczucie, które odczuwam. Czuje się okropnie. Jak najgorsza osoba na świecie. Zraniłam dwóch naprawdę wspaniałych facetów. Ale oni też byli temu wszystkiemu winni. Minął tydzień. Równy tydzień od zdarzeń na naszej niby misji. Nie jestem zła na Federico, zraniłam go, a on chciał mi się za to odpłacić. Może zrobił to w dość brutalny, jaki i przemyślany sposób, ale należało mi się. Nie powinnam okłamywać Teo, nie powinnam okłamywać samej siebie. Może byłam w nim zakochana, może podobał mi się pod względem wyglądu, ale moje serce należeć będzie tylko do Federico, który obecnie nie ma ochoty mnie widzieć. Czy mu się dziwie? Nie koniecznie, ale jednak mógłby pozwolić mi, wszystko sobie wytłumaczyć. Tak bardzo za nim tęsknie. Łzy spływają po mojej bladej twarzy, nie panuje nad nimi, nie chce nad nimi panować. Musze z kimś porozmawiać, bo wybuchnę, ale wszyscy przyjaźnią się też z Fede, więc nie zrozumieją mnie w stu procentach. Każde z naszych przyjaciół twierdzi, że nie chce się w to mieszać, rozumiem ich, ale ja naprawdę potrzebuje pomocy. Znam tylko jednego człowieka, który nie przyjaźni się z nim i byłby w stanie ze mną pogadać, ale gdyby Pasquarelli dowiedział się, że spotkałam się z tym człowiekiem, to sprawy skomplikowały by się jeszcze bardziej, ale ja naprawde potrzebuje czyjeś obecności. Sięgam ręką po telefon i wstukuje numer na moim białym iphonie.
- Witaj Tomas...

~Vincent~

Złość, cholerna złość. Co ja mam kurwa robić? Z jednej strony Teo siedzi w domu i upija się w trzy dupy, a z drugiej Federico, który zaszył się w domu i nikogo do niego nie wpuszcza. A to wszystko przez dziewczyne. No ja pierdole, zabijcie mnie. Dlatego właśnie, ja nie bawie się w dziewczyny. Nie mam do nich szacunku i raczej nigdy nie będe go miał. Pasquarelli i Alongi zawsze byli przyjaciółmi, na dodatek najlepszymi, a teraz? A teraz siedzą schlani i wściekli na siebie. Jaką suką trzeba być, żeby niszczyć tak coś pięknego. Cholerna miłość, to gówno niszczy wszystko.

~Leon~

Bezsilność, znowu to czuje. Nie potrafię pomóc dwójce moich najlepszych przyjciół. Nie potrafie wysłuchać ich i zrozumieć. Od tygodnia próbuje pogadać z Fede, ale to na nic. Wszyscy się o niego boimy. Kiedyś był dość wybuchowy, niechce żeby coś mu się stało. Ludmi zrobiła źle, ale to nie daje mu powodów, żeby odcywilizować się od całego świata. Dobrze wiem, jak czułem się po zdradzie Violetty, ale dałem sobie jakoś rade i stworzyłem z nią idealne małżeństwo. Feder jest jaki jest, Lu też jest jaka jest, więc żadne z nich napewno nie zrobi pierwszego kroku.
Stoje przed drzwiami Włocha i wciskam dzwonek. Nic... żadnego odezwu. Żadnego `proszę`. Żadnego życia. Nie mogę go tak zostawić. Przechodzę przez barierkę i dochodzę do okna. Nawet nie podniósł rolet do góry. Leń. Biorę do ręki portfel i wyjmuje z niego kartę kredytową. Wsuwam ją delikatnie w rame okna, jeden zwinny ruch, a okno jest otwarte. Zadawanie się z mafią, na swoje plusy. Wchodzę do środka z nadzieją, że nikt nie zdąrzył mnie zauwarzyć. W całym domu panuje totalna ciemność. Gdyby nie włączony telewizor, nie sądziłbym, że ktoś tu jednak jest
- Kim kolwiek jesteś i cokolowiek tu kurwa robisz, mam prośbe wypierdalaj, zanim sięgne po swojego gnata.
Ach... ten jego urok osobisty.
- To ja Leon, twój przyjaciel, pamiętasz mnie?
Podchodzę do fotela na, którym siedzi Federico i doznaje szoku. Brudna, przepocona koszula, stos puszek i butelek obok oraz jego oklapnięta, nie ułożona grzywka dają znać tylko i jedynie o depresji, która go dręczy. Patrzę mu prosto w oczy i widzę łzy. Nie mówie nic. Jemu nie potrzeba słów. Podchodzę do barku, wyciągam z niego dwie szklanki i butelke whiskey. Powinienem być w pracy, ale mam to w dupie. Teraz to on mnie najbardziej potrzebuje.


~ Louise~

Let's have fun bitches! Wszyscy mają jakiegoś kretyńskiego doła, wtedy kiedy ja zaliczam dupy w klubie. My life is wonderful baby. Boże jaki LOL, zrobił się z tej całej sprawy z blondi.
No co potrzebowała zaspokojenia,więc YOLO i do przodu tak? Pasquarelli przesadza taki GEEK z niego, że ja cie pierdziele. Powinien wrzucić na luz i powiedzieć witaj nowym gąskom. W końcu nie jest zajęty i może zająć się życiem SWAG. Ja już zrobie z niego Partymena. Będzie jak prawdziwy Playboy, wokół tych wszystkich naplonych suczek.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hellow :3

Jak u was mordy?
Przepraszam, że wczoraj mnie nie było, ale byłam zajęta i nie miałam czasu.
Ten rozdział kompletnie mi się nie podoba -.- Jest do dupy i tyle.

Pozdrawiam Ola<3

środa, 21 stycznia 2015

Capitulo 33


~Teo~

Jestem wściekły, czemu ona nie poszła ze mną? Czemu poszła z nim, przecież mówiła, że on już dla niej nic nie znaczy. Irytuje mnje ten fakt. Irytuje mnie w ogóle jego powrót. Dopiero co wrócił, a już się rządzi i robi z siebie niewiadomo kogo. Cholera jasna. Jestem... zazdrosny, ale to chyba normalne prawda? Ludmila jest piękna i dobra w łóżku i nie jest wcale tak głupia na jaką wygląda. A co jeżeli, ona i on już dawno zrzucają z siebie ciuchy? Co jeżeli on, zalicza moją dziewczyne, gdzieś w krzakach na dole? Muszę zareagować, ale jak?
Jakieś dziesięć minut temu zawiadomiłem ich przez krótkofalówkę, że droga wolna, a ich nigdzie nie ma. Jeszcze raz sprawdzam monitoring, w sumie to dziwne, jesteśmy w firmie najbogatszego i najniebezpieczniejszego człowieka w całej Argentynie, a budynek nie jest jakoś specjalnie ubezpieczony. Trzech ochroniarzy i kiepsko zainstalowany system alarmowy, który wyłączyliśmy w ciągu kilku minut. To dziwne. A może to pułapka, może Robinson wiedział, że przyjdziemy i czai się gdzieś za zakrętami. Może ma tu gdzieś sztab czychających na nas ninja? Do moich uszu dobiega dość głośny huk, a po chwili sygnał alarmowy, który rani moje bębenki, o co chodzi, przecież wyłączyłem wszystkie alarmy.

~Vincent~

No po prostu bosko, co oni zrobili?
Dlaczego ta cholerna idiotka Ludmila, nie wysłała mnie, po to żebym wyłączył alarmy? Kurwa, jestem pieprzonym specem od technologi, kretyńskim 'no lifem' , który nie widzi życia po za komputerem. A ta idiotka każe mi iść z człowiekiem demolką i załatwić ochronę. Zaraz wpadniemy. Już widzę nagrobek na cmętarzu z moim nazwiskiem. Patrzę na Salvatora, który nie za bardzo wie o co chodzi. Matko boska, po prostu świetnie. Czy tylko ja tutaj myśle? Gdy Federico wrócił, to od razu pomyślałem, że on wprowadzi w naszej ekipie ład i porządek, no i że wyrzuci tą blond larwe, ale wszystkie moje domysły poszły się jebać, wtedy kiedy szef, przekazał dowodzenie nad tak ważnym zadaniem tej idiotce od siedmiu boleści. Nie mam pojęcia, czemu Teo i Pasquarelli są w niej zakochani, moi zdaniem to jedna wielka pomyłka, gdyby nie ona to Federici nadal niszczyłby wszystko co mu się nie podoba, ale nie , bo ten burak się zmienił, nadodatek z miłości, która nawet na niego nie poczekała.


~ Federico~

Nie wytrzymuje, wybucham śmiechem. No po prostu nie mogę. Ludmila częściej musi jeździć z nami na misje. Nie dość, że wcisnęła guzik z napisem `Alarm` będąc w przekonniu, że to włącznik światła, to jeszcze potknęła o swoje własne nogi i wywarzyła naciskiem swojego ciała drzwi do pracowni komputerowej. Chłopaki ją zabiją, już widze te ich mordercze spojrzenia, ale to jeszcze nie to, mój plan ma jeszcze jedną część. Patrzę na leżącą blondynke i podaje jej rękę, aby swobodnie wstała. Dziewczyna znowu korzysta z mojej pomocy. Teo nie będzie z ciebie dumny kochanie.
- Musimy uciekać Lu
- A chłopaki? Co z nimi?
O i teraz będzie ciekawie. Przed wejściem do budynku wyłączyłem krótkofalówkę, tak aby chłopaki nie mogli się z nami połączyć
- Gdyby jeszcze żyli, to już dawno by się odezwali musimy uciekać, żeby nie zginąć
Ludmila jest przerażona, przez chwile mam ochotę przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale potem przypominam sobie jej wejście z Teo do pubu, a współczucie znika. Wyciągam pistolet zza paska, strzelam w ściane i upadam na podłogę udając, że ktoś mnie postrzelił. Lu wybucha płaczem, klęka obok mnie i przytula.
- Ludmila musisz uciekać, zostaw mnie i ratuj siebie
Nie wierze w to, że ona to kupiła. Po prostu nie wierze, przecież ja nawet nie krwawie.
- Federico, nie zostawie cię, słyszysz? Będę przy tobie cały czas.
Słysze odgłosy kroków, to napewno chłopaki, więc musze się pospieszyć
- Ludmilo, powinnaś umrzeć przy Teo, a nie przy mnie
- Federico,Teo się dla mnie nie liczy, kocham cię i nie chce, żebyś mnie zostawiał, prosze bądź przy mnie.
- Co proszę kurwa?
Teo zjawiłeś się w idealnym momencie. Posyłam Ludmile szyderczy uśmiech wstaje i zostawiam ich samych. Odechce jej się mafii, raz na zawsze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3
Przepraszam, że tak późno, ale mama wkręciła mnie w sprzątanie. Jak ja tego nie nawidzę -.-
Pozdrawiam Ola <3

wtorek, 20 stycznia 2015

Capitulo 32


~Federico~

Moja mała zemst... to znaczy pokazanie Ludmile, że mafia, nie jest miejscem dla niej, wychodzi idealnie. Blondynka nie dość, że założyła szpilki, to ubrała się w kolorowe ciuchy, a co najlepsze nie założyła kominiarki, nie pytałem nawet dlaczego, bo pewnie odpowiedz brzmiałaby na tyle zabawnie, że odwołałbym całą akcje. Nie powiem, że mi jej nie szkoda, bo gdy widzę jak od dokładnie nie całych pięciu minut próbuje przejść, przez ponad dwu metrową siatkę, a Teo jak ten palant patrzy na blondynke z założonymi rękoma i nawet nie rusza palcem by jej pomóc sprawia, że krew mnie zalewa. No dobra koniec tego dobrego zrzucam plecak z ramion i spowrotem przechodzę na drugą strone siatki. Nie mam ochoty spędzić przy tym ogrodzeniu kilku godzin, więc postanawiam jej jednak pomóc. Ludmila dziwnie na mnie patrzy w sumie jak reszta ekipy, ale olewam ten fakt
- Wejdz mi na barana, to ja przeniosę cię na drugą stronę, ale nie myśl sobie, że będę ci jeszcze pomagał, następnym razem będziesz kopać sobie tunel, żeby przejść
Ludmila delikatnie oplata moją szyje rączkami, a przez moje ciało przepływają cudowne dreszcze. Dwa zwinne ruchy i wciągu trzech sekund znajdujemy się po drugiej stronie.
Czyżby Teo był zazdrosny? Mam taką nadziej... to znaczy mam na to totalnie wywalone, zwisa mi to i powiewa jak chorongiewka na halnym, bynajmniej tak sobie musze wmawiać.
- A więc, co dalej Ludmilo?
Blondynka patrzy na mnie przerażonym wzrokiem, a ja wyczekuje od niej odpowiedzi. Czyżby nie wiedziała co robić?
-Eee.. niech Salvator pójdzie z Teo, a Louis z Vincentem
Czy ona jest nienormalna? Wszyscy patrzymy się na nią jak na idiotkę
- Chcesz wysłać snajpera i człowieka zabijake w jedną stronę, a komputerowsca i szpiega w drugą? Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł, no chyba, że chcesz wysłać ich na pewną śmierć
-Eee... w takim razie Vin i Sal w jedną, a Louis i Teo w drugą
Teo jest cholernie zły, a ja niewiem nawet o co mu chodzi, przecież narazie nie zrobiłem nic strasznego.
- W takim razie, teraz musisz powiedzieć nam po co się rozdzielamy, bo musi być w tym jakiś cel prawda?
Dziewczyna kiwa głową i zastanawia się nad tym co powiedzieć, jejku ile może zajmować wejście do firmy ICT technology, gdzie ochroniarzem jest jeden gruby facet po czterdziestce?
- Salvator i Vincent powinni zająć się ... hmmm...eee... ochroniarzami, aaaa.... Louis i Teo niech... hmmm... wyłączą zabezpieczenia? Tak, niech wyłączą zabezpieczenia, żebyśmy mogli spokojnie wejść
Boże co za idiotyzm, mają wejść do firmy i wyhaczyć ochrone po to, żeby wyłączyć alarm, który po włączeniu miałby wezwać wyhaczonych już ochroniarzy? Mam ochotę ją wyśmiać... znowu, to jest zabawne, zaraz nie wytrzymam i wybuchne śmiechem. No kurwa, mają wyłączyć zabezpieczenia, po to żeby ja i ona... Ja i ona? Razem? W sumie ten plan nie jest jakiś najgorszy, bo przecież tam może być więcej tych ochroniarzy, albo coś... wcale nie mówie tego dlatego, że spędzenie z nią czasu uleczy moje zranione serce. W każdym razie chłopaki rozchodzą się w dwie różne strony, Salvator odwraca się do mnie na co ja kiwam bezradny głową.
- Musiałeś prawda?
Jej głos jest idealny, piękny wręcz anielski
- O co ci chodzi? Musiałem sprawdzić jak radzisz sobie w terenie.
- Federico, dobrze wiem, że robisz to po to, aby pokazać mi jak bardzo jesteś zły, ale musisz mnie wysłuchać, ja i Teo... nie planowaliśmy tego, nie chciałam cię zranić
- Nie zraniłaś, mam to w nosie, możesz dawać dupy, komu tylko chcesz
Od razu żałuje tego co powiedziałem, nie musiałem tego mówić
- Przepraszam, nie powinienem tego mówić, jestem po prostu zły i wyładowywuje się na różne sposoby
- Spokojnie, nic się nie stało, rozumiem, że nie masz nic przeciwko mojemu związkowi z Teo?
Nie możesz z nim być, nie możesz z nim być, nie możesz z nim być, nie możesz z nim być, błagam kochanie nie rób mi tego, kocham cię słyszysz? - Jeżeli macie być szczęśliwi to nie przeszkadza mi to, ale fakt, że dzisiaj nie kiwnął palcem, żeby ci pomóc trochę mnie zirytował
- To dlatego, że się pokłóciliśmy
Jupi, jupi, jupi... będe szczery licze, że to kłótnia na zawsze, a nie pięciominutowy foch.
- Przykro mi, że tak się stało, wyglądacie razem uroczo, ale ze mną wyglądałaś lepiej
Boże czy ja to naprawdę powiedziałem?
- Tak, razem wyglądaliśmy dużo lepiej
Jej odpowiedz zwala mnie z nóg, Ludmila przybliża się do mnie i obejmuje wokół szyji, czemu ona to robi, przecież już mnie nie kocha... chyba. Moje ręce wędrują na jej pośladki, są cudowne w dotyku. Blondynka uśmiecha się do mnie i oblizuje językiem wargę. Tak, bardzo chciałbym poczuć smak jej ust. W momencie kiedy nasze wargi już prawie się stykają, odzywa się moja krótkofalówka, a Lu odskakuje ode mnie jak oparzona.
` Zabiezpieczenia są już wyłączone, możecie wchodzić´ jeju, czy nawet zwykły głos Teo musi być tak denerwujący? Tym razem udało mu się zniszczyć moją chwile, ale następnym razem pocałuje ją chodzbym miał to zrobić na oczach tego pieprzonego snajperka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Helow :3

Dzisiaj przychodzę do was z samym Federico <3
Rozdział moim zdaniem nie jest zaciekawy i wgl...
W każdym razie chciałam poinformować was o rozdziale na drugim blogu mam nadzieje, że zajrzycie mordeczki <3
http://federico-ludmila-fedemila.blogspot.com/2015/01/rozdzia-6-i-przywitanie.html?m=1
<3

Pozdrawiam i całuje
Ola<3


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Capitulo 31


~Federico~

Ciesze się, że wszystko pozytywnie się kończy. Jestem szczęśliwy, że terapia pomogła i w końcu moge myśleć racjonalnie. Wiem, że zaskoczyłem moich przyjaciół powrotem, ale nie mogłem sie doczekać kiedy znowu ich zobacze. Niby, utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, ale to nie jest to samo. Rozglądam się po pubie, w którym jesteśmy i widze wszystkich z wyjątkiem Tea i mojej prawie dziewczyny. Obiecała, że będzie na mnie czekać, a Alongi zapewniał mnie, że Lu nie ma nikogo. Nie mogę doczekać się, aż znowu będę trzymał ją w ramionach i powtarzał słowa `Kocham Cię` do jej idealnych, maleńkich uszek. W końcu stworzymy idealny związek, oparty na szczęściu i miłości. Niby, moi przyjaciele cieszą się, że wróciłem, ale widze po ich zachowaniu, że coś jest nie tak. Tak jakby ukrywali coś przede mną. Sal, Vin i Louis nawet nie patrzą mi w oczy, może myślą, że nadal jestem tym samym człowiekiem? Do moich uszu dobiega dźwięk otwieranych drzwi, moi przyjaciele spuszczają głowy w dół, a ja z wielkim uśmiechem odwracam się w kierunku wejścia, zamieram, dostrzegam mojego BYŁEGO najlepszego przyjaciela i BYŁĄ dziewczyne. W sumie ich przybycie było by normalne gdyby nie fakt, że trzymają się za ręce, a ich usta złączone są w namiętnym pocałunku. Umieram.

~Ludmila~

Odklejam się od Teo i wchodzę do klubu, podnoszę wzrok a moim oczom ukazuje się Federico... Federico? Ale co on tu kurwa robi? Przecież nie powinno go tu być... Jego nie miało tu być... On miał tego kurwa nie widzieć... On miał nie wiedzieć... kurwa mać. Federico patrzy mi prosto w oczy, widzę w nim smutek i rozczarowanie, z jego oczu spływają łzy, a ja czuje ukłucie w sercu. Zraniłam go. Włoch omija mnie i wychodzi z pubu. Bez żadnego słowa, po prostu olał mnie...

~Salvator~

Mam wyrzuty sumienia, wyraz jego twarzy, gdy zobaczył tą `cudowną` parkę, pokłuł bezlitośnie moje serce.
Cały rok zastanawiałem się czemu oni mu to robią i czym sobie na to zasłurzył? Jak w ogóle można zrobić takie świństwo przyjacielowi? Od kąd tylko poznaliśmy Pasquarelliego, to opowiadał nam o Ludmile, o tym jak bardzo ją kocha i jak bardzo boli go fakt, że musiał opuścić Buenos Aires dla bycia mafiozą i nagle w drogę wchodzi mu taki wielki dupek Teo i rujnuje związek i plany na przyszłość.
Zaciskam dłonie w pięści, mam ochotę zatłuc mojego szefa...a może i nawet już byłego szefa. W końcu Federico wrócił, czy to znaczy, że znowu będziemy jeździć na misje, które nie zostaną bezmyślnie zepsute przez Ludmile? Dobra, naprawdę ją lubie i nie mam nic do niej, ale ta dziewczyna nie nadaje się na bycie w mafii, każdy z nas to widzi. No bo kto normalny zakładałby szpilki do tajnej akcji dywersyjnej? No tak, panna Ferro. Wkurwiłem się wtedy, ponieważ przy uciekaniu stukot jej butów o podłoge był nieznośny, a słychać było go chyba na kilometr.
W moich spodniach wibruje telefon, co oznacza nadejście nowej wiadomości. Wyciągam go i patrzę na zawartość

Od:Federico
Dzisiaj organizuje spotkanie w moim domu, oczywiście chodzi o spotkanie naszej grupy. Musze wyjaśnić wam wszystko co związane jest z moim powrotem. Chodzi głównie o moją posade. Bądźcie dzisiaj o 20:00
                                 Stary-Nowy Szef
                                      Pasquarelli
21.07.2015. 19:32

Do:Federico
Stary, zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja była, też należy do naszej grupy?
21.07.2015 19:34

Od:Federico
Teraz już niestety tak...
21.07.2015 19:35

Patrząc na to, że w jednym pokoju będzie znajdował się Fede, Teo i Ludmila liczę na jakieś starcie tytanów. Będzie się działo, oczywiście jeżeli będzie trzeba, to przywale w ryj naszemu kochanemu Alongiemu...


~Federico~

Wszyscy siedzimy spokojnie w moim salonie, tylko Sal wie po co się tu spotkaliśmy, musze przecież odzyskać należne mi miejsce prawda? Nie patrzę na Ludmile i Teo w każdym razie obydwoje usiedli w dwóch różnych kątach pokoju. Teraz im się zebrało na odległość?
W każdym razie to teraz nie ważne, czas odegrać przedstawienie, przecież show samo się nie zrobi prawda?
- A więc...
Oczy wszystkich kierują się na mnie. Jak zwykle w tym gronie to ja jestem w centrum uwagi i jeszcze na długo w nim pozostane
- A więc, zebrałem was tu po to, aby powiedzieć, że wracam do ekipy na stanowisko szefa, wiedzie w końcu wasze misje będą przemyślane i udane tak jak wcześniej
Louis, Sal i Vin ukrywają rozbawienie na twarzy rękoma, a Teo kipi ze złości, tak mi go szkoda, że aż wcale.
- Od teraz bierzemy się do pracy w stu procentach, mam tylko nadzieje, że nikt nie połamie paznokci, ani swoich nowych szpileczek przy bieganiu, a no i przypominam nie którym, że przy misjach będziemy się pocić, więc darował bym sobie makijaż, żeby nie wyglądać jak potwór, gdy się rozpuści
Chłopaki wybuchają śmiechem, a Ludmila spuszcza głowę do dołu, ale sokojnie to jeszcze nie koniec kochanie.
- Ludmila, patrz na mnie gdy do ciebie mówie, bo lekceważenie mnie w ogóle mi nie odpowiada.
Blondynka jest mi posłuszna jak piesek, a mnie korci, żeby zrobić coś dużo gorszego, ale czy powinienem to robić? Odpowiedz jest prosta, oczywiście, że tak
- Jutro jedziemy na misje, wiem to dość szybko, ale spokojnie, bo to nie ja ją będę planował, tylko nasza cudowna koleżanka, która napewno da sobie doskonale rade. Prawda Ludmilo? Oczywiście, wszyscy pojedziemy na tą akcje, ponieważ to jedna z najważniejszych akcji w całej historii naszej grupy, jeden twój zły ruch Ferro i giniemy wszyscy.
Jezu, mam ochotę roześmiać się im prosto w twarze. Wszyscy są przerażeni i nie zdają dobie sprawy z tego, że tak naprawdę nie ma żadnej misji, chce po prostu pokazać mojej dziewczy.. mojej byłej dziewczynie, że to nie jest miejsce dla niej i powinna zrezygnować, zanim będzie za późno.
- A więc mam informacje, że Robinson będzie o 23:21, w centrum dowodzenia, nie daje ci więcej wskazówek, niech twój nowy chłoptaś to zrobi, ty i Teo możecie już wyjść, nie mam o czym już z wami rozmawiać. Co mamy robić, o której i gdzie się spotkać, no i co ze sobą zabrać napisz nam w sms'ie. A teraz spadajcie, bo chce porozmawiać z ludzmi, dla których coś jednak znacze.
Mimo, że mówie to wszystko i gram, że nic mnie nie wzrusza, to łzy zbierające mi się pod powiekami zdradzają moje prawdziwe uczucia. Boli mnie to, boli jak cholera... ale jeżeli ona go kocha to co najlepszego mogę zrobić?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Helow :3
A więc to chyba najgorszy rozdział na tym blogu, nie podoba mi się, jest beznadziejny, a zazwyczaj podoba mi się to co piszę i wgl -.-

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

DRUGI BLOG !!!

A WIĘC ZOSTAŁAM WSPÓŁTWÓRCĄ DRUGIEGO BLOGA, RÓWNIEŻ O FEDEMILI. NA BLOGU KOCHANEJ MADZIK FERRO HISTORIA TEJ PARY JEST ZUPEŁNIE INNA, NIŻ TA KTÓRĄ PREZENTUJE TUTAJ, MAM NADZIEJE, ŻE MOI STALI CZYTELNICY WEJDĄ RÓWNIEŻ TAM I ZOSTNĄ NA DŁUŻEJ, TUTAJ WKLEJAM ADRES
http://federico-ludmila-fedemila.blogspot.com/?m=1
I ZAPOWIADAM, ŻE MÓJ PIERWSZY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ TAM JUTRO <3

POZDRWIAM
Ola<3


PS DZIĘKUJE ZA 10.000 WYŚWIETLEŃ KOCHAM WAS <3

niedziela, 18 stycznia 2015

Capitulo 30


~Ludmila~ 

STYCZEŃ- BEZ NIEGO
LUTY- BEZ NIEGO 
MARZEC- BEZ NIEGO
KWIECIEŃ- BEZ NIEGO
MAJ- BEZ NIEGO
CZERWIEC-BEZ NIEGO
LIPIEC- BEZ NIEGO
SIERPIEŃ- BEZ NIEGO
WRZESIEŃ- BEZ NIEGO
PAŹDZIERNIK- BEZ NIEGO
LISTOPAD- BEZ NIEGO
GRUDZIEŃ- BEZ NIEGO 
STYCZEŃ- BEZ NIEGO 
LUTY- BEZ NIEGO
MARZEC- BEZ NIEGO
KWIECIEŃ- BEZ NIEGO
MAJ- BEZ NIEGO 
CZERWIEC- BEZ NIEGO 

Półtora roku, osiemnaście miesięcy, siedemdziesiąt osiem tygodni, pięćset czterdzieści siedem dni, trzynaście tysięcy sto dwadzieścia osiem godzin i czterdzieści siedem milionów dwieście sześćdziesiąt tysięcy osiemset sekund... tyle czasu minęło od kąt widziałam, go po raz ostatni. Nie jestem na niego zła, nie mam do niego o to żalu, bo zrobił to dla nas. Jeżeli mam mieć do kogoś wyrzuty, to tylko i wyłącznie do siebie, a czemu? Zakochałam się, jestem w szczęśliwym związku z Teo. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nadal kocham Fede, ale miał wyjechać na trochę, a nie na tak długo. Przekręcam się na drugi bok i wtulam w tors mojego chłopaka
- Moja księżniczka już wstała?
Teo uśmiechnął się do mnie, tym zniewalającym uśmiechem i pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam w nim tą jego opiekuńczość i troskę, z nim nic nie wydaje mi się straszne 
- No niestety, a miałam taki cudowny sen o tobie 
- Tak, a co tam robiłem? 
- Nie żyłeś 
Wybucham śmiechem, a mój chłopak udaje ewidentnego focha 
- Nie odzywaj się do mnie królewno 
- Oj kotek, nie obrażaj się na mnie
Siadam na nim okrakiem i przygryzam dolną wargę wiem, że on uwielbia gdy to robię
- Nie przekupisz mnie tym, nie ma opcji piękna 
- A tym? 
Przybliżam swoje usta do jego ust. Obydwoje zamykamy oczy i dajemy ponieść się emocją. Niestety naszą chwile zakłócił dźwięk telefonu, który Teo koniecznie musiał odebrać
To zapewne Federico do niego zadzwonił, przecież mój były utrzymuje kontakt z każdym tylko nie ze mną, ponieważ tak jest dla nas lepiej. Bolało mnie to, przecież to normalne, że tęsknie za jego głosem, dotykiem, po prostu za nim. Ale nie mogę dłużej o nim myśleć, teraz moja miłość należy do innego człowieka. Pasquarelli nie wie o moim związku, wydaje mi się, że nie musi wiedzieć o wszystkim. Nagle do sypialni wpada wściekły brunet
- Stało się coś? 
- Nie, po prostu drażni mnie fakt, że oszukuje przyjaciela i wysłuchuje tego jak bardzo za tobą tęskni. Po prostu czasem mam ochotę powiedzieć mu prawdę o nas
- Ale nie możesz mu powiedzieć, on źle to przyjmie 
- Wiem, zabrałem mu jego posadę, a na dodatek jego dziewczyne, nienawidzę się za to
- Jeżeli chcesz to możemy się rozstać 
Teo siada na łóżku i ukrywa głowę w dłoniach 
- I tak wiem, że rozstaniemy się, kiedy tylko on wróci. Nie okłamiesz mnie , wiem że mimo wszystko kochasz go bardziej niż mnie 
Ma racje, kocham ich obu, ale przecież mu tego nie powiem 
- To nie prawda, kocham tylko i wyłącznie ciebie, on już nic dla mnie nie znaczy 
Słowa, które wypowiedziałam zraniły moje serce. Nie powinnam tak mówić, nie powinnam go okłamywać, bo to najgorsza rzecz na świecie, ale co miałam zrobić? 
- Na prawdę? 
Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech położył się obok mnie i mocno przytulił
- Będę z tobą już na zawsze, kocham cię
Każde kłamstwo wypowiedziane przeze mnie raniło cząstke mojego serce w którym miejsce miał tylko Federico.


~Leon~ 

Razem z moją cudowną żoną idziemy do pubu w którym wszyscy się umówiliśmy. Tak, nasza paczka znowu jest cała. Nawet wzbogaciła się o nowe osoby. Strasznie polubiliśmy się z Teo, Vinem, Salem i.Louisem. Wiem kim oni są, wiem kim był Fede. Z resztą sam mi o tym powiedział, jakoś nie przejmuje się tym, że są zabijakami. Przynajmniej dopóki czymś im nie podpadne, bo potem może być gorzej. Ludmila dołączyła do ich ekipy. Podobno jest cholernie uparta i potrafi wyciągnąć od każdego człowieka bardzo dużo informacji. Oczywiście nie jeździ z chłopakami na misje, bo to nie dla niej, ale ogólnie dobrze jej idzie. Z Fede utzymujemy kontakt telefoniczny, rozmawiamy ze sobą codziennie po kilka godzin, czasem do rozmowy dołącza się Diego. Tak zostaliśmy przyjaciółmi, Hernandez jest naprawdę spoko. Nie wiem co bym bez niego zrobił. Bardzo dużo mu zawdzięczam i uwielbiam go. 
- Kochanie o czym myślisz? 
- O niczym ważnym, patrz jesteśmy już 
Otwierm drzwi i przepuszczam Violette, a ja wchodzę zaraz po niej, jak zwykle przybyliśmy pierwsi, chodziasz chwila, na krześle obok stołu bilardowego siedzi tajemnicza postać. Przyglądam się owej postci i szeroko się uśmiecham. Violetta głośno piszczy i rzuca się w ramiona mojemu najlepszemu przyjacielowi. Ta grzywka, ta postura ... Federico. A moje życie staje się jeszcze piękniejsze. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoł <3 !
Tak, wiem dzisiaj dość krótko. 
I tak wiem nie miało być związku Teomila, ale jedak jest xd 
A więc, nie wiem czy zauwarzyliście, ale mam nowy cudowny szablon, który zawdzięczam wspniałej, jedynej i nie powtarzalnej - Alexandrze Ludwig, kochana uwielbim cię <3 

Pozdrawiam Ola<3 

PS Tak dla jasności to jest Teo: 






sobota, 17 stycznia 2015

Capitulo 29+ LBA#8#9#10#11


~Ludmila~

Panorama miasta miłości jest piękna, ale jaki sens ma siedzenie tutaj z facetem, którego poznałam przedwczoraj zamiast podziwiania widoku z facetem, którego kocham?
No właśnie, nie odczuwam z tego żadnej przyjemności. Przez chwile patrzę na Teo, jest niespokojny i zmartwiony, mimo jego poważnego wyrazu twarzy widzę i czuje to. Chłopak po raz kolejny wyjmuje telefon i wykręca czyjś numer. W ciągu tych trzech spędzonych razem godzin robi to chyba sześćdziesiąty raz, naszczęście tym razem jego odbiorca odbiera, wsłuchuje się w słowa, które wypowiada, wiem to nie ładnie podsłuchiwać, ale pokusa była nie do zniesienia.
' Jesteś cały? ... To dobrze, nie zabiłeś nikogo? ... hahahahaha no to ładnie ... Jest cała i zdrowa... kiedy powiesz jej prawdę? ... Szefie nie powinieneś jej okłamywać... no dobra masz racje, nie powinieneś ukrywać prawdy... nic jej nie powiedziałem ... no dobra, nie zabij nikogo i trzymaj się... na razie` Po przepływie rozmowy zrozumiałam, że rozmawiał z Federico, ale o co chodziło z tym ukrywaniem prawdy?
-Przepraszam, ale musiałem wykonać pilny telefon
- Spokojnie, rozmawiałeś z Fede?
Brunet przez chwile zastanawia się co mi odpowiedzieć, sądząc po odpowiedzi zdecydował się na prawdę
- Tak, pytał o ciebie
Czyli, że jednak chodziło im o mnie, on coś przede mną ukrywa, ale co?
- Słyszałam waszą rozmowe, o co chodziło z tym okłamywaniem?
-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć, Szef nie wyraził na to zgody
- Jestem dziewczyną twojego szefa i wyrażam zgode na powiedzenie mi o co tu chodzi.
- On mnie zabije jak się dowie, że ci powiedziałem
- A co jeżeli nie dowie się, że mi powiedziałeś?
Teo szeroko się do mnie uśmiecha
- To zmienia postać rzeczy
- A więc mów o co chodzi
- To nie jest łatwe, ale powinnaś to zrozumieć... Federico jest chory
- Ta, chyba kurwa psychicznie
- A, żebyś wiedziała, że psychicznie, to nie jest żart. On cierpi na dość rzadką przypadłość, jest kontrolerem, musi mieć wszystko dokładnie zaplanowane i musi mieć kontrole nad własnym otoczeniem. Jeżeli coś idzie nie po jego myśli to wpada w furie i jest w stanie zabić, każdą osobe, która stanie mu na drodzę.
Wybucham głośnym niekontrolowanym śmiechem. Najpierw dowiaduje się, że facet, którego kocham pracuje w mafii, a potem na dodatek jego przyjaciel uświadamia mi to, że jest psychopatą z zaburzeniami. No po prostu zajebiście. Czy to wszystko musi być tak skomplikowane? W sumie jego choroba wyjaśniałaby jego nocne zachowanie oraz jazde samochodem, ale to nie może być prawda
- Nie wierze Ci
- I właśnie dlatego Fede niechciał ci powiedzieć, ty byś mu nie uwierzyła, on by nie wytrzymał i stałby się bardzo niebezpieczny.
- Nie wydaje ci się, że skoro jest chory to trzeba go leczyć?
- Lekarze nie potrafią mu pomóc, przepisują mu tylko tabletki na uspokojenie i zapewniają, że po nich będzie w porządku
- Wczoraj nie za bardzo mu pomogły
- Puste opakowanie po nich znalazłem w koszu, w łazience hotelowej zgaduje, że skończyły mu się więc na zrelaksowanie chciał wziąść kąpiel, ale nie pasowały mu ręczniki, potem powiedziałaś kilka słów za dużo i reszte tej histori zdąrzyłaś już poznać.
- Czyli, że to niby moja wina?
- Gdybyś wiedziała co jest na rzeczy to nie powiedziałabyś tego. Nie skreślaj go Ludmila, jemu trzeba pomóc, a nie zostawiać. Popełnił błąd, ale go zrozumie i przyjdzie przeprosić, sama dobrze o tym wiesz, z resztą i tak udowodnił ci wczoraj, że cię kocha, gdyby tak nie było, już dawno byłabyś martwa, z resztą tak samo jak personel całego hotelu, ale powstrzymał się, chodziasz to nie było dla niego łatwe. Polubiłem cię i wydaje mi się, że oby dwoje pasujecie do siebie idealnie, ale jest jeden haczyk musisz go zrozumieć i pomóc mu, bo on sam nie da sobie rady.
- Federico powinien być ci wdzięczny do końca życia, pogadam z nim dzisiaj. Mogę mieć do ciebie jeszcze jedno pytanie?
- Oczywiście
- Dlaczego ktoś taki jak on pracuje jako szef mafii? Nie rozumiem tego
- A co w tym nie zrozumiałego? Feder potrafi wszystko idealnie zaplanować, każdy najdrobniejszy szczegół, kontroluje sytuacje w jakiej się znajdujemy i dlatego dziewięćdziesiąt procent naszych misij jest udanych. Jeżeli jednak jego plan nie wypali to wpada w furię, niszczy wszystko i zabija każdego. Jest nieobliczalny, więc dlatego mój ojciec ustanowił go szefem.
- Twój ojciec?
- Tak, cztery lata temu Fede wracał z jakieś imprezy i niestety przyłapał nas na misji, rzuciliśmy się na niego z zamiarem zabicia, ale on wpadł w szał i dowalił całej naszej piątce, wtedy wkroczył mój ojciec, stwierdził, że przyda się nam. Pojechaliśmy do jego domu zabraliśmy jego rzeczy i wkręciliśmy kit jego mamie, że wyjeżdża w celu zrobienia kariery. Uwierzyła nam. Potem wyjechaliśmy do Rzymu, a gdy tylko Fede został szefem to od razu zarządził powrót do Buenos Aires.
- I w ciągu kilku minut zgodził się na dołączenie do mafii?
- Nie, on akurat był wtedy nieprzytomny , nie miał za wiele do powiedzenia
Bije się z myślami, nie wiem co robić i co myśleć. Niby wszystko składa się w całość, ale to jest nie do uwierzenia. Na razie powinnam pogadać z Federico, to on powinien mi się tłumaczyć
- Teo, wracajmy już do Buenos Aires
- A pogadasz z nim?
- Tak, mam taki zamiar

~Leon~

Czyje się jakbym był zamknięty w klatce. Siedze we własnym biurze i nie wychodzę z niego, nie chce przez przypadek natchnąć się na Violette. Tak, wiem nie ma jej w domu, bo pojechała do pracy, ale co jak wróci wcześniej? Do moich uszu dobiega dźwięk dzwonka, moja narzeczona nie dzwoniłaby raczej do swojego domu, myśląc, że jest pusty prawda? Wybiegam z gabinetu jak oparzony i otwieram drzwi, moim oczom ukazuje się wybawienie, ale co on tu robi tak szybko?
- Fede? Ty nie w Paryżu?
- Tak, stary ja też się stęskniłem, dzięki
Federico wchodzi do mojego domu i od razu kieruje się do kuchni, ja wolałbym iść do gabinetu, ale wtedy stwierdzi, że jestem mięczakiem
- Co ty tutaj robisz? Powinieneś siedzieć z Lu w Paryżu, wiem, że byliście tam razem i mieliście zostać tam do jutra, co się stało?
- Musiałem załatwić kilka spraw i wrócić wcześniej, a po Ludmile pojechał mój kumpel z branży muzycznej, nie chciałem jej tak wcześnie budzić
- Kłamiesz, widzę to po tobie, jesteśmy przyjaciółmi i powinieneś powiedzieć mi prawde
Włoch wyciąga z marynarki paczkę tabletek, bierze trzy i połyk je dość szybko, posyłam mu pytające spojrzenie
- Głowa mnie boli, a więc nie mam pojęcia o czym mówisz, między mną, a Lu wszystko układa się zajebiście, jest nam razem bardzo dobrze.
Mówi to bez przekonania, tak jakby próbował okłamać samego siebie, widzę, że w czymś jest problem, ale to on musi chcieć ze mną o nim pogadać nic na siłę
- Uznajmy, że ci wierze
- No i prawidłowo, a co u Ciebie i Violetty jak tam ostatnie miesiące wolności przed małżeńskiej?
- Zdradziła mnie
- Co? Kto? I jak?
- Bawisz się w Andreasa?
- Nie, po prostu myślałem, że u was wszystko w porządku, dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
- No bo byłeś zajęty Lu, dawno nie spędzaliście ze sobą czasu, więc postanowiłem wam nie przeszkadzać
- Gdym wiedział wcześniej, to przyszedł bym już dawno temu
- Daj spokój, ważne, że jesteś teraz. Nie mam pojęcia co zrobić, wybaczyć, zapomnieć czy może odejść, co ty byś zrobił,gdybyś zobaczył Lu z innym?
- Postawiłbym na zdrowy rozsądek i pogadał z nią, a potem stwierdziłbym, że mam zdrowy rozsądek w dupie i zajebał tego typa.
- Muszę przyznać, że to całkiem niezłe posunięcie
- No i prawidłowo stary
- Okej, ja już powiedziałem ci o co chodzi, teraz twoja kolej co stało się między Luśką, a tobą?
Federico znowu sięga do kieszeni po tabletki, tym razem podwaja porcje, przyznaje zaczyna mnie to trochę niepokoić, ale skoro aż tak boli go głowa to nie mam nic przeciwko.
- Posprzeczaliśmy się trochę, ale niechce o tym gadać
Ja niestety postanawiam drążyć temat dalej.
- Jesteś idiotą, zostawiłeś swoją dziewczyne z innym typem w mieście miłości, nie wkurwia cię ten fakt?
Włoch kolejny raz sięga po tabletki, o co mu z nimi chodzi?
- Irytuje mnie to, ale co mogę na to poradzić? Oni i tak już wracają
- Powinieneś już dawno być w drodzę na lotnisko i pogadać z nią o tym wszystkim
- Wątpie, że będzie chciała w ogóle ze mną gadać, wczorsj trochę przesadziłem, dałem ponieść się emocją i zrobiłem coś czego nie chciałem
- Mam w dupie to co zrobiłeś, jedź do niej i wytłumacz się jej, ty i ona musicie być razem.
- To nie jest dobry pomysł Leon
- Kochasz ją bałwanie?
- Najmocniej na świecie
- To na co czekasz, jedź na lotnisko, pogadaj z nią i przeproś, niech wie, że ci zależy
- Dobra, pogadam z nią, ale podwarunkiem, że ty pogadasz z Violettą dobra?
- Dobrze, wątpie, żeby to mi pomogło,ale spróbuje, a i jeszcze jedno, przestań tak ćpać te tabletki, jak nie pomogły dwie to dwadzieścia też nie pomoże
Kumpel uśmkecha się do mnie, podaje mi łape na porzegnanie i udaje się w kierunku wyjścia
-Powodzenia, przyda Ci się
- Tobie też Leon
Wychodzi, a ja znowu zostaje sam, muszę nastawić się na rozmowe z Vilu. Czuje, że będzie to najtrudniejsza rozmowa w moim życiu.

~Diego~

Otwieram oczy i spoglądam na zegarek, kurwa mać 14:45, Francesca mnie zabije, dosłownie. Zrywam się z łóżka do salonu, ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie walały się puste puszki po piwie, ani pudełka po lodach. Cholera, czyżby Verdas postanowił posprzątać? Moją uwagę przykuwają dwie białe karteczki leżące na stoliku. Podchodzę do nich i czytam

      ' Diego dzięki za przenocowanie, sorry, że nie ogarnąłem tego burdelu,ale spieszyło mi się.
                                   Leon'

Cholera jasna, skoro to nie on, to musiała być tu Fran, mam ostro przejebane.

              ` Kochanie
Pojechałam do pracy, śniadanko masz w lodówce odgrzej sobie i umyj się, bo śmierdzisz. A no i wyrzuć śmieci, bo ja ogarnęłam salon, ale śmieci zostawiłam w workach w kuchni. Kocham cię. Smacznego
                                     Twoja Fran'

Czyżby nie była na mnie zła? A może to tylko cisza przed burzą, w każdym razie muszę być gotowy na jej powrót.

~Ludmila~

Razem z Teo wychodzimy z pokładu prywatnego samolotu S.S Pasquarelli, wszystko co powiedział mi Teo, było najszczerszą prawdą. Polubiłam go, ale tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nie jest w moim typie. Fajnie się z nim bawiłam, a nawet umówiliśmy się jutro do pubu, żeby pograć w bilard i napić się piwa. W każdym razie nieważne, teraz najważniejszy jest Fede, który... siedzi odwrócony do mnie tyłej jakieś cztery metry dalej. Co on tu robi? Czeka na mnie? A może na samolot, żeby gdzieś pojechać? Nie dam rady sama do niego podejść, ani nawet go zawołać. Patrze na Teo, który uśmiecha się do mnie ciepło i woła Pasquarelliego. Włoch odwraca się w naszą stronę, a po chwili znajduje się obok .
- Ludmila musimy porozmawiać, Teo możesz na chwile odejść?
- Tak i tak miałem iść do toalety, ale spokojnie dobra? Trzymajcie się, ja spadam do jutra
- Nie, wróć tu za dziesięć minut
Chłopak posyła mi pytające spojrzenie i posłusznie odchodzi.
Muszę zacząć rozmowe, muszę powiedzieć mu, że wiem
- Federico ja...
- Nie, Luciu posłuchaj mnie. Ja... przepraszam, że cię zraniłem... nire chciałem tego... miałem swoje głupie powody do tego, ale one mnie nie usprawiedliwiają... przesadziłem... nie powinienem... chce, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i kochać będę już na zawsze, nic tego nie zmieni... nigdy o tobie nie zapomne
W jego oczach stają łzy, zaczyna płakać
- Federico, dlaczego to brzmi jak pożegnanie?
- Ponieważ, to jest pożegnanie, postanowiłem wyjechać na jakiś czas, muszę uporządkować sobie wszystko co mam w głowie... przepraszam, że znowu cię zostawiam, ale robie to dla nas, nie chce cię już więcej ranić królewno. Obiecuje, że gdy wróce to będziemy żyć razem naprawdę szczęśliwi. Uwierz mi, ja naprawdę robie to dla nas... dla ciebie. Przeproś ode mnie Leona, bo nie tak miało to wyglądać. Powiedz mu, że gdy wyląduje to napisze mu sms`a z nowego numeru, że wylądowałem. Do ciebie też wyśle wiadomość, ale z obecnego numeru, później będzie już nieaktywny. Obiecuje, że wróce za niedługo. Ten wyjazd naprawdę bardzo potrzebny, Teo wyjaśni ci dlaczego...
Po moich policzkach spływa rzeka łez, tak bardzo chciałabym, aby był przy mnie, ale może tak będzie dla niego lepiej
- Wiem, że jesteś chory Federico, pomoge ci tylko, błagam nie odchodź ode mnie
Chłopak patrzy mi w oczy i ściera kciukami łzy
- Nie płacz, te oczy nie mogą płakać,przez takiego dupka jak ja. Ten wyjazd dobrze mi zrobi,wiesz o mojej chorobie? Zostawianie z tobą Teo było złym pomysłem... w każdym razie powinnaś mnie zrozumieć. Chce się leczyć, niechce już taki być, a tylko ten wyjazd mi pomoże. Przepraszam, pamiętaj, że bardzo cię kocham i robie to tylko i wyłącznie w imię naszej miłości. Będziesz na mnie czekać?
Kiwam głową na tak, będę czekać, przecież kocham go całą sobą.
Federico całuje mnie w policzek i sięga po coś do kieszeni marynarki, wyjmuje z niej kluczyki i małe szare pudełeczko, następnie wsuwa mi owe przedmioty do ręki.
- Weź to, auto ci się przyda, a naszyjnik sprawi, że nie zapomnisz o mojej miłości.
Nie protestuje, przyjmuje prezenty i wkładam je do torebki
- Nieche, żebyś wyjeżdżał
Rzucam mu się na szyje i mocno przytulam, może i byłam zła, ale cholera jasna, trace go ... znowu
- Wiesz, że to jedyne rozwiązanie kochanie
- Szefie, już jestem
Odwracam się za siebie i widzę smutnego Teo, podsłuchiwał nas
- Teo, do czasu mojej nieobecności, przejmujesz moje stanowisko uważam, że ...
- To zły pomysł, nie możesz wyjechać,nie możesz nas zostawić... nie mówię tego jako pracownik, tylko przyjaciel...jeżeli chcesz pomożemy ci wszyscy... tylko nie odchodź od nas
- Stary, ja zawsze z wami będę, a po następne i tak za niedługo wróce. Przejmujesz moje obowiązki i tyle, uważam, że twój ojciec byłby z ciebie dumny
Przyjaźń jaka ich łączyła była niezwykła, nie opierała się tylko na pracy, ale wspólnych doświadczeniach, byli dla siebie jak bracia.
- Muszę już lecieć, pamiętajcie, że was kocham
Słowa które wypowiedział były jego ostatnimi słowami jakie usłyszałam z jego ust w tym dniu, dalej pamiętam tylko jego samolot, odlatujący w nieznanym mi kierunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3
Mam nadzieje, że udobruchałam was tym rozdziałem. Dzisiaj miałam dość duży przypływ wen co widać, po długości.
Mam nadzieje, że się tego nie spodziewaliście.
Hmmm... śmiało mogę powiedzieć, że NIE będzie związku LUDMILA I TEO ! <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nowe LBA <3
A więc znowu jestem nominowana ... nie no cieszy mnie to, ale ja już nie wiem kogo nominować no...

A więc zaczynamy

Pierwsza nominka jest od
 moniczka:-)
Z tego bloga: http://fedemilamoniczkaopowiada.blogspot.com/?m=1

1.Z jakiego miasta jesteś?
Łódź, bejbe XD
2.Czemu tak nazwałaś swojego bloga?
Ponieważ Rescata mi Corazon to moja ulubiona piosenka *.*
3.Wolisz krótkie czy długie włosy?
Długie *.*
4.W jakim jesteś nastroju?
Zajebistym <3
5.Masz rodzeństwo?(jakie,ile lat)
Tak, brat 5 lat -.-
6.Ulubiona piosenka:
Z serialu
Rescata mi corazon,Es mi passion i Mil Vidas atras
7.Opowiedz jakąś historie,wspomnienie lub zdarzenie ze swojego życia:):
Hmm... kiedyś pomyliłam dni i przebrałam się w zły dzień w przedszkolu na bal karnawałowy... byłam czarownicą, w zwykły dzień...
8.Co myslisz o mnie imoim blogu?
Jesteś miłą i cudowną osobą.
Uwielbiam twój blog, a zwłaszcza scene kiedy Fede zapomina o alergi na orzechy XD
9.Przezwiska, które najczęście słyszysz:
Hmm... tapeta -.-
10.Jaka piosenka cię opisuje?
Happy *.*
11.Znienawidzona piosenka;
It's Friday, friday...
12.Plany jakie masz na pszyszłość?
Bycie najlepszym na świecie szefem kuchni, albo terrorystą
13.Co/Kto jest najważniejsze w twoim życiu?
Nie mam takiej osoby ...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Drugie LBA od Mechi Mechiś Lambre
Z tego bloga: http://ruggcedes.blogspot.com/?m=1

1.Jaka jest twoja ulubiona piosenka/piosenki?
Rescata mi corazon, Mil vidas atras i blank space i es mi passion
2.Jakie masz plany na przyszłość?
Bycie szefem kuchni
3. Wspomnienie z dzieciństwa?
Hmm... kiedyś pomyliłam dni i przebrałam się w zły dzień w przedszkolu na bal karnawałowy... byłam czarownicą, w zwykły dzień...
4. Ile prowadzisz blogów? Podaj linki.
Tylko ten <3
5. Czytasz moje blogi?
Oczywiście zwłaszcza ten o Ruggcedes *.*
6. Jeżeli tak to co byś na nich zmieniła?
Hmm.. nie wiem, robiła bym rozdziały codziennie XD
7. Kto wie, że prowadzisz bloga?
Tylko wy <3
8. Do jakich fandomów należysz? (jeżeli ktoś nie ma fandomu to czyją fanką jesteś?)
Mechistas i Ruggeristas<3
9. Co sądzisz o związku Cande i Ruggero? Czy życzysz im szczęścia?
Życze szczęścia tylko Ruggowi, jeżeli jest hepi z nią to spoko, ale i tak rozpaczam ...
10. Jaka byłaby twoja reakcja gdyby Cande wstawiła na Twittera albo Instagrama zdjęcie pozytywnego testu ciążowego i napisała "Rugg kocham cię! Niespodzianka!"
Dajecie mi siekiere a ja ide zabijać...
11. Jedziesz na VL lub LT?
Na VL raczej tak <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trzecia nominka od: Zupełnie innej
Z tego bloga: http://violettainnehistorie.blogspot.com/?m=1

1. Jak masz na imię?
Ola
2. Ile masz lat?
16 :*
3. Jak długo prowadzisz bloga?
Hmm... miesiąc
4. Co cię zainspirowało do pisania bloga?
Inne blogi o Fedemile <3
5. Ulubiony blog?
Jest ich kilka, zazwyczaj je komentuje <3
6. Ulubiona czytelniczka?
Kocham wszystkich czytelników
7. Ulubiona blogerka?
Brak <3
8. Ulubiona para z serialu?
Fedemila <3
9. Czytasz mojego bloga?
Muszę ndrobić zaległości XD
10. Czy podoba ci się mój blog?
Jak dokończe czytać, to Ci powiem
11. Co byś zmieniła w fioletowym serialu?
Więcej Fedemily <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejna czwarta nominka jest od
Hayden
Z tego bloga: http://fedemilamiloscdokonca.blogspot.com/?m=1

1. Oglądałaś/oglądałeś Krainę Lodu ?
 Jak była twoja ulubiona postać ? Dlaczego ?
Tak, Olaf,taki zabawny słodziak
`Czasami warto się dla kogoś roztopić' *.*
2. Gdzie mieszkasz (województwo)
Łódźkie
3.  Grasz na jakimś instrumencie
Nie, no chyba że trójkąt się liczy XD
4. Ulubiona postać z filmów lub seriali ? Dlaczego akurat ona ?
Ludmila
' Ludmila wychodzi` *pstryk* *pstryk* tylko prawdziwy fan skuma o co chodzi xD
5. Gdzie chciałabyś pojechać ?
Do Włoch *.*
6. Podaj seriale, które lubisz oglądać.
Violetta no i to chyba na tyle...
7. Ulubiony przedmiot ?
Technika
8. Ogładzasz moje covery ? C o nich sądzisz ? (szczerze)
Obejrzałam jeden, moim zdaniem nie jest źle, ale musisz jeszcze trochę po pracować
9. Jak masz na imię ?
Naprawdę, ty mnie o to jeszcze pytasz?
Ola
10. Ulubiony film ?
Hmm...Avengers, harry potter
11. Jak opisałabyś twój styl ?
Modnie, nie za dużo i z klasą... no chyba, że mam cycki ''na wierzchu'', to klasa idzie się jebać XD

Powinnam nominować 44 blogi, nie ma opcji, żebym to zrobiła ... nie mam, aż tylu ulubionych blogów, a niechce powtarzać nominacji po raz setny ... a więc nominuje blogi, któtych nie nominowałam

1. http://milvidasatras-leonetta.blogspot.com/?m=1
2. http://fedemila-iinne.blogspot.com/?m=1
3. http://enjoy-your-life-and-never-give-up.blogspot.com/?m=1
4. http://fedemilaforever.blogspot.com/?m=1
5. http://mi-princessa-fedemila.blogspot.com/?m=1
6. http://martina-te-amo.blogspot.com/?m=1

Nic więcej nie wymyśle ...

1. Ulubiony bohater i bohaterka z serialu
2. Co sądzisz o trzecim sezonie Violetty?
3. Gdybyś mogła zmienić coś w naszym fioletowym serialu to co by to było?
4. Gdybyś mogła zamienić się miejscem z jedną postacią serialu to kim byś była?
5. Czy jedziesz na koncert Violetta live w Łodzi?
6. Którą pare z serialu lubisz najbardziej?(wyjaśnij swój wybór)
7. Czy czytasz mój blog?
8. Co zmotywowało Cię do napisania własnego bloga?
9. Czy masz swoje ulubione blogi? Jeżeli tak to napisz adresy
10. Ile masz lat?
11. Co sądzisz o hejterach serialu

Błagam was o jedno ... Nie nominujcie mnie już, to naprawde bardzo miłe i wgl, ale ja nie mam kogo już nominować, gdybym miałabyć sumienna i do każdego Lba dodawać 11 nominacji, to musiałabym nominować 111 blogów ... masakra <3

A więc pozdrwiam i zapraszam do ZAKŁADKI BOHATEROWIE <3


piątek, 16 stycznia 2015

Capitulo 28


~Diego~

Zwariuje, zwariuje, zwariuje, zwariuje, zwariuje, zwariuje, zwariuje.

Do:Kochanie<3
Proszę pomóż mi. Leon nie chce spać, a obiecałem mu, że będę przy nim siedział dopóki nie zaśnie, ale on tylko i wyłącznie rozpacza. A teraz wstał po nowe piwo ... Ja się zabije!!!
17.12.2014 02:21

Czekam na wsparcie, swojej dziewczyny. Nie mam pojęcie jak ona mi pomoże, ale licze na to, że coś wymyśli.

Od: Kochanie<3
Mam to samo. Violetta, nie daje mi spokoju, ciągle płaczę... Chce do domu, do ciebie ... Gdyby nie Ludmila, to wszystko było by cudownie...
17.12.2014 02:31

O co jej chodzi? Co źle zrobiła Lu i czemu jest obwiniana o sprawe związku Leona i Violki?

Do:Kochanie<3
Chyba raczej chodzi ci o Federico, to on jest wszystkiemu winien ...
17.12.2014 02:35

Od:Kochanie<3
Czemu niby on jest winien? Bo wyjechał, żeby spełniać marzenia?
Ludmila mogła wziąźć się w garść. A tak to razem z Leonem lataliście za nią, jak psy
17.12.2014. 02:39

Spełniać marzenia? On wyjechał z dnia na dzień bez słowa, zostawiając
ją samą.

Do:Kochanie<3
Czy musimy kłócić się o moją najlepszą przyjaciółkę?
17.12.2014. 02:43

Od:Kochanie<3
Jak widać, ona jest głównym problemem wszystkiego. Dlaczego tak bardzo jej bronisz?
17.12.2014. 02:45

Do: Kochanie<3
Bo jest moją najlepszą przyjaciółką? I nie jest niczemu winna?
17.12.2014. 02:48

Od: Kochanie<3
No tak, Ludmila jest zawsze tą najbardziej pokrzywdzoną przez życie...
17.12.2014. 02:52

Do:Kochanie<3
Skończmy tą głupią konwersacje, bo nie prowadzi ona do mądrych posunięć
17.12.2014. 02:56

Od:Kochanie<3
Filozof się kurwa znalazł...
17.12.2014. 03:01

Do:Kochanie<3
Dobranoc, do jutra... mimo wszystko i tak cię kocham... chodziasz jestem wściekły to i tak zakochany...
17.12.2014. 03:04

Od:Kochanie<3
Ja ciebie też idioto ...
17.12.2014. 03:09

Tak bardzo zająłem się pisaniem z Fran, że nie zauwarzyłem śpiącego na kanapie z puszką w ręku Leona. W końcu! Myślałem, że już nigdy nie zaśnie i, że będę musiał siedzieć z nim do samego rana. To byłaby dopiero tragedia. Nie mam nawet siły na prysznic. Umyje się jutro rano. Teraz marze tylko i wyłącznie o moim łóżku.

~Ludmila~

Paryż w środku nocy jest najpiękniejszym miastem na świecie.
Ciesze się, że Fede zabrał mnie akurat tutaj. Wszystko jest takie piękne. Czuje się wyjątkowa. Niestety, mojemu chłopakowi nie udało się zorganizować kolacji na Wieży Eiffla, ponieważ obecnie jest zamknięta, bo jest późno, ale obiecał mi, że jutro zabierze mnie tam i spędzimy na niej niezapomniany wieczór. Obecnie razem z Federico znajdujemy się w najpiękniejszym paryskim hotelu George V Four Seasons. Jestem nim oczarowana, z resztą co się dziwić ma aż pięć gwiazdek. Na dodatek mój ukochany wynajął pokój prezydencki.
Jego wnętrza urządzono z królewskim przepychem, a akcesoria łazienkowe stworzyła jubilerska firma Bulgari. No po prostu bosko kibel wysadzany diamentami. Po co nam te wszystkie luksusy? To znaczy mi nie są one potrzebne, ale jak stwierdził Feduś ' W normalnych pokojach, nie ma prywatnej siłowni i sauny, a ja bez tego nie wytrzymam'.
Tak, cały mój chłopak. Szasta kasą na lewo i prawo. Ciekawe co zrobiłby gdyby okazało się, że wydał wszystkie swoje miliony ... a no tak, jest mafiozą, ukradłby drugie. Z fascynacji pokojem hotelowym, wyrywa mnie głos mojego ukochanego. Po jego postawie sądze, że jest z czegoś bardzo nie zadowolony.
- Boże, za co ja im płace
Ooo.. Pan Pasquarelli ma problem, ciekawe co się stało znalazł włos na podłodze?
- O co chodzi kochanie?
-Łazienka, chodzi o łazienke...
To nie może być jakaś błachosta, bo jest naprawdę wściekły
- No i co z nią?
- To jest po prostu nie dopuszczalne, żeby zamiast mięciutkich jedwabnych ręczników, dawać wycierać się gością tymi szmatami
Federico rzuca aksamitnym ręcznikiem na ziemię a następnie opada nagi i mokry na duże królewskie łoże. Wygląda tak cholernie pociągająco.
- Nie wydaje ci się, że przesadzasz kochanie? To tylko ręczniki
Włoch gromi mnie spojrzeniem. Gdyby wzrok zabijał byłabym martwa.
-Tylko ręcznik? Płacę za ten hotel więcej niż połowa naszej populacji zarabia w ciągu dwóch miesięcy, daj mi trochę ponarzekać... a po następne wydaje mi się, że zasłużyłem na jakiś rodzaj ekskluzywnego wypoczynku prawda? - I twoim zdaniem ten ekskluzywny wypoczynek ma zapewnić ci ręcznik tak?
- Tak, a nie ta brudna ściera, którą musiałem się wycierać. Nawet Teo, nie dostał by tego ode mnie. A z nim gorzej niż z psem.
- Boże... ty i te twoje wieczne humorki, czasami zastanawiam się, które z nas nosi spodnie
Od razu zaczynam żałować słów, które wyszły z moich ust. Trzeba być kretynem, albo mną, w ostateczności Andreasem, żeby dać do zrozumienia szefowi mafi, człowiekowi, który bezlitośnie zabija i posiada broń, że zastanawiasz się gdzie podziały się jego jaja. Patrze na Federico wyraz jego twarzy wyraża gniew. Chłopak wstaje z łóżka i podchodzi do komody, z której wyjmuje pistolet podchodzi do mnie i szybkim ruchem wkłada mi lufe do buzi. Nie wiem co robić, łzy spływają mi po twarzy, jestem przerażona. Mój własny chłopak włożył mi pistolet do buzi. Jego palec ląduje na spuście i przygotowywuje się do wystrzelenia.
Włoch podnosi drugą ręke i mocno chwyta mnie za włosy.
- Czy teraz masz pewność, że to ja tutaj rządze?
Posłusznie kiwam głową na tak. Po mojej twarzy spływa coraz więcej łez, nie sądziłam, że on jest do tego zdolny. W końcu wyjmuję lufę z mojej buzi, ocalona.
- Dziś śpisz na kanapie.
Wypowiada te slowa w moim kierunku oschle i bez uczuć. Biegne do kanapy i rzucam się na nią. Tej nocy nie zmrurzyłam oka, natomiast Federico spał jak zabity.

~Leon~

Otwieram oczy i przekręcam się na drugi bok z zamiarem przytulenia mojej narzeczonej, niestety upadam na ziemie. O co chodzi? A no tak, jestem u Diego, ona mnie zdradziła i tak dalej... W głowie huczy mi od nadmiaru alkoholu. Jest ze mną źle. Muszę wziąźć się w garść. Muszę coś ze sobą zrobić. Doceniam to co zrobił dla mnie Hernandez, ale nie moge nadłużywać jego gościnności. Muszę wrócić do domu, wiem to nie będzie takie łatwe, ale jestem silnym facetem i dam sobie radę. Szukam telefonu po kilku minutach znajduje go i wybieram numer do mojego przyjaciela, po trzech sygnałach odbiera
- Czego ty kurwa chcesz Teo
- To ja Leon
- O, cześć, Leon
- Posłuchaj, jesteś w domu, bo chiałem z tobą porozmawiać?
- Jestem w Paryżu, ale zaraz i tak miałem wracać
- Jest z tobą Lu?
- Nie
Wiem, że kłamie, bo Ludmila w nocy napisała mi smsa, że jedzie z nim na kilka dni, ale jaki jest jego cel w okłamywaniu mnie ?
- Coś się stało Fede?
- Nie, musze kończyć pa
Ton jego głosu od razu się zmienił, nie zdąrzyłem nawet odpowiedzieć, bo on od razu się rozłączył, o co mu kurwa chodzi, czyżby jakiś problem w związku z Lu?

~Francesca~

Otwieram drzwi mojego mieszkania i co widzę? Widzę totalny burdel. Puste puszki po piwie, złużyte chusteczki i opakowania po lodach walajce się po moim nowym białym dywanie. Zabije ich. Podchodzę do stolika, a w oczy wrzuca mi się film `Titanic` , a ze mną Diego nie chciał tego oglądać. Odpłace mu się za to. Nie przepuszczę mu tego płazem. Przesadził. Błagałam go o ten film, a nawet próbowałam przekłupić seksem, ale skończyło się to na samotnej nocy z filmem. Czemu zakochałam się w takim kretynie? No tak... w końcu jest całym moim światem i to on nadaje mojemu życiu sens. Uśmiecham się do siebie i udaje do kuchni z zamiarem przygotowania mojemu misiowi śniadania.

~Ludmila~

Gdy tylko zorientowałam się, że Federico wyszedł to wstałam z łóżka. Byłam za bardzo przerażona, żeby zrobić to wcześniej. Słyszałam jego rozmowę z Leonem, powiedział mu, że za niedługo wraca, przecież mieliśmy spędzić tutaj dwa dni. Czy naprawde słowa, które wypowiedziałam, aż tak bardzo go uraziły? Czy skreślił mnie ze swojego życia już na zawsze? Nagle po pokoju rozlega się głośne pukanie, przerażona spowrotem opadam na kanape, ale to nie może być Federico. On nie pukał by do swojego pokoju, mając kluczę. Podchodzę do drzwi i delikatnie je uchylam, a moim oczom ukazuje się uśmiechnięty Teo.
- Witaj Ludmilo, mogę wejść?
Odchodzę i odgradzam mu wejście,
Alongi podchodzi do mnie chwyta mą dłoń i delikatnie całuje, po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze
- Cześć, gdzie jest Federico i co ty tutaj robisz
- Pasquarelli napisał mi rano smsa, że mam po ciebie przyjechać i odwieść cię do Buenos Aires, nie powiedział mi nic więcej, chodziasz nalegałem. Może ty mi powiesz co się stało, że tak szybko zmienił zdanie o waszym wyjeździe?
- Obraziłam go wczoraj
- Wow, jestem w szoku, ty jeszcze żyjesz?
- To nie jest zabawne
- Wiem, nie śmieje się, wiem jaki jest Federico, jeszcze rok temu w naszej ekipie była nas szóstka. Niestety, Hans nazwał go `kutasem' a potem słuch o nim zaginął.
- Chyba nie zabardzo przejąłeś się jego śmiercią
- W naszej branży zabijanie jest normalne piękna. Byłaś kiedyś na wieży Eiffla?
- Nie i chyba nie dane będzie mi jej zobaczyć
- Zawrzyjmy umowę, ja zabiorę cię na małą wycieczkę po Paryżu, a ty nie powieszo tym Federowi dobrze?
Nie wiem czy powinnam się na to zgadzać, ale było w nim coś co mnie do niego przyciągało.
- Dobrze, ani słowa Fede
Może i robie źle, ale to Pasquarelli przekreślił nasz związek swoim zachowaniem, ja chce się po prostu bawić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3 !
Dzisiaj długo i mam nadzieje, że ciekawie. Szczerze mówiąc podoba mi się ten rozdział <3
Wiem, że pewnie zdenerwujecie się o to co zrobiłam z Federico, ale musicie mi to jakoś wybaczyć <3

Pozdrawiam i całuje
Ola :* <3 !