Witajcie w to wtorkowe popołudnie.
Za moim oknem pada deszcz, za waszym też? Jak nie, to wam zazdroszcze... deszcz to zmora, moje włosy go nienawidzą! W sumie makijaż też nie.
Ale przejdźmy do rzeczy. Miejsce trzecie zajmuje Szalona RiRi XD Kochana uśmiałam się jak cholera XD
One Shot bardzo mi się podobał <3
Dlatego zajęłaś trzecie miejsce <3
Gratuluje <3
A teraz zapraszam was do przeczytania
"Zakończenia Violetty oczami Szalonej RiRi XD "
One Shot ,,Musimy się rozstać”
~Koniec jest początkiem czegoś nowego. ~
25.06.2015
Ludmiła
Nauka w studio była dla nas wszystkich szansą, na rozwijanie swoich talentów. To był nasz drugi dom, gdzie mogliśmy śpiewać, tańczyć, śmiać się, spędzać czas wśród przyjaciół. Czwarty-ostatni rok nauki właśnie się kończy. Nigdy nie zapomnimy o tym, co tutaj przeżyliśmy. Nowi przyjaciele, pierwsza miłość. Każdy z nas znalazł tu szczęście. Nasze życie bardzo się zmieniło. Przeżyliśmy tu najważniejsze momenty w naszym życiu. Jesteśmy tacy szczęśliwi, że mogliśmy się tu uczyć w miłej, czasami nawet rodzinnej atmosferze, bo wszyscy uczniowie i nauczyciele studia to jedna, wielka rodzina. Nie wiem co będzie dalej, jak wszystko się potoczy, co będę robić po ukończeniu nauki w studio. Jeszcze nie znam swojej drogi, którą będę kierować się w życiu, jednak jestem pewna, że będzie ona związana z muzyką. Jutro zakończenie roku. Czas pożegnania… nienawidzę ich, ale tego nie uniknę. Trzeba iść do przodu, ruszyć z miejsca. Boję się tylko co będzie z moim związkiem z federico. Przecież on wyjeżdża do włoch-rodzinnych stron, aby rozwijać swoją karierę, a ja? Na razie zostanę tutaj razem z moim ojcem, który niedawno wynajął willę w okolicach domu castillo. Ciężko będzie mi się stąd wyprowadzić. Violetta, german, angie.. Stali się dla mnie bardzo ważni, ale wiem, że nie mogę dalej im ciążyć. Mimo wszystko jestem dla nich obcą osobą. Jestem wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobili..
Przed zajęciami poszłam do parku. Stanęłam w miejscu, gdzie po raz pierwszy pocałował mnie federico. To, co wtedy poczułam… to przyczyniło się do mojej przemiany z lodowatej, nieczułej, egoistycznej osoby w ciepłą, uczciwą, wiedzącą co to jest miłość. Przeszłam dalej i usiadłam na ławce. Tam najczęściej federico grał dla mnie i śpiewał, aby mnie pocieszyć. Pogładziłam miejsce obok siebie. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie, jak wtuleni w siebie siedzieliśmy tu i cieszyliśmy się sobą. Jak delikatnie odgarniał moje loki i muskał moje usta. Jego czekoladowe oczy, skupione były tylko na mnie. Obdarzał mnie szczerym uśmiechem, który sprawiał, że moje serce biło mocniej.
Jednak za chwilę przypomniałam sobie też te złe rzeczy. Nasz związek zepsuła nieufność. Nie uwierzył mi, że to nie ja zepchnęłam violettę ze schodów. Zabolało mnie jak powiedział do mojej matki, że cieszy się, że wyjeżdżam i że nigdy więcej mnie nie zobaczy. Wiem, że to było ustawione, że nie myślał tak, ale … jednak to zostało w mojej pamięci. Nadal go kocham, ale nie wiem, czy zdołam ponownie mu zaufać. Wtedy, gdy go najbardziej potrzebowałam, gdy wszyscy odwrócili się ode mnie, go również nie było. Miał wątpliwości. Ja chyba nie zasługuję na miłość, przecież nigdy nie zmienię się w stu procentach, chociaż nie wiem jak bardzo bym tego chciała. Potrzebuję kogoś, kto zaakceptuje mnie taką jaką jestem, kto będzie mnie wspierał i wierzył we mnie. Czy to tak wiele?
-ludmiła, szukamy cię już od godziny, właśnie mamy próby na jutrzejsze zakończenie roku.. Wszystko dobrze? – violetta wraz z cami i fran przybiegły do mnie i spojrzały na mnie zdziwione.
-płakałaś? Co się stało?- zaniepokoiła się cauviglia. Wtedy dotknęłam opuszkami palców swoje mokre od łez policzki. Wyjęłam z torebki lusterko i chusteczki.
-to nic. Po prostu.. Coś mi wpadło do oka.- tylko to mi przyszło do głowy. Słaba wymówka.
-przestań, przecież widzimy, że coś ci jest. – viola położyła mi dłoń na ramieniu.
-a daj spokój. Jeszcze przed chwilą tak wam się śpieszyło na próbę. Chodźmy więc. – złapałam dziewczyny pod ręce i poszłyśmy do studio on beat, w którym było ogromne zamieszanie z powodu zakończenia roku. Każdy coś robił. Już dekorowali scenę i trybuny, które zorganizował pablo specjalnie na tę okazję. Uroczystość odbędzie się na dworze. Uczniowie układali choreografie, najmłodsi szykowali piosenki, aby pożegnać tych starszych, nauczyciele wariowali, bo nie wiedzieli w co ręce włożyć, a już szczególnie gregorio. Panikował, że nic się nie uda, biegał po pomieszczeniach i wszystkim przeszkadzał, zamiast pomóc.
Weszłyśmy do sali ze sceną, tam, gdzie zawsze wszyscy się spotykają, aby ćwiczyć układy i śpiewać piosenki. Leon, maxi, andres, …..federico… i broduey właśnie ćwiczyli ,, mi princesa”. Gdy weszłam do środka czekoladowe oczy chłopaka, którego nadal kochałam przeszywały mnie na wylot. Zrobiło mi się przykro, że jak dawniej nie mogłam go przytulić, uśmiechnąć się, czy pocałować go. Sprawiało mi to ogromny ból, ale nie mogę zapomnieć o tym, jak bardzo mnie zranił.
Gdy skończyli śpiewać zachwycona camila rzuciła się w ramiona broduey’a, który okręcił ją dookoła siebie i uśmiechał się od ucha do ucha. Leon podszedł do violetty i razem zaczęli się wygłupiać. Po chwili do sali wszedł diego, a fran kiedy tylko go zobaczyła, zapiszczała i pocałowała go w usta. Maxi gadał z naty przez telefon. Chyba nie wiedział, że jest na pobraniu krwi. Nie obyło się też bez gery i clementa, którzy trzymając się za ręce byli w wyśmienitych nastrojach. Tylko ja i fede byliśmy samotni i w kiepskich humorach. Chłopak nadal stał na scenie i patrzył na mnie przygnębiony. W końcu odważył się i chciał do mnie podejść, ale wtedy przyszli nauczyciele i zrezygnował.
-witajcie, widzę, że humory wam dopisują, cieszę się bardzo, że nie rozpaczacie, bo przecież teraz zaczniecie nowe życie, spełnicie marzenia, jestem z was bardzo dumny. – pablo jak zwykle potrafi wywołać uśmiech na naszych twarzach.
-tak to prawda! Teraz może być już tylko lepiej. Jesteście naprawdę zdolni, a lekcje z wami to czysta przyjemność. – odezwała się angie.
-a teraz, ruszcie tyłki i szykujcie się do prób. Koncert ma wypaść świetnie !- rzucił gregorio.
-j-ja os-ssobiście je-estem d-dumny, że na-auczyłem was t-tylu rz-zeczy i , ż-że z-zawsze pom-aagaliście mi znal-e-eźć kanapki.– zamotał się beto.
-my też jesteśmy wam za wszystko wdzięczni. Bez was nie osiągnęlibyśmy tylu sukcesów. Jesteście niezastąpieni.- zabrała głos violetta.
-na pożegnania jeszcze przyjdzie pora. Został tylko dzisiejszy dzień, więc brać się do roboty!- nie wytrzymał gregorio. – dzieciaki.. Szkoda czasu. – opanował się.
-,,llamame”. Proszę. – pablo wskazał na scenę. Ta piosenka wyszła bezproblemowo, ale potem przyszedł czas na ,,crecimos juntos”
Śpiewaliśmy jak najlepiej potrafimy. Wszystko szło bardzo dobrze. Jak zawsze zresztą.. Ale.. Pod koniec piosenki sprawy się nieco skomplikowały.
-fede nie w tą stronę ! – zawołał leon, a włoch wpadł prosto na mnie i razem upadliśmy na ziemię. Leżałam brzuchem na jego klatce. Normalnie lepiej być nie mogło. Znowu poczułam te boskie perfumy i przypomniałam sobie wszystkie miłe chwile spędzone z nim, gdy jeszcze byliśmy razem. Nie wytrzymałam napięcia. Podniosłam się i wybiegłam z sali. Usiadłam na ławce przed budynkiem i ukryłam twarz w dłoniach. Gdy tylko go widzę wszystko mi się przypomina, a gdy go dotykam!? Głupieję, wariuje, nie myślę racjonalnie. Czy ja… nie umiem bez niego żyć?
-ludmiła, jeju nic ci się niestało? Coś cię boli?- dogoniła mnie viola.
-nie.. Zostaw mnie.. –odwróciłam wzrok.
-kochana..- usiadła obok i mnie przytuliła. Tego było mi trzeba. Wsparcia. Nie lubię mówić o uczuciach, ale jeśli tego nie zrobię, będę musiała radzić sobie ze wszystkim sama.
-ludmiła, ja.. Przepraszam. Nic ci nie jest?- fede wyszedł ze studia i zmierzał w moim kierunku.
-nie podchodź! – krzyknęłam. – ja tak nie umiem ! – zostawiłam zaskoczoną violę i federico, a sama podbiegłam do taksówki i wróciłam do domu.
Otworzyłam drzwi willi i weszłam do środka. Niezauważona przeszłam przez salon i udało mi się trafić do mojego pokoju bez żadnych pytań domowników. Zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam się odciąć od całego świata i spokojnie wszystko sobie uporządkować.
*violetta*
-co się stało? Wiesz może co się z nią ostatnio dzieje? – zapytałam nadal zszokowanego chłopaka.
-nie sądziłem, że aż tak przeżywa nasze rozstanie. Mam podobnie. Gdy jestem blisko niej czuję radość, chce mi się żyć, ale gdy jest daleko to… nie umiem sobie bez niej poradzić, bo ją kocham.
-to na co czekasz? Idź i jej to powiedz. – uśmiechnęłam się ciepło i objęłam chłopaka ramieniem. – musisz coś zrobić. Zakończenie naszej przygody w studio miało być idealne, a takie nie będzie, jeżeli będziecie skłóceni. Chcecie rozstać się w żalu i złości?
-oczywiście, że nie. Wiem, że nie mogę z nią być, bo ona mi już nie ufa, lecz wiem też, że mnie kocha, dlatego zrobię wszystko aby było dobrze i jej i mnie. – postanowił. Chyba odzyskał nadzieję, no ja myślę.
-masz rację. Nie możesz się poddać. Zawalcz, a może sprawy przybiorą zupełnie inny obrót najkorzystniejszy dla waszej dwójki? –przytuliłam go.
-violu, jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. – pocałował mnie w policzek i poszedł działać.
Wróciłam do studia. Tam zasypano mnie milionem pytań, co się stało ludmile, dlaczego wybiegła, czy nic jej nie jest. Odpowiedziałam, że fede już to załatwi.
-nie rozumiem ich. Oni powinni być razem. – odparła fran, wtulając się w diego.
-moim zdaniem ona chce z nim być, ale się boi. Po prostu się boi kochać, boi się miłości. – podsumowała cami.
-federico ją też bardzo kocha. Ostatnio mówi tylko o niej i cały czas, czy jest z nami czy też nie ogląda jej teledyski w necie, zdjęcia z nią... Naprawdę mu na niej zależy, a my musimy zrobić tak, aby się pogodzili.- leon już miał plan. Znam mojego chłopaka i wiem, że przyjaciele są dla niego bardzo ważni. Nie odpuści, póki nie zrobi wszystkiego, aby byli szczęśliwi.
-najpierw dajmy szansę fede, jeśli się mu nie uda przekonać lu o swoich uczuciach, to my przejmiemy sprawę. – wpadła na pomysł naty, która ni stąd ni z owąd się pojawiła.
-a ty skąd wiesz, że fede poszedł z nią gadać, przecież byłaś u lekarza?- spytałam zdziwiona.
-tak, ale ja jestem na bieżąco dzięki maxiemu. – spojrzała z czułością na swojego chłopaka.
-ale o fede nie wiedział.- nie odpuszczałam.
-to napisała mi ludmiła. – dziewczyna podrapała się w tył głowy.
-czy my o czymś nie wiemy? – spojrzałam podejrzliwie na naty.
-coooooooooooo- uciekała wzrokiem.
-coś długie to co…… mów co wiesz.- kontynuowałam przesłuchanie.
-no ludmiła mi napisała, że fede dobija się do jej drzwi, a ona nie chce go widzieć, bo… - zakryła usta dłońmi.
-bo? – zapytaliśmy chórem.
-bo ona go kocha, ale ciii!- przyłożyła palec do ust.
-no tyle to już wiemy. – rozłożyłam ręce.
-ale ona mówi, że jak on będzie z nią gadał, to ona jest w stanie mu wybaczyć, ale się boi. Dlatego nie chce go widzieć. – naty prawie płakała.
-dziewczyno to fenomenalna wiadomość ! – klasnęłam w ręce.
-ludmiła ma prawo do szczęścia, ale sama odbiera sobie taką szansę.- zabrała głos cami.
-oj daj spokój, po prostu się zagubiła, biedna i trzeba jej pomóc.- rzekła fran.
-ale nie mówcie jej, że powiedziałam… - panikowała naty.
-nie ma bata, wprowadzamy mój plan. Ona i tak go nie wpuści. Myślmy racjonalnie. – podsumował leon.
-tak . Leon ma rację. – wstawiłam się za chłopakiem.
-to co ? Działamy razem?- zapytał diego.
-pewnie ! – odparliśmy razem.
-no to tak. Plan jest taki….
*ludmiła*
-odejdź i nie wal w te drzwi ! Nie rozumiesz, że nie mamy o czym gadać!? – jeszcze mu mało. Musi mi dokładać?
-proszę, daj mi szansę. Muszę ci coś powiedzieć.- nie dawał za wygraną.
-nie, odejdź, bo wyskoczę przez okno! – wydarłam się.
-zgłupiałaś?!
-nie ! Odejdź! – trzymałam drzwi.
-dobra. Skoro ci nie zależy, to mi też nie. – chyba się zdenerwował.. Jeszcze bardziej. Brawo ludmiła!
Odszedł. Odpuścił. Żałowałam. Już jutro koniec roku. Może jakbym z nim pogadała, to jednak byśmy się pogodzili. Przecież nie muszę z nim być. Możemy zostać przyjaciółmi. Tyko, czy ja dam radę? W tym momencie zawibrował mój telefon. Odczytałam sms-a.
Violetta, 15:34, 25.06.2015r.
~ludmiła chodź szybko ! Naty sięgała po skrzypce w sali z instrumentami i spadła prosto na podłogę! Chyba złamała nogę, ale ja jestem sama, bo wszyscy wyszli i nie wiem co robić. To twoja przyjaciółka, więc pomyślałam, że powinnaś wiedzieć i że to ty powinnaś mi pomóc. Proszę chodź tu szybko!~
-o nie !- krzyknęłam sama do siebie, zgarnęłam torebkę, wrzuciłam telefon, zdjęłam koturny, ubrałam conversy i pobiegłam do studia, bo na taksówkę za długo się czeka. Biedna naty, to moja wina. Znowu stała się jej krzywda przed występem i znowu z mojej winy. Zaraz, ale czemu czuję się winna? To chyba przez nerwy. Oby tylko wszystko dobrze się skończyło..
15 minut później…
-natalia!? Violetta?!- wbiegłam do studia, ale nikt mi nie odpowiedział. Tylko nie gadajcie, że violetta zemdlała ze strachu, a natalia z bólu, bo ja nie wiem co robić. Może zadzwonię na pomoc. Wyjęłam telefon i wybrałam numer, ale wtedy usłyszałam chrząknięcie w sali z instrumentami. Czyli nacie nic nie jest? Szybko wbiegłam do pomieszczenia, ale nikogo nie było. Wtedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a przez szybę zobaczyłam maxiego, brodueya, cami, fran, diega, leona, andresa, gery, clementa, violettę i o dziwio natalię stojącą na własnych nogach. Zrobiłam się czerwona ze złości, bo nie wiedziałam o co chodzi. Podeszłam do szyby i zaczęłam w nią walić.
-ej no co wy robicie!? Wypuście mnie, posrało was?- uderzałam pięściami.
-ludmiła, spokojnie, proszę. Musieliśmy !- krzyczała viola. Nic nie słyszałam, ale umiem czytać z ruchu warg. Puknęłam się w głowę sugerując, że są nienormalni.
-to dla mnie to zrobili.. – usłyszałam za plecami znajomy głos. Sparaliżowało mnie. – kocham cię ludmiła i choć bym próbował, nie potrafię żyć bez ciebie. – poczułam jego dłonie na swojej talii. – wiem, że popełniłem wiele błędów, ale wybacz mi tak, jak ja wybaczyłem ci błędy popełnione przez ciebie. Jesteś dla mnie całym światem. Zrozumiałem to już dawno temu.- szepnął mi do ucha. – wiem, że ja też nie jestem ci obojętny. Wiem, że w głębi duszy chciałaś, abyśmy się pogodzili. – łzy mimowolnie wypłynęły z moich oczu. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i wierzchem swojej dłoni otarł moje mokre policzki. – to, że płaczesz tym bardziej to potwierdza. – opuściłam głowę. –
*federico*
-powiedz, jeśli się mylę, a odpuszczę i po zakończeniu roku wyjadę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. – dziewczyna zrobiła parę kroków w tył.
-nie mogę fede.. – szlochała. – nie dam rady.. – spodziewałem się innej reakcji. – kiwnąłem, aby otworzyli drzwi.
-a więc.. Wyjadę jeszcze dzisiaj. – postanowiłem.
-zaraz, ale nie rób tego z mojego powodu. Odjedziesz tak bez pożegnania? – zapytała trzęsącym się głosem.
-moje życie bez ciebie i tak nie ma sensu. Muszę wyjechać jeszcze dziś. Nie mogę tak spokojnie patrzeć na ciebie i mieć świadomość jak bardzo mnie nienawidzisz.. – teraz łzy spłynęły po moich policzkach. – przykro mi, że tak wyszło. Wahałem się, ale nigdy nie powiedziałem, że zrzuciłaś violettę. Nigdy tego nie powiedziałem ludmiła!- przełknąłem ślinę. – nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi teraz przykro. – szybkim krokiem opuściłem salę i pojechałem do willi spakować walizki i zamówić bilet powrotny do włoch.
*leon*
Federico wyszedł, a ludmiła opadła na podłogę i zaczęła głośno płakać. Wszystko poszło nie tak jak powinno. Zamiast polepszyć ich stosunki pogorszyłem sprawę. On chce wyjechać. I to jeszcze dziś. Zostawić nas bez pożegnania. Ona płacze, załamała się i nie wie co ma robić. Jest rozdarta. Dziewczyny podbiegły do niej i zaczęły ją pocieszać.
-myślałam, że to dobry pomysł.. – viola chciała się jakoś usprawiedliwić. – leon leć za nim! On nie może wyjechać! – krzyczała w moją stronę.
-nie, zostań. – odparła ludmiła. – może tak rzeczywiście będzie lepiej. Daleko od siebie nie będziemy siebie ranić.- wtuliła się w ramię naty. Cami i fran trzymały ja za ręce, a viole kucała naprzeciw niej.
-kurde, ja nie pozwolę by wyjechał!- maxi pobiegł za chłopakiem.
-ludmiła, czy ty naprawdę tego chcesz? Przecież go kochasz. Nie pamiętasz, jak ty byłaś tą złą? Nękałaś innych, wyśmiewałaś ich, pakowałaś ich w kłopoty? Przepraszam, że ci to wypominam, ale inaczej nie da się z tobą gadać. Fede ci to wybaczył. Widział w tobie kogoś więcej niż my widzieliśmy. Czy ty nie możesz wybaczyć mu? Tym bardziej, że go kochasz. – rzekła fran.
-właśnie. Federico nigdy wcześniej nie kochał kogoś tak bardzo, jak kocha ciebie, a wiesz, że nie jest łatwo cię kochać. – zaśmiałem się i wywołałem także uśmiech na twarzy ludmiły.
-nikt oprócz fede i naty we mnie nie wierzył. – spojrzała na przyjaciółkę, która powoli się rozklejała.- poza tym on bardzo mnie kocha i mógł całkowicie się ode mnie odwrócić, ale tego nie zrobił. Odnalazł mi ojca. – jej oczy ponownie się zaszkliły. – tak dużo dla mnie zrobił, tyle dla mnie poświęcił, tyle ze mną wytrzymał, cały czas widział we mnie kogoś, kogo da się kochać. – w końcu zrozumiała. – ja także go kocham. Bardzo mocno. Umrę bez niego. – poderwała się. – nie mogę pozwolić mu odejść. Zadzwoń do maxiego. Sama muszę to załatwić. – rzekła stanowczo i wybiegła ze studio.
-sukces! – cami klasnęła w ręce.
-to było piękne co powiedziała. Czasami nie wierzę, że to ludmiła. – odparła viola.
-zadzwonię do maxiego, bo on wszystko zepsuje. – naty natychmiast wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała numer swojego chłopaka. Na szczęście odebrał. Co więcej? Za minutę przyszedł do nas.
-tak szybko ? – zdziwiłem się nie na żarty.
-maxi, ty masz chyba w tyłku jakiś turbo napęd. – zażartował clement.
-nie… chciałem zatrzymać fede, ale on wcale nie zamierza wylatywać. Wymusił na ludmile poczucie winy, tym samym zrozumiała jak bardzo go kocha i że nie może bez niego żyć. – chłopak w czapce wypiął dumnie pierś. –ten to ma łeb na karku.
-skąd o tym wiesz? – spytała gery.
-dogoniłem go i wszystko mi powiedział. Potem wróciłem do was. Myślicie, że się uda? – zatarł złowieszczo ręce.
-musi. Nie ma innego wyjścia. Idziemy zobaczyć ! – zawołała violetta i poszliśmy do willi castillo.
*federico*
Modliłem się, aby przyszła. Inaczej na serio bym musiał wyjechać, aby nie wyjść na kłamcę, po za tym bardzo, ale to bardzo ją kocham. Pakowałem walizki, aby wyglądało wiarygodnie. Włożyłem do niej nawet nasze ulubione zdjęcie. Czas mijał nieubłagalnie. Już myślałem, że naprawdę będę musiał opuścić ba, ale na szczęście…
-nie wyjeżdżaj… kocham cię.. – odwróciłem się, a dziewczyna wpadła mi w ramiona. –byłam taka głupia. Przecież wiem, że ci przykro, a ja tak mocno cię kocham. Nie wiem jak bym wytrzymała bez ciebie. Nie wiem co ja sobie myślałam, że będzie dobrze? Nie byłoby dobrze, jeżeli nie byłoby przy mnie chłopaka, w którym się zakochałam. – rozpłakała się na nowo. – nic nie powiesz? – oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-czyli nie chcesz, abym wyjeżdżał?- wolałem się upewnić.
-nigdy.. – przetarła rękoma ramiona. Uśmiechnąłem się lekko, a ona pocałowała mnie w usta. Tego mi brakowało. Jej bliskości. Uwielbiam ją, jest dla mnie kimś bardzo ważnym, nawet powiedziałbym, że najważniejszym. Teraz już wszystko będzie dobrze.
-nie pchaj się, bo nic nie słyszę broduey!- usłyszeliśmy za drzwiami głos cami.
-ała! Nadepnęłaś mi na stopę naty!- syknęła viola.
-ej możecie nie przyciskać mnie do drzwi!? Nie pchajcie się, nie mogę oddychać! – narzekał maxi.
-co mówią?- pytał leon.
Spojrzałam porozumiewawczo na federico. Podeszliśmy do drzwi. Mój chłopak pociągnął za klamkę i ….
-aaaaaa!- …wszyscy wlecieli do pokoju i wylądowali na podłodze.
-kurde mówiłam, że nas usłyszą. – cami wstała z ziemi i zaczęła otrzepywać kamizelkę.
-hehe… ja nic nie wiem.. – violetta leżała na podłodze i posłała nam niewinny uśmieszek.
-ja tylko przechodziłem.- odezwał się leon.
-dosyć. Skoro już tu jesteście mamy dla was wiadomość. – lu spojrzała na mnie i posłała mi ciepły uśmiech.
-nie wyjeżdżam. Za bardzo się kochamy. – pocałowałem moją dziewczynę, a wszyscy zaczęli gwizdać, piszczeć i klaskać.
-co tu się dzieje?- korytarzem przechodził german. – po co ci ta walizka? Wybierasz się gdzieś? A może razem chcecie uciec, wziąć potajemnie ślub i żyć długo i szczęśliwie?- posłał mi i lu pytające spojrzenie.
-nieeee… to tylko tak.. Wygląda, ale nigdzie się nie wybieramy. – uśmiechnąłem się niewinnie.
-a wy co tu robicie dzieciaki? – podparł rękami biodra. –skoro jutro macie zakończenie nauki w studio, to wypadałoby się wyspać, co? – zmarszczył czoło.
-tak. My… spadamy ! – krzyknął maxi i wszyscy wybiegli z pokoju.
-pa kochanie. – leon wrócił i pocałował violę w policzek i uciekł ile sił w nogach, gdy zobaczył minę jej ojca.
-co? Leon!! Bo się policzymy ! – zawołał za nim pan domu. – dobranoc federico, a wy idziecie spać. – wziął dziewczyny pod ramiona i zaprowadził do pokoi.
-do jutra najpiękniejsza!- zawołałem za ludmiłą.
-kocham cię! – usłyszałem w odpowiedzi i już zrobiło mi się cieplej na sercu.
26.06.2015 ważny dzień
Rano, godz. : 9:00
-federico wstawaj ! Wstawaj szybko ! – usłyszałem wołanie i czułem jak ktoś skacze po moim łóżku. Otworzyłem oczy. Byłem przytulony do poduszki a po moich obu stronach dostrzegłem dwie postacie. Wyostrzyłem wzrok.
-ludmiła? Violetta? Co wy…- wywaliłem poduszkę za plecy.
-dziś jest ten dzień! – zapiszczały i złapały się za ręce.
-czemu mnie wcześniej nie obudziłyście? – spojrzałem na zegarek. Za godzinę zaczynamy.
-próbowałyśmy, ale miałeś twardy sen. O czym śniłeś? – zapytała blondynka.
-chyba o kim.. – poruszyłem zabawnie brwiami, złapałem lu za rękę i pociągnąłem tak, że usiadła na moich kolanach.
-to ja idę się szykować dalej, a wy za dużo się nie całujcie, tylko ruszcie tyłki, bo jak się spóźnimy, to będzie wpadka na maxa ! – zawołała violka i wybiegła z pokoju.
-cieszę się, że ten dzień będziemy mogli przeżyć razem. – szepnąłem jej do ucha.
-ja też się cieszę. Nie mogło być lepiej. – pocałowała mnie. –a teraz, leć do łazienki i ,,napraw” grzywkę, bo rozwaliłeś jak tak tuliłeś się do tej poduszki!- zaśmiała się.
-no, no. Wolałbym, żeby zamiast tej poduszki leżał tu ktoś bardziej podniecający.. – wyszczerzyłem zęby.
-zobaczymy jak się sprawy potoczą.. Szykuj się, zostawiam cię. – pocałowała mnie w policzek i opuściła pokój, co chwile się odwracając.
*ludmiła*
Godzina 10:00
Staliśmy na scenie głównej w takim porządku : clement, gery, maxi, natalia, federico, ja, leon, violetta, broduey, cami, diego i francesca.
Było bardzo dużo ludzi. Nasza najbliższa rodzina, rodzice, kuzyni, ciotki, wujkowie, dziadkowie, siostry, bracia, przyjaciele, znajomi i oczywiście wszyscy nauczyciele i uczniowie studia. Kolorowe dekoracje wprawiały nas w dobry nastrój. Uśmiechy na twarzach najbliższych wywoływały przyjemną atmosferę i dodawały otuchy. Czuliśmy się docenieni i wyjątkowi w tym szczególnym dniu. Byliśmy już tacy dorośli i odpowiedzialni. Chodź w przypadku leona i fede może być różnie. Jak sobie przypomnę, co się działo przed te cztery lata, to śmiać mi się chce. Tyle kłótni, sprzeczek, odpałów, nerwów po to, aby teraz być zgodnymi, mądrymi, utalentowanymi, odpowiedzialnymi ludźmi, przyjaciółmi.. Niesamowite jak się to wszystko potoczyło.
Zaśpiewaliśmy piosenki ze wszystkich czterech lat. Na początek ,,creciomos juntos”, które wyszło nam najlepiej. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Te ostatnie chwile razem były najcenniejsze. Chwile? Co ja mówię, śpiewaliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy przez całą noc. Miało być ich 6 a skończyło się na 60-ciu. Wszyscy rozeszli się tak o 6:00 nad ranem. Rodzice się z nami pożegnali i wrócili do domu. Chyba zrozumieli, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu dla siebie. Te ostatnie godziny w ulubionym gronie przyjaciół. W paczce, która istnieje już tak długo.
Usiedliśmy na kanapach, które stały za sceną. Każda para siedziała obok siebie i razem gadaliśmy jeszcze przez 5 godzin. Potem chłopacy nas zostawili i poszli ostatni raz zrobić jakiś przypał. Co wymyślili? Urządzili zawody ,,kto więcej zje lodów” . Pierwsza osoba, która odpadnie musiała na majtkach przebiec przez całą dzielnicę, a osobie, której wygrała, reszta uczestników miała zafundować darmowy mecz. Kto przegrał? Nie uwierzycie. Federico… a dlaczego? Bo na imprezie najwięcej zjadł i już nie mieścił. Wstyd mi było, gdy tak biegał w gaciach po mieście, ale już trudno. Jakoś to przeżyłam, a powiem więcej. Uśmiałam się jak nigdy wcześniej. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, którym po wszystkim go ,,nękaliśmy”. Skoro fede przegrał, to kto wygrał? Leon! Ten to ma więcej szczęścia jak rozumu. My-dziewczyny w tym czasie tworzyłyśmy album z naszymi zdjęciami, aby nauczyciele studio nigdy o nas nie zapomnieli. Wyszło nam świetnie, ale nie obyło się bez kłótni. Oczywiście ja musiałam być przyczyną, bo nie podobało mi się jedno zdjęcie, a one chciały je wkleić. Wyszłam jak jakaś nienormalna, ale w końcu się zgodziłam. No co? Taka już jestem. Gdy chłopcy już do nas wrócili poszliśmy jeszcze do nauczycieli i wręczyliśmy im nasze dzieło. Bardzo im się to podobało. Oczywiście wszyscy się popłakali, były przytulasy, a na koniec grupowy uścisk. Ciężko nam było z świadomością, że już nie będziemy uczyć się w studio on beat. Na koniec pablo pożegnał nas bardzo pięknymi słowami.
-kochani! Chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że te cztery lata były dla nas niezwykłe i nigdy nie zapomnimy jak bardzo staraliście się, aby dotrzeć do tego, co teraz macie. Możecie być z siebie bardzo dumni, bo my jesteśmy i naprawdę z naszej strony ogromną przyjemnością była współpraca z wami. Jesteście bardzo ambitni, utalentowani, macie ducha walki i wiemy, że poradzicie sobie doskonale i spełnicie swoje marzenia. Nie ma co płakać..-pablo łamał się głos.- ..bo to jest początek czegoś nowego, pięknego w waszym życiu. Pamiętajcie, że zawsze możecie na nas liczyć, przyjść do nas z każdym problemem, bo zawsze znajdziemy dla was czas i zawsze będziemy gotowi was wspierać. –rozkleił się, a my razem z nim.
Trudno nam było zostawić to wszystko. Bardzo przywiązaliśmy się do tego miejsca. Nie wiem jak to dalej będzie, ale musimy stawić czoło nowym wyzwaniom, które czekają nas w dorosłym życiu. To początek czegoś nowego.
2 lata później…
*camilla*
Smutno mi było opuszczać studio, bo wychowałam się w nim, spędziłam tam najpiękniejsze lata w moim życiu, poznałam tylu fantastycznych ludzi, spełniałam marzenia, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, a może zacznie się coś lepszego? Tak właśnie się stało. Tyle lat pracy, potu, starań nie poszło na marne, bo teraz jestem i aktorką i piosenkarką i tancerką. Po zakończeniu roku dostałam propozycję zagrania głównej roli w filmie ,,żyj i pragnij”, a co jest jeszcze lepsze? Mojego partnera w tym filmie zagrał mój chłopak, broduey, bo przy nim moje słowa, gesty , uczucia są prawdziwe, a on także ma niebywały talent aktorski o czym się przekonał na jednych z prób. Mimo tego broduey jest także nauczycielem tańca w prestiżowej szkole muzycznej ,,talento”. Razem spełniamy marzenia, wspieramy się i wspólnie podejmujemy decyzje dotyczące naszej przyszłości. Dlaczego? Gdyż ostatnio mój chłopak zaprosił mnie na kolację do paryża i tam oświadczył mi się. Planujemy wziąć ślub w lipcu. Oczywiście nadal utrzymujemy kontakt z naszą paczką. Prawie ze wszystkimi, gdyż gery i clement mieszkają w hiszpanii.
*francesca*
Cały czas pamiętam dzień zakończenia nauki w studio. Był dla mnie wyjątkowy i bardzo, bardzo ważny. Po tylu latach rozwijania talentów w tym miejscu, musiałam je opuścić. Myśląc o studio on beat zawsze pamiętam też o ludziach, którzy mnie wspierali, wierzyli we mnie i pomagali mi, gdy traciłam wiarę w siebie i swoje możliwości. Ciężko było mi się z nimi rozstać, ale taka jest kolej rzeczy. Teraz widujemy się co miesiąc, organizujemy spotkania, aby nie odcinać się od siebie. Teraz robię to co kocham. Śpiewam. Jeżdżę w trasy koncertowe po całej europie razem z diego. Jestem z nim do teraz. Postanowił, że jednak będziemy pracować w duecie i razem zdobywać sławę i pieniądze. Kochamy się i nic nie zniszczy miłości, na którą tak długo musieliśmy czekać. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej, bo mam przy sobie kogoś, z kim będę już na zawsze. Na szczęście polepszyły się jego stosunki z gregorio, który w końcu otworzył art rebel, które bardzo dobrze prosperuje. W jego studiu uczą się największe gwiazdy, tak jak to sobie wymarzył.
*natalia*
Zakończenie nauki w studio było dla mnie ogromnym przeżyciem. Rozstanie się z nauczycielami i przyjaciółmi było bardzo trudne. Teraz moje życię trochę się zmieniło. Przez całe cztery lata pracowałam na sukces. Nigdy nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek mogłabym być kimś więcej niż zwykłą uczennicą studia. Dzięki maxiemu jestem teraz nauczycielką śpiewu w studio you are the best, które razem założyliśmy. Maxi jest dyrektorem. Pomimo tego tworzy własną muzykę i udostępnia ją na you tube. Jego najnowszy kawałek przekracza 6.000.000 wyświetleń, za co dostał 15.000 złotych. Niedługo wyda album, gdzie znajdą się też moje kompozycje, bo ja również robię coś poza nauczaniem młodych. Komponuję piosenki dla youmixu, za co dostaje dodatkową premię i jestem szczęśliwsza, bo robię to co kocham. Nigdy bym nie pomyślała, że moje marzenia mogą się spełnić, dziś wiem, że jak się chce to się ma.
*gery*
Do studia chodziłam zdecydowanie mniej niż pozostali, ale jest ono dla mnie tak samo ważne. Czułam niedosyt, chciałam tam jeszcze zostać, ale musiałam się pogodzić, że to już koniec i trzeba iść dalej. Nie stać w miejscu, tylko rozwijać swoje umiejętności i realizować cele, które się sobie postawiło. Nie przypuszczałam, że mogłabym być z kimś innym niż leon. Po zakończeniu roku dopiero zauważyłam jaka byłam głupia. Miłość mojego życia była tuż obok mnie. Clement to naprawdę cudowny mąż. Mimo, że trochę się pogubił odnalazł w sobie tyle odwagi, aby zawalczyć o to co kocha- muzykę. Tańczenie i śpiew sprawia mu niesamowitą radość do teraz, dlatego postanowiliśmy razem otworzyć szkołę tańca dla ludzi z pasją, gotowych na nowe wyzwania. Mamy z clementem aspirację do realizowania wspólnych planów, które mam nadzieję okażą się naszym sukcesem. Niestety jego ojciec nie chciał go zrozumieć i teraz nie mają kontaktu. Może jeszcze zrozumie jaki błąd popełnił zostawiając swojego syna tylko dlatego, że chciał spełniać marzenia.
Rok temu urodził nam się syn – marco. Clement opiekuje się nim najlepiej jak potrafi. Nie chce, aby nasz syn miał takiego ojca, jakiego ma on sam. Obiecał sobie, że będzie go wspierać i nie pozwoli, aby był nieszczęśliwy. Szybko się wszystko potoczyło, ale cieszę się, że moje życie dzielę właśnie z clementem.
*violetta*
Dwa tygodnie po zakończeniu nauki w studio leon ze mną zerwał. Wyjechał do włoch i tam założył zespół. Przez wiele tygodni nie mogłam pozbierać się po naszym rozstaniu. Byłam taka smutna.. Myślałam, że on naprawdę mnie kocha. Tak nagle mnie opuścił. Dzień przed wyjazdem przyszedł do mnie i mi powiedział, tak po prostu. Bez uprzedzenia. Od tamtej pory uważałam go za potwora, któremu obojętne są moje uczucia, który mnie skrzywdził i nic sobie z tego nie zrobił.
Po roku wrócił. Wyjaśnił mi wszystko. Jeszcze przed końcem roku poszedł zrobić badania. Okazało się, że ma raka. Raka mózgu. Gdy się o tym dowiedziałam było mi naprawdę przykro, że nie powiedział mi od razu. Tłumaczył, że chciał mnie chronić. Mówił, że wolał, abym była szczęśliwa z kimś, kto będzie żył jeszcze długimi latami. Żebym ,,nie marnowała” z nim życia. Abym nie cierpiała, chociaż on cierpiał cały czas. Wybaczyłam mu. Za bardzo go kochałam. Zapytałam go ,,dlaczego jednak wróciłeś?”. Powiedział, że chciał ostatnie dni życia spędzić z kimś kogo kocha całym sercem. Chciał być obok mnie. Było mi tak przykro. Świadomość, że miłość mojego życia niedługo umrze, była nie do zniesienia. Prawie cały czas ryczałam. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że on czuł się dobrze. Nic mu nie dokuczało, nic go nie bolało. Nakłoniłam go do powtórzenia badań i czego się dowiedzieliśmy? Że w tamtym czasie badania robiło dwóch leonów verdasów urodzonych w tym samym dniu. Niesamowity zbieg okoliczności. Pomylili wyniki. Tamten chłopak już dawno nie żyje. Mimo, ze to smutna historia, ulżyło mi, że jednak spędzę z moim ukochanym całe życie. Teraz jeżdżę po całym świecie w trasy koncertowe, a kiedy się skończą, planuję wydać album z własnymi piosenkami. Potem chciałabym założyć rodzinę z moim narzeczonym. Leon ma swój wymarzony zespół, który jeździ ze mną. Jesteśmy blisko i już nigdy nie będziemy daleko od siebie.
*angie*
Dzień po zakończeniu nauki violetty w studio german wyznał mi miłość. Przyznał się, że tchórzył. Myślał, że gdy będzie ze mną zdradzi mariję. Jednak zrozumiał, że ona chce jego szczęścia, a nie był by szczęśliwy będąc z kimś innym niż ze mną. Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam, bo tylko na to czekałam. Aż zrozumie. Wiedziałam, że potrzebuje czasu i dałam mu go. Teraz jestem jego żoną. Co więcej jestem w ciąży. Urodzę bliźniaczki. Violetta także jest szczęśliwa. Zawsze chciała abym była jej zastępczą mamą. Traktowała mnie już tak wcześniej. Mój ślub z germanem tylko przypieczętował tę relację. Jestem taka szczęśliwa. Nie traciłam nadziei, że jeszcze moje życie się ułoży i tak się stało.
*Ludmiła*
Supernowa. Najlepsza. Najpiękniejsza. Najcudowniejsza. Najważniejsza. Niezastąpiona. – taką siebie widziałam przez te wszystkie lata nauki z studio i taka jestem aż do dziś. Oczywiście nie jestem już zepsutą do szpiku kości egoistyczną małpą czekającą na niepowodzenie innych. Jestem pewna siebie, to prawda, ale mam uczucia.
Co się ze mną stało? Jestem gwiazdą. Tak jak sobie wymarzyłam. Rozpoznawalna na całym świecie Ludmiła Pasquarelii. Chwila! Pasquarelli? Pomyliłam nazwisko? Otóż nie ! Wyszłam za mąż za Fede, który oświadczył mi się siedem miesięcy temu, a dwa miesiące temu wzięliśmy ślub. Razem spełniamy nasze wspólne marzenia. Ogólnie mieszkamy w Posadas w Argentynie. Zdecydowaliśmy, że zostaniemy tutaj, jednak tak nie do końca się to sprawdziło, gdyż z powodu tras koncertowych praktycznie w ogóle nie ma nas w domu. Cały czas podróżujemy. Byliśmy już we Francji, Hiszpanii, Portugalii, Belgi, Holandii, Grecji, Austrii, Niemczech, Polsce, USA, Kanadzie, Meksyku, a nawet w Chinach.
W końcu jestem szczęśliwa. Nie jestem sama. Mam przy sobie dwóch mężczyzn, dla których coś znaczę. DWÓCH? A no… Mój tata także mieszka w Posadas. Jest naszym sąsiadem. Podczas naszej nieobecności zajmuje się naszym domem i moim psem Cleo. Tak się cieszę, że go mam. Wspiera mnie i cieszy się razem ze mną. Zapomniałam dodać, że został nauczycielem w studio ,,Dance in my heart” . Obecnie chodzi z Milsą. Jest siedem lat młodsza od niego, ale spoko z niej babka. Jeżeli on jest szczęśliwy to ja też.
PS: Po trasach koncertowych planujemy z Federico założyć rodzinę. Chcę mieć dziecko. Chcę dać mu to, czego ja nigdy nie miałam. Matkę, która będzie ją kochać i będzie przy niej w każdej sytuacji.
Moje życie. Nowe życie.
~Razem możemy osiągnąć tyle , razem mamy ogromną siłę..~
--------------------------------------------------------
Jeszcze raz gratuluje <3
Pozdrawiam Ola <3
25.06.2015
Ludmiła
Nauka w studio była dla nas wszystkich szansą, na rozwijanie swoich talentów. To był nasz drugi dom, gdzie mogliśmy śpiewać, tańczyć, śmiać się, spędzać czas wśród przyjaciół. Czwarty-ostatni rok nauki właśnie się kończy. Nigdy nie zapomnimy o tym, co tutaj przeżyliśmy. Nowi przyjaciele, pierwsza miłość. Każdy z nas znalazł tu szczęście. Nasze życie bardzo się zmieniło. Przeżyliśmy tu najważniejsze momenty w naszym życiu. Jesteśmy tacy szczęśliwi, że mogliśmy się tu uczyć w miłej, czasami nawet rodzinnej atmosferze, bo wszyscy uczniowie i nauczyciele studia to jedna, wielka rodzina. Nie wiem co będzie dalej, jak wszystko się potoczy, co będę robić po ukończeniu nauki w studio. Jeszcze nie znam swojej drogi, którą będę kierować się w życiu, jednak jestem pewna, że będzie ona związana z muzyką. Jutro zakończenie roku. Czas pożegnania… nienawidzę ich, ale tego nie uniknę. Trzeba iść do przodu, ruszyć z miejsca. Boję się tylko co będzie z moim związkiem z federico. Przecież on wyjeżdża do włoch-rodzinnych stron, aby rozwijać swoją karierę, a ja? Na razie zostanę tutaj razem z moim ojcem, który niedawno wynajął willę w okolicach domu castillo. Ciężko będzie mi się stąd wyprowadzić. Violetta, german, angie.. Stali się dla mnie bardzo ważni, ale wiem, że nie mogę dalej im ciążyć. Mimo wszystko jestem dla nich obcą osobą. Jestem wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobili..
Przed zajęciami poszłam do parku. Stanęłam w miejscu, gdzie po raz pierwszy pocałował mnie federico. To, co wtedy poczułam… to przyczyniło się do mojej przemiany z lodowatej, nieczułej, egoistycznej osoby w ciepłą, uczciwą, wiedzącą co to jest miłość. Przeszłam dalej i usiadłam na ławce. Tam najczęściej federico grał dla mnie i śpiewał, aby mnie pocieszyć. Pogładziłam miejsce obok siebie. Przymknęłam oczy i przypomniałam sobie, jak wtuleni w siebie siedzieliśmy tu i cieszyliśmy się sobą. Jak delikatnie odgarniał moje loki i muskał moje usta. Jego czekoladowe oczy, skupione były tylko na mnie. Obdarzał mnie szczerym uśmiechem, który sprawiał, że moje serce biło mocniej.
Jednak za chwilę przypomniałam sobie też te złe rzeczy. Nasz związek zepsuła nieufność. Nie uwierzył mi, że to nie ja zepchnęłam violettę ze schodów. Zabolało mnie jak powiedział do mojej matki, że cieszy się, że wyjeżdżam i że nigdy więcej mnie nie zobaczy. Wiem, że to było ustawione, że nie myślał tak, ale … jednak to zostało w mojej pamięci. Nadal go kocham, ale nie wiem, czy zdołam ponownie mu zaufać. Wtedy, gdy go najbardziej potrzebowałam, gdy wszyscy odwrócili się ode mnie, go również nie było. Miał wątpliwości. Ja chyba nie zasługuję na miłość, przecież nigdy nie zmienię się w stu procentach, chociaż nie wiem jak bardzo bym tego chciała. Potrzebuję kogoś, kto zaakceptuje mnie taką jaką jestem, kto będzie mnie wspierał i wierzył we mnie. Czy to tak wiele?
-ludmiła, szukamy cię już od godziny, właśnie mamy próby na jutrzejsze zakończenie roku.. Wszystko dobrze? – violetta wraz z cami i fran przybiegły do mnie i spojrzały na mnie zdziwione.
-płakałaś? Co się stało?- zaniepokoiła się cauviglia. Wtedy dotknęłam opuszkami palców swoje mokre od łez policzki. Wyjęłam z torebki lusterko i chusteczki.
-to nic. Po prostu.. Coś mi wpadło do oka.- tylko to mi przyszło do głowy. Słaba wymówka.
-przestań, przecież widzimy, że coś ci jest. – viola położyła mi dłoń na ramieniu.
-a daj spokój. Jeszcze przed chwilą tak wam się śpieszyło na próbę. Chodźmy więc. – złapałam dziewczyny pod ręce i poszłyśmy do studio on beat, w którym było ogromne zamieszanie z powodu zakończenia roku. Każdy coś robił. Już dekorowali scenę i trybuny, które zorganizował pablo specjalnie na tę okazję. Uroczystość odbędzie się na dworze. Uczniowie układali choreografie, najmłodsi szykowali piosenki, aby pożegnać tych starszych, nauczyciele wariowali, bo nie wiedzieli w co ręce włożyć, a już szczególnie gregorio. Panikował, że nic się nie uda, biegał po pomieszczeniach i wszystkim przeszkadzał, zamiast pomóc.
Weszłyśmy do sali ze sceną, tam, gdzie zawsze wszyscy się spotykają, aby ćwiczyć układy i śpiewać piosenki. Leon, maxi, andres, …..federico… i broduey właśnie ćwiczyli ,, mi princesa”. Gdy weszłam do środka czekoladowe oczy chłopaka, którego nadal kochałam przeszywały mnie na wylot. Zrobiło mi się przykro, że jak dawniej nie mogłam go przytulić, uśmiechnąć się, czy pocałować go. Sprawiało mi to ogromny ból, ale nie mogę zapomnieć o tym, jak bardzo mnie zranił.
Gdy skończyli śpiewać zachwycona camila rzuciła się w ramiona broduey’a, który okręcił ją dookoła siebie i uśmiechał się od ucha do ucha. Leon podszedł do violetty i razem zaczęli się wygłupiać. Po chwili do sali wszedł diego, a fran kiedy tylko go zobaczyła, zapiszczała i pocałowała go w usta. Maxi gadał z naty przez telefon. Chyba nie wiedział, że jest na pobraniu krwi. Nie obyło się też bez gery i clementa, którzy trzymając się za ręce byli w wyśmienitych nastrojach. Tylko ja i fede byliśmy samotni i w kiepskich humorach. Chłopak nadal stał na scenie i patrzył na mnie przygnębiony. W końcu odważył się i chciał do mnie podejść, ale wtedy przyszli nauczyciele i zrezygnował.
-witajcie, widzę, że humory wam dopisują, cieszę się bardzo, że nie rozpaczacie, bo przecież teraz zaczniecie nowe życie, spełnicie marzenia, jestem z was bardzo dumny. – pablo jak zwykle potrafi wywołać uśmiech na naszych twarzach.
-tak to prawda! Teraz może być już tylko lepiej. Jesteście naprawdę zdolni, a lekcje z wami to czysta przyjemność. – odezwała się angie.
-a teraz, ruszcie tyłki i szykujcie się do prób. Koncert ma wypaść świetnie !- rzucił gregorio.
-j-ja os-ssobiście je-estem d-dumny, że na-auczyłem was t-tylu rz-zeczy i , ż-że z-zawsze pom-aagaliście mi znal-e-eźć kanapki.– zamotał się beto.
-my też jesteśmy wam za wszystko wdzięczni. Bez was nie osiągnęlibyśmy tylu sukcesów. Jesteście niezastąpieni.- zabrała głos violetta.
-na pożegnania jeszcze przyjdzie pora. Został tylko dzisiejszy dzień, więc brać się do roboty!- nie wytrzymał gregorio. – dzieciaki.. Szkoda czasu. – opanował się.
-,,llamame”. Proszę. – pablo wskazał na scenę. Ta piosenka wyszła bezproblemowo, ale potem przyszedł czas na ,,crecimos juntos”
Śpiewaliśmy jak najlepiej potrafimy. Wszystko szło bardzo dobrze. Jak zawsze zresztą.. Ale.. Pod koniec piosenki sprawy się nieco skomplikowały.
-fede nie w tą stronę ! – zawołał leon, a włoch wpadł prosto na mnie i razem upadliśmy na ziemię. Leżałam brzuchem na jego klatce. Normalnie lepiej być nie mogło. Znowu poczułam te boskie perfumy i przypomniałam sobie wszystkie miłe chwile spędzone z nim, gdy jeszcze byliśmy razem. Nie wytrzymałam napięcia. Podniosłam się i wybiegłam z sali. Usiadłam na ławce przed budynkiem i ukryłam twarz w dłoniach. Gdy tylko go widzę wszystko mi się przypomina, a gdy go dotykam!? Głupieję, wariuje, nie myślę racjonalnie. Czy ja… nie umiem bez niego żyć?
-ludmiła, jeju nic ci się niestało? Coś cię boli?- dogoniła mnie viola.
-nie.. Zostaw mnie.. –odwróciłam wzrok.
-kochana..- usiadła obok i mnie przytuliła. Tego było mi trzeba. Wsparcia. Nie lubię mówić o uczuciach, ale jeśli tego nie zrobię, będę musiała radzić sobie ze wszystkim sama.
-ludmiła, ja.. Przepraszam. Nic ci nie jest?- fede wyszedł ze studia i zmierzał w moim kierunku.
-nie podchodź! – krzyknęłam. – ja tak nie umiem ! – zostawiłam zaskoczoną violę i federico, a sama podbiegłam do taksówki i wróciłam do domu.
Otworzyłam drzwi willi i weszłam do środka. Niezauważona przeszłam przez salon i udało mi się trafić do mojego pokoju bez żadnych pytań domowników. Zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam się odciąć od całego świata i spokojnie wszystko sobie uporządkować.
*violetta*
-co się stało? Wiesz może co się z nią ostatnio dzieje? – zapytałam nadal zszokowanego chłopaka.
-nie sądziłem, że aż tak przeżywa nasze rozstanie. Mam podobnie. Gdy jestem blisko niej czuję radość, chce mi się żyć, ale gdy jest daleko to… nie umiem sobie bez niej poradzić, bo ją kocham.
-to na co czekasz? Idź i jej to powiedz. – uśmiechnęłam się ciepło i objęłam chłopaka ramieniem. – musisz coś zrobić. Zakończenie naszej przygody w studio miało być idealne, a takie nie będzie, jeżeli będziecie skłóceni. Chcecie rozstać się w żalu i złości?
-oczywiście, że nie. Wiem, że nie mogę z nią być, bo ona mi już nie ufa, lecz wiem też, że mnie kocha, dlatego zrobię wszystko aby było dobrze i jej i mnie. – postanowił. Chyba odzyskał nadzieję, no ja myślę.
-masz rację. Nie możesz się poddać. Zawalcz, a może sprawy przybiorą zupełnie inny obrót najkorzystniejszy dla waszej dwójki? –przytuliłam go.
-violu, jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. – pocałował mnie w policzek i poszedł działać.
Wróciłam do studia. Tam zasypano mnie milionem pytań, co się stało ludmile, dlaczego wybiegła, czy nic jej nie jest. Odpowiedziałam, że fede już to załatwi.
-nie rozumiem ich. Oni powinni być razem. – odparła fran, wtulając się w diego.
-moim zdaniem ona chce z nim być, ale się boi. Po prostu się boi kochać, boi się miłości. – podsumowała cami.
-federico ją też bardzo kocha. Ostatnio mówi tylko o niej i cały czas, czy jest z nami czy też nie ogląda jej teledyski w necie, zdjęcia z nią... Naprawdę mu na niej zależy, a my musimy zrobić tak, aby się pogodzili.- leon już miał plan. Znam mojego chłopaka i wiem, że przyjaciele są dla niego bardzo ważni. Nie odpuści, póki nie zrobi wszystkiego, aby byli szczęśliwi.
-najpierw dajmy szansę fede, jeśli się mu nie uda przekonać lu o swoich uczuciach, to my przejmiemy sprawę. – wpadła na pomysł naty, która ni stąd ni z owąd się pojawiła.
-a ty skąd wiesz, że fede poszedł z nią gadać, przecież byłaś u lekarza?- spytałam zdziwiona.
-tak, ale ja jestem na bieżąco dzięki maxiemu. – spojrzała z czułością na swojego chłopaka.
-ale o fede nie wiedział.- nie odpuszczałam.
-to napisała mi ludmiła. – dziewczyna podrapała się w tył głowy.
-czy my o czymś nie wiemy? – spojrzałam podejrzliwie na naty.
-coooooooooooo- uciekała wzrokiem.
-coś długie to co…… mów co wiesz.- kontynuowałam przesłuchanie.
-no ludmiła mi napisała, że fede dobija się do jej drzwi, a ona nie chce go widzieć, bo… - zakryła usta dłońmi.
-bo? – zapytaliśmy chórem.
-bo ona go kocha, ale ciii!- przyłożyła palec do ust.
-no tyle to już wiemy. – rozłożyłam ręce.
-ale ona mówi, że jak on będzie z nią gadał, to ona jest w stanie mu wybaczyć, ale się boi. Dlatego nie chce go widzieć. – naty prawie płakała.
-dziewczyno to fenomenalna wiadomość ! – klasnęłam w ręce.
-ludmiła ma prawo do szczęścia, ale sama odbiera sobie taką szansę.- zabrała głos cami.
-oj daj spokój, po prostu się zagubiła, biedna i trzeba jej pomóc.- rzekła fran.
-ale nie mówcie jej, że powiedziałam… - panikowała naty.
-nie ma bata, wprowadzamy mój plan. Ona i tak go nie wpuści. Myślmy racjonalnie. – podsumował leon.
-tak . Leon ma rację. – wstawiłam się za chłopakiem.
-to co ? Działamy razem?- zapytał diego.
-pewnie ! – odparliśmy razem.
-no to tak. Plan jest taki….
*ludmiła*
-odejdź i nie wal w te drzwi ! Nie rozumiesz, że nie mamy o czym gadać!? – jeszcze mu mało. Musi mi dokładać?
-proszę, daj mi szansę. Muszę ci coś powiedzieć.- nie dawał za wygraną.
-nie, odejdź, bo wyskoczę przez okno! – wydarłam się.
-zgłupiałaś?!
-nie ! Odejdź! – trzymałam drzwi.
-dobra. Skoro ci nie zależy, to mi też nie. – chyba się zdenerwował.. Jeszcze bardziej. Brawo ludmiła!
Odszedł. Odpuścił. Żałowałam. Już jutro koniec roku. Może jakbym z nim pogadała, to jednak byśmy się pogodzili. Przecież nie muszę z nim być. Możemy zostać przyjaciółmi. Tyko, czy ja dam radę? W tym momencie zawibrował mój telefon. Odczytałam sms-a.
Violetta, 15:34, 25.06.2015r.
~ludmiła chodź szybko ! Naty sięgała po skrzypce w sali z instrumentami i spadła prosto na podłogę! Chyba złamała nogę, ale ja jestem sama, bo wszyscy wyszli i nie wiem co robić. To twoja przyjaciółka, więc pomyślałam, że powinnaś wiedzieć i że to ty powinnaś mi pomóc. Proszę chodź tu szybko!~
-o nie !- krzyknęłam sama do siebie, zgarnęłam torebkę, wrzuciłam telefon, zdjęłam koturny, ubrałam conversy i pobiegłam do studia, bo na taksówkę za długo się czeka. Biedna naty, to moja wina. Znowu stała się jej krzywda przed występem i znowu z mojej winy. Zaraz, ale czemu czuję się winna? To chyba przez nerwy. Oby tylko wszystko dobrze się skończyło..
15 minut później…
-natalia!? Violetta?!- wbiegłam do studia, ale nikt mi nie odpowiedział. Tylko nie gadajcie, że violetta zemdlała ze strachu, a natalia z bólu, bo ja nie wiem co robić. Może zadzwonię na pomoc. Wyjęłam telefon i wybrałam numer, ale wtedy usłyszałam chrząknięcie w sali z instrumentami. Czyli nacie nic nie jest? Szybko wbiegłam do pomieszczenia, ale nikogo nie było. Wtedy usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a przez szybę zobaczyłam maxiego, brodueya, cami, fran, diega, leona, andresa, gery, clementa, violettę i o dziwio natalię stojącą na własnych nogach. Zrobiłam się czerwona ze złości, bo nie wiedziałam o co chodzi. Podeszłam do szyby i zaczęłam w nią walić.
-ej no co wy robicie!? Wypuście mnie, posrało was?- uderzałam pięściami.
-ludmiła, spokojnie, proszę. Musieliśmy !- krzyczała viola. Nic nie słyszałam, ale umiem czytać z ruchu warg. Puknęłam się w głowę sugerując, że są nienormalni.
-to dla mnie to zrobili.. – usłyszałam za plecami znajomy głos. Sparaliżowało mnie. – kocham cię ludmiła i choć bym próbował, nie potrafię żyć bez ciebie. – poczułam jego dłonie na swojej talii. – wiem, że popełniłem wiele błędów, ale wybacz mi tak, jak ja wybaczyłem ci błędy popełnione przez ciebie. Jesteś dla mnie całym światem. Zrozumiałem to już dawno temu.- szepnął mi do ucha. – wiem, że ja też nie jestem ci obojętny. Wiem, że w głębi duszy chciałaś, abyśmy się pogodzili. – łzy mimowolnie wypłynęły z moich oczu. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i wierzchem swojej dłoni otarł moje mokre policzki. – to, że płaczesz tym bardziej to potwierdza. – opuściłam głowę. –
*federico*
-powiedz, jeśli się mylę, a odpuszczę i po zakończeniu roku wyjadę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. – dziewczyna zrobiła parę kroków w tył.
-nie mogę fede.. – szlochała. – nie dam rady.. – spodziewałem się innej reakcji. – kiwnąłem, aby otworzyli drzwi.
-a więc.. Wyjadę jeszcze dzisiaj. – postanowiłem.
-zaraz, ale nie rób tego z mojego powodu. Odjedziesz tak bez pożegnania? – zapytała trzęsącym się głosem.
-moje życie bez ciebie i tak nie ma sensu. Muszę wyjechać jeszcze dziś. Nie mogę tak spokojnie patrzeć na ciebie i mieć świadomość jak bardzo mnie nienawidzisz.. – teraz łzy spłynęły po moich policzkach. – przykro mi, że tak wyszło. Wahałem się, ale nigdy nie powiedziałem, że zrzuciłaś violettę. Nigdy tego nie powiedziałem ludmiła!- przełknąłem ślinę. – nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi teraz przykro. – szybkim krokiem opuściłem salę i pojechałem do willi spakować walizki i zamówić bilet powrotny do włoch.
*leon*
Federico wyszedł, a ludmiła opadła na podłogę i zaczęła głośno płakać. Wszystko poszło nie tak jak powinno. Zamiast polepszyć ich stosunki pogorszyłem sprawę. On chce wyjechać. I to jeszcze dziś. Zostawić nas bez pożegnania. Ona płacze, załamała się i nie wie co ma robić. Jest rozdarta. Dziewczyny podbiegły do niej i zaczęły ją pocieszać.
-myślałam, że to dobry pomysł.. – viola chciała się jakoś usprawiedliwić. – leon leć za nim! On nie może wyjechać! – krzyczała w moją stronę.
-nie, zostań. – odparła ludmiła. – może tak rzeczywiście będzie lepiej. Daleko od siebie nie będziemy siebie ranić.- wtuliła się w ramię naty. Cami i fran trzymały ja za ręce, a viole kucała naprzeciw niej.
-kurde, ja nie pozwolę by wyjechał!- maxi pobiegł za chłopakiem.
-ludmiła, czy ty naprawdę tego chcesz? Przecież go kochasz. Nie pamiętasz, jak ty byłaś tą złą? Nękałaś innych, wyśmiewałaś ich, pakowałaś ich w kłopoty? Przepraszam, że ci to wypominam, ale inaczej nie da się z tobą gadać. Fede ci to wybaczył. Widział w tobie kogoś więcej niż my widzieliśmy. Czy ty nie możesz wybaczyć mu? Tym bardziej, że go kochasz. – rzekła fran.
-właśnie. Federico nigdy wcześniej nie kochał kogoś tak bardzo, jak kocha ciebie, a wiesz, że nie jest łatwo cię kochać. – zaśmiałem się i wywołałem także uśmiech na twarzy ludmiły.
-nikt oprócz fede i naty we mnie nie wierzył. – spojrzała na przyjaciółkę, która powoli się rozklejała.- poza tym on bardzo mnie kocha i mógł całkowicie się ode mnie odwrócić, ale tego nie zrobił. Odnalazł mi ojca. – jej oczy ponownie się zaszkliły. – tak dużo dla mnie zrobił, tyle dla mnie poświęcił, tyle ze mną wytrzymał, cały czas widział we mnie kogoś, kogo da się kochać. – w końcu zrozumiała. – ja także go kocham. Bardzo mocno. Umrę bez niego. – poderwała się. – nie mogę pozwolić mu odejść. Zadzwoń do maxiego. Sama muszę to załatwić. – rzekła stanowczo i wybiegła ze studio.
-sukces! – cami klasnęła w ręce.
-to było piękne co powiedziała. Czasami nie wierzę, że to ludmiła. – odparła viola.
-zadzwonię do maxiego, bo on wszystko zepsuje. – naty natychmiast wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała numer swojego chłopaka. Na szczęście odebrał. Co więcej? Za minutę przyszedł do nas.
-tak szybko ? – zdziwiłem się nie na żarty.
-maxi, ty masz chyba w tyłku jakiś turbo napęd. – zażartował clement.
-nie… chciałem zatrzymać fede, ale on wcale nie zamierza wylatywać. Wymusił na ludmile poczucie winy, tym samym zrozumiała jak bardzo go kocha i że nie może bez niego żyć. – chłopak w czapce wypiął dumnie pierś. –ten to ma łeb na karku.
-skąd o tym wiesz? – spytała gery.
-dogoniłem go i wszystko mi powiedział. Potem wróciłem do was. Myślicie, że się uda? – zatarł złowieszczo ręce.
-musi. Nie ma innego wyjścia. Idziemy zobaczyć ! – zawołała violetta i poszliśmy do willi castillo.
*federico*
Modliłem się, aby przyszła. Inaczej na serio bym musiał wyjechać, aby nie wyjść na kłamcę, po za tym bardzo, ale to bardzo ją kocham. Pakowałem walizki, aby wyglądało wiarygodnie. Włożyłem do niej nawet nasze ulubione zdjęcie. Czas mijał nieubłagalnie. Już myślałem, że naprawdę będę musiał opuścić ba, ale na szczęście…
-nie wyjeżdżaj… kocham cię.. – odwróciłem się, a dziewczyna wpadła mi w ramiona. –byłam taka głupia. Przecież wiem, że ci przykro, a ja tak mocno cię kocham. Nie wiem jak bym wytrzymała bez ciebie. Nie wiem co ja sobie myślałam, że będzie dobrze? Nie byłoby dobrze, jeżeli nie byłoby przy mnie chłopaka, w którym się zakochałam. – rozpłakała się na nowo. – nic nie powiesz? – oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-czyli nie chcesz, abym wyjeżdżał?- wolałem się upewnić.
-nigdy.. – przetarła rękoma ramiona. Uśmiechnąłem się lekko, a ona pocałowała mnie w usta. Tego mi brakowało. Jej bliskości. Uwielbiam ją, jest dla mnie kimś bardzo ważnym, nawet powiedziałbym, że najważniejszym. Teraz już wszystko będzie dobrze.
-nie pchaj się, bo nic nie słyszę broduey!- usłyszeliśmy za drzwiami głos cami.
-ała! Nadepnęłaś mi na stopę naty!- syknęła viola.
-ej możecie nie przyciskać mnie do drzwi!? Nie pchajcie się, nie mogę oddychać! – narzekał maxi.
-co mówią?- pytał leon.
Spojrzałam porozumiewawczo na federico. Podeszliśmy do drzwi. Mój chłopak pociągnął za klamkę i ….
-aaaaaa!- …wszyscy wlecieli do pokoju i wylądowali na podłodze.
-kurde mówiłam, że nas usłyszą. – cami wstała z ziemi i zaczęła otrzepywać kamizelkę.
-hehe… ja nic nie wiem.. – violetta leżała na podłodze i posłała nam niewinny uśmieszek.
-ja tylko przechodziłem.- odezwał się leon.
-dosyć. Skoro już tu jesteście mamy dla was wiadomość. – lu spojrzała na mnie i posłała mi ciepły uśmiech.
-nie wyjeżdżam. Za bardzo się kochamy. – pocałowałem moją dziewczynę, a wszyscy zaczęli gwizdać, piszczeć i klaskać.
-co tu się dzieje?- korytarzem przechodził german. – po co ci ta walizka? Wybierasz się gdzieś? A może razem chcecie uciec, wziąć potajemnie ślub i żyć długo i szczęśliwie?- posłał mi i lu pytające spojrzenie.
-nieeee… to tylko tak.. Wygląda, ale nigdzie się nie wybieramy. – uśmiechnąłem się niewinnie.
-a wy co tu robicie dzieciaki? – podparł rękami biodra. –skoro jutro macie zakończenie nauki w studio, to wypadałoby się wyspać, co? – zmarszczył czoło.
-tak. My… spadamy ! – krzyknął maxi i wszyscy wybiegli z pokoju.
-pa kochanie. – leon wrócił i pocałował violę w policzek i uciekł ile sił w nogach, gdy zobaczył minę jej ojca.
-co? Leon!! Bo się policzymy ! – zawołał za nim pan domu. – dobranoc federico, a wy idziecie spać. – wziął dziewczyny pod ramiona i zaprowadził do pokoi.
-do jutra najpiękniejsza!- zawołałem za ludmiłą.
-kocham cię! – usłyszałem w odpowiedzi i już zrobiło mi się cieplej na sercu.
26.06.2015 ważny dzień
Rano, godz. : 9:00
-federico wstawaj ! Wstawaj szybko ! – usłyszałem wołanie i czułem jak ktoś skacze po moim łóżku. Otworzyłem oczy. Byłem przytulony do poduszki a po moich obu stronach dostrzegłem dwie postacie. Wyostrzyłem wzrok.
-ludmiła? Violetta? Co wy…- wywaliłem poduszkę za plecy.
-dziś jest ten dzień! – zapiszczały i złapały się za ręce.
-czemu mnie wcześniej nie obudziłyście? – spojrzałem na zegarek. Za godzinę zaczynamy.
-próbowałyśmy, ale miałeś twardy sen. O czym śniłeś? – zapytała blondynka.
-chyba o kim.. – poruszyłem zabawnie brwiami, złapałem lu za rękę i pociągnąłem tak, że usiadła na moich kolanach.
-to ja idę się szykować dalej, a wy za dużo się nie całujcie, tylko ruszcie tyłki, bo jak się spóźnimy, to będzie wpadka na maxa ! – zawołała violka i wybiegła z pokoju.
-cieszę się, że ten dzień będziemy mogli przeżyć razem. – szepnąłem jej do ucha.
-ja też się cieszę. Nie mogło być lepiej. – pocałowała mnie. –a teraz, leć do łazienki i ,,napraw” grzywkę, bo rozwaliłeś jak tak tuliłeś się do tej poduszki!- zaśmiała się.
-no, no. Wolałbym, żeby zamiast tej poduszki leżał tu ktoś bardziej podniecający.. – wyszczerzyłem zęby.
-zobaczymy jak się sprawy potoczą.. Szykuj się, zostawiam cię. – pocałowała mnie w policzek i opuściła pokój, co chwile się odwracając.
*ludmiła*
Godzina 10:00
Staliśmy na scenie głównej w takim porządku : clement, gery, maxi, natalia, federico, ja, leon, violetta, broduey, cami, diego i francesca.
Było bardzo dużo ludzi. Nasza najbliższa rodzina, rodzice, kuzyni, ciotki, wujkowie, dziadkowie, siostry, bracia, przyjaciele, znajomi i oczywiście wszyscy nauczyciele i uczniowie studia. Kolorowe dekoracje wprawiały nas w dobry nastrój. Uśmiechy na twarzach najbliższych wywoływały przyjemną atmosferę i dodawały otuchy. Czuliśmy się docenieni i wyjątkowi w tym szczególnym dniu. Byliśmy już tacy dorośli i odpowiedzialni. Chodź w przypadku leona i fede może być różnie. Jak sobie przypomnę, co się działo przed te cztery lata, to śmiać mi się chce. Tyle kłótni, sprzeczek, odpałów, nerwów po to, aby teraz być zgodnymi, mądrymi, utalentowanymi, odpowiedzialnymi ludźmi, przyjaciółmi.. Niesamowite jak się to wszystko potoczyło.
Zaśpiewaliśmy piosenki ze wszystkich czterech lat. Na początek ,,creciomos juntos”, które wyszło nam najlepiej. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Te ostatnie chwile razem były najcenniejsze. Chwile? Co ja mówię, śpiewaliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy przez całą noc. Miało być ich 6 a skończyło się na 60-ciu. Wszyscy rozeszli się tak o 6:00 nad ranem. Rodzice się z nami pożegnali i wrócili do domu. Chyba zrozumieli, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu dla siebie. Te ostatnie godziny w ulubionym gronie przyjaciół. W paczce, która istnieje już tak długo.
Usiedliśmy na kanapach, które stały za sceną. Każda para siedziała obok siebie i razem gadaliśmy jeszcze przez 5 godzin. Potem chłopacy nas zostawili i poszli ostatni raz zrobić jakiś przypał. Co wymyślili? Urządzili zawody ,,kto więcej zje lodów” . Pierwsza osoba, która odpadnie musiała na majtkach przebiec przez całą dzielnicę, a osobie, której wygrała, reszta uczestników miała zafundować darmowy mecz. Kto przegrał? Nie uwierzycie. Federico… a dlaczego? Bo na imprezie najwięcej zjadł i już nie mieścił. Wstyd mi było, gdy tak biegał w gaciach po mieście, ale już trudno. Jakoś to przeżyłam, a powiem więcej. Uśmiałam się jak nigdy wcześniej. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, którym po wszystkim go ,,nękaliśmy”. Skoro fede przegrał, to kto wygrał? Leon! Ten to ma więcej szczęścia jak rozumu. My-dziewczyny w tym czasie tworzyłyśmy album z naszymi zdjęciami, aby nauczyciele studio nigdy o nas nie zapomnieli. Wyszło nam świetnie, ale nie obyło się bez kłótni. Oczywiście ja musiałam być przyczyną, bo nie podobało mi się jedno zdjęcie, a one chciały je wkleić. Wyszłam jak jakaś nienormalna, ale w końcu się zgodziłam. No co? Taka już jestem. Gdy chłopcy już do nas wrócili poszliśmy jeszcze do nauczycieli i wręczyliśmy im nasze dzieło. Bardzo im się to podobało. Oczywiście wszyscy się popłakali, były przytulasy, a na koniec grupowy uścisk. Ciężko nam było z świadomością, że już nie będziemy uczyć się w studio on beat. Na koniec pablo pożegnał nas bardzo pięknymi słowami.
-kochani! Chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że te cztery lata były dla nas niezwykłe i nigdy nie zapomnimy jak bardzo staraliście się, aby dotrzeć do tego, co teraz macie. Możecie być z siebie bardzo dumni, bo my jesteśmy i naprawdę z naszej strony ogromną przyjemnością była współpraca z wami. Jesteście bardzo ambitni, utalentowani, macie ducha walki i wiemy, że poradzicie sobie doskonale i spełnicie swoje marzenia. Nie ma co płakać..-pablo łamał się głos.- ..bo to jest początek czegoś nowego, pięknego w waszym życiu. Pamiętajcie, że zawsze możecie na nas liczyć, przyjść do nas z każdym problemem, bo zawsze znajdziemy dla was czas i zawsze będziemy gotowi was wspierać. –rozkleił się, a my razem z nim.
Trudno nam było zostawić to wszystko. Bardzo przywiązaliśmy się do tego miejsca. Nie wiem jak to dalej będzie, ale musimy stawić czoło nowym wyzwaniom, które czekają nas w dorosłym życiu. To początek czegoś nowego.
2 lata później…
*camilla*
Smutno mi było opuszczać studio, bo wychowałam się w nim, spędziłam tam najpiękniejsze lata w moim życiu, poznałam tylu fantastycznych ludzi, spełniałam marzenia, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, a może zacznie się coś lepszego? Tak właśnie się stało. Tyle lat pracy, potu, starań nie poszło na marne, bo teraz jestem i aktorką i piosenkarką i tancerką. Po zakończeniu roku dostałam propozycję zagrania głównej roli w filmie ,,żyj i pragnij”, a co jest jeszcze lepsze? Mojego partnera w tym filmie zagrał mój chłopak, broduey, bo przy nim moje słowa, gesty , uczucia są prawdziwe, a on także ma niebywały talent aktorski o czym się przekonał na jednych z prób. Mimo tego broduey jest także nauczycielem tańca w prestiżowej szkole muzycznej ,,talento”. Razem spełniamy marzenia, wspieramy się i wspólnie podejmujemy decyzje dotyczące naszej przyszłości. Dlaczego? Gdyż ostatnio mój chłopak zaprosił mnie na kolację do paryża i tam oświadczył mi się. Planujemy wziąć ślub w lipcu. Oczywiście nadal utrzymujemy kontakt z naszą paczką. Prawie ze wszystkimi, gdyż gery i clement mieszkają w hiszpanii.
*francesca*
Cały czas pamiętam dzień zakończenia nauki w studio. Był dla mnie wyjątkowy i bardzo, bardzo ważny. Po tylu latach rozwijania talentów w tym miejscu, musiałam je opuścić. Myśląc o studio on beat zawsze pamiętam też o ludziach, którzy mnie wspierali, wierzyli we mnie i pomagali mi, gdy traciłam wiarę w siebie i swoje możliwości. Ciężko było mi się z nimi rozstać, ale taka jest kolej rzeczy. Teraz widujemy się co miesiąc, organizujemy spotkania, aby nie odcinać się od siebie. Teraz robię to co kocham. Śpiewam. Jeżdżę w trasy koncertowe po całej europie razem z diego. Jestem z nim do teraz. Postanowił, że jednak będziemy pracować w duecie i razem zdobywać sławę i pieniądze. Kochamy się i nic nie zniszczy miłości, na którą tak długo musieliśmy czekać. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej, bo mam przy sobie kogoś, z kim będę już na zawsze. Na szczęście polepszyły się jego stosunki z gregorio, który w końcu otworzył art rebel, które bardzo dobrze prosperuje. W jego studiu uczą się największe gwiazdy, tak jak to sobie wymarzył.
*natalia*
Zakończenie nauki w studio było dla mnie ogromnym przeżyciem. Rozstanie się z nauczycielami i przyjaciółmi było bardzo trudne. Teraz moje życię trochę się zmieniło. Przez całe cztery lata pracowałam na sukces. Nigdy nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek mogłabym być kimś więcej niż zwykłą uczennicą studia. Dzięki maxiemu jestem teraz nauczycielką śpiewu w studio you are the best, które razem założyliśmy. Maxi jest dyrektorem. Pomimo tego tworzy własną muzykę i udostępnia ją na you tube. Jego najnowszy kawałek przekracza 6.000.000 wyświetleń, za co dostał 15.000 złotych. Niedługo wyda album, gdzie znajdą się też moje kompozycje, bo ja również robię coś poza nauczaniem młodych. Komponuję piosenki dla youmixu, za co dostaje dodatkową premię i jestem szczęśliwsza, bo robię to co kocham. Nigdy bym nie pomyślała, że moje marzenia mogą się spełnić, dziś wiem, że jak się chce to się ma.
*gery*
Do studia chodziłam zdecydowanie mniej niż pozostali, ale jest ono dla mnie tak samo ważne. Czułam niedosyt, chciałam tam jeszcze zostać, ale musiałam się pogodzić, że to już koniec i trzeba iść dalej. Nie stać w miejscu, tylko rozwijać swoje umiejętności i realizować cele, które się sobie postawiło. Nie przypuszczałam, że mogłabym być z kimś innym niż leon. Po zakończeniu roku dopiero zauważyłam jaka byłam głupia. Miłość mojego życia była tuż obok mnie. Clement to naprawdę cudowny mąż. Mimo, że trochę się pogubił odnalazł w sobie tyle odwagi, aby zawalczyć o to co kocha- muzykę. Tańczenie i śpiew sprawia mu niesamowitą radość do teraz, dlatego postanowiliśmy razem otworzyć szkołę tańca dla ludzi z pasją, gotowych na nowe wyzwania. Mamy z clementem aspirację do realizowania wspólnych planów, które mam nadzieję okażą się naszym sukcesem. Niestety jego ojciec nie chciał go zrozumieć i teraz nie mają kontaktu. Może jeszcze zrozumie jaki błąd popełnił zostawiając swojego syna tylko dlatego, że chciał spełniać marzenia.
Rok temu urodził nam się syn – marco. Clement opiekuje się nim najlepiej jak potrafi. Nie chce, aby nasz syn miał takiego ojca, jakiego ma on sam. Obiecał sobie, że będzie go wspierać i nie pozwoli, aby był nieszczęśliwy. Szybko się wszystko potoczyło, ale cieszę się, że moje życie dzielę właśnie z clementem.
*violetta*
Dwa tygodnie po zakończeniu nauki w studio leon ze mną zerwał. Wyjechał do włoch i tam założył zespół. Przez wiele tygodni nie mogłam pozbierać się po naszym rozstaniu. Byłam taka smutna.. Myślałam, że on naprawdę mnie kocha. Tak nagle mnie opuścił. Dzień przed wyjazdem przyszedł do mnie i mi powiedział, tak po prostu. Bez uprzedzenia. Od tamtej pory uważałam go za potwora, któremu obojętne są moje uczucia, który mnie skrzywdził i nic sobie z tego nie zrobił.
Po roku wrócił. Wyjaśnił mi wszystko. Jeszcze przed końcem roku poszedł zrobić badania. Okazało się, że ma raka. Raka mózgu. Gdy się o tym dowiedziałam było mi naprawdę przykro, że nie powiedział mi od razu. Tłumaczył, że chciał mnie chronić. Mówił, że wolał, abym była szczęśliwa z kimś, kto będzie żył jeszcze długimi latami. Żebym ,,nie marnowała” z nim życia. Abym nie cierpiała, chociaż on cierpiał cały czas. Wybaczyłam mu. Za bardzo go kochałam. Zapytałam go ,,dlaczego jednak wróciłeś?”. Powiedział, że chciał ostatnie dni życia spędzić z kimś kogo kocha całym sercem. Chciał być obok mnie. Było mi tak przykro. Świadomość, że miłość mojego życia niedługo umrze, była nie do zniesienia. Prawie cały czas ryczałam. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że on czuł się dobrze. Nic mu nie dokuczało, nic go nie bolało. Nakłoniłam go do powtórzenia badań i czego się dowiedzieliśmy? Że w tamtym czasie badania robiło dwóch leonów verdasów urodzonych w tym samym dniu. Niesamowity zbieg okoliczności. Pomylili wyniki. Tamten chłopak już dawno nie żyje. Mimo, ze to smutna historia, ulżyło mi, że jednak spędzę z moim ukochanym całe życie. Teraz jeżdżę po całym świecie w trasy koncertowe, a kiedy się skończą, planuję wydać album z własnymi piosenkami. Potem chciałabym założyć rodzinę z moim narzeczonym. Leon ma swój wymarzony zespół, który jeździ ze mną. Jesteśmy blisko i już nigdy nie będziemy daleko od siebie.
*angie*
Dzień po zakończeniu nauki violetty w studio german wyznał mi miłość. Przyznał się, że tchórzył. Myślał, że gdy będzie ze mną zdradzi mariję. Jednak zrozumiał, że ona chce jego szczęścia, a nie był by szczęśliwy będąc z kimś innym niż ze mną. Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam, bo tylko na to czekałam. Aż zrozumie. Wiedziałam, że potrzebuje czasu i dałam mu go. Teraz jestem jego żoną. Co więcej jestem w ciąży. Urodzę bliźniaczki. Violetta także jest szczęśliwa. Zawsze chciała abym była jej zastępczą mamą. Traktowała mnie już tak wcześniej. Mój ślub z germanem tylko przypieczętował tę relację. Jestem taka szczęśliwa. Nie traciłam nadziei, że jeszcze moje życie się ułoży i tak się stało.
*Ludmiła*
Supernowa. Najlepsza. Najpiękniejsza. Najcudowniejsza. Najważniejsza. Niezastąpiona. – taką siebie widziałam przez te wszystkie lata nauki z studio i taka jestem aż do dziś. Oczywiście nie jestem już zepsutą do szpiku kości egoistyczną małpą czekającą na niepowodzenie innych. Jestem pewna siebie, to prawda, ale mam uczucia.
Co się ze mną stało? Jestem gwiazdą. Tak jak sobie wymarzyłam. Rozpoznawalna na całym świecie Ludmiła Pasquarelii. Chwila! Pasquarelli? Pomyliłam nazwisko? Otóż nie ! Wyszłam za mąż za Fede, który oświadczył mi się siedem miesięcy temu, a dwa miesiące temu wzięliśmy ślub. Razem spełniamy nasze wspólne marzenia. Ogólnie mieszkamy w Posadas w Argentynie. Zdecydowaliśmy, że zostaniemy tutaj, jednak tak nie do końca się to sprawdziło, gdyż z powodu tras koncertowych praktycznie w ogóle nie ma nas w domu. Cały czas podróżujemy. Byliśmy już we Francji, Hiszpanii, Portugalii, Belgi, Holandii, Grecji, Austrii, Niemczech, Polsce, USA, Kanadzie, Meksyku, a nawet w Chinach.
W końcu jestem szczęśliwa. Nie jestem sama. Mam przy sobie dwóch mężczyzn, dla których coś znaczę. DWÓCH? A no… Mój tata także mieszka w Posadas. Jest naszym sąsiadem. Podczas naszej nieobecności zajmuje się naszym domem i moim psem Cleo. Tak się cieszę, że go mam. Wspiera mnie i cieszy się razem ze mną. Zapomniałam dodać, że został nauczycielem w studio ,,Dance in my heart” . Obecnie chodzi z Milsą. Jest siedem lat młodsza od niego, ale spoko z niej babka. Jeżeli on jest szczęśliwy to ja też.
PS: Po trasach koncertowych planujemy z Federico założyć rodzinę. Chcę mieć dziecko. Chcę dać mu to, czego ja nigdy nie miałam. Matkę, która będzie ją kochać i będzie przy niej w każdej sytuacji.
Moje życie. Nowe życie.
~Razem możemy osiągnąć tyle , razem mamy ogromną siłę..~
--------------------------------------------------------
Jeszcze raz gratuluje <3
Pozdrawiam Ola <3
Gratuluje!
OdpowiedzUsuńLeżę i nie wstaje XD
Duszę się ze śmiechu!
Jeszcze raz gratuluję:)
Ania
Zazdrość mi potworku XD
OdpowiedzUsuńU mnie świeci słońce i jest bezchmurne niebo :")
Świetny OS ♥
Bardzo fajnie się czyta ♡
Gratuluje *-*
Wpadam do Ciebie xD
UsuńA zapraszam XD prawie pomożesz w remoncie kuchni :")
UsuńTo może ja wpadne po remoncie co? XD
UsuńAle czy wtedy słońce będzie świeciło nie obiecuję :")
UsuńMa świecić! XD
UsuńA to już uzgadnianiaj z tym na górze XD ja na coś takiego wpływu nie mam :")
UsuńOgólnie to jest bardzo nie sprawiedliwe, że ty masz słoneczko,a ja nie :(
UsuńZgłaszam reklamacje XD
Już nie mam :(
UsuńZaszło :")
O tej godzinie to raczej nie dziwne XD
UsuńDalej jest jasno ale słońca nie widać bo zaszło za górkę XD
UsuńMalopolskie górki i pagórki pozdrawiaja :")
O jezu jak ja Ci zazdroszcze, u nas w Łodzi nawet porządnego pagórka nie ma :(
UsuńTo też ma swoje plusy i minusy :/
UsuńW zimę wyjechać pod mój dom to jest prawdziwy wyczyn XD
U nas za to jest tak cholerna ślizgawica XD
UsuńNo u nas właśnie też XD
UsuńAle jak jest powódź to mnie przynajmniej nie zaleje :")
U mnie raczej też nie ma powodzi, przynajmniej ja nigdy takiej u nas nie widziałam, no wiesz brak jezior, rzek, nawet stawu porządnego nie mamy XD
UsuńTo ja mam rzeki nawet 2 XD i trzecią jak bardzo pada bo sąsiad jak sobie robił podjazd to przebił rurę która odprowadza wodę z pól :") i ma na srodkuu podjazdu gejzer XD
UsuńHahahha xd No to masz widoki z okna niezłe XD
UsuńA żebyś wiedziała XD to akurat na przeciw mojego okna ^^
UsuńAke i tak najwieksza beke z niego miałam jak odśnieżał pół metrowy śnieg w lakierkach :")
Co? Hahahahhaah xd
UsuńLudzka głupota nie zna granic XD
UsuńDokładnie XD
UsuńWgl byłam dzisiaj na basenie i zaczełam się topić, a ratownik zaczął się ze mnie śmiać, gdyby nie Oskar to już dawno bym zginęła :(
Biedna :(
UsuńGłupi ratownik -.-'
Oskar to bohater XD
Nie, powinnaś napisać:
UsuńŻywa :)
Głupi ratownik przystojniak :)
Oskar bohater, który wrzucił mnie na dwu metrową wode, stwierdzając, że tak szybciej naucze się pływać Xd
Czy on ocipial żeby mi Potworka topic :o
UsuńDaj jego adres a będzie miał bardzo bolesną noc -.-
Nie no znając stan polskich dróg i to że nie mam prawo jazdy to dotre tam na rano :/
Zatem bolesny dzień!
Ja to bym raczej powiedziała, że dotrzesz tam jutro wieczorem XD
UsuńEj! Jak już coś to popoludniu XD
UsuńNo ewentualnie popołudniu xD
UsuńAle raczej takim późnym :")
UsuńTak podwieczór XD
UsuńAle jednak po południu XD
UsuńOgólnie oglądam sobie trzeci sezon teen wolf i mi strasznie szkoda Stilsa, bo jest opętany przez Nogitsune :(
UsuńNo i Isaac jest w szpitalu :(
UsuńStils jako Nogitsune jest genialny *o*
UsuńA Isaaca mi brakuje :c
Strasznie go lubiłam, szkoda, że... w sumie to go wcięło, bo on wyjechał.
UsuńDobrze, że Deruś w drugim sezonie go przemienił XD
No Isaac był super XD
UsuńCzy mnie oczy nie mylą czy ktoś chcę dodać OS Internetowa miłość?
To jest ten którego początek mi wysłałaś? XD
On jest świetny <3
Sorcia * znajomość XD
UsuńTak, w ogóle nia mam weny na rozdziały. Na dodatek jeszcze Maravillosa wyjechała i chyba wraca w weekend, a sama napewno nie napisze, bo mam jakąś cholerną blokade XD
UsuńA Shota mam prawie skończonego, tak samo jak trzeci rozdział nowego opowiadania i teraz biorę się za czwarty XD
Mi to opowiada ten OS zapowiada się zabójczo xD
UsuńHahah xd Zobaczymy :)
UsuńPrzysłałam Ci coś na maila, możesz to ocenić kochanie ? XD
O nie.. kto umrze?
UsuńZa minutkę dostaniesz odpowiedź <3
Nikt nie umrze xD Tym razem XD
UsuńWOW ;o
UsuńNo tylko mi nie mów że będzie jeszcze happy end? <3
W OS'ie będzie XD
UsuńAtak serca...
UsuńI TY TAK SAMA Z SIEBIE? :o
Za chwile zmienie zdanie xD
UsuńNie nie nie!
UsuńJa po prostu jestem dumna z mojego najcudowniejszego i najbardziej utalentowanego Potworka na całym świecie <3
No nie podlizuj się już XD <3
UsuńOj no dobrze ♡ :")
UsuńSłuchaj wchodzi do mnie Oskar ze złamanym nosem i pyta się mnie czy pożycze mu plasterek -,- Plasterek?
UsuńNie wiedzialam że jesteś służbami ratowniczymi :o
UsuńMogłaś mu bandarzem całą twarz owinac XD
Chciałam, ale on chciał plasterek miałam tylko taki w spangboba XD
UsuńLepszy taki niż księżniczki XD
UsuńNo niby tak, ale kurwa jak plasterek ma mu pomóc ze złamanym nosem? Ten debil nie chce jechać do szpitala -,-
UsuńOglusz go i zabierz go tam siłą XD
UsuńCo ty, nawat jakby leżał nieprzytomny na ziemi, to nie dałabym rady go unieść XD
UsuńTo wtedy zadzwonisz po karetkę i powiesz że ktoś ogluszyl i złamał nos twojemu przyjacielowi :")
UsuńA jak zapytają kto go ogłuszył? XD
UsuńTo ich okrzyczysz ze zamiast ratować mu życie zadaja głupie pytania XD
UsuńHahhhah xd No dobra, tylko że jego już u mnie od wczoraj nie ma xD
UsuńZawsze zostaje wlamanie XD
UsuńMam klucze od jego domu xD
UsuńNo widzisz to Ci ułatwi wlamanie XD
UsuńNo tak i na policje też raczej nie zadzwoni, bo przeciez sam dorobił mi kluczyk xD
UsuńNo widzisz ty wyjdziesz bezkarna i przy okazji uratujesz mu życie XD
UsuńNie no mama już mu pewnie jakoś pomogła xD No chyba, że nadal chodzi z tym plasterkiem xD
UsuńNosi plaster dla lansu XD
UsuńA tak w ogóle to jak on złamał ten nos? :o
On + samotność w domu + mycie podłogi + zetknięcie z dzwiami = złamany nos XD
UsuńHahahahahah boże padłam :")
UsuńJak mi o tym powiedział to myślałam, że posikam się ze śmiechu XD
UsuńA tak wgl wracając do Teen Wolf, to jak myślisz jak ma na imie Stiles? Podobno to Polskie imie i nikt nie potrafi go wymówić XD
Kurde czytałam o tym kiedyś artykuł i tam były napisane różne obcje ale nie pamietam już jakie XD
UsuńPodobno jego imie opisuje jego charaktet XD Grzegorz, a może Stanisław XD
UsuńAlbo Szczepan to trudne do wymowy imię XD
UsuńNo racja XD
UsuńTak wgl kiedy facet przychodzi do Ciebie z różą i dwoma butelkami wina to znaczy, żw chce Cię upić i zgwałcić prawda? XD
Oczywiscie że tak! XD
UsuńNo chyba że to on się pieewszy upije i ty go zgwałciż :")
No od dziesięciu minut próbuje wytłumaczyć to Oskarowi, nie chciałam pić, ale on miał silny argument, a mianowicie "Ze mną się nie napijesz" :(
UsuńI uległam, trzymaj za mnie kciuki, żebym nie padła jako pierwsza XD
To najbardziej przekonujacy argument na świecie XD
UsuńNawet jak padniesz pierwsza to wcześniej go popros żeby się chociaż zabespieczyl :")
No gumki niby ma i wygląda cholernie pociągająco... co ja gadam wgl XD
UsuńCzyżby wino już trafiało do głowy? XD
UsuńNie, nie dan soe Xd
UsuńI bardzo dobrze bądź silną kobietą XD
UsuńSzkoda, że mówisz mi to dopiero teraz xD
UsuńCzyżby za późno? :")
UsuńGłowa mi bęka, a Oskara wcieło w pizdu. Nie odbiera ode mnie, a to znaczy, że powiedziałam wczoraj coś głupiego, bo jak poszłam do niego do domu, to się do mnie nie odzywał xD
UsuńPrzejdzie mu XD
UsuńFececi mają krótką pamięć :")
Mam nadzieje, bo ja go za coś czego nie pamiętam przepraszać nie będę -,-
UsuńCałkowicie się z tobą zgadzam XD
UsuńA on do mnie teraz z tekstem (bo przypełzał), że należą mu się przeprosiny, bo wczoraj byłam bardzo beszczelna -,- I teraz siedzi na ksnapie obok mnie jak ten debil i się nie odzywa słowem -,-
UsuńTo tak trochę niezręcznie :/
UsuńAle przejdzie mu XD
Przeszło mu xD
UsuńPrzytuliłam się do niego i dałam całusa, no i nie jest już zły. Ale nadal nie chce mi powiedzieć co mu powiedziałam :(
No widzisz XD
UsuńNudź go cały czas w końcu pęknie ;)
Wiem musze go trochę podręczyć <3
UsuńI pod żadnym pozorem nie odpuszczaj XD
UsuńTwardo trzyma swojej wersji XD
UsuńW końcu i tak pęknie XD
UsuńByle dzisiaj, bo jestem strasznie nie cierpliwa...
UsuńZaszantażuj go jakoś :")
UsuńNie mam czym XD
UsuńProponuje " bo już nigdy się z tobą nie napije" XD
UsuńNie działa :(
UsuńDziwne u mnie zawsze działało :/
UsuńChyba odpuszcze, ale wydaje mi się, że to coś bardzo okropnego :(
UsuńTo może lepiej nie wiedzieć :/
UsuńAle ja chce :(
UsuńNo to nie zostaje Ci nic innego jak tylko zamknąć go w pokoju bez okien i nie wypuszczac dopóki nie powie XD
UsuńNie mam takiego pokoju, a w moim pokoju go nie zamknę. Mam tam bieliznę xD
UsuńA łazienka? XD
UsuńTampony, podpaski, maszynki do golenia wole go tam nie zostawiać XD
UsuńMasz racje jeszcze się potnie i będzie to opatrywał podpaską XD
UsuńTo może strych, piwnica? :")
Nie posiadam :(
UsuńPokoik pod schodami jak w Harrym Potterze ? :/
UsuńSchody to ja mam tylko na klatce xD
UsuńBoze jakie cuuuuuuuuudooooo :)
OdpowiedzUsuńKochana to bylo swietne
Poplakalam sie ze smiechu a wiedz ze nie czesto mi sie to zdarza :) haha
Swietne nie umiem tego opisac czytalam to 4 razy i za kazdym razem sie usmialam :)
Pozdrawiam kochana i gratuluje :)
To jest po prostu genialne! <3
OdpowiedzUsuńRiri, masz naprawdę ogromny talent! :3
Cudo, cudo i jeszcze raz cudo! :*
Po prostu... brak słów! Ten OS... BOSKI! ^^
Pozdrawiam i z całego serca gratuluję! :3
Czekam na drugie i pierwsze miejsce! Już nie mogę się doczekać! <3