~Leon~
Jak on tak mógł? Doskonale zdaję sobie sprawę, że Hernandez chciał wykorzystać Ludmi. Przecież ona jest ślepo zapatrzona w Federico, nie byłaby w stanie go zdradzić. Poza tym nie powinna narzekać na brak atrakcji seksualnych. Krzyki wydobywające się czasem z ich pokoju mówią same za siebie. Mam tylko nadzieję, że Lu nic się nie stało. Jako jedyny zachowuję zimną krew. Muszę jakoś pomóc, zaradzić całej tej sytuacji. Biorę Lu na ręce. Jest leciutka jak piórko, chociaż to że jej ciało jest bezwładne nie ułatwia mi zadania. Skąd w takiej małej istotce bierze się tyle energii aby poskromić Federa? Ale nie o tym teraz powinienem myśleć. Niosę Ferro do pokoju i kładę na łóżku. Chociaż jedną osobę mam z głowy. Teraz muszę zająć się Pasquarellim. Z nim nie pójdzie tak łatwo, ale czego nie robi się dla przyjaciół. Niestety zastaję go w kompletnej rozsypce. Siedzi z twarzą schowaną w dłoniach i głośno oddycha. To jeszcze gorzej niż jakby krzyczał i rozwalał wszystko co popadnie.
- Ej stary, Hernandez chciał ją wykorzystać, nie była świadoma tego co się dzieje. Schlała się w trzy dupy, nie było szans żeby kontaktowała. Rozumiesz co do ciebie mówię? – nie no, wolę się upewnić bo Fede nie rusza się ani o milimetr. Nagle bierze gwałtowny oddech i mówi z prędkością torpedy:
- Nawet jej nie usprawiedliwiaj. Nie ważne, że była upita. Powinna zawsze być mi wierna. Niezależnie od sytuacji – Federico wydaje się być wściekły jak nigdy. Mówi przyciszonym głosem, ale mam wrażenie jakby wrzeszczał. Boję się go w takim stanie, ale nie mam wyjścia muszę go przekonać do słuszności mojej sprawy. Już biorę wdech żeby powiedzieć Pasquarelliemu, że źle postępuje nie dając Lu szansy, gdy nagle ktoś wparowywuje do pokoju. O, Viola! Może ona mi pomoże w przekonaniu Federa. Ej, coś jest zdecydowanie nie tak. Jakaś masakra, nie wiedziałem, że one są zdolne tak się schlać. Violetta jest równie upita co Ferro. Patrzę jej w oczy i widzę tylko i wyłącznie wściekłość pomieszaną z... pożądaniem. Chwytam ją za ramiona, próbuję jakoś uspokoić. W życiu nie widziałem jej w takim stanie. Viola stara się mnie pocałować, a gdy ją odsuwam mówi dosyć głośno:
- Federico, wyjdź. Mam ochotę pobawić się z moim misiem. Tak dawno nie spaliśmy razem, że muszę go porządnie zaspokoić – jej głos jest zachrypnięty, ledwo trzyma się na nogach. Po chwili ciszy i wymianie spojrzeń między mną a Fede Violetta odzywa się z powrotem. – No Fede, rusz się. Lu czeka na ciebie w pokoju. Nie każ jej czekać!
– Diego - Pasquarelli robi zbolałą minę, co wyraźnie działa na Vilu. Uspokaja się i siada na łóżku. Mój kumpel zaczyna opowiadać o wydarzeniach sprzed kilkunastu minut.
- Diego, on... dotykał moją Lu, a ona się nie sprzeciwiała. Oddała się mu. Bez protestów. Tak po prostu, rozumiesz? On ją całował, pieścił jej piersi...- widzę, że to dla niego mega trudne. Kładę rękę na jego ramieniu żeby okazać mu wsparcie. Pasquarelli chce coś jeszcze dodać, ale przerywa mu roztrzęsiona Violetta
-To moja wina! Ja dolewałam do kieliszka, a potem zostawiła ją samą w salonie. Byłam pewna, że dojdzie sama do pokoju. Niepotrzebnie zgasiłam światło w salonie. Gdyby było jasno to by się tak nie skończyło! – Vilu zaczyna płakać. Przytulam ją do siebie i szepczę jej „To nie twoja wina, skarbie. Nie martw się”. Jakaś kompletna załamka. Dwie najważniejsze dla mnie osoby są w zupełnej rozsypce. Violetta moczy mi koszulkę, a Federico lamentuje nad swoim losem:
- No i co ja mam teraz niby zrobić? Przebaczyć „tak o” że mnie zdradziła i udawać pełne zadowolenie czy skończyć znajomość? Mam teraz zwyczajnie pójść do naszego pokoju? No może od razu zaproponuję jej upojną noc razem, co? – głos Pasquarelliego jest coraz bardziej podenerwowany. Szkoda mi gościa.
– Ziom, nie przejmuj się tak teraz. Musisz się z tym przespać. Teraz w nerwach nie podejmiesz dobrej decyzji. Zostajesz u mnie na noc i tyle. Zrobimy sobie takie męskie plotkowanko jak za dawnych lat. Wygadamy się, pogadamy o sporcie i naszych pasjach. Ostatnio znalazłem niezły przepis – poruszam sugestywnie brwiami i lekko się uśmiecham. Nagle, ni z tego z owego Viola wychodzi z pokoju. Nic nie mówi, nawet nie odwraca się do nas. Zwyczajnie wyplątuje się z moich objęć i znika z naszego pola widzenia. Dobra, to było dziwne. Nie wnikam w jej zachowanie, ale to zdecydowanie nie było normalne. Przed chwilą chlipała jak opętana w mój cudowny, pachnący T-shirt i jak widać odwidziało się jej. Wymieniamy z Fede zdziwione spojrzenia i lekko się śmiejemy.
- Leon, kobiet nigdy nie zrozumiesz.
Po chwili, w której każdy z nas myślał o swoim skarbie, odzywam się ja we własnej osobie. Rozumiem, że Fede potrzebuje teraz oderwania od rzeczywistości, ale muszę to powiedzieć:
- Federico, powinieneś pójść do Ludmi i zobaczyć jak się czuje. Nie wyglądała najlepiej gdy ją zostawiałem u was w sypialni. Jej stan może nie być najlepszy po dawce alkoholu jaką sobie zafundowała.- Niestety nie otrzymuję odpowiedzi od mojego szanownego kumpla. Rozmowę przerywają nam odgłosy dosyć niemiłe: tłuczona porcelana i szkło oraz wrzaski. Castillo i Hernandez. Serio to tego nie można nazwać wrzaskami. Bębenki normalnie pękają. Jakie ta moja dziewczyna ma płuca!
– No to co, idziemy zobaczyć co tam się dzieje? – Fede pyta jakby nagle zainteresowany sytuacją. Kiwam głową i ramię w ramię zbiegamy na dół. Stwierdzam jedno – nie znałem Violi od tej strony! Wszystkie szafki w kuchni są otwarte i do połowy puste. Hernandez siedzi skulony w kącie przy zlewie, rękoma chroniąc głowę. Violetta rzuca w niego wszystkim co popadnie, a z każdym naczyniem leci nowa wiązanka wyzwisk.
- Jak mogłeś jej to zrobić! Jesteś wrednym chamem, chujem, skurwielem...
Jest całkiem spoko. Nie mamy zamiaru przerywać Violi. Jest taka urocza kiedy się wścieka. Nie to żeby coś, ale Hernandez zasłużył na taki los. Niby kiedyś byliśmy kumplani, a teraz nawet mi go nie szkoda. Może teraz poczuje ból jaki zadawał Federico przez cały czas kiedy łaził za Ludmilą. Jeszcze chwilę patrzymy na to widowisko.
- Będzie dobrze! Ja ci to mówię Fede. Nie masz się czym martwić – mówię to z uznaniem przyglądając się swojej dziewczynie. – Zaraz wracam – rzucam jeszcze krótko. Idę po najlepsze znieczulenie na takie sytuację – wódkę.
~Ludmila~
Budzi mnie przeszywający moją głowę ból, do którego przyczynił się wypity wczoraj alkohol. Jest mi niedobrze, mam ochotę rzygać na prawo i lewo, nawet nie pamiętam wspólnie spędzonej nocy z moim księciem z bajki. No właśnie, jeżeli mowa o Federico, to gdzie on do cholery jasnej jest? Powinien leżeć obok i przytulać mnie do siebie najmocniej jak tylko potrafi, w końcu jestem przyszłą panią Pasquarelli.
Wstaje z łóżka i dość chwiejnym krokiem udaje się do łazienki. Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się przerażająca pustka.
Mam złe przeczucia, w sumie nie pamiętam nawet co wczoraj się wydarzyło, no i jak znalazłam się w swoim pokoju. Ostatnie co zostało mi w pamięci to otwieranie z Violettą kolejnej butelki wina, a potem ciemność. Może Federico jest na mnie zły, bo za dużo wypiłam, albo domyślił się, że mam kaca i właśnie robi mi cudowne śniadanko w kuchni. Napewno już niesie je na tacy z uśmiechem na ustach i czeka na złączenie naszych ust poprzez namiętny pocałunek. Taki chłopak jak on to prawdziwy skarb, a ja głupia miałam wątpliwości. Jak widać czasem ryzyko naprawde się opłaca, przy nim czuje, że żyje.
Zamykam drzwi łazienki i rozglądam się po naszym pokoju. Zerkam na łóżko, na którym brakuje poduszki Fede, pewnie poszedł ją wywietrzyć, albo zmienia pościel. Przez sen strasznie się poci, a ja nienawidzę tego smrodu. Czasami zastanawiam się czy, aby napewno to nie jest sen, z którego za chwile się wybudze i boje się wtedy, że go stracę... na zawsze. Nie wiem jak radziłabym sobie ze wszystkim, napewno byłabym załamana. Na szczęście to dzieje się naprawdę i pan Federico "boski" Pasquarelli jest ze mną.
Moją uwagę przykłuwa biała, duża kartka i pudełko czekoladek na komodzie. Czyżby mój chłopak, postanowił zrobić mi kolejną niespodziankę?
Podchodzę do niewielkiej, drewnianej komody i chwytam za papier, który przykładam do nosa. Zapach jego męskich perfum sprawia, że moje nogi stają się jak z waty i uginają się w każdą stronę. W końcu jednak odczytuje treść listu:
~ "Kochana" Ludmilo
To nie była miłość, jak w "Przeminęło z Wiatrem",
Ty miałaś duży biust, a ja miałem sałatę.
Impreza u chłopaków, potem wziąłem cię na chatę.
Wtedy nie wiedziałem, że pierdolę zwykłą szmatę.
O 8:00 na rynku - knajpa, impra no i poszło,
Nowa sytuacja - wydawała się być prostą.
Szkoła, potem rynek, a wieczorem czas dla ciebie,
Tak ładnie pierdoliłaś, że jest ci jak w niebie.
Moim kumplom ciekła ślina na widok twojej dupy,
Przyspieszał puls i sztywniały fiuty!
Rozumem nie grzeszyłaś, za to nadrabiałaś ciałem,
Jedno jest pewne, nigdy Cię nie kochałem!
Na wierną sukę ostro Cie tresowałem,
Jak prywatną prostytutkę, tak cię traktowałem
Miałem rację, bo byłaś głupią dupą.
Głupią, pierdoloną i niewyżytą suką!
Pocałuj mnie w dupę, jak gówno poczuj się,
Bo ze wszystkich sił ja dzisiaj pierdolę cię!
Teraz upijam się i robię to co chcę.
Pierdolisz, że tęskniłaś za wspólnymi chwilami,
Zapomniałaś o jednym - nie tańczysz z frajerem,
Więc gówno Ci pomoże udawanie szczerej!
Chłopaki mi donieśli o twoich krzywych ruchach,
Zła kobieta z Ciebie, głupia pierdolona suka!
I nie ma zmiłuj, dlatego bujaj się mała.
I tak mi się znudziłaś, a więc – wypierdalaj!
Już nie twój
Federico
PS: W ten orginalny sposób, mówi Ci, że to już koniec. Nie pozwole dalej robić się w chuja, napewno nie tobie. Dużo zainwestowałem w nasz związek, który doskonale podsumowałaś wczorajszym zachowaniem. Mam do Ciebie tylko jedną prośbe : Zdychaj ! "
Do moich oczu napływają łzy, czuje się upokorzona, zdradzona, wyśmiana i wykorzystana. Zerwał ze mną... rzucił mnie, a ja nawet nie wiem czemu. Cholera jasna, co ja zrobiłam? O co tu kurwa chodzi?
Biorę do ręki pudełko po jak się okazuje wczorajszych czekoladkach. Widnieje na nim przekreślony napis "kocham Cię", a zamiast niego czarnym markerem, jego pismem napisane duże " Nienawidzę Cię". Jeżeli to jakiś głupi żart, to mało śmieszny. Jestem przerażona, momentalnie zapomniałam o bólu głowy i wczorajszym dniu. Czuje się masakrycznie.
Po moich bladych policzkach spływają pierwsze łzy.
-Mogę wejść?
Napięcie odwracam się w kierunku drzwi mając nadzieje, że to Fede. Niestety, do pokoju wchodzi smutny Leon, który widząc moje łzy, podchodzi do mnie i mocno przytula. Odwzajemniam to, potrzebuje wsparcia zwłaszcza w tej sytuacji.
-Dlaczego? - pytam załamana
-To pomyłka Lu, nie przejmuj się. Wszystko się wyjaśni. - odpowiada bez krzty pewności.
-Co ja mu zrobiłam?
-Pogadamy później, a teraz się wypłacz.
Na jego słowa wybucham niekontrolowanym płaczem, straciłam cząstke siebie. Straciłam JEGO.
~~~~~~
Hejoł :3
A więc tak prezentuje się rozdział <3
Czekamy na opinie i pozdrawiam <3
Ola i Mar <3
My..
OdpowiedzUsuńMoje!
OdpowiedzUsuńSory kochana, za brak ostatnio koma.
UsuńBardzo chciałabym się rozpisać ale mam mało czasu.
Powiem tak:
Biedna Lu.
Vilu rozpierdala system.
Przy liścue Federa poryczałam się.
I ze śmiechu i ze smutku.
Kocham cię i mam nadzieję, że szybko połączysz Fedemile!
Aha jeszcze mam pytanko.
Kiedy pojawi się zamówienie?
Buziole!
MECHI♥♡♥♡
Nieeeeer, caly komentarz mi sie usunął. Nie chce mi sie teraz pisac go drugi raz
OdpowiedzUsuńWroce potem
Treeees!
Miejsce
OdpowiedzUsuńMie jsce <3
OdpowiedzUsuń(Już na smym początku prepraszam za wszystkie błędy, jestem praworęczna, a skręcilam sobie rękę i ciężko mi się pisze :/)
UsuńFede powinien dobić Diego -,- Ten idota nie zasługuje na NIC. Nie wiem, co Francesca w nim widzi...
Dobrze, że Violetya wzieła sprawy w swoje ręce :)
Szkoda mi Ludmiły... Federico powiniec przynajmniej sdtarać się ją zrozumieć, a nie os razy przekreślac. Z tym wierszykiem przegiął... Nie znałam go od tej steony w żadnym opowiadaniu :/
Dobrze, żeLeon postanowił pocieszyc Lu <3
Czekam na nexta<3
I jjeszcze raz przepraszam za wszystkie bledy, ale jestem zmęczona, ręka piekielnie boli i nie chce mi się sprawdzac...
Płacze.... Boże rycze jak dziecko, widzicie do czego doprowadziłyście :'''''''(
OdpowiedzUsuńJa przepraszam ale nie jestem w stanie powiedzieć nic wiecej :c
Kocham i błagam dawajcie szybko nexta ♡♥♡
~care~
O jezuniu!
OdpowiedzUsuńWszystko przez Diego!!!!! Zabije chama!!!!!
Jak Federico mógł tak napisać kuźwa kiedyś to on ode mnie w tą buźkę dostanie Xd
Czekam n next i zapraszam do mnie!
<3
Moje
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, boski, fantastyczny itd.
OdpowiedzUsuńTen wiersz po prostu bomba!!! xD
Biedny Fede :(
Jak ja uwielbiam perspektywę Leóna i te jego myśli :D xD ^^^^
Violka nie znałam cię od tej strony :D
Czekam z niecierpliwością na next <33333
Besos<3333
Wiecie, że się poryczałam jak czytałam ten wiersz od Fede...
OdpowiedzUsuń"Straciłam cząstke siebie, straciłam JEGO."
NO JA PIERDOLE!
Wszystko miało być dobrze, mieli żyć długo i szczęśliwie, ale pojawia się taki ktoś jak Hernandez i wszystko spierdolił...
Ale ona naprawdę nie była świadoma co robi...weś jej kuźwa wybacz, bo się załamie....choć jeden fragment mnie pocieszył mianowicie Castillo i Hernandez.
Fede? Co do niego...jest w trudnej sytuacji. Ale, żeby tak odrazu takie rzeczy pisać? Załamka, dosłownie.
Leon dobry przyjaciel, któremu można wypłakać się w ramie.
A Was serdecznie pozdrawiam ❤
I czekam na nexta!!! <3
Ps. Pogódźcie Fedemile proszę ;c ❤
Wiktoria ❤
UsuńBrak mi słów.... To Diego to napisała prawda? :/
OdpowiedzUsuńWoW
OdpowiedzUsuńZerwał z Lu
A Vilu która rzuca rzeczami w Diego...Bezcenne xD
Czekam na nexta :*
Zostałyście nominowane do LBA na moim blogu http://ruggcedes.blogspot.com/2015/03/nadrabiam-lba.html
OdpowiedzUsuńKocham, Besos, Mechiś ♥
Czy będzie dziś kontynuacja?
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuń14.03 o godzinie 21 :)
UsuńPozdrawiam Ola<3
O kurwa...
OdpowiedzUsuńzajebiste, czekam na nexta
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaa po prostu nie moge uwierzyć, ale zaraz do tego wrocę.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że aż tyle mnie u ciebie nie było. Dopiero teraz moge spokojnie zająć się blogowaniem, czytaniem i komentowaniem takich cudeniek jak to *-*
Wracając, moje serce zostało rozwalone na milion milionow kawałwczków. Diego ? Serio ? Czy on już naprawde nie może sobie podarować ? Oczywiście ja to wszystko rozumiem ale on ma być z Fran i niech wkońcu ten debil coś zrobi w tym kierunku bo jak narazie to wszystko komplikuje. Co do Federa ... Wiem, że taki widok może sprawić przykrość no, ale błagam Leon i Vilu mu tłumaczyli jak było to powinien wziąć to pod uwagę no ale ten chamski list ?! Miałam ochote walnąć go tak porządnie w głowe. Niespodziewałam się czegoś takiego po nim. Co do Fran nawiązując do poprzedniego rozdziału, nie moge tego znieść, że ona tak zaprzyjaźniła się z tą Camilą !!! One ewidentnie sprowadzają ją na złą strone i jeszcze chcą ją zmienić na taki sam plastik co same są takie.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! Piszecie obydwie cudownie <3 Przepraszam za taki bezsensowny komentarz, ale pisze go w nocy, a strasznie chce mi się spać bo jakoś jestem strasznie zmęczona tym dniem...
Nie mogę się doczekać nexta ;***
O matko, kogo ja tu widze XD
UsuńSpokojnie, nic się nie stało
Liczy się to, że postanowiłaś poświęcić swój czas kochana <3
Moje wy najbardziej utalentowane bloggerki kiedy może się spodziewać kolejnej części tego cudeńka? ♥
OdpowiedzUsuńDzisiaj o 21, albo nawet wcześniej
Usuń:)
Pozdrawiam
Ola<3
Hej świetny rozdzialik jak każdy z resztą.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu :
violettafaktyiopowiadania.blogspot.com
Besos :*
Czy dzisiaj będzie rozdział blogger'eczki?
OdpowiedzUsuń<3
Już jest blogger' eczko <3
Usuń