piątek, 30 stycznia 2015
Capitulo 39
~Federico~
Leże na twardej, zimnej podłodzę. Moje ciało jest kompletnie bezwładne. Nie mogę się ruszyć, nie mam na to siły. Otwieram oczy, nie mam pojęcia, gdzie jestem i co tutaj robie. Nie rozpoznaje tego miejsca. W pomieszczeniu panuje mrok, nie widzę nic. Żadnych okien, żadnego światła. Próbuje przypomnieć sobie, wszystko co zdarzyło się wcześniej, ale ból nie daje mi na to pozwolenia. Kurwa, w co ja się wpierdoliłem.
- No, Pasquarelli widzę, że wstałeś
Ten głos, jakbym kiedyś już go gdzieś słyszał, ale nie jestem pewny gdzie.
- Kim ty jesteś? I gdzie ja jestem?
- Na twoim miejscu nie marwiłbym się tak o siebie, bo ty zginiesz ostatni. Niestety, twoi przyjaciele nie mają tego samego szczęścia.
- Jeżeli ich dotkniesz to pożałujesz, gdzie oni są?
-Bliżej niż myślisz
Słyszę kroki, a po chwili ktoś zapala światło. Zamykam oczy, światło mnie razi, muszę się do niego przyzwyczaić. Mrugam kilka razy, kiedy mój wzrok stał się ostrzejszy, rozglądam się po pomieszczeniu. Zamieram. Naprzeciwko mnie, siedzą moi przyjciele, przywiązani do krzeseł. Z ich ciał sączy się krew, a z moich oczu płyną gorzkie łzy. Zerkam na Leona, który podnosi głowę do góry z moich ust wydobywa się krótkie słowo `przepraszam`, mój wspaniały przyjaciel odpowiada mi zwykłym `nic się nie stało, nie obwiniaj się`. Nasz oprawca dostrzegł całą scene, chwycił za pistolet i jednym, celnym strzałem trafił Verdasa w sam środek głowy. Z jego ust pada krótkie `Żegnaj przyjacielu`, jego oczy zamykają się, umiera. Straciłem go. Kurwa. Ciemność.
Znów wraca mi świadomość, niemogę otworzyć oczu, ale słyszę wszystko co dzieje się wokół.
Rozmowa dwóch osób, strzały, krzyki i huk, ktoś upada. Zbieram w sobie wszystkie siły jakie mam. Otwieram oczy. Widzę leżącego, podziurawionego od strzałów Teo. Zamykam oczy... znowu ciemność.
Piski, krzyki,huki, dźwięki strzałów, wszyscy moim przyjaciele padają jedno po drugim, a ja nie mogę się ruszyć. Ta świadomość rani moje serce. Zbieram całą swoją siłe i otwieram powieki, moim oczom ukazują się już tylko dwie siedzące postacie, rozpoznaje w nich Salvatora i Louisa są dość mocno pobici. Co za potwór zrobił coś tak okropnego? Łzy spływają po moich policzkach. Po chwili znowu zamykam oczy... strzały... ciemność...
- Pasquarelli, obudź się, słyszysz mnie?
Otwieram oczy, patrze na osobę stojącą przede mną, o dziwo nic mnie nie boli. Postać ma na głowie kominiarkę, nie widzę jego twarzy. A szkoda, bo jedyne o czym myśle to splucie mu w tą głupią morde. Zabił moich przy...
- Co z Ludmilą?
Nagle wspomnienia z tamtego dnia wracają do mnie jedno za drugim. Lusia była, wtedy przy mnie. Kochaliśmy się ze sobą, a teraz ? Gdzie ona jest? Miałabyć przy mnie bezpieczna. Zawiodłem.
- Spokojnie, twoja dziewczyna jest jedyną bliską ci osobą, która jeszcze żyje, ale do czasu
Jego słowa są potwierdzeniem najgorszego scenariusza. Oni zgineli. Sal, Lou, Vini, Teo, Diego, Viola, Fran i ... i Leon. On padł jako pierwszy. Był najlepszym przyjacielem, a już go nie ma. Nie ma go. Nie ma ich.
- Posłuchaj Antonello...
- Skąd wiesz?
- O czym? O tym, że w mafii nazywają cię Antonello? Przypomnij sobie piętnasty czerwiec dwa tysiące trzynasty rok. Pamiętasz ten dzień? Pamiętasz co wtedy zrobiłeś?
- Zdejmi kominiarke i rozwiąż mnie to wtedy pogadamy jak faceci dupku
Dostaje tube na ryj, ale nie żałuje słów, które wypowiedziałem. Jest dupkiem, zabił moich przyjaciół, a jego następnym celem jest Lusia. Nie pozwole jej skrzywdzić. Zrobie wszystko byle by tylko była cała i zdrowa. Ona nie może odejść
- Czemu robisz to wszystko i kim ty kurwa jesteś?
- Chcesz wiedzieć kim jestem? Dobrze, zgoda
Mężczyzna zdejmuje kominiarkę, zamieram. Jestem w szoku... stoi przede mną
- Lorenco Martines, twój były przyjaciel, były szef Diega i Francesci. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Tak, ale czemu ty, czemu to robisz?
- Naprawdę mnie nie poznajesz? Naprawdę nie pamiętasz co zrobiłeś piętnastego czerwca dwa tysiące trzynastego roku? Naprawdę jesteś takim idiotą?
- Nie znaliśmy się wtedy... poznaliśmy się dopiero w Buenos Aires. Nie znałem cię wcześniej
Lorenco wybucha śmiechem, kurwa mać o co tu chodzi.
- A pamiętasz może Hansa Cano?
- Tak, był członkiem naszej ekipy, ale ...
- No właśnie, ale co? No powiedz co mu zrobiłeś? Powiedz jak strzeliłeś wtedy w moją klatkę piersiową i myślałeś, że już nie żyje.
Zamieram, dlatego wydawał mi się tak cholernie znajomy. Lorenco to Hans.
- Mścisz się teraz tak?
- Tak, odebrałeś mi to co kochałem ja, teraz ja odbiore ci wszystko co kochasz ty. Wprowadzić ją.
Ostatnie słowa wypowiada dość głośno. Podnoszę głowę wyżej, dwóch mężczyzn wprowadza kogoś do śro... Ludmila... Patrzę na jej słabe, nagie ciało jest zapłakana. Nie chce wiedzieć co oni z nią robili, ale wiem, że cierpiała, a tego nigdy sobie nie wybacze.
- Jak widzisz Pasquarelli, moi panowie już się nią trochę zajeli. Teraz czas na mnie
- Błagam nie rób tego
Z moich oczu ciekną łzy, niechce na to patrzeć, jestem w stanie zrobić wszystko, byle by nic jej się nie stało.
- Zapóźno Pasquarelli
Hans podchodzi do Ludmily, szarpie ją za włosy i brutalnie wpycha język do jej buzi. Łzy spływają coraz częściej. Nie mogę na to patrzeć. Zamykam oczy. Słysze krzyki miłości mojego życia. Nie chce dłużej tego słychać. Próbuje wyrwać się z uścisków grubego sznura, ale to na próżno.
- No co Federico, nie popatrzysz?
Mam ochotę wstać i go zabić, ale nie mogę. Dawny Federico wiedział by co robić, a teraz siedze i wysłuchuje najgorszego. Z każdą minutą płaczę coraz głośniej. Nagle słyszę okropny męski jęk. To wszystko jest obrzydliwe.
- Co nie podobało ci się Pasquarelli?
Muszę przyznać, że twoja dziewczyna nago wygląda lepiej niż myślałem
Lorenco nachyla się nade mną, a ja pluje mu prosto w twarz, za co znowu obrywam.
- Jesteś skurwielem, ona nic ci nie zrobiła, żadne z nich nic ci nie zrobiło.
Dlaczego nie zabiłeś tylko mnie?
- Chciałem, żebyś cierpiał i właśnie dopinam swojego, a teraz skończmy z cierpieniem tej ślicznotki
- Nie zabijaj jej, błagam, zabij mnie, proszę, wypuść ją, nie rób jej już krzywdy.
- Chciałbyś...
Lorenco ciągnie za włosy Ludmile, patrze jej w oczy, widzę w nich cierpienie. Brunet przykłada jej pistolet do skroni i złośliwie się do mnie uśmiecha. Wracam wzrokiem do Lu, jej usta szepczą `kocham cię`, mimo wszystko słyszę jej słowa, jednak nie zdążam jej odpowiedzieć. Spust poszedł w ruch. Ludmila pada na ziemię... znowu ciemność...
~~~~~~~~~~~~~
Hejoł <3
Mam nadzieje, że wam się podoba i stwierdzicie, że jak na jeden dzień to zadużo było już morderstw i mnie nie zabijecie :)
Przynajmniej nie dzisiaj :)
W każdym razie historia pobiega końca, ale spokojnie następna historia ma już swój prolog i rozdział pierwszy więc wrzuce to jutro ^^
Pozdrawiam Ola<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem ;3
OdpowiedzUsuńBoże pierwszy raz odczuwała takie emocję, czytając rozdział ;/
Skoro historia dobiega końca czy to znaczy, że Lu naprawdę...!
Proszę nie... Proszę nie... Nie rób mi tego... Proszę...
Nie!! Zachowuję się jak wariatka ;/
Ale proszę... Nie!
Kurwa...
Chcę nexta ;/
Pozdrawiam ;/
Niestety musze to zrobić :(
UsuńPozdrawiam Ola<3
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest... wow... !
UsuńTen idiota pozabijał wszystkich... Ile trzeba mieś w sobie nienawiści, żeby tak postąpić?!
Jak mogłaś pozwolić, żeby na sam koniec ktoś zabił Ludmiłę?!
Jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś ;) więc czekam c:
♥
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam Ila<3
Usuńmiejsce
OdpowiedzUsuńBoże, ja cię zabije.
UsuńAle masz rację :D Nie dziś
JUTRO !!
JUŻ PO TOBIE ! <3
HAHAHA
XD
Czekam na prolog <3
NA PEWNO BĘDZIE TAK ŚWIETNY JAK TE OPOWIADANIE <3
Czekam do jutra Skarbie <3
K.C <3
Hahah dziękuje i pozdrawiam
UsuńOla<3
Miejsce ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ,że dopiero teraz ale wcześniej nie miałam czasu
UsuńA więc rodział jak zawsze cudowny
Tylko dlaczego ich uśmierciłaś?! Normalnie prawię się popłakałam wyobraziłam sb te scenki i no cóż było to takie smutne .
Emocje jednak nie samowite
To pozdrawiam
Lola <3
Spokojnie, dzięki za kom
UsuńPozdrawiam Ola<3
Boże tylko nie to!!!! Niech to będzie sen biedny Feduś, Lu i reszta ja od początku wiedziałam, ze to on!!! Dawaj szybko nexta. Nawet dzisiaj nie pójdę spać dziś w nocy.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś!!!!!!
To na pewno sen!!!!
To nie może się tak skończyć!!!!
Ich życie to tylko cierpienie.
Pisz kochana zapraszam na 2 część miniaturki do mne <3
Niestety mylisz się xd
UsuńPozdrawiam Ola<3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKurwa nienaiwdzę swojej siostry komentarz mi niby przez "przypadek" usnęła -.- dobrze, że miałam skopiowany, ale do rozdziału
UsuńCudny, ale zarazem czemu ?
Wszyscy nie żyją :'( prócz Fede (jeszcze) i teraz jak było kto ich zabil to ja takie lol od kiedy moje przypuszcenia się sprawdzają ? tak, tak jak mi napisałaś, że to nie Thomas to ja takie napewno nikt z przyjaciól czyli to napewno szef Fran i Diego, a potem nie to jednaka musi być Thomas, ale potem uswiadomiłam sobie że to nie on i takie to już nwm, a tu miałam rację :/
Nadal nierozumiem czemu on ich zabił, co Fede mu zrobił ? Po co o chciał by Pasquaerlli cierpiał ?
Z drugiej strony też, znów miałam snuć swoje przypuszczenia, ale po co to już koniec.
Wiesz twoje rozdziały zawsze były inne, ale genialne, myslałam że zrobisz nietypowy happy end, a takiego końca się nie spodziewałam.
Powiedz, że te wszystkie rozdziały to był tylko sen, a Fede nigdy nue wyjechał, nie był w mafi, Lu nigdy nie ćpała nie puszczała się, a oni wszyscy nie poumierali, niech to będzie sen.
Co za durny, ale ciekawy koniec :/
Ej chwila, chwila a nie miało byc łącznid 60 rozdziałów ? O_o
Czekam na w sumie sama niewiem epilog, zapowiedź kolejnego, rozdział...
Pozdrawiam
Hayden
Dzi€ki za komentarz i pozdrawiam Ola<3
UsuńTy. Jest zła i podekscytowany jednocześnie. A le o czym będą następne rozdziały? Masz jeszcze szansę zrobić z całej tej jatki sen. Miało być 60 rozdziałów. Nie kończ tak genialnej historii! Proszę!
OdpowiedzUsuń*jestem zła i podekscytowana.
UsuńDzięki za komentarz i pozdrawiam Ola<3
UsuńMoje miejsce :)
OdpowiedzUsuńJutro napewno wpadne :*
No i jestem!
UsuńRozdział genialny :D
Kocham to!
Czekam na szybki next :)
Besos :*
Pozdrawiam i życzę weny,
Gabisia <3
Dzięki za kom
UsuńPozdrawiam Ola<3
Jezu!!!
OdpowiedzUsuńDlaczego?!
Jakim cudem?!
Wiesz ,że doprowadziłaś mnie do płaczu.
Wyobrazilam sobie,że jestem Fede i ujrzałam te oczy Ludmiły....Jezu no czemu Ola choć i mnie tteraz pocieszaj....
Cały dzień śmiałam się i żartowałam a 20 minut przed następnym rycze, i nie ja tego tak po prostu nie piszę!
To nie ja ....to moje serce....naprawdę udało ci się do niego trafić....
'''''''<-----to są moje łzy.(tak słucham ''Zbyt Wiele'' Teraz znów będę słuchać smutnej muzyki.
To spojrzenie Leona i zpłakane oczy Fran...;"(
Mija czas przemija dzień.....ale czy będzie jeszcze jakiś rozdział,lub epilog?!,.'-',,.!!.'-!???!?
Powiedz(z tego wszystkiego nie napisała bym że powinno być napisz!), że to nie koniec...że to nie prawda....proszę;,,(
Nie no serio nie mogę się uśmiechnąć...--,,-- podwójne załamanie ---,,,--- teraz potrójne
No i piosenka Miley Cyrus jeszcze jako Hannah Montannah(taka smutna nw jaki tytuł:( )----,,,,---- tak poczwurna też istnieje!!!
No więc officjalnie żegnam cię Ludmiło Ferro, Leonie Verdasie,Violetto Castillo, Camilo Torres,Francesco Cavligo czy Resto(musisz wiedzieć że nigdy nie wiedziałam które z tych to twoje nazwisko),Diego jakiś tam,Broadwayu i cała reszto.....Fede do cholery kurwa obudź się z tego koszmaru!!!!
Dobra już nie mogę pisać
Kocham cię!!
<3<3<3<3
I Moja siostra też :))
Tak ona cię nie zna xd
Ale obie cię kochamy:))
Pap...
moniczka:-)
Niestety, to nie sen :(
UsuńPozdrawiam Ola<3
Boszee.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma szczęśliwego zakończenia??
Przecież oni zasługują na to.
Płaczę.
Na serio nie mogę się powstrzymać.
Jezusss.
Co ten cały Hasn zrobił.
Wszystkich uśmierciłaś.
Nie zostawiłaś nikogo.
Feduś się zmienił dla Ludmi.
I nie wyszło mu to na dobrę.
Niespodziewałam się takiego zakończenia.
Czekam na następne opowiadanie.
Besos,
Alex <3
Dzięki za kom pozdrawiam
UsuńOla<3
Nie, nie, nie !!! Ty żartujesz ? Nieeeeeeeeeeeeeee !!!!!
OdpowiedzUsuńBeczę jak nienormalna. Poprzedni rozdział był świetny i przepraszam, że go nie zdołałam skomentować, ale jak przeczytałam końcówkę to po prostu nie mogłam w to uwierzyć, a teraz po przeczytaniu tego rozdziału nie wierzę w to. Nigdy bym nie pomyślała, że tak historia się tak zakończy. Diego, Fran, Leon, Vilu, Lu :''''((((( A Federico tak się zmienił dla Ludmiły. Myślałam, że w ostatnim momencie rozprawi się z tym dupkiem, a tu każde po kolei umierało. Jejuu nie mogę ! Dobra koniec. Ogólnie całe opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania ;***
Bez komentarza. Po prostu nie!!!!!
OdpowiedzUsuńNa wielu historiach się poryczałam, ale nie na twojej mimo, że była najbardziej, NAJBARDZIEJ makabryczna. Nie czaję. Ale bez płaczu mam katar, więc jest dobrze
Koniec!
GOD. Wczoraj Cię nie zabiłam, bo racja, za dużo tych morderstw. Ale dzisiaj to już co innego... Hehe xD
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie. Federico tam był w ciuchach, czy bez? XDDD
Czekam na next ♥
Jej, to jest piękne ♥
OdpowiedzUsuńNie mam słów, żeby wyrazić moją opinię. Jestem tu po raz pierwszy, ale tak coś czuję, że będę częściej tu zaglądać. Genialny blog. Masz wielki talent, pozazdrościć...
Życzę dużo weny do pisania kolejnych perełek =.
Przy okazji zapraszam do mnie na bloga. Pojawił się kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że przeczytasz i wyrazisz swoją opinię. Pozdrawiam =)
http://violetta-amor-musica.blogspot.com
Aaaaa nie nie ;( A było tak pięknie ;(
OdpowiedzUsuńDo next :*