sobota, 14 marca 2015

Chapter 21


~Francesca~

Bardzo się cieszę z przemiany jaką zafundowały mi Cami i Lara. Początkowo miałam wielkie obawy, nie chciałam wyjść na jakiegoś plastika czy coś w tym stylu. Na szczęście wszystko wyszło cudownie. Dawno nie czułam się tak świeżo i przyjemnie. Dalej od czasu do czasu mam zamiar zakładać moje sukienki w groszki, ale teraz mam mnóstwo innych, ciekawszych ubrań. Chyba nigdy nie miałam takiego problemu z wybraniem ciuchów jak dziś. Dobrze, że dziewczyny były w pogotowiu i mi pomogły. Nie wiem jak one to robią. Lara tylko otworzyła szafę, spojrzała na

wszystko przelotem i wyciągnęła śliczną ciemno burgundową spódniczkę. Potem Cami wybrała cieniutką bluzeczkę bez rękawków w czarno-białe szerokie paski. Spojrzały na mnie, a ja kiwnęłam głową z uznaniem. Wspomniały jeszcze tylko żebym dobrała dodatki i poszły same się ogarnąć. Właśnie siedzę i zastanawiam się co dobrać do mojej dzisiejszej stylizacji. Ostatecznie wybieram kilka złotych bransoletek i małą torebkę w lamparcie cętki. Mam nadzieję, że Diego spodoba się moja nowa odsłona. W końcu groszki towarzyszyły mi od dawna, a teraz stawiam na coś innego. Niby jakoś drastycznej zmiany nie przeszłam, ale Hernandez powinien docenić moją przemianę. Żeby mu się przypodobać kupiłam nawet kilka par krótkich spodenek, które on widział u mnie ostatnio chyba w podstawówce. Dokładnie pamiętam dzień, w którym postanowiliśmy zbudować domek na drzewie. Byliśmy samowystarczalni. Poszliśmy do miejscowego składu drewna i powiedzieliśmy panu pilnującemu wejścia „My byśmy chcieli deski na domek na drzewie”. Uśmiechnęliśmy się słodko i już wiedzieliśmy, że drewno mamy załatwione. Nasze „mieszkanko” budowaliśmy bardzo długo, nie chcieliśmy pomocy dorosłych. Zdolne dzieci potrafią wszystko. Uśmiecham się na samo wspomnienie naszego pierwszego wejścia do domku na drzewie. Mieliśmy wtedy po 12 lat. Byłam tak podekscytowana, że prawie wypadłam przez sporawe okno. Na szczęście Diego był szybszy. Złapał mnie w tali i uśmiechnął się swoim uśmiechem nr5 „Księżniczko, nie dziękuj za uratowanie”. Jednak ja musiałam mu podziękować. Przysunęłam się do niego powoli. On przejął inicjatywę i nasze usta złączyły się w pocałunku. To było niesamowite uczucie. Niestety właśnie wtedy dotarło do mnie, że tak nie może być. Musiałam jakoś się od niego odsunąć. Strasznie za nim tęsknię. Dlaczego nie może być tak, jak wtedy gdy byliśmy blisko siebie? Było nam wtedy tak dobrze. Razem potrafiliśmy pokonać wszystkie przeciwności. Nie powinnam tęsknić za kimś kogo straciłam z własnej woli. Dobra, koniec z użalaniem się nad własnym życiem. Idę po Camilę. Dzisiaj znowu mamy wspólny trening. Kiedyś wreszcie muszę załapać ten cholerny układ. Nie może być wcale taki trudny skoro reszta dziewczyn już się go nauczyła. Dam radę i koniec kropka. Do pokoju Cami i Lary nie mam daleko, więc nie spodziewam się nikogo spotkać. A tu taka niespodzianka. Wpadam na Marco – chłopaka Lary. Bywa u tutaj dosyć często. W końcu najpopularniejsza para w szkole musi spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Oni to mają dobrze. On jest graczem rugby, a ona główną cheerleaderką. Zwykle nie rozmawiam z Travellim. Nie chcę ograniczać czasu jego spotkań z Larą. Tym razem jednak jest inaczej.
– O, hej! Przepraszam, nie miałam zamiaru na ciebie wpadać. Jestem dzisiaj jakaś zamyślona – szybko tłumaczę się Marco, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Nic się nie stało. Chyba już się przyzwyczaiłem do wpadających na mnie dziewczyn – Travelli zaczyna się śmiać a ja razem z nim. – Fran, wyglądasz dzisiaj jakoś inaczej. Zmieniłaś styl?
- Tak, w pewnym sensie tak. Byłam wczoraj na zakupach za Cami i Larą no i one zaproponowały mi lekkie zmiany w mojej szafie – odpowiadam z lekkim uśmiechem.
- Powiedziałbym ci teraz niewybredny komplement, ale ze względu na to, że moja dziewczyna siedzi za drzwiami to się powstrzymam. Za to może chciałabyś wyskoczyć ze mną na kawę? Chodzimy do tej budy już trzeci rok, a wcale się nie znamy. Trzeba to zmienić.
- A Lara? Nie obrazi się?
- Nie, no co ty. Nie ma problemu – Travelli wygląda na wyluzowanego. Za to ja nie jestem pewna czegokolwiek.
- No to okay. A kiedy i gdzie? – pytam ostatecznie.
- Dogadamy się w tygodniu. Wiesz jak to jest. Ja mam treningi rugby, a ty cheerleaderskie. Przed sezonem jest niezła spina, więc zobaczymy kiedy będzie czas, ok.? – kiwam głową na potwierdzenie, a Marco znika w drzwiach pokoju dziewczyn. Nie wiem co się ze mną dzieje. Dopiero co myślałam jak oszalała o Diego, a teraz po rozmowie z Marco jestem w stanie zupełnie odsunąć od siebie myśli o nim. Mam wrażenie jakby Travelli wsadził mi do brzucha stado rozszalałych motyli. Boję się, a jednocześnie uśmiecham się jak głupia.

~Diego~

 Sam nie wiem co właściwie robię, do czego zmierzam. Niby już sobie odpuściłem, a jednak wczorajsza akcja nie mogła się zaliczyć do odpuszczania. Co kurwa we mnie wstąpiło, że zacząłem ja wtedy całować i pieścić. Nie mogę się usprawiedliwiać tym, że podniecenie wzięło górę. Jestem na siebie cholernie wściekły. Tak bardzo chcę przeprosić Ludmilę, ale przecież ona może różnie zareagować. Była upita, może nie pamiętać co się działo. Poza tym tylko ja wiem, że podczas naszych pocałunków nazwała mnie „Federico”. W jej gestach było coś dziwnego, jakby czuła że jest coś nie tak. Pewnie Pasquarelli inaczej całuje, pieści... Jednak była na tyle upita, że nie docierało do nie, że to ktoś inny. Przez to wszystko tak cholernie namieszałem w ich związku, a przecież miałem pozwolić im cieszyć się szczęściem. Przecież mogę mieć tyle lasek, a mi akurat przywidziała się dziewczyna mojego byłego przyjaciela i kapitana drużyny, w której tak zupełnie przez przypadek gram. Nie ma to jak robić bagno w czyimś związku. Nie wiem jakim cudem mam naprawić ten cały bajzel, ale jakoś muszę. W końcu jak się narozrabiało to trzeba przyjąć konsekwencje. Muszę wszystkim wszystko wytłumaczyć. Tak, przyda się szczera rozmowa. Jest tylko jeden problem. No w sumie to dwa. Po pierwsze, oni mi nie wybaczą. Po drugie, zabiją mnie zanim skończę mówić. Nie mam pojęcia co jest gorsze. Drzwi pokoju, który dzielę z Verdasem otwierają się. Wchodzi Federico. Pewnie mnie skrzyczy, zbije lub coś w tym stylu, ale nie. Podchodzi do szafy i zaczyna czegoś szukać. Udaje, że mnie nie widzi. Chamsko, ale ta sytuacja daje mi szanse do zaczęcia rozmowy bez złamanych wszystkich kończyn. Nie wiem jak mam zacząć. To wszystko jest zbyt trudne.
- Federico, chciałbym cię bardzo, ale to bardzo przeprosić. Wiem, zawaliłem na całej linii. Wyobrażam sobie twoje cierpienie i nie musisz mi wybaczać, ale chociaż wybacz Ludmile – dziwne, że Pasquarelli mi nie przerywa.
 - Nie waż się nawet do mnie odzywać, a co dopiero pouczać komu mam wybaczać – dobra, zmieniam zdanie. Fede jest na maksa wkurzony.
- Ja tylko nie chcę sporów. Ani w domku, ani na boisku – nie wytrzymuję już i krzyczę.
- To się kurwa zamknij. Wiem co mam robić, żeby było dobrze – już ma wychodzić kiedy mówi przenikliwym szeptem. – Jak coś, to teraz już możesz lecieć do swojej dziwki Ferro.

Jego słowa tak mnie szokują, że nie jestem w stanie nic powiedzieć.Jedynie zaciskam mocno powieki i kręcę głową. Nie dociera do mnie, że zepsułem związek Lu i Fede.

~Leon~

Wściekły opuszczam pokój Ludmily. Dziewczyna jest załamana, cudem udało mi się wyjść z jej pokoju, ponieważ od dwóch godzin przytulała mnie i płakała w ramie. Serce boli mnie gdy na nią patrze, rozumiem zawiniła, każdemu z nas zdarza się popełnić jakiś kretyński błąd, którego bardzo żałujemy, ale postawa Federico totalnie wyprowadziła mnie z równowagi. Jest zły, poprawka jest wściekły. Każdy na jego miejscu byłby właśnie taki, ale zerwanie w tak okrutny sposób, bez jakichkolwiek wyjaśniej jest poprostu dziecinne. Niespodziewałem się tego po nim, liczyłem na to, że mimo wszystko porozmawia z nią jak normalny człowiek, jak widać przeliczyłem się. Podchodzę do niewielkiego stolika w przedpokoju i jednym, sprawnym ruchem zrzucam stojący na nim wazon. Wiem, to nie pomoże w rozwiązaniu całego tego bagna, ale to jedyny sposób na rozładowanie gniewu jaki we mnie siedzi. Jednak, dzięki temu wcale nie poczułem się lepiej, to tylko wzbudziło we mnie chęć do dalszego demolowania naszego domu. W napadzie istnego szału jaki towarzyszył mi w drodzę do mojego pokoju rozwaliłem kilka...naście rzeczy. Na szczęście były to tylko nic nie warte śmiecie, za które zapłace conajwyżej dwadzieścia euro, mam przynajmniej taką nadzieje. O dziwo, wchodząc do pokoju robie się spokojny, widok załamanego Diego jest najlepszym widokiem w całym moim życiu. Tylko nie rozumiem, dlaczego on siedzi smutny? Dopiął swego, Lu i Fede nie są razem, co dziwne teraz to on jej nienawidzi, więc czemu nie siedzi przy niej i nie pociesza zapewniając tym sobie prostej drogi do jej głupiego serca?
-Jesteś z siebie zadowolony? Ludmila i Federico nie są razem. Poskacz trochę z radości, przecież w końcu spełniły się twoje marzenia.
 - beszczelnie go dobijam - No leć do niej, upij i wyruchaj, bo tylko wtedy, kiedy nie ma kontaktu ze światem pozwala Ci na coś więcej.
-Zamknij ryj Verdas
-Masz farta, że mam na tyle dobre serce, aby pozwolić tobie na powiedzenie jej prawdy. Ona o niczym nie wie. Myśli, że Federico zerwał z nią bez żadnego powodu.
Ale ty masz zmienić jej tok myślenia. - chwytam go za kurtkę i silnym pociągnięciem zmuszam do wstania - Masz powiedzieć jej do czego między wami doszło tej nocy, jeżeli się nie odważysz to po prostu Cię udupie frajerze, rozumiesz?
-Tak, rozumiem. Tylko nie myśl sobie, że się Ciebie boje. Ja naprawdę tego żałuje. - odpowiada, z nutką szczerości w głosie - Żałuje, że zniszczyłem ich związek. Po prostu, kiedy tam leżała, była nieziemsko podniecająca i ...
-Stop !- przerywam mu - Nie mam ochoty tego słuchać. A po za tym , jak już będziesz przepraszać Federa to obmyśl jakiś lepszy argument, bo za taki tekst możesz dostać od niego w ryj.
- Ja i tak dostane od niego w ryj.
-W sumie masz racje, ale Ci się należy. Nie tyka się zajętych dziewczyn, dziwi mnie tylko fakt, że Ludmila się na to zgodziła.
-Była podpita...
Widzę, że coś ukrywa, ale nie mam już siły z nim rozmawiać. Ogólnie mam ochotę wpieprzyć się do łóżka i leżeć tam do jutra z myślą, że wszystko ułoży się samo.
-Dobra, ja wychodzę. Trzymam Cię za słowo Diego i mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz.
-Obiecuje.
Wychodzę z pokoju...nareście. To wszystko jest naprawdę męczące, Diego i Lu chcą się ze sobą przespać, Federico wpada w furie, Ludmila nic nie pamięta, Feder z nią zrywa, ja i Vilu wszystkich pocieszamy... kurwa mać, mam dosyć. Jeżeli za chwile nie uwale się na kanapie przed telewizorem to zwariuje.
Schodzę po drewnianych schodach i udaje się w kierunku salonu, jednak moje plany chuj strzelił. Na kanapie leży podpity Feder, no tak jedyny sposób na otaczające nas problemy- alkohol. Zapewne będzie z tego kolejna awantura, z której ktoś nie wyjdzie cało i wydaje mi się, że tym kimś będzie Diego.
-Stary pijesz i mnie nie zawołałeś, mam się obrazić? - pytam sarkastycznie
-Spierdalaj - ton jego głosu mówi sam za siebie, to nie czas na żarty.
-Sorry, po prostu ten dzień już wyprowadza mnie z równowagi, a mamy dopiero dziewiątą trzydzieści
-Spierdalaj
- Wydaje mi się, że sobie nie pogadamy
-Spierdalaj - jego odpowiedzii zaczynają mnie coraz bardziej irytować.
-Federico, co ja Ci zrobiłem, że taki dla mnie jesteś?
-Spierdalaj
-No tak, przecież teraz będziesz się na mnie wyżywał, ponieważ twoja dziewczyna była...
-Nie wspominaj przy mnie o tej szmacie.
-Nie wyzywaj jej, a po za tym przesadziłeś z tym listem, powinieneś być delikatniejszy.
-Ta suka nie zasługuje na moją delikatność.
-Ogarnij się kurwa. - ton mojego głosu zmienia się w cholernie nieprzyjemny, a ja przestaje nad sobą panować.
-Jeżeli chcesz kurwy, to idź do Ferro. Zapewni Ci niebywałą rozrywke, z resztą jak każdemu z nas.
-Jesteś kutasem - rzucam w jego stronę.
-A Ferro to kurwa. Jeden zero dla mnie.
-Nie mam ochoty się z tobą kłócić, jak wytrzeźwiejesz to pogadamy.
Dzisiaj raczej nie dane jest mi pobyć w samotności. Wszędzie ktoś jest, wszędzie ktoś płacze, albo drze ryja. Czy w tym domu, choć raz nie może być normalnie?


~Ludmila~

Siedze wtulona w Violette i moczę jej jeansową kurteczkę łzami. Płacz to jedyna czynność, którą wykonuje od kilku godzin. Jestem załamana, a najgorsze jest to, że nie wiem co ze sobą zrobić. Oczywiście moja przyjaciółka okazuje mi wsparcie, za co jestem jej niezmiernie wdzięczna. Niechce wychodzić z pokoju, ponieważ boje się, że go spotkam, a przejście obok niego będzie będzie ciosem w serce.
-Daj spokój Lu, wydaje mi się że wszystko się ułoży
Jej słowa wydają mi się puste i bezsensowne, przecież Violetta nie powie mi co tak naprawdę myśli. Będzie wkręcała mi kity, abym poczuła się lepiej. To takie typowe zachowanie.
-Vils, chciałabym pobyć trochę sama. Chyba mnie rozmiesz prawda? - wyrzucam z siebie
-Spoko, to napewno dobrze Ci zrobi. Po południu pójdziemy na zakupy, a Leon zrobi obiad, twoje ulubione włoskie spaghetti, co ty na to?
-Git. - tylko to udaje mi się z siebie wydusić, nawet głupie wspomnienie przez nią o włoskim makaronie, a moje myśli kierują się w jego stronę.
-To wychodzę, na razie Lu
Dziewczyna wstaje z łóżka i wychodzi z pokoju zostawiając mnie samą, ale czy aby napewno tego właśnie chce? Czy chce przytłaczającej samotności? Nie, oczywiście, że nie. Ja chce tylko i wyłącznie JEGO.


 ~ - A co Ferro? Ze mną się nie przywitasz?
Jego głos, wkurza mnie bardziej niż w poprzednim roku. Do moich nozdzy dociera paskudna mieszanka trzech różnych zapachów perfum męskich.
Cholera jasna, nasi "cudowni" Rugbiści postanowili się przywitać. Odwracam się napięcie, a moim oczom ukazują się trzy wysokie, dobrze zbudowane sylwetki.
- Wiesz Pasquarelli, jakoś nie lubie psów, więc uciekaj
Przez chwile zastanawiam się czy nie jest mu za duszno. Czarna, opinająca się na jego idealnie wyrzeźbionej klacie koszulka, biała bejsbolówka z długimi rękawami i długie jensy to niezbyt dobrze dobrany strój jak na dzisiejszą temperaturę. Muszę przyznać wygląda pociągająco, ale to nie zmienia faktu, że jest głupim, rozpuszczonym psem, bez jakiejkolwiek wyobraźni.
- Każdy pies, ugania się za swoją właścicielką kochanie
- Kiepski podryw Pasquarelli, na twoim miejscu poćwiczyłabym trochę bajere, bo zmiast rzucać ci się w ramiona, mam ochotę schawtować ci się do torby. ~


I kto by pomyślał, od nienawiści do miłości. Jak mogłam być tak głupia i nie zwracać na niego wystarczającej uwagi wcześniej? Może gdybym wtedy postanowiła dać mu szanse, to nasz los byłby zupełnie inny.



~ - Jeju, nie przeczuwałem, że masz aż tyle ciuchów Ferro, pod tym względem idealnie do siebie pasujemy
- No właśnie, skoro masz tyle ciuchów to może ubrałbyś się co? 
Twoja golizna mi przeszkadza 
- Nie narzekaj tak, przynajmniej masz na co popatrzeć, a po następne powinnaś się przyzwyczajać, ponieważ ja śpie nago i nie mam zamiaru zmieniać przyzwyczajeń, bo ty tak chcesz
-Hohoho, nie ma mowy nie będziesz spać nago w jednym łóżku ze mną psie
- Ludmila, czy ja cię wyzywam? 
- Nie, ja też tego nie robie, ja po prostu mówię do ciebie po imieniu kundlu
-Miło ~


Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że raniłam go tymi słowami. Może on po prostu chciał się na mnie zemścić za te wszystkie lata nienawiści? Może jego planem było rozkochanie mnie w sobie i... i zostawienie? Nie, to nie możliwe. Federico taki nie jest... napewno nie. 



~- Lu, ja ci to wytłumacze
- Nie musisz mi nic tłumaczyć kundlu, chciałeś wyrzucić moje kwiaty i zrobić mi na złość, a myślałam, że mogę cię polubić, zakichany szczeniak z ciebie wiesz?
- Ludmila, to nie tak
- To nie tak? W takim razie jak? Wytłumacz mi
Włoch patrzy na mnie zakłopotany i zastanawia się co powiedzieć, pewnie wymyśli jakieś kłamstwo ,w które i tak nie uwierze
- Masz racje, chciałem zrobić ci na złość... Przepraszam
- Wiesz co kundlu, wsadz sobie w dupe to swoje przepraszam, mam cię dosyć, jesteś moim cholernym problemem, nienawidzę cię
- Wiem~


A w tym wszystkim najgorsze jest to, że nawet nie przeprosiłam go za wszystkie wypowiedziane przeze mnie obelgi w jego kierunku. Może naprawdę jestem zwykłą szmatą?


~- Co chciałaś Lu?
- O co poszło tobie i Diego?
- Nie będę z tobą o nim rozmawiać Lu
- Czemu niby?
Federico przewraca oczami i podchodzi do mnie bliżej
- Lu, naprawdę niechce o tym gadać, ale za to mam ochotę na coś innego
Jego ręcę lądują na mojej tali, uśmiecham się na myśl, że zaraz mnie pocałuje. Nasze usta są coraz bliżej siebie, w końcu złączają się.~



Piękne chwile, które mimo, że nie trwały długo są najważniejszymi momentami w moim życiu. Kocham go i chce być tylko z nim.




~-Jesteś tego pewny?
-Tak, jak niczego innego w życiu kochanie
Razem z Fede przekraczamy próg szkolnego korytarza, jednak tym razem idziemy jako jedność... jako para? W sumie sama nie wiem czy jesteśmy razem, czy po prostu jesteśmy przyjaciółmi. Wiem że nie chce być daleko od niego. ~


I kto by pomyślał, że w tak krótkim czasie, między nami zmieni się, aż tyle? Największy kujon w szkole i najlepszy sportowiec... razem... szczęśliwi.



~-Twój prywatny książe z bajki uratował naszą gospodarke ekonomiczną i zakończył bezużyteczne marnowanie wody, nie musisz dziękować skarbie
Nawet nie zauważyłam kiedy spowrotem pojawił się obok mnie
-Mój ty bohaterze, a teraz walnij się na łóżko, bo chce się przytulić
-Jakaś ty bezpośrednia
Włoch rzuca się na łóżko obok mnie i rozchyla szeroko ramiona. Przyjmuje jego zaproszenie i wtulam się w jego wilgotny tors.
-Jesteś najlepszą dziewczy... prawie dziewczyną, jaką miałem. Nie wiem, jak bardzo dziękować mam Bogu za zesłanie mi takiego anioła
Uśmiecham się chciał nazwać mnie "swoją dziewczyną", jezu jaki on jest słodki, mam ochotę possać go jak lizak... nie, to określenie nie zabardzo pasuje do tej romantycznej sceny.
-A ty jesteś zupełnie inny niż myślałam. Jesteś moją bratnią duszą i chce, żeby już tak zostało
-Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiesz. Czasem wydaje mi się, że to sen, że to nie dzieje się naprawdę i wiem, że jest jedna rzecz, która może rozwiać moje obawy
Fede unosi moją głowę za podbródek i leciutko całuje mnie w usta, pogłębiam nasz pocałunek i oddaje mu się poraz kolejny.
-Kocham Cię Lu
-Ja Ciebie też Federico~



Dlaczego? Dlaczego to wszystko tak szybko się skończyło? Dlaczego nadal nie możemy być szczęśliwi? Dlaczego on nie leży teraz obok mnie i nie wyciera łez rękawem swojej koszulki? Miał być NA ZAWSZE, a okazał się być tylko NA CHWILE.

Z zamyślenia wyrywa mnie głośny huk otwieranych drzwi mojego pokoju. Mówiłam Violettcie, że chce zostać sama, więc po co znowu tu przychodzi? Napięcie odwracam się stronę wejścia, jednak moje oczy nie spotykają w nich mojej przyjaciółki, a miłość mojego życia- Federico.
-Kochanie, posłuchaj musimy porozmawiać - błagam go, jakby od tego zależało moje życie.
-Nie mamy o czym rozmawiać.
-Wyjaśnij mi tylko dlaczego?
Do moich oczu napływają łzy. Czuje, że nie dam rady, że za chwile padne przed nim na kolana i zacznę błagać o powrót, bo nie wyobrażam sobie życia bez niego.
-Nie udawaj, że nie wiesz, bo to żałosne.
-Piłeś?
-To nie powinno Cię już obchodzić.
-Porozmawiaj ze mną. - wypowiadam przez łzy
Chłopak omija mnie i wyjmuje z szafek swoje rzeczy, wiem jakie ma plany- wyprowadzka. Nie mogę mu na to pozwolić, on musi ze mną zostać. Wstaje z łóżka i przytulam się do jego pleców, naszczęście Federico nie odsuwa mnie od siebie, ani nie wyrywa się. Po prostu stoi i pozwala mi na to.
-Ty i Diego...wczoraj w nocy... wy leżeliście na kanapie... dotykał Cię i całował... pozwalałaś mu.
Odsuwam się od niego, nie mogę uwierzyć w słowa jakie przed chwilą z siebie wydusił. Ja i Diego? To niemożliwe. Feder odwraca się w moją stronę, w końcu dostrzegam jego twarz, widzę na niej drobny strumyczek łez spływający z jego oczu. Omija mnie i wychodzi z pokoju, ja niestety jestem zbyt oszołomiona całą tą sytuacją, aby wyjść za nim.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejoł <3

Mam nadzieje, że rozdział się podoba ^^

Pozdrawiamy
Ola i Mar <3




42 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Wróciłam <3
      Genialne *-*
      Franceska już na prawdę nie widzi co Lara i Cami z nią robią.
      Nie nie tylko nie Marceska.
      ..
      Ja rozumiem, że Federico był zły, ale z tym listem przegiął. Zachował się jak dupek.
      I do tego cały czas obraża Ludmiłę.
      A ona nadal wierzy. W ogóle się nie przejęła tymi obelgami.
      A Federico niech pije i się prześpi z ta plastikową Camilą. xD
      Ciekawe kiedy Diego przyzna się do tego, że gdy się całowali to Ludmiła myślała, że to Federico.
      ..
      Leon tak naprawdę okazuje się najlepszym kumplem dla każdego.
      ..
      A Pasquarelli niech się pakuje. Juz mnie powoli denerwuje xD
      Czekam na kolejny cud-rozdział
      Pozdrawiam ciepło Caroline (Klaudia Mnatsakanyan)
      Ciao ;*

      Usuń
  2. NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Niech Lu i Fede się pogodzą ! Diego ku*wa zabiję kretyna sory za słownictwo!
    Rozdział jest cudownoboski <3
    Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu ;D
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócę jutro, muszę się trochę po tym pozbierać...wybaczcie ❤ ;c
      Wiktoriaa ❤

      Usuń
  3. GOTH
    Bożeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    Bożeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    Bożeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM
    Bożeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    RAFAELLO <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekh-em
    A więc Wielka Pani Beztalencie (możesz mi mówić Sosik albo MECHI♥♡♥♡) przyszła i ocenia tą cudowniastą pracę.
    Nie przypadło mi do gustu to, że...
    Serio?
    Nie wytrzymałabym tak pisząc xD
    Mam ochotę ich obojga udusić no!
    Kocham, ale tu nie nawidzę!
    Niech już ten dupek Diego idzie do Fran bo ona głupieć zaczyna!!!!
    MARCESCA? NNNEEEVVVEEERRR!!!
    Ma być kurwa jak najszybciej MARA, DIECESCA I najważniejsze: FEDEMILCIA!
    Kurwa, Fede...
    Nie chlej tyle bo jeszcze coś sobie zrobisz!
    Lu, moje biedactwo...
    Nic nie pamięta i jeszcze miłość jej życia z nią zerwała, a ona nie wiedziała czm?
    Ale, kurwa, Federico przesadził z tym listem. Faktycznie.
    I to jak cholera!
    Ok. Kończę!
    Oczywiście spamik:
    Rozdział na yo-quiero-besarte-ti-i-wanna-kiss-you.blogspot.com
    I pytanko:
    Kiedy pojawią się zamówienia?
    Liczę na szybką odpowiedź!
    (Przeczytałyście to całe?)



    MECHI♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zamówieniami ruszam w przyszłym tygodniu :)
      Pozdrawiam Ola<3

      Usuń
  5. Jestem ! :D
    Dobra mniejsza z tym hahaha. Rozdział jak zwykle cudowny, ale po prostu jedyne co mnie wkurza to pan Federico ! Rozumiem, że on jest zły, ale te wyzwiska pod adres Lu to przesada. No i ten Diego ! Ciekawa jestem jak on to zrobi godząc tą dwójke i jednocześnie godząc się z resztą lokatorów. Co do Francescy to szkoda mi jej. Oddaliła się i w pewnym sensie nie mam jej tego za złe, ale nikt nawet o tym nie wspomnie. Wszyscy są tak zajęci konfliketem wywołanym przez Diego, że nie zwracają uwagi na nią i na ich przyjaźń, która już dawno, dawno temu się zakończyła. Co mnie jeszcze wkurza ... To, że Fran się zmieniła i to dla kogo ? Dla tego dupka Diego, który ma ją gdzieś. Mówie to z przykrością bo osobiście uwielbiam postać Hernandeza no ale teraz ! .... Coś zaczyna się dziać po między Fran, a Marco, a przynajmniej tak mi się wydaje. Mam nadzieje, że coś z tego wyniknie i Diego zauważy wkońcu co tak naprawde stracił.
    Wróce tu gdy dodacie kolejny rozdział :*
    Więcej weny <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie dziś rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW mega rozdział <33
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja znów nic nie powiem bo po każdym rozdziale mi mowę odejmujem :(

    Za to mam pytanko co do one shot'ów. Będziesz je wykonywała w kolejności zamówień czy na którego będziesz mieć pomysł? ^^
    Kocham i weny życzę ♡
    ~care~

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciu, idealny *_*
    Mam jedno pytanko, skad bierzesz te wiersze Federico, np. ten w ostatnim rozdziale? Sama wymyslasz czy co?
    Czekam na next i na zamowienia
    Besos, Mechiś <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy rozdział!!!!!! Bo myslalam o kontynuacji caly dzien w szkole

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam, że tu pisze, ale nie masz zakładki SPAM
    Chciałam cię zaprosić na opowiadanie które piszę ze znajomą, jest głównie o Leonettcie, ale od pewnego czasu dużo dzieje się też u Fedemili, byłoby mi miło gdybyś zajrzała, przeczytała i wyraziła swoją opinię.
    Ps. Ja pisze o Fedemili
    http://leonettaforevernew.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. ZABIĆ DIEGO !!!!!!!!
    Zniszczył Fedmile :((((((((((((
    Niech ten kretyn sie przyzna, bo niszczy wszystko ;-(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy next talenciary ? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dacie rady dzisiaj dodac? Już tyle dni nie było

      Usuń
    2. Okejke :3 błagam pogodzcie w nim Fedemile! :(

      Usuń
    3. Niestety, ale u Fedemily postanowiłam namieszać jeszcze bardziej. Nie musicie dziękować :)

      Usuń
    4. Bardziej namieszać?
      Jeju Ola! ❤
      Ty robisz mi na złość!
      Może mi jeszcze powiesz, że Fede przespał się z Camilą? To chyba bym oszalała.
      Ale pogodzisz Fedemile, prawda? ;c
      Wiktoria❤

      Usuń
    5. Nie pogodzę Fedemily, a Fede nie prześpi się z Camilą o to możesz być spokojna.
      Pozdrawiam Ola<3

      Usuń
    6. Jesteś potworem! Cholernie uzdolnionym i świetnie piszacym potworem! Którego hobby jest trzymanie swoich czytelnikow w niepewnosci! Jak możesz jeszcze bardziej namieszać?! To tak się wogóle da! :(
      Czekam na nexta potworku i aż się boje :c

      Usuń
    7. Ok. Będę spokojna ;c
      Ale ja i tak będę czekała na Fedemile. Nawet przez 20 czy nawet 60 rozdziałów...
      Pozdrawiam Wiktoria ;*

      Usuń
    8. Oczywiście, że da się bardziej namieszać np. Ktoś przez kogoś może wylądować w szpitalu :)

      Usuń
    9. No tak a ze szpitala do kostnicy droga szybka! :( później to tylko cmentarz dla ofiary i więzienie dla zabójcy!

      Usuń
    10. Nie no, nie posunę się aż do tego stopnia... chyba xd

      Usuń
    11. Ale mogę mieć nadzieje, że WSZYSCY się pogodzą i będą żyli długo i szczęśliwie?

      Usuń
    12. W ostatnim rozdziale raczej tak... :)

      Usuń
    13. Nadzieje możemy mieć zawsze ale co Ola wymyśli to nikt nie wie ;)
      NADZIEJA UMIERA OSTATNIA!

      Usuń
    14. Taaa ale nadzieja też matką głupich więc pozdro, Anka

      Usuń
    15. Ale raczej nie będziecie zachwycone rozdziałem :(

      Usuń
    16. To zrob tak zebysmy byly zachwycone xd nie no zartuje :D niewazne co bd to i tak chce wiecej wiecej wiecej<3

      Usuń
  14. Wejdziesz na mojego bloga pliss
    Federico-ludmila-ti-credo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. O ktorej nexcik ? :)

    OdpowiedzUsuń