piątek, 31 lipca 2015
Wyniki konkursu- Miejsce pierwsze
Przyszedł czas na miejsce pierwsze, One Shot, który wybrałam razem z Maravillosą, ponieważ miałam problem z pierwszym i drugim miejscem, więc to ona pomogła mi zdecydować <3
Os jest śliczny bardzi mi się podoba, mam nadzieje, że wam także będzie się podobał. Tak wiec zapraszam do czytania <3
Tytuł: "Przyszłość - czyli koniec Violetty moimi oczami"
Autor: Dolor.
Wszystko kiedyś się kończy. Nic na tym świecie nie trwa wiecznie. Jednak gdy coś przeminie, następuje nowość. Żyjemy w jednym, wielkim ciągu zdarzeń. Czasem są one tragiczne, innym razem idealne. Pomimo wszystko zawsze wnoszą do naszego życia coś nowego, innego. A to co przeminęło, nigdy nie zostanie zapomniane. Każda, nawet najbardziej błaha sytuacja ma wpływ na nasze przyszłe życie.
"Idę ku nowym drogom
z tym, co przeżyliśmy
Magia i kreatywność
Prawda w sercach
Niebo w milionach kolorów
To chcę zapamiętać"
~Crecimos Juntos
Co z Leónem i Violettą? Od początku ich wieloletniej znajomości widać było, że idealnie do siebie pasują. Byli jak dwie połówki jabłka. Kiedyś musieli się połączyć. Pomimo wielu przeszkód, które napotykali na drodze, nic i nikt nie było w stanie ich rozdzielić. Po każdej z wielu kłótni związek tej dwójki odradzał się na nowo, silniejszy i dojrzalszy.
- Wszystko dobrze? Dlaczego jesteś smutna? - zapytał, gładząc ją po policzku.
- Będę tęsknić. Za Studio, wspólnym śpiewaniem, lekcjami z naszymi nauczycielami i... za przyjaciółmi. - jej oczy zaszkliły się.
- Przecież to nie koniec. - posłał jej uśmiech. - Nadal będziesz mogła śpiewać, tańczyć, spełniać marzenia. Przyjaciele również cię nie zostawią. Jesteśmy niczym jedna, wielka rodzina. A do Studio zawsze możemy wpaść w odwiedziny. Wiesz przecież, że jako absolwenci jesteśmy tam mile widziani.
- Masz rację León. Jestem głupia. Przecież wiedziałam, że nasza nauka w szkole kiedyś się skończy...
- Nie jesteś głupia. Po prostu boisz się przyszłości bez tego, co do tej pory miałaś. Myślę, że nie powinnaś. Pamiętaj, łączy nas muzyka, która nigdy nie umrze.
- Dziękuję. Jesteś najwspanialszy na świecie.
I złączyła ich usta w długim, szalenie namiętnym pocałunku. Niby taki mały gest, a jednak dla dwóch serc, które biją dla siebie nawzajem, znaczy bardzo wiele.
Kilka dni po osiemnastych urodzinach Violetty, León kupił dla nich dom. Zamieszkali razem. Z każdym dniem ich miłość stawała się coraz silniejsza. Obydwoje byli pewni, że trafili na właściwą osobę, z którą chętni są spędzić resztę życia.
Dwunastego lipca wyjechali na wycieczkę do Paryża. Gdy tylko byli na miejscu, chłopak zaprosił ukochaną na romantyczną kolację. Wiedział, że chwila, która odmieni ich życie zbliża się nieubłaganie. Musiał zrobić ten krok.
- Violetta, muszę ci coś powiedzieć. - przełknął ślinę.
- Dlaczego tak oficjalnie? Coś złego się wydarzyło? - w jej głosie można było wyczuć nutkę strachu.
- Nie! To znaczy... Tak! Coś się wydarzyło, ale... to jest dobre.
- No to mów. - posłała mu lekki uśmiech.
Westchnął ciężko i wstał z krzesła. Drobna blondynka również to zrobiła. Verdas zbliżył się do niej i uklęknął na jednym kolanie. Przez pierwsze kilka sekund nic nie rozumiała. Nie wiedziała, o co chodzi jej ukochanemu. Jednak gdy wyjął z kieszeni marynarki czerwone pudełeczko w kształcie serca, Violetta pojęła wszystko.
- Musisz wiedzieć, że jesteś najwspanialszą osobą, którą spotkałem w życiu. Mogąc każdego poranka budzić się przy tobie, staję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jesteś moim niebem, słońcem, księżycem, gwiazdą, po prostu życiem. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie. Dzięki tobie każdy dzień staje się najpiękniejszym. Obiecuję, że moja miłość do ciebie z każdą sekundą będzie rosła tak, jak robi to teraz. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się spędzić u mego boku resztę życia?
- León... - szepnęła, a w jej oku pojawiła się łza. - Chcę spędzić z tobą całą wieczność.
Wyciągnął pierścionek z pudełka i założył go na palec ukochanej. Następnie wstał, zbliżył się do niej i złączył ich usta w najdłuższym oraz najbardziej namiętnym pocałunku na świecie. W tamtej chwili oficjalnie stali się jednością, której nie dało się rozerwać.
Trzy miesiące później odbył się ślub kościelny, a po nim huczne wesele w domu państwa Verdas. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Jednak tego dnia nikt na świecie nie był szczęśliwszy od Leóna i Violetty, którzy właśnie oddali serca sobie nawzajem.
- Kocham cię. - wyszeptała do jego ucha.
- Ja ciebie bardziej księżniczko. - odpowiedział i czule ją pocałował.
"To nie przeznaczenie
Ani szczęście, że przyszłaś do mnie...
Wyobraźmy sobie,
że to magia przywiodła cię tu."
~Podemos
Francesca przeżyła w swoim życiu wiele zawodów miłosnych. Najpierw był Tomas, który nie odwzajemniał jej uczuć. Potem przyszedł Marco, jednak wyjechał i zerwał z ukochaną. Jednak dziewczyna nie załamała się. Nadal szukała miłości życia. Znalazła ją.
- Wiesz co? Patrzę na te wszystkie gwiazdy i myślę, że twoje oczy lśnią jaśniej, niż one. - posłał jej uśmiech.
- Nigdy nie myślałam, że spotkam w życiu tak wspaniałą osobę. Kocham cię Diego.
- Ja ciebie bardziej Fran.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie...
Wpił się w jej usta. Pogłębiła pocałunek. W jej brzuchu wirowało stado motyli. Była wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie licząc jego. Wiedział, że Francesca jest kobietą, z którą chce spędzić całe życie.
Była szczęśliwa. Wydawało jej się, że razem mogą zrobić wszystko. Patrząc na chłopaka myślała o szczęśliwej rodzinie, którą mogą w przyszłości założyć. Jednak złośliwy los lubi płatać figle. W jednej chwili całkowicie zmienił jej plany.
- Fran! Francesca! Chodź tutaj! Proszę! - krzyczał.
Wpadła do pomieszczenia jak oparzona. Diego dotykał dłonią ściany i wolnym krokiem szedł w stronę drzwi. Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Co się stało? - zapytała.
- Fran, ja nic nie widzę.
- Ale... Ale jak to nic nie widzisz?
- Normalnie! Błagam, pomóż mi!
- Musimy jechać do szpitala.
Wzięła go pod ramię i zaprowadziła do samochodu. Dobrze, że kilka dni temu zdała egzamin i otrzymała prawo jazdy. Wsiedli do pojazdu. Przekręciła kluczyk w stacyjce. Wyjechali z garażu.
- Fran... boję się. - powiedział wyraźnie zdenerwowany chłopak.
- Nie masz czego. To na pewno chwilowe. - próbowała go uspokoić.
Zdanie, które wypowiedziała nie było szczere. Nie miała pewności. A co jeśli Diego cierpi na jakąś poważną chorobę spojówek i być może nigdy nie będzie widział?
Dojechali do szpitala. Szybkim krokiem weszli do budynku. W recepcji dowiedzieli się, że gabinet okulisty jest na trzecim piętrze. Udali się do windy i wybrali odpowiednią cyfrę. Francesca cały czas trzymała jego dłoń i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Wierzyła w to, ale pewności nie miała.
Na szczęście nie było kolejki. Diego wszedł do gabinetu niemalże kilka sekund po przybyciu pary pod odpowiednie drzwi. Zrezygnowana dziewczyna opadła na krzesło w poczekalni i wyciągnęła z kieszeni telefon. Musiała z kimś porozmawiać.
- Halo?
- Cześć Cami. Nie przeszkadzam?
- Oczywiście, że nie kochana. Coś się stało? Jesteś jakaś nieswoja...
- Ja... - przełknęła ślinę. - Jestem w szpitalu.
- Francesca! O czym ty mówisz?! Co się stało?! - w jej głosie słychać było zdenerwowanie.
- Diego... On... nic nie widzi. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
- Jak to?!
- Nie wiem! Gotowałam obiad, a on nagle zaczął wrzeszczeć! Od razu przyjechaliśmy tutaj!
- W którym jesteście szpitalu?
- Tym na Różanej.
- Ja i Broadway zaraz do ciebie przyjedziemy.
- Dziękuję. - wyszeptała.
Potem nacisnęła czerwoną słuchawkę i zaczęła tępo wpatrywać się w drzwi, za którymi zniknął jej ukochany. Miała nadzieję, że szybko stamtąd wyjdzie.
Po kilkunastu minutach wyczekiwania salę opuścił lekarz. Zerwała się na równe nogi i podeszła do mężczyzny. Patrzyła na niego z przerażeniem. Dlaczego to on wyszedł z pomieszczenia, a nie Diego?
- Co z nim panie doktorze? - zapytała. - Niech pan powie, że to tylko chwilowe...
- Niestety mam złe wieści. Pacjent najprawdopodobniej cierpi na czerniaka ciała rzęskowego.
- C... co? - wyszeptała. - Nie! To nie może być prawda! Przecież...
- Niech pani się uspokoi. Ta choroba bardzo często ujawnia się dopiero wtedy, gdy przedostanie się do przedniej części oka.
- Czy... Diego będzie widział?
- Nie mogę tego pani obiecać. Zabieram pana Hernandez'a na specjalistyczne badania.
I poszedł, zostawiając ją w niepewności, której nienawidziła. Opadła na krzesło i zaczęła płakać. Wylewała ocean łez. Jednak wciąż miała nadzieję. W końcu ona umiera ostatnia.
Kilka minut później przyszła do niej rudowłosa przyjaciółka. Nie mogła patrzeć na smutek Włoszki. Mocno przytuliła dziewczynę i wyszeptała do jej ucha, że wszystko będzie dobrze.
- Broadway nie przyjechał z tobą? - zapytała zdziwiona Francesca.
- Nie rozmawiajmy teraz o nim. Co ci powiedział lekarz?
- Że... Diego... ma czerniaka ciała rzęskowego. Cami! On może stracić wzrok na zawsze!
Rudowłosa zasłoniła usta ręką. Nie potrafiła ukryć swojego przerażenia. Nigdy nie przepadała za Hernandez'em, ale nie życzyła mu ślepoty. Tym bardziej, że był ukochanym jej przyjaciółki.
Minęło kilka dni. Szpital został stałym miejscem bytowania dziewczyny. Spędzała w nim każdą, wolną minutę. Siedziała obok łóżka ukochanego i rozmawiała z nim. Cały czas trzymała dłoń chłopaka.
- Francesca... - szepnął. - Ja nie mogę tak żyć.
- Tak, to znaczy jak?
- Musisz odejść.
- Co?! Nie kochasz mnie już?!
- Oczywiście, że kocham. Jesteś moim życiem. I właśnie dlatego nie pozwolę, żebyś męczyła się ze mną.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Słyszałem rozmowę lekarzy. Muszą usunąć mi obydwie gałki oczne. Będę ślepy Fran. Nie chcę, żebyś każdego dnia musiała się ze mną męczyć. Jesteś najwspanialszą kobietą na świecie. Znajdziesz chłopaka, który da ci szczęście i nie będzie kaleką.
- Diego... - wyszeptała ze łzami w oczach. - Czyś ty kompletnie zwariował?! Choćbyś miał stracić wzrok, słuch i wszystkie kończyny, ja na zawsze będę przy tobie. Zająłeś całe moje serce. Nie jestem w stanie pokochać nikogo innego.
Po jego twarzy spłynęła słona łza, którą starła kciukiem. Wiedziała, że pomimo wszystko on jest tym jedynym. Będą razem na zawsze.
Kilka miesięcy później Diego opuścił szpital. Niestety nie przesłyszał się, lekarze musieli usunąć mu obydwie gałki oczne. Jednak on starał się tym nie przejmować. Pomagała mu Francesca, która czuwała przy chłopaku każdego dnia i każdej nocy. Nie mogła postąpić inaczej, kochała go.
- Wiesz co Fran? - zapytał. - Nie przeszkadza mi moja ślepota. A wiesz dlaczego?
- No, dlaczego? - uśmiechnęła się.
- Lekarze mówili, że będę widział tylko wieczny mrok. Pomylili się. Odkąd straciłem wzrok, przed oczami mam tylko i wyłącznie twoja twarz. Uśmiechasz się. Jesteś piękna. Kocham cię Fran.
- Ja ciebie też Diego. - namiętnie pocałowała go w usta.
"Przytulisz mnie i zobaczysz
Że jesteś wszystkim, czego potrzebuję
I nie znajduję sposobu, by powiedzieć
Że dajesz światło mojemu życiu
Odkąd Cię ujrzałem"
~Abrázame y verás
Camila i Broadway. Niby tak różni, a jednak tacy sami. Od początku widać było, że ich do siebie ciągnie. Pomimo zazdrości, która często oddalała od siebie tę dwójkę, oni potrafili wrócić do siebie i wybaczyć.
- Wyjedźmy gdzieś. - powiedział. - Może do Hiszpanii?
- Nie mogę. - musnęła jego policzek. - Za dwa dni jest casting do filmu, w którym chcę wziąć udział. Zależy mi na głównej roli.
- Będzie jeszcze wiele casting'ów. Możesz pójść na następny.
- Ale ten jest dla mnie na prawdę bardzo ważny. Jeśli nie dostanę roli, pojedziemy.
- No dobrze. - powiedział z wielką niechęcią. - Idź na ten casting.
Poszła. Była perfekcjonistką. Idealnie wczuła się w postać, którą kazano jej odegrać. Dzięki temu dostała główną rolę. Była najszczęśliwszą osobą na świecie. Chciała podzielić się swoją radością z ukochanym. Jednak nie był to najlepszy pomysł.
- Broadway! Kochany!
- Nie krzycz tak! - warknął. - Boli mnie głowa. Co się stało? - zapytał od niechcenia.
- Dostałam główną rolę! Będę grać w filmie! Jestem taka szczęśliwa!
- Tak, tak... gratuluję. A co z naszą wycieczką do Hiszpanii?
- Musimy ją przełożyć.
- Znowu? Camila... Mówiłem ci, że bardzo chcę zwiedzić ten kraj.
- Ale muszę najpierw odegrać rolę. Jeśli chcesz, jedź sam.
- Nie chcę. - pocałował ją w policzek. - Poczekam na ciebie.
- Jesteś kochany.
Kiedy ich związek zaczął się rozpadać? Dokładnie tego dnia, w którym Broadway dowiedział się, że główną rolę męską w filmie Cami odgrywa Seba. Tak, perkusista Rock Bones. Co wtedy poczuł? Strach. Bał się, że chłopak odbierze mu ukochaną. Musiał działać!
- Camila, porozmawiajmy.
- Dobrze. - wyszczerzyła się. - Tylko szybko. Za pół godziny muszę być na planie.
- Nie możesz zagrać w tym filmie.
- Żartujesz, prawda?
- Nie. Zadzwoń do reżysera i powiedz, że nie dasz rady...
- Broadway! Czy ty oszalałeś?! Wygranie castingu było moim największym marzeniem. Nie zrezygnuję z filmu.
- Na pewno chodzi ci tylko o odegranie roli?! A może chcesz tam być dlatego, że Sebastian gra twojego chłopaka?!
- I znowu ta twoja zazdrość. - przewróciła oczami. - Przestań, dobrze?
- Nie! Nie przestanę! Natychmiast dzwoń do reżysera i powiedz, że nie zagrasz w filmie!
- Jesteś nienormalny.
Po tych słowach opuściła dom. W jej głowie pojawiły się wątpliwości co do miłości Broadway'a. A co jeśli chłopak uważa, że ona jest jego własnością?
Wszystkie sceny, które kręcili tego dnia odegrała świetnie. Reżyser powiedział jej, że jest wspaniałą aktorką i powinna rozwijać się w tym kierunku. Była szczęśliwa. Z pozytywnym nastawieniem wróciła do domu. Czekała tam na nią niemiła niespodzianka.
- W którym jesteście szpitalu?
- Tym na Różanej.
- Ja i Broadway zaraz do ciebie przyjedziemy.
- Dziękuję.
Włożyła telefon do kieszeni i szybkim krokiem ruszyła w stronę domu. Miała nadzieję, że Broadway będzie chciał jechać z nią do szpitala. W końcu Diego był jego przyjacielem.
- I co?! Fajnie bawiłaś się z Sebą? - zapytał.
- Broadway... Ty jesteś pijany!
- Bywa. - zaśmiał się. - Na pewno nie poszedłbym do baru, gdybyś została w domu i mnie nie zdradziła.
- Nie zdradziłam cię idioto! - krzyknęła. - A ty nie możesz zakazywać mi gry w filmie! To moje marzenie i będę je spełniać!
Zbliżył się do dziewczyny i całej siły uderzył rudowłosą w twarz. Po jej policzkach popłynęły słone łzy. Wybiegła z domu i szybkim krokiem ruszyła w stronę samochodu. Musiała przecież jechać do Fran. Wyjęła z torebki chusteczki i wytarła oczy oraz twarz. Na szczęście nie robiła makijażu. Miała nadzieję, że Francesca nie będzie jej o nic pytać.
Mijały kolejne dni. Broadway stawał się coraz bardziej agresywny wobec swojej ukochanej. Camila musiała maskować siniaki i zadrapania, które powstały w wyniku jego uderzeń. W końcu nie wytrzymała...
Otworzyła dużą szafę i zaczęła wyjmować z niej swoje ubrania. Wpakowała je do walizki. Broadway'a nie było w domu. Na szczęście... Gdy spakowała wszystkie rzeczy, wyniosła bagaż przed dom. Włożyła walizkę do bagażnika swojego samochodu. Następnie zajęła miejsce kierowcy w pojeździe.
- A gdzie ty się wybierasz? - usłyszała znajomy głos.
Broadway stał obok samochodu i wpatrywał się w ukochaną ze złością. Ona tylko przełknęła ślinę. Wiedziała, że musi być dzielna.
- Odchodzę. - szepnęła. - Zabiłeś miłość, którą do ciebie czułam.
- Bardzo śmieszne... - zaśmiał się. - Wysiadaj z tego samochodu.
- Nie. Żegnaj Broadway.
Przekręciła kluczyki w stacyjce i opuściła garaż. Nic nie było w stanie jej zatrzymać. Od teraz to wolna kobieta, która nie ma zamiaru podporządkowywać się żadnemu facetowi.
"Szukam mojego przeznaczenia
Magicznego marzenia
Ponieważ ja
Nauczyłam się mówić żegnaj"
~Aprendi a decir adiós
Natalia Vidal. Zwykła, szara myszka. Służąca wielkiej gwiazdy Ludmiły Ferro. Czy ona odnalazła miłość? Owszem. Jej bratnią duszą okazał się być Maxi Ponte, niski raper w kolorowych czapeczkach. On zauważył w niej to, czego nie widzieli inni. Pokochał ją taką, jaką jest.
- Natalia? Muszę cię o coś zapytać.
- Słucham. - posłała mu lekki uśmiech.
- Czy... kochasz mnie tak bardzo, jak ja ciebie? Chciałabyś w przyszłości założyć ze mną rodzinę?
- O niczym innym nie marzę Maxi.
Złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Kochała chłopaka najbardziej na świecie. Odkąd zaczęli się spotykać wiedziała, że jest to miłość na całe życie.
Nic nie było w stanie zniszczyć tej miłości. Obydwoje wiedzieli, że są sobie pisani. Nie mięli wątpliwości. Chcieli spędzić ze sobą resztę życia.
- Natalio Vidal. Jesteś najlepszym, co spotkało mnie w życiu. Kocham cię prawdziwie i szczerze. Wiem, że nigdy nie przestanę. Moje uczucie do ciebie z każdą sekundą będzie rosło. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie u boku. Czy zgodzisz się zostać moją żoną?
- Maxi... Tak! Zostanę twoją żoną! Kocham cię najbardziej na świecie!
Wziął dziewczynę na ręce i mocno przytulił. Następnie złączył ich usta w długim, namiętnym pocałunku. Była to magiczna chwila, którą obydwoje zapamiętają do końca życia.
Państwo Ponte zamieszkali w Rzymie. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi. Ich małżeństwo zdecydowanie należało do tych udanych. Obydwoje wiedzieli, że nie popełnili błędu biorąc ślub. Jednak po dwóch latach wspólnego życia zaczęły się problemy.
- Musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała, po czym oparła ręce na biodrach.
- Słucham kochana.
- Powiedziałeś, że chcesz założyć ze mną rodzinę. Myślę, że powinniśmy w końcu pomyśleć o dziecku. W końcu bez niego nie da się żyć szczęśliwie w małżeństwie.
- Natalia, ja... - zamilkł na moment. - Nie chcę jeszcze mieć dzieci.
- Jak to? Przecież mówiłeś, że kochasz maluchy i bardzo chętnie zajmowałbyś się nimi. Dlaczego więc nagle zmieniłaś zdanie?
- No bo... nie jesteśmy jeszcze gotowi. - powiedział bez przekonania.
- Maxi... Czy ty masz inną kobietę? I dlatego nie chcesz mieć dziecka? Przygotowujesz się do rozwodu?
- Natalia! To nie tak! - przekonywał ją.
- No więc jak?!
- No... - westchnął.
- Nie chcę z tobą rozmawiać! Śpisz dziś na kanapie!
Wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami. On opadł na kanapę i ukrył twarz w dłoniach. Dlaczego życie musi być tak skomplikowane?
Maxi postanowił wyznać żonie bolesną prawdę. Jednak najpierw udał się do kwiaciarni, gdzie kupił dla Natalii bukiet białych róż. Kochała te kwiaty. Uśmiechnął się na samo wspomnienie jej miny, gdy pierwszy raz je od niego dostała.
- Natalia. Przyszedłem ci wszystko wyjaśnić. - powiedział pewnie.
- Słucham.
- No bo... To dla ciebie. - wręczył jej bukiet.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! Myślisz, że kwiaty zastąpią mi dzieci?! Mylisz się!
- Nie Natalia. Wcale tak nie myślę.
- Więc?
- Chodzi o to... my nigdy nie będziemy mieć dzieci.
- Teraz przesadziłeś! Jesteś najgorszym facetem na świecie! Aż tak boisz się odpowiedzialności?!
- Natalia, ja...
- Przestań! Myślałam, że jesteś bardziej dojrzały! Najwidoczniej się pomyliłam!
- Jestem bezpłodny. - spuścił głowę.
- Przecież obiecywałeś... Że co? Co ty powiedziałeś?
- Jestem bezpłodny. Nie mogę mieć dzieci.
- Jak to... Co?! Skąd to wiesz?! Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
- Dwa tygodnie temu zrobiłem badania. Wynik był jednoznaczny. Nie powiedziałem ci, bo... bałem się. Tak bardzo chciałaś założyć ze mną rodzinę. Ja z tobą również. Dziecko jest moim marzeniem. Ale to marzenie nigdy się nie spełni...
- O Maxi... - podeszła bliżej i mocno go przytuliła. - Nie musiałeś bać się mojej reakcji. Kocham cię najbardziej na świecie. Jeśli nie możesz mieć dzieci, zaadoptujemy jakieś maleństwo, które straciło rodziców.
- Nie jesteś zła?
- Oczywiście, że nie. Doskonale cię rozumiem. Sama nie wiem, co zrobiłabym na twoim miejscu. Na pewno też starałabym się omijać temat. - posłała mu uśmiech.
- Kocham cię Natalia.
- Ja ciebie też Maxi.
Jak postanowili, tak zrobili. Kilka miesięcy później rodzina Ponte powiększyła się o czteroletnią Martinę i dwumiesięcznego Jorge, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Maxi i Natalia pokochali dzieci tak, jakby były ich biologicznymi.
- Tato! Tato! Pójdziemy na plac zabaw? - mała dziewczynka przytuliła się do nogi Maxiego.
- Oczywiście kochanie. - wziął ją na ręce i pocałował w policzek. - Dla mojej księżniczki wszystko.
- Mamo! Ja i tata idziemy na plac zabaw! Chcesz z nami?
- Oczywiście kochanie. - powiedziała Natalia. - Tylko ubiorę Jorge. Poczekajcie kilka minut.
- Dobrze. A potem pójdziemy jeszcze na lody, tak? - dziewczynka zwróciła się do ojca.
- Oczywiście. - posłał jej uśmiech.
Odkąd dzieci pojawiły się w życiu państwa Ponte, dom zaczął tętnić życiem. A młodzi rodzice cieszyli się, że w końcu rodzina jest pełna.
"Pamiętam dzień, w którym cię poznałam.
Miłość we mnie urodziła się
Twój uśmiech mnie nauczył
Że za chmurami zawsze będzie słońce."
~Nuestro camino
Ludmiła zawsze była twardą i silną kobietą. Nikomu nie pozwoliła sobą pomiatać. Wszyscy myśleli, że jest zimną i oschłą dziewczyną, która nie ma uczuć. Jednak jeden chłopak odkrył jej prawdziwą twarz. Okazało się, że to bardzo delikatna i uczuciowa kobieta, która pod naciskiem swojej matki stara się wspiąć na sam szczyt.
- No więc? Kiedy wielka trasa koncertowa LudmiłaTour?
- Bardzo śmieszne Federico. - powiedziała z poirytowaniem.
- Czy ja się śmieje? Śpiewasz świetnie i lada moment dostaniesz propozycję trasy koncertowej po Europie. - wyszczerzył się.
- Obawiam się, że to nie będzie takie łatwe. Wiesz ile absolwentów naszej szkoły świetnie śpiewa? Na przykład Violetta...
- WOW! - wytrzeszczył oczy. - Co stało się z tą zdeterminowaną Ludmiłą, która jest pewna, że nikt jej nie dorówna?
- Została zamordowana. A wiesz kto jest pierwszym podejrzanym? Wesoły idiota z grzywka postawioną na żelu.
- Dlaczego tak o mnie mówisz? Jestem smutny... - popatrzył jej w oczy.
Ona tylko przygryzła dolną wargę, po czym wpiła się w jego usta z szaloną namiętnością. Odwzajemnił jej pocałunek. Mimo wszystkich wad dziewczyny kochał ją nad życie. Zmieniła się na lepsze właśnie dzięki niemu. Był z tego zadowolony. Ona również żywiła do niego uczucie, które nigdy wcześniej nie gościło w jej sercu. Wiedziała, że Federico Pasquarelli jest miłością jej życia.
Federico miał rację. Kilka dni po zakończeniu roku szkolnego w Studio, do Ludmiły zadzwonił znany producent muzyczny. Zaproponował jej wyjazd w trasę koncertową po Hiszpanii. Dziewczyna wiedziała, że zmieni to jej życie. Stanie się rozpoznawalna i ludzie będą marzyć o spotkaniu z nią. Jednak miała pewne wątpliwości...
- Fede! Federico! Mam dobre wieści! - krzyczała.
- Co się stało kochana? - objął ją w talii.
- Zadzwonił do mnie producent! Mam szansę na trasę koncertową po Hiszpanii!
- Naprawdę?! Kochanie! To fantastycznie! - posłał jej uśmiech.
- Tylko jest jeden problem...
- A mianowicie?
- No bo... Trasa obejmuje osiem miast w Hiszpanii. Oprócz tego sesje, wywiady i być może drugoplanowa rola w jakimś filmie. Musiałabym wyjechać tam na trzy miesiące.
- Trzy miesiące?! No... Sporo czasu.
- I właśnie dlatego się waham. Nie chcę cię zostawiać.
- Ludmiła! Oszalałaś?! Musisz jechać w tą trasę!
- Będę za tobą tęsknić...
- Ale przecież wrócisz. - złożył na jej policzku delikatny pocałunek. - A ja każdego dnia i każdej nocy będę wyczekiwać twojego powrotu.
- Jesteś pewien, że mogę tam pojechać?
- Oczywiście! Kocham cię nad życie i chcę, żebyś była szczęśliwa. Ta trasa da ci możliwość wspięcia się na sam szczyt. - uśmiechnął się.
- Dziękuję Fede. Jesteś najwspanialszy na świecie. - przytuliła go.
- Ale nie myśl, że tak łatwo się ode mnie uwolnisz. - poruszył zabawnie brwiami. - Między wywiadami, koncertami i tym wszystkim będziemy rozmawiać przez telefon, internet i pisać do siebie wiadomości. Nie pozwolę ci o sobie zapomnieć.
- Nigdy w życiu o tobie nie zapomnę. Gdy wrócę, pojedziemy na wakacje.
Zbliżył się do niej i pocałował ją bardzo namiętnie. Chciał, żeby zapamiętała chwile spędzone z nim jak najlepiej. W końcu kochał ją nad życie.
Nadszedł dzień wyjazdu blondynki. Federico kupił dla niej prezent i pojechał na lotnisko. Chciał jak najczulej się z nią pożegnać. Miał nadzieję, że Ludmiła będzie tęsknić za nim tak bardzo, jak on za nią. Była jego słońcem.
- Lu! Poczekaj! - krzyczał.
- Federico? Co ty tu robisz?
- Nigdy w życiu nie pozwoliłbym odlecieć ci bez pożegnania. Mam nawet prezent. - uśmiechnął się.
- Nie musiałeś...
- Musiałem. - wręczył jej małe, czerwone pudełeczko i kopertę. - Otwórz to w samolocie, dobrze?
- Jasne. Będę za tobą tęsknić.
- Ja bardziej. - pocałował ją. - Biegnij! Bo samolot odleci.
Przytuliła go, po czym ruszyła za swoim nowym manager'em. Federico stał na lotnisku, dopóki samolot nie odleciał. Potem wrócił do domu, gdzie zabrał się za pisanie nowej piosenki.
Gdy tylko usiadła na swoim fotelu, od razu otworzyła kopertę. Chciała wiedzieć co chłopak w niej schował. Okazało się, że był to list. Uśmiechnęła się do siebie i zaczęła czytać.
"Droga gwiazdo,
Jeśli to czytasz, na pewno jesteś już w drodze do Hiszpanii. Jak się czujesz? Występują już turbulencje? Mam nadzieję, że wszystko dobrze.
W moim krótkim liściku chciałbym napisać, że kocham Cię nad życie. Nigdy nie czułem do żadnej kobiety czegoś tak silnego i prawdziwego. Jesteś najwspanialszą gwiazdą, która lśni własnym blaskiem. Chciałbym być blisko ciebie. Jednak myśl, że spełniasz swoje marzenia jest dla mnie miodem na serce. Kocham cię Lu.
Gdy dolecisz do Hiszpanii i trochę odpoczniesz, zadzwoń do mnie. Już tęsknię za dźwiękiem twojego głosu. Jest taki piękny.
~Twój Federico
P.S. Otwórz pudełko!"
Po policzku dziewczyny spłynęła łza. Ona również już za nim tęskniła. Otarła mokry ślad kciukiem. Potem otworzyła czerwone pudełeczko. Znalazła w nim obrączkę, na której wygrawerowany był napis: "Federico&Ludmiła Forever". Szybko założyła ją na palec. Wyjazd w trasę był jej wielką szansą. Pomimo szczęścia, które towarzyszyło dziewczynie, Lu liczyła na jak najszybszy powrót. W końcu Federico tam na nią czeka...
"Poczekam, bo nauczyłaś mnie jak teraz żyć
Pójdę z tobą dlatego, że chcę dać ci mój świat
Będę czekać, aż powrócisz
I zrobię wszystko, by znów cię widzieć"
~Te esperare
Gery i Clement. Połączył ich spisek dotyczący rozdzielenia Leóna i Violetty. Każde z nich działało na korzyść własną i drugiej strony. Jednak gdzieś po drodze zgubili chęć związania się z osobami, które mogłyby być tymi niewłaściwymi. W zamian poczuli miłość do siebie nawzajem.
- Wiesz co Gery? Dobrze się stało. - posłał jej uśmiech. - Wyobrażasz sobie co by było, gdyby faktycznie udało nam się rozdzielić Leóna i Violettę?
- Żylibyśmy w związku z tymi niewłaściwymi osobami. - odpowiedziała spokojnie.
- Jesteś ze mną szczęśliwa? - zapytał po chwili.
- Najszczęśliwsza na świecie. Kocham cię Clement.
- Ja ciebie też Gery.
Połączył ich rozgrzane wargi w długim, namiętnym pocałunku. Był on magiczny. Już wtedy miał stuprocentową pewność, że Gery jest wybranką jego życia. Znali się bardzo krótko, ale ona zdążyła ulokować się w jego sercu. On również ma swoje miejsce u niej. Kochają się.
Para wyjechała na wakacje do Rzymu. Obydwoje zawsze chcieli zwiedzić to piękne miasto. Nie musieli wynajmować hotelu, ponieważ starsza siostra Gery mieszkała we Włoszech od dwóch lat. Była samotna, więc pozwoliła im się u siebie zatrzymać. Po tygodniu odczuli skutki tej fatalnej decyzji.
- Cześć Clement. - szepnęła uwodzicielskim głosem. - Gery nie ma w domu?
- Nie. Umówiła się z Naty. Ona i Maxi mieszkają w Rzymie. - posłał jej uśmiech.
- Świetnie się składa. - usiadła obok niego. - Prędko nie wróci, prawda?
- Przed chwilą wyszła.
- Genialnie. W takim razie możemy trochę się pobawić. - chwyciła go za krawat i przyciągnęła do siebie. - Nie mów, że wcale cię nie pociągam.
Zdjęła szlafrok, który miała na sobie. Oczom chłopaka ukazało się jej nagie ciało. Była naprawdę przepiękną kobietą. Nie jeden chłopak w takiej sytuacji poddałby się jej. Jednak nie on.
- Wyjdź stąd Valeria. - powiedział z poirytowaniem. - Kocham Gery całym swoim sercem i nigdy jej nie zdradzę.
- Przecież nie musimy rozmawiać z nią na ten temat. - szepnęła do jego ucha. - Zobaczysz, że nie pożałujesz. Jestem naprawdę ostra.
- Idź stąd. - odsunął się od dziewczyny na kilka metrów. - Już mówiłem, że nie zdradzę Gery.
Westchnęła ciężko, po czym zbliżyła się do niego i złączyła ich usta w pocałunku. Nie był on magiczny, wręcz przeciwnie. Clement natychmiast odepchnął dziewczynę, wstał z łóżka i opuścił pomieszczenie trzaskając drzwiami.
Gdy tylko Gery wróciła do domu, chłopak od razu podszedł do niej i zaczął rozmowę. Wiedział, że nie mogą dłużej mieszkać z siostrą Gery. W końcu kobieta darzyła go jakimś dziwnym uczuciem. Ono nigdy nie powinno się pojawić.
- Słuchaj Gery... Musimy się stąd wyprowadzić. - powiedział pewnie.
- Jak to? - spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Dlaczego?
- Bo twoja siostra chciała mnie dziś zgwałcić.
- Co? Moja siostra co chciała ci zrobić? Bardzo śmieszne. - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Mówię poważnie. Gdy byłaś na spotkaniu z Naty, przyszła do pokoju w samym szlafroku. Potem go zrzuciła i zaczęła zachęcać mnie do "zabawy".
- Wiesz... jakoś tak ci nie wierzę. - założyła ręce na piersi. - Valeria ma chłopaka, z którym jest szczęśliwa.
- Najwidoczniej przechodzą jakiś kryzys. - wzruszył ramionami.
Po chwili podeszła do nich siostra Gery. Słyszała całą rozmowę. Przez chwilę wpatrywała się w chłopaka z poirytowaniem. Potem powiedziała:
- Jesteś idiotą! Dlaczego okłamujesz moją siostrę?! I to jeszcze w tak chamski i bezczelny sposób! Świnia z ciebie!
- Ze mnie?! Pff... Śmieszna jesteś! Nie ja przyszedłem do ciebie z jakąś porypaną propozycją! Ogarnij się kobieto!
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i z wymuszonymi łzami w oczach pobiegła do swojej sypialni, w której zamknęła się na klucz.
- Dlaczego jesteś dla niej niemiły?! - zapytała zdenerwowana Gery.
- Ej! Ona chciała mnie zgwałcić, a ty jeszcze jej bronisz?!
- Nie mam ochoty na rozmowę z tobą.
Po tych słowach Gery poszła do łazienki, zostawiając oszołomionego chłopaka samego. Clement usiadł na jednym z krzeseł w kuchni i oparł głowę o blat stołu. Czemu Valeria kłamie? Powinna się przyznać!
Clement i Gery pokłócili się na dobre. Chłopak był zmuszony spać na kanapie. Miał nadzieję, że kłamstwo Valerii szybko wyjdzie na jaw i jego ukochana przyzna mu rację. W końcu się doczekał.
- Śpisz. - usiadła okrakiem na leżącym chłopaku.
- Spadaj stąd! Bo zacznę wrzeszczeć i przyjdzie tu Gery! - warknął.
- Spokojnie kochaniutki. Przecież nie zrobię ci krzywdy. - przygryzła dolną wargę. - Mówiłam ci już, że bez koszulki wyglądasz seksownie.
Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ dziewczyna złączyła ich usta w długim pocałunku. Kilka sekund później do pokoju weszła Gery. Popatrzyła na całującą się parę. Po jej policzkach zaczęły płynąć słone łzy.
- Dlaczego Clement? - szepnęła. - Dlaczego?
Valeria oderwała się od chłopaka siostry. On natychmiastowo wstał i podszedł do ukochanej. Ujął jej dłonie, jednak ona szybko je wyrwała i uderzyła go w twarz.
- Myślałam, że mnie kochasz!
- Kocham cię! Mówiłem, twoja siostra to wariatka! Przyszła tu całkiem naga i zaczęła się do mnie dobierać!
- Tak? To dlaczego twoja koszulka i jej ubrania leżą na podłodze?!
- Ja... Nie mam pojęcia. Ona musiała porozrzucać to, zanim na mnie wskoczyła!
- Nie wierzę ci... Z nami koniec! Możecie wrócić do poprzedniego zajęcia! Ja idę się spakować...
Dziewczyna pobiegła po schodach na górę. Clement rzucił Valerii pogardliwe spojrzenie. Ta tylko uśmiechnęła się.
- No co? - zapytała. - Masz ją z głowy. Możesz zająć się mną.
- Przecież ci mówiłem, że kocham tylko Gery! Ciebie mam głęboko w dupie! - krzyknął.
- Nie bądź taki... Starałam się. Porozrzucałam ubrania, zażywałam tabletki antykoncepcyjne. Musisz mi to jakoś wynagrodzić.
Już chciał odpowiedzieć, gdy nagle Gery zbiegła po schodach i rzuciła mu się na szyję. Clement odwzajemnił uścisk. Potem ze zdziwieniem spojrzał na ukochaną.
- Jesteś wariatką! - krzyknęła Gery. - Nie chcę cię znać!
- O co chodzi? To twój chłopak zaciągnął mnie do łóżka. - przykryła się kołdrą.
- Idiotko! Słyszałam wcześniejszą rozmowę! Specjalnie udawałam, że biegnę się spakować Tak naprawdę cały czas stałam na schodach!
- Musiałaś się...
- Zamknij mordę! Jesteś zwykłą szmatą! Ja i Clement nie będziemy dłużej u ciebie mieszkać! Idziemy się spakować.
- I bardzo dobrze! Jesteście najgorsza parą na świecie! Nie zasługujesz na niego!
- A ty nie zasługujesz na nikogo! - krzyknął chłopak. - Chodźmy Gery.
Para udała się do pokoju, w którym do niedawna mieszkali. Spakowali swoje rzeczy do walizek i opuścili dom Valerii. Postanowili zamieszkać w hotelu. Po akcji z siostrą Gery związek pary stał się silniejszy. Byli w stu procentach pewni, że mogą sobie ufać. Kochali się. Najbardziej.
"Odkryłam, że uczucie
To takie światło,
którego nie możesz zgasić
A życie jest jak bajka
I miłość
zawsze zwycięża nad złem"
~Descubri
Violetta nigdy nie ingerowała w związki swojego ojca. Chciał jednak, żeby był szczęśliwy ze swoją partnerką. Ale German nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Po śmierci Marii, wariactwach Jade, oszustwie Esmeraldy oraz mściwości Priscilli można było myśleć, że nigdy nie znajdzie odpowiedniej kobiety. Jednak to byłby błąd...
- Ogłaszam was mężem i żoną! Możesz pocałować pannę młodą.
German złożył na ustach swojej ukochanej długi, namiętny pocałunek. Goście, którzy byli na uroczystości klaskali i płakali ze wzruszenia. Dla wszystkich była to chwila szczęśliwa, jednak dwójka nowożeńców czuła się jak w siódmym niebie. Po wieloletniej znajomości w końcu wyznali sobie miłość przed Bogiem i zadeklarowali, że będą kochać się na zawsze.
To był jeden z najpiękniejszych dni w ich życiu. Nikt nie spodziewał się, że tych dwoje połączy namiętna miłość, którą mieli zamiar pielęgnować do końca życia. Jednak los lubi nas zaskakiwać.
- German? Jesteś tu?
- Tak kochanie. - podniósł głowę i spojrzał w stronę drzwi wejściowych. - Podpisuję dokumenty. Coś się stało?
- Nie... To znaczy... Tak. Muszę ci coś powiedzieć.
- Zamieniam się w słuch.
Weszła do pomieszczenia. Zbliżyła się i usiadła na biurku. Mężczyzna patrzył na nią z uśmiechem. Jednak jej twarz pozostawała kamienna. Trochę go to przerażało, jednak nie chciał tego okazywać.
- Jestem w ciąży. - wyszeptała po chwili.
- Co?! - wstał z krzesła i podszedł do ukochanej. - Będziemy mięli dziecko?
- Nie złość się. Ja...
- Złościć się? - zapytał ze zdziwieniem. - Angie! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Od zawsze marzyłem o drugim dziecku! Violetta na pewno też będzie szczęśliwa.
- Myślałam... Przecież... Nie jesteśmy już młodzi.
- Ale nie za starzy na dziecko. - przytulił ją. - To wspaniała wiadomość aniołku.
Osiem miesięcy później Angie urodziła zdrowego synka. W wyborze imienia pomogła im Violetta, która była zachwycona widokiem młodszego braciszka. Pomimo tego, że nie mieszkała z ojcem, chciała częściowo uczestniczyć w wychowaniu maleństwa. Chłopiec miał na imię Jorge.
- Jestem szczęśliwa German. - pocałowała go w policzek. - Teraz jesteśmy prawdziwą, pełną rodziną.
- Zgadzam się z tobą kochana. A nasz synek to przystojniak. - wyszczerzył się.
- Nie wiem co bym zrobiła, gdybym was nie miała. Ty, Violetta i Jorge jesteście moim najcenniejszym skarbem, którego za nic nikomu bym nie oddała.
I złączyła ich usta w bardzo długim i szalenie namiętnym pocałunku. Był on magiczny. Zawsze, gdy go całowała czuł, że ma dla kogo żyć. Kocha ją. I to nigdy się nie zmieni.
"Powiedz czy to prawda
Przychodzisz zmieniać
Jednym pocałunkiem świat
Nie wiem jak to wyrazić słowami, że
Kiedy patrzę w twoje oczy wiem,
Że kochałem cię tysiąc poprzednich żyć"
~Mil vidas atras
Pomimo tego, że każdy poszedł w swoja stronę, czasem spotykają się i wspominają dawne czasy. Violetta i León są szczęśliwym małżeństwem, Fran pomimo wszystko pozostała przy Diego i razem żyją szczęśliwie, Cami rozstała się z Broadwayem i czeka na prawdziwą miłość, przy okazji spełniając się jako aktorka, chłopak zrozumiał swój błąd i próbuje zbliżyć się do rudowłosej, Natalia i Maxi żyją w szczęśliwym małżeństwie z dwójką adoptowanych dzieci, Ludmiła nagrała solową płytę i dostała propozycję trasy po Europie, którą przyjęła, Federico nie wytrzymał samotności i jeździ za ukochaną, cały czas przypominając jej o swojej miłości, Gery i Clement żyją w szczęśliwym związku planując ślub i huczne wesele, a Angie, German i ich synek Jorge tworzą naprawdę szczęśliwą rodzinę. Mimo przeciwności losu są szczęśliwi. Nigdy nie zapomną o Studio, dzięki któremu zaczęła się ich wspólna historia.
"Razem dorastaliśmy
i przypadkowo natknęłam się na twoje dłonie
Dorastaliśmy
z każdą nutą tamtego fortepianu"
~Crecimos Juntos
Gratuluje kochana <3
Wszystko czytało się z przyjemnością <3
A korzystając z okazji, że już pisze jakiś post, to chce was zaprosić na pierwszy rozdział na moim nowym blogu:
http://my-life-federico.blogspot.com/?m=1 <3
Jeszcze raz gratuluje <3
Pozdrawiam i kocham
Ola <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow *u*
OdpowiedzUsuńTo jest śliczne ♥♥
Aż się popłakałam :'))
Naprawdę genialne <3
Gratuluję miejsca :**
Besos♥
CUDNY ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCałkowicie zasłużył na pierwsze miejsce ♥
Ja też płakałam :"c
GRATULUJĘ!♥♥
Kocham care ♥
Obiecałam, że postaram się komentować, więc jestem.
OdpowiedzUsuńCo do zwycięskiej pracy:
Cudo.
Bardzo dobrze opisałaś historię każdej pary z osobna, podoba mi się to.
Zasłużone pierwsze miejsce.
Pozdrawiam.
~Anonim Juleśka ❤
CO?!?!?! Nie! Nie wierzę własnym oczom! *.*
OdpowiedzUsuńPrzecież drugie miejsce było lepsze! Normalnie...
Bardzo, bardzo dziękuję! <3 Tak mi miło... :3
Nadal nie mogę w to uwierzyć...
Cud się wydarzył!
P.S. Czekam na rozdział i druga część OS'a! I już biegnę do jedynki na drugim blogu! :*
gratuluje
OdpowiedzUsuńcudo <3
Gratulację! W pełni zasługuje! Jeszcze te cudowne cytaty <3 Popłakałam się :"(
OdpowiedzUsuńgratuluje
OdpowiedzUsuńswietny :)