czwartek, 23 lipca 2015

Chapter 36




~Ludmila~

 Jak spędziłabym swój idealny wieczór? Odpowiedz jest prosta! W ramionach ukochanego faceta. Niestety, mój ukochany facet siedzi w pokoju z Diego, a ja zapierdalam z kolacją. No ja wiem, miałam iść do cudownej restauracji, ale nie wyszło. Nie mogę zostawić Hernandeza samego w domu, postawiłoby mnie to w złym świetle, a jako minister wolałabym tego uniknąć.
- Ludmi, muszę Ci coś powiedzieć, ja czuję - Hernandez drze się jak jakiś nienormalny.
- Tak, ja też czuje Dieg. Federico też czuje, ludzie zazwyczaj czują - zaśmiałam się pod nosem, czym zdenerwowałam przyjaciela, ponieważ ten wjechał mi na pięty wózkiem.
- Nie rozumiesz, ja czuje nogę- z rąk wylatuje mi szklanka, która rozbija się na setki kawałków.
- Jak to? Jakim cudem? To fantastycznie - nie ukrywam mojego entuzjazmu ciesze się, że mój przyjaciel może za niedługo stanie się samodzielny.
- Normalnie, Federico mnie uderzył i...
- Co zrobił? Uderzył? Pasquarelli, idioto chodź tutaj ! - po chwili w drzwiach zjawia się ten przystojny kretyn posyłający mi ten swój niewinny uśmieszek.
- Lu, to on zaczął - wskazał palcem na Hernandeza i skierował na niego wściekłe spojrzenie.
- Nieprawda Lu, ja byłem niewinny. To jego winna, to on zaczął - Diego broni się jak może.
- Nie, ja byłem grzeczny. No on wszedł - wywrócił oczami - no dobra, wjechał do mojego pokoju i zaczął mnie specjalnie denerwować.
- Nieprawda - oburzył się inwalida - To ty zacząłeś!
- Nie, bo ty!
- Ty!
- Ty!
- Dosyć! - wrzasnęłam, aby uspokoić te dzieci, ewentualnie bezmózgie stworzenia - przestańcie się kłócić i marsz, do swoich pokoi.
- Lu! - warknęli w tym samym czasie.
- Żadnych Lu! Skoro zachowujecie się jak dzieci, to właśnie tak będę was traktować. Diego do siebie, a ty Fede idź do mnie i zaczekaj tam na mnie.
 Oburzeni panowie spuszczają głowy w dół i znikają za drzwiami swoich sypialni. Czyżbym była za ostra? Nie chciałam źle, po prostu nie będę tolerować przemocy w moim domu, nie ma opcji. Ehh, a jednak wypadałoby ich przeprosić, nawet nie wysuchałam Diego, ostatnio w ogóle zamiedbałam nasze kontakty. Nie chce go stracić, przecież ma tylko mnie, nikogo innego. No dobra Ferro, weź się w garść, czas na szczerą rozmowe z Hernandezem.

  Pukam do drewnianych drzwi, a po chwili ciągne za klamkę i wchodzę do pokoju przyjaciela.
- Nie przeszkadzam? - pytam, ponieważ widzę, że intensywnie nad czymś myśli.
- Nie mogę tu dłużej zostać Ludmi - mówi prosto z mostu, a ja nadal stoje zaskoczona przy drzwiach.
- Dlaczego?
- Ty i Federico chcecie zacząć wszystko od nowa, a ja tylko wam w tym przeszkadzam i utrudniam - jego słowa wydają mi się absurdalne, przecież on nic nie zrobił, to Federico zawinił.
- Przestań tak mówić - podchodzę bliżej i kładę mu rękę na ramieniu - to raczej nie był dobry pomysł, aby Fede z nami mieszkał, powiem mu, żeby znalazł sobie jakąś kawalerkę.
 Wcale nie widzi mi się taka perspektywa, nie chce, aby Federico odchodził, ale nie mogę też zostawić Diego, on nie ma pracy, pieniędzy, ani domu. I co niby miałby ze sobą zrobić siedząc na wózku?
- Lu, ja... trudno mi to powiedzieć, ale ja sabotowałem twój związek z Federico - wybucham śmiechem.
 Sabotował mój związek. To zabawne, czego ten Diego nie wymyśli, abym tylko była szczęśliwa z Fedim.
- Jasne, jasne. A ja mam rybi ogon i na imię Arielka.
- Wysłał Ci kwiaty z liścikiem, spaliłem je w kominku, abyś tylko nie wiedziała, że wrócił - poważnieje i przypominam sobie rozmowe z włochem, w której wspomniał o bukiecie kwiatów, o kurwa.
- Dlaczego? - niedowierzam w jego wyznania, ale cholera to nie jest raczej zbieg okoliczności.
- Już raz Cię zranił. Bałem się, że to się powtórzy. Ale to nie wszystko - czuje jak pod powiekami zbierają mi się łzy - to ja go teraz sprowokowałem, nazwałem go psem, ponieważ chciałem, aby mnie uderzył, chciałem żebyś go wyrzuciła na zbity pysk.
- Diego, ale...
- Nie przerywaj mi Lu, to nie wszystko. Dwanaście lat temu, chciałem Cię skrzywdzić, pamiętasz zdarzenie przez które Federico wyjechał? To wcale nie ty rzuciłaś się na mnie, byłem w tobie zakochany - uśmiecha się delikatnie, a do moich oczu napływa coraz więcej łez - byłem w tobie cholernie zakochany, tego dnia wcześniej wróciłem z treningu, Leon i Federico zostali dużej, bo nagle wyszli tłumacząc trenerowi, że wasz domek się pali, a ty i Violetta jesteście zagrożone. Gdy wrócili musieli zostać dłużej, kiedy ja przyszedłem do domku, zastałem Cię na podłodzę, byłaś taka seksowna, podnieciłaś mnie i zapragnąłem mieć Cię dla siebie, zacząłem się do Ciebie dobierać, a ty cały czas myślałaś, że jestem Federem. Przepraszam - podchodzę do niego i wymierzam mu cios z otwartej ręki w twarz.
- Masz czas do jutra, rano ma Cię tu nie być - wychodzę z jego pokoju i zaczynam głośno płakać, jak on mógł. Cały czas go broniłam, miałam za przyjaciela. Chciałam wynagrodzić mu to co zrobił Federico, ale teraz życzę mu najgorszego. Cierpiałam, przez jego pierdolone popędy seksualne, straciłam faceta, który jest dla mnie wszystki, bo on nie potrafił się powstrzymać.
 Nagle na mojej tali czuje dotyk ciepłych dłoni i od razu czuje się bezpieczniejsza.
- Nie wiem co się stało księżniczko - Federico odwraca mnie tak, że stoimi twarzą w twarz - ale zawsze możesz na mnie liczyć.
 Wtulam się w jego ciepły tors niczym w misia, który ochroni mnie przed potworami wychodzącymi spod łóżka i po raz kolejny wybucham płaczem. Teraz mogę ufać tylko jemu.

~Francesca~

Po spotkaniu z Marco siedzę jeszcze chwilę przy stoliku, ale już wyprostowana popijając mocną kawę i pochłaniając ciasto. Kończę słodkości i kieruję się do łazienki. Kilkoma sprawnymi ruchami poprawiam makijaż i próbuję się uśmiechnąć. Wychodzi mi tylko niekształtny grymas, lecz mimo to jestem już odrobinę pewniejsza siebie. Nim się obejrzę przeglądam najnowszą kolekcję jednego ze sklepów. Znajduję sporo ciekawych rzeczy, ale ostatecznie decyduję się tylko na jedną - czarną sukienkę w białe groszki. Wiem, że niektórzy mogą uznać ją za dziecinną lub zbyt nieodpowiednią dla mojego wieku, lecz niespecjalnie się tym teraz przejmuję. Tego mi było trzeba, już od dawna. Wracam do domu i szykuję się na spotkanie z Diego, mój nowy zakup idealnie sprawdzi się na tę okazję. Dobrze, że ta kiecka jest taka wygodna, bo jak Hernandez odwali coś chociaż troszkę podobnego do ostatniej akcji w barze to duszę być w pełni dysponowana. Moje szykowanie przerywa mega denerwujący dźwięk smsa. Koniecznie muszę go zmienić.

Od Diego:
Mam niesamowitą wiadomość, nie do przekazania przez telefon. Słoneczko, powiedz że możesz za pół godziny w Starbucksie ? ♥ ♥ ♥

Do Diego:
Jasne, że mogę. Który Starbucks? ♥ ♥ ♥

Ciekawe co się stało. Byliśmy umówieni za około dwie godziny, a Hernandez przyspiesza nasze spotkanie. Do tego wieść, której nie chce lub nie może mi przekazać telefoniczne. Ostatnio, czyli przez jakieś dwanaście lat nie byliśmy w zażyłych stosunkach. Nie zawahałabym się użyć stwierdzenia, że nasz kontakt zupełnie został zerwany. Głównie przeze mnie...

Od Diego:
W tym najbliżej mnie. Trafisz, wierzę w Ciebie Jakby co to pisz. ♥ ♥

Natychmiast wsiadam w samochód. Chyba zaraz zwariuję z ciekawości. Na moje nieszczęście prawie piętnaście minut stoję w korku.

Do Diego:
Spóźnię się. Korek chyba na ćwierć Londynu. Przepraszam ☹ ♥

Nagle robi mi się cholernie smutno. Przymykam powieki, a spod nich lecą strużki łez. Bez sensu. Dopiero co byłam szczęśliwa z Marco, przynajmniej tak mi się wydawało, a teraz siedzę w samochodzie w drodze na spotkanie z kolesiem co do którego moje uczucia w ciągu trzydziestu lat wahały się od nienawiści do miłości. W międzyczasie odsunęłam się od Lu i Vilu - moich przyjaciółek i zaufałam Camili, która mimo swoich starań wspierania mnie jest obecnie z moim byłym. Podkreślając, że dopiero co z nim zerwałam. Ścieram łzy z policzków, jest mi gorąco, a do tego nie wiem czy czuję zażenowanie swoim dotychczasowym życiem czy podekscytowanie informacją, z którą czeka na mnie Diego.
Ostatecznie dojeżdżam pod Starbucksa spóźniona o jakieś dwadzieścia minut. Wbiegam do środka i od razu zauważam Hernandeza. Macha do mnie, a ja zaróżowiona od płaczu i stresu siadam naprzeciwko niego. Uśmiecham się, tym razem szczerze i promiennie.
- Przepraszam za spóźnienie. Co chciałeś mi powiedzieć?
- Zamówiłem dla ciebie kawę, taką jaką lubiłaś jeszcze za czasów szkolnych - Diego podsuwa mi kubek z parującym napojem. Kiwam głową na znak podziękowania. - Mam dwie wiadomości. Pierwsza: Chcę wyprowadzić się od Ludmili - milknie, czeka na moją reakcję.
Mimowolnie się uśmiecham. W końcu nie codziennie słyszy się takie wieści.
- Mam propozycję. Zamieszkaj u mnie. Obecnie nie znajdziesz nic lepszego. Mieszkam sama, a poza tym miałbyś podwózkę na zajęcia z włoskiego.
- Przemyślę to, ale chyba jestem na tak. Podoba mi się ten pomysł. Druga sprawa, o której chcę ci powiedzieć... Nie uwierzysz - Diego uśmiecha się tak szeroko jak tylko się da. - Pasquarelli. Zamieszkał u Lu i posprzeczaliśmy się, no i kopnął mnie w nogę - trudno ogarnąć dlaczego mówi to z taką radością. Robi dramatyczną przerwę, a po chwili wypala - poczułem ból. W kolanie. W sparaliżowanym kolanie.
To niesamowite. Nie wiem co mam mu powiedzieć. Robię wielkie oczy po czym wstaję i przytulam przyjaciela.
- To cudownie, Diego. Zabiorę cię do kliniki. Przecież to może oznaczać, że staniesz na nogi - mój głos wydaje się zbyt głośny, bo połowa Starbucksa patrzy na nas. W tej chwili wydaje mi się to zupełnie nieważne. Postanawiam nie zwlekać i już po niecałej godzinie jesteśmy w szpitalu, w którym przez ostatnie lata leżał Diego. Siedzę przed gabinetem, czekając aż doktor zbada Hernandeza i poda jakieś konkrety. Nosi mnie. Co chwila wstaję i siadam z powrotem. Kompletna nerwówka. Nagle gościu w białym kitlu prosi mnie do siebie.
- Pan Hernandez prosi aby pani też była przy słowach podsumowania co do jego stanu - mam dobre przeczucie. - Diego, po dzisiejszych badaniach mogę stwierdzić, że pojawiła się szansa na twoje wstanie z wózka. Przyznaję, nie dawałem ci na to żadnych szans, ale teraz jest to prawdopodobne - lekarz uśmiecha się do nas. Nie mogę wytrzymać. Jestem taka szczęśliwa, ale to nic w porównaniu do Diego. Przytulam go z całych sił i naprawdę nie wiem jak i kiedy się to dzieje, ale nasze usta łączą się w pocałunku. Z Marco nigdy się tak nie całowałam - jednocześnie namiętnie i delikatnie. Opieram się o Diegito tak, że nasze czoła stykają się ze sobą.
- Pomogę ci w rehabilitacji.
- Dziękuję, słońce. Ale teraz z łaski swojej zamknij się - wyszeptał w moje rozchylone wargi, aby znów zamknąć je w pocałunku. Doktorek chyba sobie poszedł, chociaż nawet gdyby został olałabym jego obecność w stu procentach.

~Federico~

- Zabije tego jebanego frajera, rozumiesz zabije go - mocniej przytulam do siebie zrozpaczoną Lu.
 Jestem wściekły, cały ten czas myślałem, że chciała mnie zdradzić, całe jebane dwanaście lat spędziłem w wojsku zastanawiając się czy powinienem jej wybaczyć. Jaki ja byłem głupi, nie zauważając tego że, chciał skrzywdzić moją królewnę. Jak w ogóle można pomyśleć o zranieniu tak niewinnej istotki? I to tłumaczenie, że był w niej zakochany, gdyby naprawdę tak było to nie zrobiłby jej czegoś takiego.
- Federico? - jej słaby głosik dociera do moich uszu.
- Tak królewno? - przystawiam dłoń do jej policzka i delikatnie ścieram z niej łezki.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej - szepcze błagalnie do mojego ucha.
- Nie zostawie, będziemy razem już na zawsze i nikt tego nie zniszczy. Kocham Cię królewno - całuje czubek jej głowy, chcę, aby poczuła się bezpiecznie, w końcu w mojej obecności nic jej nie grozi.
- Ja też Cię kocham i chcę z tobą być. Przez Diego straciliśmy tyle czasu, oddaliliśmy się od siebie, a przecież jesteś dla mnie wszystkim. Nie chce już tego jebanego dystansu między nami. Nie zniosę, ani jednej minuty bez Ciebie rozumiesz?
- Tak skarbie, czuje dokładnie to samo. Tyle lat straciłem na zastanawianiu się czy wybaczenie Ci będzie dobrym pomysłem. Nagle okazuje się, że uratowałem Cię przed - zatrzymuje się i przez chwile zerkam na jej reakcje, w moich objęciach jest jednak bardzo spokojna - uratowałem Cię przed gwałtem, ta świnia mogła zrobić Ci krzywdę. Chce mi się rzygać kiedy o tym pomyśle, ale jednak do niczego nie doszło. Wszedłem do was w odpowiednim momencie, szkoda tylko, że nie wysłuchałwm Cię i zrezygnowałem tak szybko. Gdybym zareagował inaczej, już dawno bylibyśmy szczęśliwym małżeństwem z uroczą córeczką i przystojnym synkiem - dodaje kiedy widzę, że ma zamiar mnie upomnić.
- Na dzieci jeszcze nie jest za późno kochanie - szepczę mi uwodzicielsko do ucha, po czym przygryza jego płatek.
- Lusiu, zaczekajmy jeszcze trochę. Chcę, aby wszystko było idealnie.
- Nie mogę już dłużej czekać, pragnę Cię.
- Kochanie, wystarczy już tych emocji jak na jeden dzień. Powinnaś się przespać - zgarniam jej loki za ucho i wzrokiem ilustruje twarz, która brudna jest od rozmazanego tuszu.
 Wstaje z jej łóżka i podchodzę do tak zwanej toaletki, zabieram z niej kilka wacików i jakiś płyn do demakijażu, moja księżniczka nie może spać w takim stanie. - Co robisz Fedi? - przygląda się każdemu mojemu ruchowi.
- Zmywam Ci makijaż królewno - niepewnym ruchem dotykam jej policzka kawałkiem mokrej waty. Wszystko ładnie schodzi, a jej twarz wkońcu jest oczyszczona, szczerze robie to pierwszy raz, mam jednak nadzieje, że pierwszy i nie ostatni.
- Przebierzesz mnie jeszcze w piżamę? - jej usteczka wyginają się w słodką podkówkę, a ja jak zwykle jej ulegam. No cóź, taka moja rola.
 Powolutku rozpinam jej jeansową koszulę i rzucam za siebie. Chwytam za guzik spodni, który po chwili odpinam. Ludmila jedyne co robi to leży na łóżku i mnie prowokuje. Gdy jej spodnie lądują na podłodzę postanawiam zostawić ją w samej bieliźnie i przykryć kołdrą, dzisiaj jest ciepło, a poza tym blondi nie protestuje.
- Zostaniesz ze mną? Obiecuje nie uprawiać z tobą seksu - śmieje się pod nosem, po czym zdejmuję ubranie i rzucam się na łóżko obok niej. Nie chce jej dzisiaj zostawiać, zwłaszcza że nie jest w najlepszym stanie przez tego cwela. Rano rozkwasze mu mordę, obiecuje.
- Kocham Cię Fede - składa delikatny pocałunek na moich wargach.
- Ja też Cię kocham Lu - dziewczyna wtula się w moje ramiona i razem odpływamy do krainy Morfeusza, gdzie wszystko jest proste, a życie skończycz może się tylko happy endem.


~Leon~

Violetta wróciła niedawno z zakupów i piekę jej teraz tego cholernego kurczaka. Już nawet w domu nie mogę odpocząć od gotowania, jak jakaś kura domowa. Czasem Vilu mogłaby upichcić. Nieważne... Sama zainteresowana siedzi przy blacie i przygląda się moim poczynaniom z iskierkami w oczach.
- Leoś, nie zgadniesz kogo spotkałam dzisiaj na zakupach! - trajkocze jak jakaś nienormalna.
- Nie mam zielonego pojęcia, ale zgaduję, że zaraz mi powiesz - ironia jest wszechobecna w moim głosie, ale pani Verdas nie zwraca na to uwagi.
- Diego Hernandez. Spotkałam Diego. Pytałam o jego małżeństwo z Ferro. Musiałam mieć potwierdzenie czy Lu nie kłamała. Niby Hernandez potwierdził wszystko, stwierdził że świetnie im się układa, ale coś mi w tym nie gra. Zaprosiłam ich oboje na spotkanie w jednej z twoich restauracji, tak na odnowienie kontaktów, że niby tęsknimy - nawiasem mówiąc ja na serio tęsknię, ale nie będę jej wyprowadzał z błędu. - Odpowiedział, że musi się skontaktować z żoną, bo nie chce podejmować samodzielnie decyzji w takiej sprawie. Zbył mnie. Rozumiesz to? Gołym okiem widać, że coś tu nie gra. Dałam mu swój numer i kazałam oddzwonić. Zaproszenie skierowałam też do Pasquarelliego, bo teraz mieszkają we trójkę. Że ten dom jeszcze stoi. Dziwne, co? - mam dosyć tych tekstów.
- Jesteś zwyczajnie wścibska - wkładam kurczaka do piekarnika. - Ich życie, ich decyzje. Nie czepiaj się. Są dorośli, sami potrafią rozwiązywać swoje problemy w mniej lub bardziej cywilizowany sposób.
- Nie obrażaj mnie. Sam nie jesteś lepszy.
- Nie jestem? - rzucam rękawice kuchenne na blat. - Kurwa, uważasz mnie za kogoś tak wścibskiego i ohydnego we wtrącaniu się w życie innych jak ty? - nie jestem w stanie trzymać nerwów na wodzy.
- Nie jestem taki jak ty, chociaż w życiu czasem błądzę potrafię odnaleźć właściwą drogę w przeciwieństwie do ciebie. Ty zawsze idziesz coraz głębiej w las.
Między nami zapada niezręczna cisza. Pochylam głowę i łapię się za pulsujące skronie.
- Wychodzę. Wyłącz kurczaka za jakieś pięćdziesiąt minut.
Po chwili zatrzaskuję za sobą drzwi i czuję lekki powiew wiatru we włosach. Na powietrzu dopada mnie odrobina ulgi, ale też cholerne wspomnienia. Violetta dała mi dużo do myślenia. Głównie o Fede i Diego. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, a od dwunastu lat zero kontaktu. To jest przecież chore. Każdy znał nas jako team, nierozłączni Pasquarelli, Hernandez i Verdas. Głośno wciągam powietrze, tego nie da się przetrawić na trzeźwo, ale nie chcę się też upijać. Dobra Verdas, zluzuj gacie. Przecież było tyle pozytywnych chwil. Pierwsze chwile w szkole, przypadkowe poznanie Lu, Violi i Fran, nagie zdjęcia Cami, tyle wygranych meczy rugby. Do tego kwiaty z wierszami od Federa do Lu oraz teksty naszej matematyczki. Niezapomniane chwile. Szkoda żeby odeszły gdzie pieprz rośnie. Przydałoby się pogodzić i z powrotem mieć takich kumpli, bo teraz ,tak naprawdę jestem sam jak palec. Violka mówiła, że Fede i Diego mieszkają razem u Lu, idealnie się składa. Dwie pieczenia na jednym ogniu. Tylko pytanie czy oni też będą tacy skorzy do godzenia się. Pierdzielić domysły, dam radę i kropka. Jakimiś autobusami, metrem i taksówką udaje mi się dotrzeć pod mieszkanie tej wybuchowej trójki. W jednym się zgodzę z Vils: Jakim cudem do jasnej ciasnej to w ogóle jeszcze się trzyma? Powinno wyglądać jak po przejściu tornado albo wybuchu bomby atomowej. Może nie będzie tak źle jak myślałem. Wdech. Wydech. Spiąć pośladki. Pukam. Długo nie czekam. W progu stoi nie kto inny jak Federico Pasquarelli.
- Kopę lat bracie.
Mam nadzieję, że nie przyfasoli mi w twarz tylko zawrzemy rozejm. Póki co stoi z kamienną twarzą jakby w każdej chwili mógł zacząć się uśmiechać lub ciskać pięściami tak jak załatwił swego czasu Hernandeza.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witamy i pozdrawiamy <3
Szczerze jestem dumna i z siebie i z Maravillosy <3 W sumie z Mar jestem zawsze dumna, bo zadziwia mnie swoimi zdolnościami i jest systematyczna. Ale, że ja napisałam wszystko na czas, to jestem w szoku xD
W każdym razie mamy nadzieje, że wam się podoba, jak widać wszystko zaczyna się układać <3
Przynajmniej Diecesca i Fedemila XD
Skoro już mamy to za sobą to pozdrawiamy, kochamy i całujemy <3
Pozdrawiają Mar i Ola <3



75 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Skomentuje popoludniu albo wieczorem Potworku ♥
      Ale wiedz że to najlepszy rozdział jaki ostatnio opublikowałaś ♥
      I nie chodzi mi tu o Diecesce ale o FEDEMILCIE I PRZEDE WSZYSTKIM WKURWA LEONA NA VIOLETTE :")

      Usuń
    2. A już myślałam, że dostane opierdziel, bo Fede znowu nie chciał xD

      Usuń
    3. O nic się nie martw XD dostanuesz go ♡

      Usuń
    4. To niesprawiedliwe xD

      Usuń
    5. Bo będziesz na mnie krzyczeć xD

      Usuń
    6. Nie na ciebie na Fede :")

      Usuń
    7. W takim razie krzycz ile wlezie xD

      Usuń
    8. UWAGA!
      SERDELEK KOMENTUJE ♥
      To jest jeden z moich ulubionych rozdziałów!♥
      Chociaż coś bym w nim dodała ale to później XD
      Naprawdę te dwie idiotki kłócą się o to kto zaczął :")
      Lu dobrze robi traktując ich jak dzieci XD
      NO NARESZCIE TEN DEBIL WYZNAJE PRAWDĘ!!
      Lu ma jednak bardzo dobre serce ja to bym go od razu z domu wywaliła a ona pozwoliła mu zostać na noc :")
      I kto w takim momencie jest przy niej ♥ cudowny Pasqurelli ♥♥
      Czy mi się wydaje czy Fede bardzo dorósł w tym wojsku i traktuję ją jak poważną partnerkę życiową ♥♥
      RANY BOSKI :o Fran kupuje sukienkę w groszki i chyba zaczyna rozumieć swoje błędy :o
      I strasznie sobie z Hernandezem słodzą :o
      Tak Diego niby taki dobry i chcę się wyprowadzić no bo po co wspominać, że się zostało wyrzuconym z domu :")
      Oni się tak w gabinecie całują :o
      tak mało romantycznie XD
      Taka słodka Fedemilka ♥♥♥♥♥
      No nic tylko się rozpłynąć jak się o niej czyta ♥♥
      Ciągle się tulą♥
      Dają całuski♥
      Wyznają miłość♥♥
      TYLKO CZEMU SIĘ KURWA NIE RUCHAJĄ?! -.-
      TAA FEDERICO CHCE BY BYŁO IDEALNI -.-
      ALE BYŁOBY IDEALNIE!!
      CO ON JĄ NA JAKĄŚ PLAŻE CHCE ZABRAĆ ŻEBY ROMANTYCZNIE BYŁO...
      CZY ON SOBIE NIE ZDAJE SPRAWY JAK BARDZO JĄ MUSZĄ RANIĆ TE ODRZUCENIA!!!
      BO TO WŁAŚNIE ROBI!!
      ODRZUCA JĄ!!!!!!!
      A MOŻE ON SIĘ BOI ŻE PO TYLU LATACH PRZERWY NIE BĘDZIE JUŻ TAK DOBRY JAK KIEDYŚ...
      ALE TO JAK JAZDA NA ROWERZE TEGO SIĘ NIE ZAPOMINA!!
      WIĘC DO JASNEJ CHOLERY!
      RUSZ DUPĘ BENCFALE I JĄ PRZELEĆ!!!!!!!!!!!!!!
      Violetta to już na serio mnie wkurza -.-
      Nie dość że wścipska to jeszcze traktuje Leona jak jakąś osobistą kucharkę -.-
      No nie dziwię się że się Leoniasty wkurzył XD
      A może tak rozwód? ♥
      No i nasz głupiutki Zielonooki leci do głupiutkiego czekoladowookiego ♥♥
      Niech te idiotki się pogodzą PROOOOOOOOOOOOOD|SZE ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
      Z niecierpliwością czekam na Nextciora ♥♥♥ i na 07.08.2015 ♥♥♥♥
      Kocham Care ♥♥

      Usuń
    9. Co do Verdasa i Pasquarelliego to wszystko możliwe <3!
      Violetta... nie ważne XD
      Fedemila i brak seksu, ten temat także się zmieni xD
      Fede dorósł XD ale tylko pod względem związku xD

      Usuń
    10. To pod jakim względem jeszcze? :o
      NIECH SIĘ POGODZĄ ♥
      I PRZERUCHAJĄ ♥♥ ( Fedemila oczywiście, nie Loeon i Fede XD)

      Usuń
    11. Spokojnie przeruchają <3
      Leon i Fede też się mogą przeruchać xD

      Usuń
    12. Wiesz może lepiej nie XD jeszcze Lu będzie zazdrosna :3

      Usuń
    13. Dziękuję ;*
      Za to sobie Fede może z Lu odbić, a Leon może iść do klubu XD

      Usuń
    14. Ale Leon ma jeszcze Violette xD

      Usuń
    15. Violetta to ***** (bardzo brzydkie słowo) -.-
      Jak dla mnie to może ją zdradzić, zabić a najlepiej poćwiartować XD

      Usuń
    16. Ale wtedy pójdzie do więzienia :(

      Usuń
    17. No to chociaż rozwód? ;c

      Usuń
    18. Jeszcze się zastanowie nad twoją propozycją <3

      Usuń
    19. Zastanów się ♥ bo Leon zasługuje na coś lepszego :c

      Usuń
    20. No dobra, dobra, patrzaj jaką ładną bluze sobie zamówiłam:
      http://kitschnclassy.pl/home/466-bluza-teen-wolf-stilinski-24.html

      Cudowna <3

      Usuń
    21. Piękna ♡
      Ja chciałam sobie taką zamówić tylko bez kaptura XD

      Usuń
    22. A do mnie przyjechała mama (można uznać, że w odwiedziny -.- ) i mam dzień zamawiania ciuchów <3
      Uwielbiam takie dni <3

      Usuń
    23. To ja zawsze z mamą w sierpniu mamy taki dzień że jedziemy do galerii i kupujemy mase ciuchow pod pretekstem że na nowy rok szkolny XD

      Usuń
    24. Hahahah XD
      To ja co miesiąc mam takie zamawianie przez internet, bo na galerie moja mama nie ma czasu -.- i moge zamawiać sobie kilka rzeczy ja to nazywam "rekompensata za nieobecność " XD

      Usuń
    25. U mnie się to nazywa "jedziemy, bo już nie mogę słuchać twojego gledzenia że nie maszo co na siebie włożyć" :")

      Usuń
    26. Ja o dziwo nigdy nie narzekam xD

      Usuń
    27. Ja właśnie mam tyle ubrań że nie ogarniam XD ale i tak zawsze narzekam:")

      Usuń
    28. A ja lubie mieć porządek w szafie, więc kupuje tylko to w czym chodzić będę na sto procent <3

      Usuń
    29. No ja też kupuję takie rzeczy XD tylko mam potem problem w wyrzuceniem ich :")

      Usuń
    30. Ja nie wyrzucam, tylko oddaje do takich kontenerów, gdzie one podobno wysyłane są do biedniejszych rodzin, ale nigdy nic nie wiadomo :)

      Usuń
    31. To u mnie te bardzo zniszcone ubrania idą do wujka gdzie służą jako szmaty do czyszczenia maszyn a te dobre daje młodszej siostrze :3

      Usuń
    32. Ja mam tylko młodszego brata, więc w moich rzeczach chodzić nie będzie XD

      Usuń
    33. Moja sis ma 10 lat i jest mi po ramię XD
      Ona za niedługo będzie mi kraść ciuchy :(

      Usuń
    34. Mój brat ma 5. Nie tylko ciuchy, ale i kosmetyki <3

      Usuń
    35. O nie! Niech tylko spróbuje!
      Ja zawsze chciałam mieć starszego brata :c

      Usuń
    36. Ja też, to marzenie chyba każdwj dziewczyny :(

      Usuń
    37. I jeszcze gdyby miał przystojnych kolegów :c ♡

      Usuń
    38. I sam był przystojny :)

      Usuń
    39. A to już taki bonusik XD

      Usuń
    40. Musi być przystojny, żeby mieć przystojnych kolegów XD

      Usuń
    41. Dobrze mówisz XD ale nie aż tak żeby się do niego dziewczyny drzwiami i oknami wpychały :")

      Usuń
    42. To do mnie mogą się pchać jego koledzy :")

      Usuń
    43. Tak <3 Ale tylko przystojni xD

      Usuń
    44. No oczywiści XD
      I jeszcze w miarę słodcy ale i zadziorni :")

      Usuń
    45. Badboye, ale z klasą xD

      Usuń
  2. Cudo♥
    W końcu wszystko się wyjaśniło i powoli zaczyna układać :D
    Ah... Do Violki słów nie ma xD Takie wścibskie babsko -.-
    Czyżby na sam koniec z powrotem byłby Diefeón????
    Czekam z niecierpliwością na next!
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ♥
    Fedemilcia ♥♥♥
    Diecesca ♥♥
    Ale dlaczego Fede nie chciał? ;c
    Mam nadzieję, że się pogodzą :D
    Diego cwel głupi -.-
    Czekam na nexta :***

    Kocham ♥♥♥
    ~Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka❤
    Jestem na tw blogu tydzien I Juz go kocham❤❤Przeczytałam Wzzystko naprawde❤💛
    Rozdzial cudny❤❤jak zwykle
    Zapraszam:ludmandfede.blogspot.com/


    Rozdzjal

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Oluś ♥
    Mam dla Ciebie wielką prośbę:
    Mogłabyś wejść na gg, pilna sprawa.
    Kocham cię bardzo,
    BlackAngel - Julcia ♥
    PS.ZAJEBISTE 😂💋💜💙💗💖💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne
    Wkoncu Fedemila w zgodzie razem. Piekne
    Mam nadzieje ze zakonczenie bedzie Happy End.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie . :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne jak zawsze. Nareszcie Lu wie co dzieje się w jej domu ten głupi Diego nareszcie wyżal jej prawdę. Cy czas mam nadzieje ze zostanie na wózku a jeżeli już wstanie to przy wyjściu ze szpitala niech potrąci go samochód i niech zostanie już kaleka do końca swoich nędznych dni. Moze trochę przesadzam ale na prawdę gościa nie lubię.
    Leon i Violetta maja kryzys ale zreszta jak każde młode małżeństwo na pewni się pogodzą. Muszą jeżeli Fedemila jest razem to i oni kiedyś bedą. Mam nadzieje ze Francesca się opamięta i zostawi tego idiotę
    Świetne jak zawsze
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Matthew

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu genialne brak mi słów;****** Angelika xx3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! ;*
    Fedemila :D
    Diecesca ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział
    Diego gwałciciel?!?!?!?
    Diecesca moja kochana
    Fran idiotko zapomnij o Marco i rudej sucz
    Lu i jej prowokowanie. Że Fede nie ulegl haha xD
    Violka już wkurzyła Leona. Biedny

    Ciekawe jak Fede zareaguje na jego wizyte
    czekam na next
    ~RiRi

    OdpowiedzUsuń
  11. "Wychodzę, wyłącz kurczaka za piędziesiąt minut" ryczę. Cudowne <3 Uwaga, tamtamtamtam zaraz będzie blog <3 Podam linka uaua.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam wszystkich milosc-jest-prosta-rzecza.blogspot.com

      Usuń
    2. Dziękuje, u Ciebie skomam jutro <3

      Usuń