poniedziałek, 27 lipca 2015
Chapter 37
~ Federico~
- Kopę lat bracie - mówi stojący w drzwiach Leon, a ja stoje jak ten głupi i przyglądam się jego twarzy.
- Po co tu przyszedłeś? - pytam patrząc mu w oczy, ostatnio jakoś nie miał zamiaru przebywać w moim towarzystwie.
- Chciałem Cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie - pociera ręką skóre na karku - Przepraszam.
- Czemu niby miałbym je przyjąć? - marszcze brwi i krzyżuje ręcę na piersiach.
- Bo mi Cię brakuje, stary - no nie teraz wyskoczy mi z tą swoją smutną gadką, a ja zmiękne i mu wybacze. Dlaczego oni wszyscy wykorzystują moje biedne, wrażliwe serduszko? - A poza tym niewidziałem Cię od dwunastu lat, twoje przybycie było dla mnie szokiem, rozumiesz? Martwiłem się o Ciebie jak głupi, zostawiłeś mnie tak z dnia na dzień. Myślałem, że nie żyjesz, ale jesteś tutaj i...
- Dobra skończ z tymi ckliwymi wyznaniami, bo boje się, że za chwile wyznasz mi miłość - śmieje się pod nosem, aby rozluźnić trochę atmosfere. No ja wiem powinienem być zły, wredny, chamski i w ogóle, ale do chuja pana, mam okazje odnowić relacje z byłym przyjacielem, takie wyjście wydaje mi się rozsądne, ale niech sobie nie myśli, że ulegnę tak od razu, jeszcze trochę się pomęczy i dopiero wtedy powiem mu co postanowiłe. A tak w ogóle to bardzo dojrzałe z jego strony, że zadał sobie tyle trudu, aby tu przyjechać i mnie przeprosić.
- Federico, ja wiem schrzaniłem, ale daj mi jeszcze jedną szanse, obiecuje Ci, że nie popełnie drugi raz tego samego błędu.
- Zaczynam się Ciebie bać, mówisz jak zdesperowana laska, błagająca swojego faceta o powrót.
- Zdesperowany akurat jestem, ale homoseksualista ze mnie żaden - tym razem obydwoje wybuchamy głośnym śmiechem.
- Chcesz wejść? - robie przejście w drzwiach i zapraszam go gestem ręki.
- Mogę? Ludmila i Diego nie będą mieli nic przeciwko? Wiem od Violetty, że tu mieszkają.
- Nie, spokojnie. To mieszkanie należy do Lu, ja mieszkam z nią, bo tak jakby jesteśmy razem, a Diego dzisiaj robi wypad z domu.
Zamykam drzwi za Verdasem i kieruje go do kuchni.
- Tylko cicho, bo Luśka jeszcze śpi i nie chce, żeby się obudziła, miała wczoraj ciężki dzień - wzdycham - ale chyba dzisiaj będzie dobrze.
- Rozwodzi się z Diego? - patrze na niego zdezorientowanym wzrokiem.
- Jakie rozwodzi? Ona z nim nie jest - prostuje dla jasności.
- To dziwne, jak widać Violetta coś sobie ubzdurała, bo powiedziała mi, że kilka dni temu gadała z Ludmilą, a ona powiedziała jej, że z Diego są małżeństwem.
- Co? Może źle coś zrozumiała? Oni nigdy nie byli razem, poza tym Hernandez przyznał się, że chciał ją zgwałcić - Leon zaczyna dławić się powietrzem. Jak widać jest zaskoczony, ja też przez chwile byłem. Potem czułem tylko złość i chęć rozjebania mu ryja o podłogę.
- Co chciał zrobić? - wybałusza oczy i otwiera buzie, nie za ciekawy widok.
- Ehh, dwanaście lat temu, po treningu, wtedy kiedy...
- Najebały się z Violettą?
- Tak - parskam śmiechem na samo wspomnienie z tamtego dnia - no i wszedł do domku wcześniej niż my i zaczął się do niej dobierać, a Lu myślała, że to ja.
- No co ty pierdolisz! Naprawdę?
- Tak, myślałem, że chuja zabije. Ale spokojnie Ludmila wywaliła go za to z domu i mam ją tylko dla siebie.
- I właśnie dlatego to ty jesteś zwyciezcą kochanie - odwracam się za siebie i dostrzegam blondyneczke ubraną w moją wczorajszą koszule. Jest piękna nawet po wstaniu z łóżka - Leon? Co ty tu robisz?
- Przyszedł do mnie, chciał się pogodzić więc go wpuściłem, nie jesteś zła? - Ludmila podchodzi do mnie, po czym siada na moich kolanach i daje słodkiego całusa w kącik ust.
- Dlaczego mam być zła? Jestem szczęśliwa, że odnawiasz kontakty ze starymi znajomymi - uśmiecha się - a poza tym miło Cię widzieć Leon.
- Mi Ciebie też Lu, jak żyjesz? - pyta z wyraźnym zainteresowaniem.
- Bardzo dobrze - zerka w moją stronę - przynajmniej od niedawna - a tak w ogóle czy Diego już się wyniósł?
- Nie spał tutaj, pewnie szuka jakiegoś miejsca do zamieszkania - trochę mi go nawet szkoda, ale wole nie mówić tego na głos.
- Gówno mnie interesuje co on robi, albo weźmie swoje graty z mojego mieszkania, albo wypierdole je na śmietnik.
- Jeżeli zaczełaś temat Diego, to Leon poinformował mnie o bardzo interesującej informacji, powiedz mi kochanie, od kiedy ty i Diego jesteście małżeństwem co? - mówie rozbawiony zerkając na Lu, która suszcza główkę w dół. Widząc to od razu poważnieje - nawet nie waż się powiedzieć, że wzięłaś potajemny ślub z Hernandezem.
Razem z Leonem patrzymy na Lu wyczekująco, nie powiem, że jestem spokojny, bo ręka to, aż mnie świerzbi. Czyżby miłość mojego życia ślubowała już coś innemu? Czuje jak skręca mi się żołądek.
- Lud, powiedz mi o co chodzi? - pospieszam ją. Jej drobne rączki mocniej zaciskają się na mojej szyji. Czyli coś jest jednak nie tak.
- No bo ostatnio spotkałam Violette w centrum handlowym no i ona zaczęła chwalić się swoim cudownym życiem, a ja - przerywa i wbija wzrok w czubki moich butów, jak widać trudno wydusić jej to co chce powiedzieć - a ja byłam sama, bez Ciebie, bez niczego więc wymyśliłam związek małżeński z Diego, przepraszam.
-Ahh, co ostatnio dzieje się z tą moją żoną, pewnie zaczęła Ci się wszystkim wychwalać, ostatnio przechodzi samą siebie. Jest wścipska, podła i wybredna jak cholera... - szepczę Verdas i patrzy na Lu przepraszającym wzrokiem.
- Ale dlaczego akurat Diego? - warczę do ucha Lu, tak aby szatyn naprzeciwko nic nie słyszał.
- No, bo tylko jego miałam przy sobie. Przepraszam kochanie, nie wiedziałam, że jesteś w Londynie. To był impuls, poczułam się źle, bo ona miała wszystko, a ja miałam na karku niepełnosprawnego idiote - chwytam za ją za podbródek i głośno wzdycham.
- ... No i ona cały czas każe mi gotować, ja wiem jestem kucharzem, ale po pracy też chce się trochę zluzować przy ziółkach, no i te ziółka, te pieprzone ziółka, które każe mi pić zamiast piwa. Czasami mam ochote włożyć jej je w dupe... - Verdas gada jak najęty, trochę mi go nawet szkoda, ta Violetta nieźle go tyra, ale wracając.
- Nie jestem zły, skarbie - delikatnie całuje kącik jej ust.
- ... Czasami zastanawiam się w co jeszcze oprócz małżeństwa udało jej się mnie wkręcić. A no tak ziółka, ja trace męskość, rozumiecie trace męską naturę, a najgorsze...
- Naprawdę nie jesteś zły kochanie? - pyta słodko trzepocząc rzęsami, no i jak tu być na taką zły?
- Nie, ty wybaczyłaś mi lata nieobecności, nie mam prawa być zły o taką błahostkę - na jej bladej twarzycze znowu pojawia się ten piękny uśmiech, odrazu zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Dziękuje - przykłada usteczka do mojej skroni - a tak w ogóle to chyba powinniśmy zacząć słuchać Leona.
Obydwoje zerkamy na Verdasa uderzającego głową w stół.
- ... no niech mnie ktoś przytuli. Błagam zrobie wszystko. Albo nie, nie zrobie żadnego kurczaka, ani jednego kurwa. Jak ja nienawidze kurczaków... - przez chwile wydaje mi się nawet, że ten baran ryczy. Co ta kobieta z nim zrobiła?
- Co robimy? Ja go nawet nie słuchałam.
- Ja też nie, ale udawaj, że wiesz o czym mówi - Lu wstaje z moich kolan, podchodzi do Leona i mocno go przytula.
- Tak Ci współczuje Leon. Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć - blondynka próbuje go pocieszyć, niestety na marne.
- Nie wiesz co powiedzieć, bo mnie nie słuchałaś, cały czas migdaliłaś się z tym tutaj - wskazuje palcem na mnie, no czyli jednak nas słyszał - nikt mnie nie rozumie! Nikt!
Jak to się mówi całe życie z wariatami, a ja przeczuwam, że od teraz moje życie będzie lepsze niż kiedykolwiek.
~Diego~
Od razu po wizycie w klinice razem z Fran pojechaliśmy do mieszkania Ludmili po moje rzeczy. Już wcześniej wszystko spakowałem, więc tylko zapakowaliśmy torby do samochodu i zniknęliśmy. Zajęło nam to może z trzy minuty. Nawet nie spotkaliśmy Ferro ani Pasquarelliego. Teraz siedzimy u Fran i po trochu rozkładamy moje szpargały. Nie ma tego za wiele, w końcu podczas śpiączki nie potrzebowałem tony ciuchów czy też "umilaczy czasu". Francesca układa każdą parę spodni, koszulkę, wiesza koszule na wieszaki - robi to tak dokładnie i delikatnie, że aż zgroza będzie ruszyć cokolwiek ze stertki. Przyglądam się jak chowa walizki do garderoby i z delikatnym uśmiechem podchodzi do mnie i kuca przy moich kolanach. Spogląda mi prosto w oczy i mówi:
- Może napijemy się czegoś mocniejszego? - kiwam głową na zgodę. - Wiem, że pewnie wolałbyś whisky lub czystą, ale chwilowo mam w barku tylko wino i domową wiśniówkę mojej babci - jej wzrok jest przepraszający co trochę mnie bawi.
- Ej, piękna. Nic się przecież nie stało. Z chęcią napiję się wina z tak cudowną dziewczyną.
Fran cudownie się rumieni, czyli prawidłowa reakcja na moje słowa.
- W takim razie zapraszam do salonu, a ja przyniosę kieliszki.
Po chwili z pomocą Francesci rozsiadam się na kanapie, delektując się smakiem czerwonego wina. Nie mogę uwierzyć jakie szczęście mnie spotkało. W końcu znamy się od tylu lat i przeszliśmy od przyjaźni przez nienawiść do... do... Diego, przyznaj to przed samym sobą - owinęła cię sobie wokół paca. Teraz zostaje tylko jedna sprawa, wyznanie wszystkiego Fran.
- Dziękuję ci za wszystko. Fran, jesteś naprawdę niesamowita. Będę ci wdzięczny do końca życia.
- Diego, nie ma sprawy. Kiedyś się przyjaźniliśmy. Nie mogłam zostawić cię w potrzebie - w jej oczach widzę coś więcej niż tylko dawną przyjaźń. Obym się nie mylił.
- Właśnie w tym rzecz. Fran, muszę ci to powiedzieć. Wiem, że po tym co teraz powiem możesz nie chcieć ze mną mieszkać, ale chcę abyś znała prawdę - w jej oczach widzę strach. - Francesca, coś do ciebie czuję. Co ja gadam?!? Kocham cię jak wariat! - przymykam powieki i ciężko oddycham. Z niecierpliwością czekam na jen reakcję. Boję się, że nie będzie chciała mnie znać. Nagle czuję ciepłe, kobiece wargi na swoich ustach. Fran całuje mnie, a ja oddaję pocałunek aż brakuje nam tchu. Wtedy odrywamy się od siebie, a Resto szepcze przy moich wargach:
- Też cię kocham, Diego - uśmiecham się na dźwięk jej słów.
- Fran, zostaniesz moją dziewczyną? - pytam tak dla pewności. Cicho się śmieje.
- Tak, głuptasie - nie daje mi nic powiedzieć, bo zamyka moje usta w czułym pocałunku. Mimo tego, że czuję się przy niej cudownie, nagle smutnieję.
- Kochanie, co się dzieje? - przed nią nic się nie ukryje. - Mi przecież możesz powiedzieć.
- Wiem skarbie, ale to nie jest dla mnie przyjemne. Ludmila wyrzuciła mnie od siebie z domu, bo powiedziałem jej prawdę, że sabotowałem jej związek z Fede, że tamtego pamiętnego dnia to ja się do niej dobierałem, a ona ciągle sądziła, że to Pasquarelli. Wyznałem jej jaki byłem w niej zakochany za czasów szkoły i gdy ją zobaczyłem cholernie się napaliłem... - łapię głęboki oddech. - Jest mi tego tak w chuj wstyd. Po tych wszystkich latach...
Nie mogę już dalej mówić. Głos mi się łamie z mieszanki uczuć. Czuję delikatną dłoń na swoim policzku.
- Kochanie, nie denerwuj się. Ludmila na pewno niedługo ci wybaczy. Jestem przy tobie i pomogę ci we wszystkim. Pamiętaj o tym.
~Violetta~
Kurwa, kurwa, kurwa. Jestem wściekła na tego pieprzonego Lwa. Jak on mógł mnie tak potraktować? Przecież chciałam dobrze. Zawsze chcę dobrze, muchy bym nie skrzywdziła. O mnie zupełnie nie rozumie, tylko wytyka mi błędy, których nawet nie popełniłam. Sam nie jest lepszy. To ja spędzałam z nim cały czas podczas najgorszych faz jego deprechy po odejściu Pasquarelliego i tak mi się odpłaca, niedorobiony patafian. Siedzę i skubię tego cholernie smacznego kurczaka. Gdzie on się tak nauczył gotować? Pewnie od matki, jeszcze przed naszym feralnym obozem kulinarnym. Nagle czuję, że moje policzki robią się wilgotne od słonych łez. Nie wierzę. Jak to możliwe? Przecież nauczyłam się nie płakać przez facetów. Może Leon ma rację? Może naprawdę jestem zbyt wścibska? Może Verdas ma powód żeby mnie odrzucać? Bez niego jestem zupełnie nikim. Nie mam nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, wysłuchać czy nawet opierdzielić. Lata temu straciłam przyjaciółki i radość, którą znałam z czasów znajomości z Ludmi i Fran, potem Diego i Fede - oni też byli mi bliscy. Jakim cudem ich straciłam i nie potrafiłam zaprzyjaźnić się z kimś innym, nowym? Został mi tylko Leon, który chwilowo ma mnie w bardzo głębokim poważaniu. Jestem sama, kompletnie sama. Mimo to nie mogę się poddać. Muszę dowiedzieć się co jest między Diego, Ludmilą i Federico. Dla ich dobra. Jeżeli Hernandez i Ferro naprawdę się pobrali to Lu rani ich wszystkich, zdradzając Diego z Fede, ale jeżeli oni kłamią... Muszę poznać prawdę. Każdy powinien wiedzieć na czym stoi, chyba że oni tak wszyscy razem?! Może są w trójkąciku. Za czasów szkoły jęki Luśki i Pasquarelliego było słychać w całym domku, to możliwe że chcą jakiś nowych doznać czy coś. Nie rozumiem takich zachowań, ale po tych ludziach można się wszystkiego spodziewać. Leon zrozumie, że musiałam dowiedzieć się prawdy dla własnego i ich spokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W każdym razie mamy 37 rozdział. Jeszcze tylko dwa i epilog, strasznie dziwnie mi to wszystko kończyć :c
Ale nic nie trwa wiecznie :(
Zapraszam so komentowania <3
Pozdrawiają Ola i Mar <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Serdelek <3
OdpowiedzUsuńJESTEM <3
UsuńNie no przywitanie na poziomie Potworka <3
Wiesz że Cie kocham <3
No ale przejdźmy do rozdziału XD
JEST IDEALNY!!!!!!!!! <3
Fede mimo ze się broni to i tak nie potrafi być zły na Leona <3
To się nazywa prawdziwa przyjaźń XD
Ja na miejscu Verdasa z taka żoną to bym się zastanowiła nad zostaniem homo :")
Fedi ma biedne wrażliwe serduszko <3 ale Lu kocha to serduszko <3 Leon też :3
No i oczywiście Leon nie potrafi trzymać języka za zębami XD To się chyba nigdy nie zmieni <3 ale lepiej że dowiedział się od niego niż Violetty...
Oooo czyżby Lu i Leon stawali się przyjaciółmi :o Jestem na tak XD
Dobrze, że Fede daje to wyjaśnić Lu <3
A on siedzi mu na kolanach w samej jego koszuli NO I CZEMU NIE MA SEKSU!!!!!!!
Tak wiem idealnie.. -.-
Fedemilka sobie słodzi a Verdas gada sam do siebie :")
TO WSZYSTKO PRZEZ TE ZIÓŁKA!!!
Swoja drogą szkoda mi Lajona :(
Ta podła suka go wykorzystuje -.-
I ciągle każe mu gotować kurczaki :c CZY ONA NIE MOŻE ZJEŚĆ CZEGOŚ INNEGO!!
Aż się boje myśleć co to za ziółka :/
Ooooo Lu przytula Verdas słodko XD
Czy tylko mi się to skojarzyło jakby matka pocieszała dziecko :3
TAK FEDE BĘDZIE LEPSZE GŁĘBOKO W TO WIERZĘ <3 <3
No i przechodzimy do mniej fajny perspektyw :/
Nie żeby były źle na pisane po prostu Diego, Fran i Violetta mogliby wpaść pod pociąg XD
Naprawdę Hernandez tak łatwo się zakochać we Fran -.- a niby tak Lu kochałeś -.-
Fran tez nie lepsza... od razu wpada mu w ramiona a tak marco kochała i nienawidziła Diego :/
A TA WŚCIBSKA SZMATA TO MNIE DOBIJA!!!!!!!
JEST JAK TA STARUSZKA NA OKNIE CO MUSI WSZYSTKO WIEDZIEĆ -.-
BŁAGAM LEON ZOSTAW JĄ!!!!
JUŻ LEPIEJ KOTA ZAADOPTUJ!!!
KOT NIE BĘDZIE CHCIAŁ KURCZAKÓW!!
NO PRZYNAJMNIEJ NIE BĘDZIE CIE O TO NUDZIŁ XD <3
Potworku jedno się kończy ale zaczyna następne <3
KOCHAM C A R E <3 z dopiskiem Serdelek XD
Tak powitanie na moim poziomie XD
UsuńCo do Lajona to wiesz jak będzie XD
Francesca, od zawsze kochała Diego <3
A co do tematu kurczaka, to Leon w swoim życiu jeszcze dużo ich upiecze xD
Dokładnie jedno się kończy,a drugie zaczyna xD
Biedny :c ja to bym na jego miejscu zaczęła w nią tymi kurczakami rzucać XD
UsuńSpokojnie zacznie w nią rzucać, ale nie kurczakami XD
UsuńMiejsce
OdpowiedzUsuńFantastico♥
UsuńFedemila♥
Fedeón♥^^
Diecesca♥
Wszystko pięknie :D Oh... León się żali, a oni go nie słuchali xD Padam i nie wstaję! Hahahahhh... Violka zabrania mu pić piwo xD To niech zabiera Federa i na imprezę! Pierwszy raz widzę, żeby jakiś facet był tak posłuszny żonie xD Ciekawe, co by było, gdyby Lu wpadła na taki pomysł... Na początku myślałam, że Violetta zrozumiała swój błąd i się z Leónem pogodzi -.- Tsa... Jestem naiwna co nie? Znając Castillo to pewnie wyskoczy z jakąś akcją, byleby tylko się dowiedzieć prawdy xD
Czekam z niecierpliwością na next!
Kocham♥
Buziaki♥
Wcale nie jesteś naiwna <3
UsuńDziękuje za kom <3
Cudowne
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńCudowne
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńNie będę się tutaj strasznie rozpisywać bo po co.Rozdzialik jest przewspaniał;) Kochana masz niezwykły talencik, może byś oddała troszeczkęxDNiemogę się już doczekać twojego nowego opowiadania;)
UsuńPozdrawiam:*
Cudeńko <3
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńŚwietny ♥♥
OdpowiedzUsuńFedemilka ♥♥♥
Diecesca ♥♥♥
Leon biedny zdesperowany xddd
Co ta Violka z nim zrobiła xD
Genialny rozdział :**
Czekam na kolejny ♥♥
Kocham ♥♥♥
~Ola :**
Dziękuje <3
UsuńWspaniały jak zawsze.
OdpowiedzUsuńCiesze się ze Leon postanowił wyciągnąć rękę do Fede. Powinni się przyjaźnić dzięki temu Leon odreaguje Violettę. Której mam nadzieje wybaczy taka już jej natura. Swoją drogą to przykre ze nie maja prycz siebie nikogo a mimo to są dla siebie tacy jacy są. No ale cóż Jeżeli chodzi o Diego i Fran to ona jest zbyt wyrozumała dla niego. No ale moze choć cieżko mi to przechodzi przez gardło bedą szczęśliwi. Mam nadzieje ze Viola z Leonem się pogodzą i znowu bedą idealna para chociaż wiem ze nie każda historia kończy się happy-endem .
Jeszcze raz dziękuje za komentarz, czekam na next
A i wiem co czujesz u mnie tez zostały tyko dwa rozdziały i tez cieżko mi to kończyć .... Ale nic nir moze przecież wiecznie trwać.
Obenie to tylko Violetta została sam xD Dokładnie nie zawsze wszystko kończy się happy endem :(
UsuńDziękuje za komentarz <3
Wrócę! :*
OdpowiedzUsuńNo i wracam! :3 W końcu! :*
UsuńMuszę przyznać, że rozdział jest genialny, boski i fantastyczny! <3
Dziewczyny... macie ogromne talenty! ^^
Biedny Leon... Violetta maksymalnie go wymęczyła! Mam nadzieję, że w końcu da spokój i zacznie zachowywać się normalnie! :3
Lu i Fede... takie słodziaczki! :* Mam nadzieję, że między nimi do czegoś dojdzie... :3
A Diego i Fran... Aniołki moje! Kocham Diecescę! ^^ Pomimo tego, że Diego zachowywał się jak najgorszy dupek na świecie, życzę mu szczęścia z Fran! A głupi Marco niech spada...
Kocham wasz blog! <3
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! ^^
Szkoda, że to jeden z ostatnich... Ale będzie jeszcze nowe opowiadanie! :3
Pozdrawiam, życzę weny i udanych wakacji! ^^
http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/
ale szkoda ze juz konczsz bede plakac
OdpowiedzUsuńale rozdzial cudn choc szkoda ze to przed przed sotatni teoj wpis
ale i tak cie lubie haha kocham to czytac nawet jak przestaniesz pisac ta historie bede czytala od poczatku
Spokojnie po tej historii ruszam z następną już ostatnią <3
Usuń