ROZDZIAŁ DOTYCZĄCY OBECNEGO OPOWIADANIA. JEST ON PRZENIESIENIEM W CZASIE DO CZASÓW SZKOLNY. CHCĘ, ABYŚCIE DOWIEDZIELI SIĘ JAK ZAPOZNALI SIĘ ZE SOBĄ GŁÓWNI BOHATEROWIE.
~Ludmila~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. To bez wątpienia piękna chwila. Naprawdę cieszy mnie fakt, że mogę zacząć w swoim życiu nowy etap, pełen cudownych chwil i nowych znajomych. Może nawet poznam kogoś wyjątkowego, kogoś...
- Ała - oszołomiona padam na ziemię.
Uczniowie na korytarzu wybuchają głośnym, niepohamowanym śmiechem.
Sama w sumie nie za bardzo rozumiem co się stało, wiem tylko, że moja twarz cholernie boli.
- Przepraszam, nic Ci się nie stało? - otwieram oczy i patrzę na osobę, która nachyla się nad moją sylwetką.
Brązowooka szatynka, o pięknej opalonej cerze, ubrana w różową sukienkę z brązowym paskiem oplatającym jej chudą talię patrzy na mnie z współczuciem wymalowanym na twarzy.
- Nie, nic mi nie jest. Co się stało? - pytam zdezorientowana.
Dziewczyna zastanawia się przez chwilę nad odpowiedzią po czym prosto z mostu mówi:
- Dostałaś w twarz, piłką od Rugby, od takiego jednego chłopaka z grzywką, który postanowił sobie uciec.
Super, już na wejściu zostaje ofiarą jakiegoś bandyty. No po prostu świetnie się zapowiada.
- Dobrze, że nic Ci się nie stało. Jestem Violetta Castillo, ale znajomi mówią mi Vilu, albo Vils - podaje mi rękę, którą chwytam. Jeden zwinny ruch i stoje już na własnych nogach.
- Oferm... to znaczy Ludmila Ferro - obiecałam sobię, że w tej szkole nie dam poniżać się innym, ale z takim wejściem nie mam co liczyć na poważne traktowanie.
- Miło Cię poznać Lu, może pójdziemy do auli? Tam ma się zacząć rozpoczęcie szkoły, a wnioskując po tym, że tu jesteś, tak samo jak ja musisz być na pierwszym roku. No chyba, że nie zdałaś?
- Ja też zaczynam. Będę chodzić do klasy humanistyczno-sportowej, nie wydaje mi się, to dobrym połączeniem, ale pożyjemy zobaczymy
Violetta zaczyna podskakiwać i piszczeć mi do ucha. Cieszy się, ale jeszcze nie za bardzo wiem z czego.
- Będziemy razem chodzić do klasy, ale fajnie. Zostaniemy najlepszymi przyjaciółami i będziemy dzielić się jedzeniem i będziemy razem mieszkać w domku i będziemy się malowac i czesać...
- Hola, hola, przystopuj trochę lala - zatrzymuje koleżankę, na co ona posyła mi pytające spojrzenie - nie tak szybko. Dopiero Cię poznałam.
- Ale za kilka dni poznamy się lepiej, poznamy jakieś ciaste... o patrz - szatynka wskazuje palcem na męską sylwetkę i krzyczy - to on uderzuł Cię piłką.
Krew w moim ciele zaczyna buzować. Wysoki chłopak, na oko metr siedemdziesiątpięć, z grzywką ustawioną wysoko do góry, o oczach w kolorze mlecznej czekolady, pełnych ustach i idealnej posturze okazuje się być totalnym pacanem, który nie potrafi nawet przeprosić za swoje czyny. Cholerny idiota, MÓJ WRÓG numer jeden zapisany dużymi literami na samym początku mojej czarnej listy. Nienawiść od pierwszego spojrzenia? Tak, to właśnie to!
~Diego~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. Pierwsze wrażenie? No, kurwa śmierdzi książkami, wiedzą i zapewne jutrzejszym lunchem. Aż mi zaburczało w brzuchu na myśl o obiadku, który niestety sam będę musiał sobię zrobić. Mam szesnaście lat, muszę w końcu wziąść się w garść, wydorośleć i... znaleźć sobię jakąś dupeczkę od gotowania i tych innych domowych obowiązków. Jestem Diego Hernandez, przystojniak jakich mało nie będę sam sprzątał. Moja mamusia może i uważa mnie za nieodpowiedzialnego gówniarza, ale ja sądzę, że jestem już wystarczająco dorosły, aby... no nie ważne. W każdym razie nie stresuje się pierwszym dniem w nowej szkole. Jakoś nie za bardzo mnie to rusza. Buda, to buda i tyle. Nie ma się co stresować.
Idąc korytarzem wypatruje w tłumię uczniów dość ładną opaloną szatynkę w różowej sukience. Czyżbyś była moją kolejną zdobyczą maleńka? Nie wygląda na kogoś kto robi dobre obiadki. Nie, to nie ona. Napewno nie. Jadę wzrokiem dalej, tym razem zatrzymuje się na blondynce w białej koszuli, włożoną w szare spodnie. Niby zwyczajna, a jednak obiadki gotować napewno będzie umieć.
W końcu widać, że to szarawa istotka, która właśnie upada na ziemię po uderzeniu w jej twarz piłką do Rugby. Rugby? Cholera uwielbiam ten sport.
Zawsze kiedy jestem we Włoszech to razem z Federem i Leonem rozgrywamy kilka rundek. No właśnie, a co do moich zasranych przyjaciół to gdzie oni tak właściwie są? Mieli na mnie czekać przed wejściem. Cholera będę musiał znaleźć ich na własną rękę. Wiem tylko tyle, że należe do klasy humanistyczno-sportowej, wolałbym iść do klasy technicznej, ale no coż nie chcę, aby ktoś wiedział o mojej pasji do majsterkowania. Lubię składać meble, dlatego tak bardzo odpowiadają mi zakupy w Ikei. Pamiętam jak kiedyś Verdas kupił szafkę, ale bałwan nie potrafił jej poskładać, więc to ja przejąłem stery. Dziesięć minut później kawałki drewna stały się meblem.
Swój talent do takiej roboty odkryłem podczas wspólnej zabawy z tatą, kiedy przyniósł mi zabawkowe, drewniane krzesło, kupkę gwoździ i mały młotek. Do dziś pamiętam ból jaki towarzyszył mi podczas pierwszej zabawy nim. Szczenięce lata, kiedy jeszcze rodzice kazali mi bawić się lalkami z tą włoską imitacją samej Barbie - Francescą.
Boże jak ja jej nie trawie. Nasze relacje nigdy nie były dobre, poza tym jednym dniem kiedy przez przypadek się pocałowaliśmy. Tak, to był przypadek. Innej opcji nie widzę. Dobra wolę o tym nie myśleć i nie psuć sobie humoru w ten piękny, pierwszo wrześniowy dzień. No kurwa, w ten dzień nie da się mieć dobrego humoru, przecież ja właśnie idę do szkoły. Czy może być coś gorszego?
Moją jedyną odskocznią tutaj może być dołączenie do jakieś drużyny sportowej.
Przybity udaje się w pierwszym lepszym kierunku, nie mam pojęcia jak dotrzeć do auli, w której odbyć ma się oficjalne rozpoczęcie roku. Powinienem zapytać kogoś o drogę, to byłby naprawdę dobry pomysł, ale jestem facetem i na sto procent sam się odnajdę. Mam GPS w głowię, tak mi się przynajmniej wydaję.
Przechodząc obok stołówki zdaje sobie sprawę z tego, że po ludzku zabłądziłem. Cholercia! Mój system nawigacyjny tym razem mnie zawiódł, w sumie on zawsze mnie zawodził. To Federico potrafi orientować się w terenie, nie ja i dlatego umówiliśmy się przed wejściem, niestety ten idiota razem z Verdasem postanowił gdzieś sobie pójść i zostawić mnie na pastwę losu. Fuck ! Powinienem zapytać kogoś o drogę, ale raczej na stołówce nikogo nie znajdę, muszę wrócić do głównego holu, tam napewno ktoś będzie się jeszcze kręcił.
W drodze powrotnej, po zwiedzeniu już prawie całej szkoły, oprócz tak bardzo potrzebnej mi auli wzrokiem odnajduję pewną osóbkę, a mianowicie dziewczynę, nie wysoką brunetkę, w czerwonej sukience w białe groszki, sięgającej jej do kolan. No, Hernandez jesteś uratowany !
Podchodzę do niej i delikatnie kładę rękę na ramieniu.
- Hej piękna, szukam auli. Wiesz może jak tam trafić? - pytam uwodzicielskim głosem od którego większość damskich nóg po prostu mięknie.
Dziewczyna odwraca się do mnie twarzą, a ja? A ja stoje tam i dosłownie czerwienieje ze złości.
- Po lewo od wejścia idioto - odpowiada mi tym swoim parszywym głosikiem.
Czuje na karku powiew zimnego powietrze. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zobaczę tą włoską sukę. To będą trzy najgorsze lata w moim życiu.
~Violetta~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. Czuje taką euforię. Znajdę tu przyjaciółki i będę się z nimi świetnie bawić, zawsze byłam doceniana w towarzystwie ze względu na moje nienaganne poczucie humoru i tryskającą energię, więc tutaj napewno też znajdę kogoś kto mnie polubi. Jeżeli chodzi o chłopaków to nie jestem jedną z tych łatwych dziewczynek, które idą do łóżka po pierwszym piwie. Co to, to nie! Moim zdaniem facet powinien się trochę wysilić, ponieważ im bardziej wysilamy się, aby dojść do upragnionego celu, tym zwycięstwo smakuje lepiej. Taki przykład moi rodzice, nie byli ze dobą ze względu na uczucie, kurde między nimi nie było żadnego uczucia. Jedynym powodem ich związku, byłam ja. Czyli wpadka przy pierwszym razie, dokładnie takich słów użył ojciec podczas sprawy rozwodowej.
Gdyby nie fakt, że moja mama upiła się, wylądowała z ojcem w łóżku i nie urodziła mnie, to tata zniknąłby z jej życia tuż po wspólnej nocy. Pieprzony cham, nienawidzę swojego ojca. Jest dla mnie jedną wielką, oschłą do bólu nie wiadomą. Rozmawiam z nim może raz na pół roku, czyli w moje urodziny i w Święto Dziękczynienia. Cudownie prawda? Każdy, przecież marzy o takich relacjach z ojcem. Cóż, wole zostawić moją sytuacje rodzinną w spokoju.
Moje rozmyślanie przerywa upadająca przed moje nogi szczupła blondynka, obok której leży specyficzna w swoim kształcie piłka. Tak... spłaszczona? To dziwne. Moją uwagę zwraca również pewien uciekający chłopak. To pewnie sprawca całej tej katastrofy. W każdym razie powinnam sprawdzić co z tą dziewczyną. W końcu mogło się jej coś stać, a to nie byłaby za dobra informacja.
Po kilku minutowej wymianie zdań z blondynką zdobywam potrzebne mi informacje do zaprzyjaźnienia się z nią. Zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie i wydaje mi się, że mogłaby narodzić się między nami więź zaufania.
Potrzebuje kogoś takiego jak ona widać, że jest odpowiedzialna i wyrozumiała.
Idealna osóbka.
Kiedy jesteśmy w drodzę do auli, wzrokiem napotykam tego samego chłopaka, który ucieczkał przed poniesieniem konsekwencji za swoje czyny.
- O patrz - przerywam i wskazuje palcem na chłopaka - to on uderzył Cię piłką.
Wzrok blondynki zatrzymuje się na szatynie, patrzy na niego z nieukrywaną nienawiścią w oczach.
- Może do niego podejdziemy i zapytamy czemu tak się zachował? - pytam, ale na marnę. Ludmila już dawno żwawo gestykulując rękoma, rzuca w chłopaka masę oskarżeń. Trochę mu współczuje!
Ale z drugiej strony zasłużył sobie na to. Uderzył ją i spieprzył.
- Chora trochę, ta twoja koleżanka - słysząc uszczypliwy komentarz na temat
mojej nowej psiapsiółki, odwracam się w stronę tajemniczego przybysza.
Szatyn, a może i nawet ciemny blondyn patrzy na mnie swoimi zielonymi, przeszywającymi oczami. Muszę przyznać przystojniak z niego, ale to nie zmienia faktu, że obraził Lu.
- Dlaczego niby jest chora? To ten chłopak jest jakiś nie wychowany. Walnął ją piłką i odbiegł jak najdalej - mówię lekko poddenerwowana.
- Zrobił to przez przypadek, nie celował w nią - przewraca oczami, co wprawia mnie w stan zdenerwowania. Chyba nie tylko Lu, będzie się tutaj kłócić.
- Mógł ją przynajmniej przeprosić, to naprawdę nie jest takie trudne - prychnął
- To ona mogła nie pchać się pod trajektorie lotu
- Jesteś idiotą - cedzę przez zaciśnięte zęby
- Nie, jestem Leon Verdas - dumnie unosi głowę, niczym jakiś zakichany książe i kciukiem uderza się w pierś.
- Och! To takie irytujące - zarzucam włosami do tyłu, niczym modelka reklamująca najnowszy szampon i udaje się w stronę Ludmily, aby odciągnąć ją od tego wrednego przystojniaka.
- Chodź Lu, nie wart tracić na nich czasu!
Biorę blondynkę pod ramię i kieruje się w stronę pustych krzeseł w rogu auli.
Zajmujemy z Lu dwa miejsca, obok samotnie siedzącej dziewczyny. Jeszcze raz tego dnia zerkam na Leona. Taki przystojny, a taki burak.
~Federico~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. Niezmiernie cieszę się, że matka wysłała mnie akurat w to miejsce. Mogę być zdala od niej i jej nowego kochanka. Nie lubię patrzeć jak migdali się z tym kretynem, ale co mogę zrobić? Jeżeli chodzi o mojego ojca, to będę szczery nie znam go. Nie wiem jak wygląda, jaki jest i nie wiem nawet czy żyje, ale mniejsza o to. Przyzwyczaiłem się, a poza tym nie chce rozdrapywać starych ran.
Idąc głównym korytarzem zauważam znajomą sylwetkę mojego przyjaciela.
Mimo, że stoi do mnie tyłem to rozpoznaje go w ciągu kilku sekund, w sumie zdradza go piłka do Rugby, którą trzyma w ręku.
- Verdas! - krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię, za co obrywa mi się od nauczyciela, już wiem, że mnie nie polubi.
Dobra, walić to.
Podbiegam do Verdasa i rzucam mu się na plecy.
- Dobra Pasquarelli ! Wiem, że mnie kochasz, ale nie musisz okazywać tego tak publicznie
- Ech! Jak zwykle zabawny - mówię schodząc z niego.
- W końcu jesteś, chciałem po Ciebie wpaść, żebyś zabrał się ze mną i moimi rodzicami, ale nie było Cię w domu
- Tak, musiałem wcześniej iść na autokar, żeby dojechać i się nie spóźnić - wyznaje, po czym zabieram mu piłkę.
- Jak ty przejechałeś autokarem po oceanie? - boże, czy on naprawdę zadał to pytanie?
- Przesiadłem się w statek, idioto - Verdas odetchnął z ulgą, dziwny człowiek.
- Już myślałem, że zatopiliście autokar i, że cudem przeżyłeś katastrofę poza lądową.
Jego głupota, mogłaby przerazić normalnych ludzi, ale nie mnie. Jestem do tego przyzwyczajony. Pamiętam jak kiedyś razem z Diego jedliśmy ciepłe lody, czyli bitą śmietne oblaną czekoladą i wsadzoną do wafelka. Verdas nie jadł, stwierdził, że boi się poparzyć. Tak, on tak na serio.
- Jak widać, żyję. Musimy poczekać na Diego, za chwilę powinien tu być za... - wyjmuję z kieszeni swojego Samsunga i zerkam no godzinę - trzy minuty
- Już tu jest! - Verdas kiwa głową w stronę wchodzącego do budynku szkoły bruneta.
- To co, zgotujemy mu miłe powitanko? - zabawnie poruszam brwią i macham mu piłką przed twarzą, na co Leon wybucha śmiechem.
- Nie odważysz się cukiereczku - tym tekstem tylko mnie zachęca, muszę mu pokazać, że nie jestem tchórzem.
Jednym kopnięciem wprowadzam piłkę w ruch, wszystko idzie po mojej myśli, gdyby nie blondynka, która stanęła pięć metrów przed Hernandezem. W jej śliczną twarzyczkę, udearza kawał materiału z powietrzem w środku. Jest mi strasznie wstyd i jedynę co robię to szturcham Verdasa łokciem i każe spierdalać mu. Wiem, powinienem ją przeprosić i sprawdzić jak się czuje, ale ja się naprawdę przestraszyłem. Mogłem zrobić jej krzywdę. Pasquarelli, ty idioto.
- Federico, przestań biec! - krzyczy do mnie Leon,na co ja momentalnie się zatrzymuje - prawdziwy z Ciebię Gentleman, wiesz? Wyjebałeś dziewczynie piłką, po czym uciekłeś gdzie pieprz rośnie.
Rozglądam się po sali w, której się znajdujemy. Wszędzie pełno krzeseł, na końcu sali znajduję się scena, a na niej stoi taka podpórka? No nie wiem co to jest, ale bardzo często się przy tym debatuje. Nie za mądrze to brzmi.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Fede? - z mojego świata wyrywa mnie głos poirytowanego Verdasa.
- Oczywiście, że nie przyjacielu - uśmiecham się niewinnie i proszę przyjaciela o powtórzenie.
- Powinieneś iść ją przeprosić, bo to nie powinno się wydarzyć, ale z drugiej strony, to był naprawdę niezły strzał i gdyby nie ona, to trafiłbyś bez przeszkód
- Jak widać, mam wrodzony talent
- Do rujnowania ludziom twarzy -mówi mi moja podświadomość.
- Och, szkoda, że nie dane mi było zobaczyć jej miny, kiedy dostawała. Uśmiałbym się
- Przestań, jakoś nie jestem z siebie dumny - mówię całkiem poważnie, jak na mnie. Jednak on nie za bardzo to zrozumiał, bo nastawił rękę w celu przybicia mi żółwika.
- Nie, nie przybijamy... - momentalnie milknę, stojąc jak słup soli spoglądam w stronę drzwi wejściowych. Stoi w nich. Piękne blond loczki, opadają jej na szczupłe ramiona. Ma na sobię białą koszulę, która idealnie podkreśla jej szczupłą talię. Długie, chudziutkie nogi, na których widnieją szare spodnie sięgają prosto do nieba. A czarne szpilki pasują do stroju wprost cudownie. Anioł, mam przed sobą anioła. Prawdziwego, najcudowniejszego aniołka. Podoba mi się, naprawdę mi się podoba. A co w tym wszystkim jest najlepsze? Najlepsze jest to, że ta ślicznotka zmierza w moim kierunku. Cudownie, zauważyła mnie. Uśmiecham się na samą myśl, że za chwilę podejdzie do mnie i powie:
- No i co się tak szczerzysz, ty nie wychowana szujo - no dobra, nie tego się spodziewałem.
- Ale o co Ci chodzi? - pytam nie rozumiejąc jej zachowania.
- Uderzyłeś mnie piłką i uciekłeś. Jesteś beszczelny - Cholerka! To nie najlepszy początek znajomości.
- Przepraszam, nie celowałem w...
- Nie kłam! Zrobiłeś to specjalnie, chciałeś mnie upokorzyć. Jesteś beznajdziejny. Ahhh, jak ja nienawidzę takich ludzi jak ty. Myślisz, że jesteś lepszy od innych i możesz ich poniżać - jej oskarżenia, naprawdę mnie dotykają.
- Naprawdę przepraszam. Nie chciałem zrobić Ci krzywdy. Mój przyjaciel stał za tobą i to w niego celowałem, nie skrzywdziłbym nigdy, nikogo - mówię rozpaczliwym głosem, no muszę ją jakoś udobruchać.
- Nie wierze Ci. Nie mam zamiaru Ci wierzyć. Jesteś zwykłym dupkiem wiesz? - dlaczego ona naskakuje na mnie, na każdym kroku?
-Ej, masz racje. Biorę winę na siebię, powinienem przeprosić, ale stchórzyłem... - nie mogę dokończyć wypowiedzi, ponieważ blondi, której imienia jeszcze nie znam znowu mi przerywa.
- Nie dość, że jesteś niewychowany, to jeszcze beszczelnie przyznajesz się do winy. Ach! Szkoda gadać, nawet mnie nie przeprosiłeś!
- Jak to nie? Przepraszałem Cię chyba, już cztery razy. Mam paść przed tobą na kolana, abyś mi wybaczyła? - dziewczyna wzdycha i przewraca oczami.
- Nie, wystarczyło zainteresować się moim stanem kretynie
- Przestań mnie przezywać! - nie wytrzymuje. Ja rozumiem, możma być złym, ale bez przesady.
- Wiesz co, w domu nauczyli Cię szczekać, więc teraz niech nauczą Cię warować psie - zabolało, mimo że znam ją kilka minut to wbiła mi nóż w plecy, dlaczego akurat to określenie?
-Chodź Lu, nie wart tracić na nich czasu! - zerkam w stronę szatynki, która chwyta aniołka pod rękę i udaje się z nią w stronę krzeseł.
W mojej głowię echem rozchodzi się tylko jedno słowo, a właściwie zrobnienie jej imienia - Lu.
~Francesca~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. Pierwsze odczucie? Moim pierwszym odczuciem jest cholerna euforia, cieszę się, że trafiłam do tak pięknego miejsca. Wszystko jest tu takie orginalne. Czuję się, jakbym grała w moim ulubionym filmię czyli Pamiętniku księżniczki. Dobra, a teraz tak szczerze. Ta piękna szkoła, to nie jedyny powód mojego przybycia tu. Najważniejszym powodem jest pewnien nieziemsko przystojny hiszpan - Diego Hernandez.
Uwielbiam go. To znaczy, nienawidzę, To znaczy, kocham i nienawidzę jednocześnie. Och, jak ja nie lubię o nim myśleć.
W pewnym momencie zatrzymuje się przed pięknym obrazem, przedstawiający wazon ze słonecznikami. Od razu rozpoznaje malarza tego dzieła czuli Vincenta van Gogha. Uwielbiam jego twórczość. Jego obrazy są dość smutne, ale to pewnie dlatego, że sam Gogh nie miał łatwego życia. Pamiętam jak opowiadała mi o nim mama, klimat między nami zawsze robił się taki melancholijny.
Moje rozmyślanie przerywa czyjaś ręka, dotykająca mojego ramienia.
- Hej piękna, szukam auli. Wiesz może jak tam trafić? - zamieram, ten głos. Ten cudowny głos, należeć może tylko do jednej osoby.
Odwracam się twarzą do niego.
- Po lewo od wejścia idioto - próbuje być oschła, nie chcę okazywać mu swoich prawdziwych uczuć.
- Jezu, każdy tylko nie ty - odpowiada mi przez zaciśniętę zeby. Jak widać jest wściekły, niespodziewał się mnie tutaj.
- Co? Twój najgorszy koszmar właśnie się spełnił? - uśmiecham się do niego kpiąco, niech sobię nie myśli, że go lubię.
- A żebyś wiedziała. Teraz ta szkoła, jest jeszcze gorsza, a byłem pewny, że tak się nie da
- Och, Diego. Nie bądź już taki wredny, ja też wcale nie skacze z radości, że Cię tu widzę. A teraz wybacz mi, ale ja muszę iść. W przeciwieństwie do Ciebie nie chcę się spóźnić.
Wymijam go i udaje się do auli. W końcu tam ma zacząć się rozpoczęcie, a ja naprawdę nie chce zrobić złego wrażenia.
Bardzo lubię chodzić do szkoły. To taka jakby moja forma relaksu. Tak, wiem porąbana, sztywna Francesca.
W końcu docieram do auli, omijam czwórkę kłócących się ze sobą uczniów i siadam na pustych krzesełkach. Przez chwilę przyglądam się tej awanturniczej grupce. To wszystko wydaje mi się, być strasznie komiczne, więc zaczynam śmiać się pod nosem.Po chwili szatynka w różowej sukience odciąga blondynkę w czarnych szpilach, od szatyna z wysoko postawioną na żel grzyweczką. Cholera, obydwie zmierzają w moim kierunku. Fran, nie wyjdź na idiotkę.
- Faceci, to idioci - powiedziała wściekła szatynka.
- Co za kretyn! Jeszcze te jego debilne wymówki. Co za beszczelny typek - wyrzuca z siebie blondynka.
- Och, koleżanko. Nie pakuj się w relacje z facetami, bo nie warto - o matko zwraca się do mnie.
- Ja też nie miałam łatwego początku. Na samym wejściu, pokłóciłam się z takim jednym idiotom
- Ech! Nie ważne. Jestem Violetta, a blondi obok mnie, która zabija wzrokiem tam tego pacana to Ludmila
- Jestem Francesca, ale wole Fran - tak zawsze mówił do mnie Diego.
- Ładne imię - mówi do mnie Ludmila, na co ja posyłam jej szczery uśmiech, ona jednak go nie zauważa, ponieważ cały czas wściekła wgapia się w grzywacza.
Zaciekawiona spoglądam w ich stronę i jestem w szoku. Do dwójki chłopaków, tak bardzo znienawidzonych przez dziewczyny podchodzi Diego. Jak widać cała trójka jest siebię warta.
~Leon~
Po raz pierwszy w swoim życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga’s College. Niestety, nie jestem sam. Moja kochana mamusia stwierdziła, że odprowadzi mnie do środka. Jak dobrze, że jestem wcześniej. Gdyby Fede, albo Diegito to zobaczyli to zostałbym.pośmiewiskiem do końca moich dni.
- Ale masz wszystko Leosiu? - pyta mnie mama tym swoim przesłodzonym głosikiem, po czym dwoma palcami łapię za mój policzek i zaczyna go podszczypywać.
- Mamo, błagam nie tutaj!
- Och! Kochanie! A wziąłeś ze sobą mastera? - oczywiście, chodzi jej o moją patelnie, bo wcale w przeszłości nie miałem pluszowego misia o tym samym imieniu.
- Tak, wpakowałem go do torby podręcznej. Idź już sobię - błagam ją, nie chce, żeby ktoś ją tu zobaczył.
- No wiesz co synku, to ja robię dla Ciebię.wszystko, a ty mnie wyganiasz? - kurczaki, zrobiło mi się jej żal.
- Nie mamusiu, po prostu Fede będzie się śmiał jak nas tu zobaczy
- Och! Feduś napewno byłby szczęśliwy, gdyby mnie zobaczył. Biedny chłopiec, ma ciężkie życie. Zrób mu jakieś dobre naleśniki, albo makaronik jakiś smaczny syneczku - jeju, niech ona sobie stąd już pójdzie.
-Dobrze mamusiu, ale ja już muszę iść szukać Federico, albo Diego, któryś napewno już tu jest
Mama rzuca się na mnie i przytula tak, że prawie się duszę.
- Mój synku! Pamiętaj, że Cię kocham. Jesteś moim najcudowniejszym słoneczkiem.
- Ja Ciebie też mamusiu
Wyrywam się z jej objęć i na pożegnanie macham jej ręką w jedną i drugą stronę. Jak dobrze, że nikt nie przechodził obok , bo byłaby beka.
- Och, Leosiu! - no nie znowu ona - zapomniałeś wziąść piłki z samochodu.
Niecelnym strzałem podaje mi piłkę, która odbija się o moje nogi i trafia w wazon postawiony w rogu holu szkoły.
- To ja idę, kocham Cię synku - no tak, narozrabiała i teraz postanowiła sobię uciec, cała ona. Jesteśmy tacy sami.
Porcelanowe kawałki przedmiotu, chowam pod najbliższe zasłony. No nibym powinienem zawołać woźnego, albo jakąś sprzątaczkę, ale nie mam zamiaru robić z siebie idioty.
Podnoszę piłkę i oglądam ją z każdej strony. Rozerwane szwy, kilka przetarć i nawet dziura w materiale, ta zabawka naprawdę dużo przeżyła.
Zastanawia mnie jak będą wyglądali uczniowie mojej klasy. Czy będzie tam jakaś fajna laska, na którą mógłbym spojrzeć i szczerze powiedzieć, że jest warta mojej uwagi? A może będzie tam jakiś inny przystojniak oprócz mnie, Diego i Federico, który podkradać nam będzie najfajniejsze dziewczyny. Nie no, nie ma większych przystojniaków od nas... no chyba, że kosmici podkradną nam włosy i złączą w jednego faceta. Oczy i klatę Federico, moje nogi i podbródek, no i barki Diego to byłby facet idealny. Tylko co z włosami, ponieważ każdy z nas ma zadbane włosy, ale cóż moje są najlepsze. Przynajmniej ja tak sądze.
- Verdas! - słyszę krzyk swojego przyjaciela, ale nie wiem z której strony.
Nagle na moich plecach czuję wielki ciężar, a tak naprawdę około osiemdziesięciokilowe ciele czyli Federico Pasquarelliego.
Odwracam się do niego i ciepło go witam.
Po krótkiej rozmowie z Fede, w jednej z wchodzących do szkoły osób rozpoznajemy Hernamdeza i właśnie w tej chwili zaczyna się zabawa. Pasquarelli jak zwykle chcę popisać się swoimi zdolnościami i z zamiarem uderzenia Diego, rzuca piłkę daleko przed siebie. I może wszystko wyszło by cudownie, gdyby nie fakt, że piłką dostała jakaś dziewczyna, a nie nasz przyjaciel.
Jak prawdziwi faceci uciekamy najdalej jak tylko potrafimy, nie wiem jak Fede, ale ja chce uniknąć odpowiedzialności za nie swoje czyny. To jego wina! Ja jestem niewinny! Kurde, ale rzut Federa był zajebisty, to muszę przyznać. Oczywiście, gdyby nie ta dziewczyna. Co jej w ogóle strzeliło do głowy, żeby wchodzić na linię strzału? Musi nie być za mądra. Sama się o to prosiła, nikt nie kazał jej tam podchodzić!
- No to co Federro, idziemy usiąść? - pytam przyjaciela, ale on chyba nie za bardzo mnie słyszy, ponieważ z otwartą gębą wpatruje się w drzwi jakby stał tam niewiadomo jaki towar.
- Federico, żyjesz? - macham mu ręką przed twarzą, ale ten jak zahipnotyzowany ignoruje mnie.
- Halo, żeluś? Jesteś tam? 007 zgłoś się! - zaczynam się o niego naprawdę martwić, nawet ja nie potrafie odpłynąć na tak długo.
Federico w pewnym momencie zaczyna szeroko się uśmiechać, czy on sobie robi ze mnie jaja?
- No i co się tak szczerzysz, ty nie wychowana szujo - o kurwa to ta blondi, nie za dobrze. Pewnie jest wściekła, wole odsunąć się na bok.
Trochę przestraszony oddalam się od nich, nie chce się z nikim kłócić, a zwłaszcza nie z tą płonącą nienawiścią dziewczyną.
W pewnym momencie przede mną staje zgrabna szatynka w różowej sukience. Szkoda, że nie widzę twarzy. Chyba jest przyjaciółką tej blondynki, ponieważ stoi przy nich i podsłuchuje rozmowe. Nie ładnie dziewczyno.
Aby dowiedzieć się jak wygląda, wdaje się z nią w dość nieprzyjemną konwersacje. Można nawet stwierdzić, że jest bardzo irytującą osobą.
Kiedy tylko dziewczyny odchodzą, podchodzę do Fede i mówię:
- Co za idiotki, no nie Fede?
- Lu! Lukrecja? Ludosława? Ludovica? - wymienia imiona, a ja patrze na niego jak na debila.
- Federico? O co Ci chodzi?
- Lucja? Ludograda? Lucylla? Luiza?
- Feder? Czy ona Cię zaczarowała? - pytam poirytowany jego zachowaniem.
Nagle mój przyjaciel cudzi się i wkurwiony drze się na cały głos:
- Jak to nie warto tracić czasu? Na mnie nie warto? Co za głupia pinda!
- Dobra, wyluzuj stary. Co Ci się w ogóle stało?
- Hejoł koledzy! - za naszych pleców wyłania się uśmiechnięty od ucha do ucha Diego.
- Cześć - odpowiadamy razem i zbijamy z nim sztamę.
- Co wy tacy nie w humorze panowie? Myślałem, że cieszycie się na te trzy lata - mówi z kpiną, no tak tylko on był przeciwny tej szkole. Bał się,że nie da sobie rady.
- Tak, gdyby nie fakt, że pokłóciliśmy się z tamtymi lasencjami - wskazuje palcem na te miłe dziewczęta, na co Hernandez robi się cały czerwony.
- Francesca, kurwa! Czy ta dziewczyna musi być wszędzie?
- Znasz ją! A wiesz kim jest ta blondynka? - Feder jakby obudzi się z transu i z nadzieją patrzy na Diegio.
- Nie, ale widziałem jak dostała piłką w ryj od kogoś żałujcie, że tego nie widzieliście - Nawet mi nie przypominaj! Chciałem trafić w Ciebie - wkurwiony Pasquarelli, psuje swoją grzywkę ręką.
- Widzicie, mam farta. Szkoda tylko, że ona dostała. Z resztą ocaliła moją boskość
Ja i Diego wybuchamy głośnym śmiechem, natomiast Federico ślepo wpatruje się w blondynkę z którą jeszcze kilka minut temu kłócił się w niebogłosy.
Kurde, wyczuwam kłopoty. Mam tylko nadzieje, że mój przyjaciel nie wpieprzy się w relacje z tą blondi. Zapowiadają się trzy cudowne lata, aż nie mogę się doczekać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wita was Ola, w ten piękny kończący gimnazjum czas.
Dziś o 16 mam zakończenie, czy się cieszę? No niby tak, ale z drugiej strony jest mi smutno.
To jest pierwsza część rozdziałów specjalnych. Chcecie takich więcej, czy nie za bardzo przypadło wam takie coś do gustu?
W planach mam napisanie takich jeszcze pięciu <3
Opinie zostawiajcie w komach <3
Rozdział już w niedziele <3
care pasquarelli <3
OdpowiedzUsuńNO HEJ MIŚKA ♡♡
UsuńTAK! MASZ PISAĆ TAKIE ROZDZIAŁY!♡♡
Ty wiesz że to jest boskie prawda? Oczywiście, że wiesz :3
Mój komentarz będzie dość nie typowy bo przyjrzę się każdej postaci z osobna więc zaczynamy XD
FEDE
Ten to już na wejściu potrafi dać plamy :") I tak męsko ucieka XD A tak na poważnie współczuję grzyweczce :c jego matka jest okropna :( Czyli Feduś zakochał się w Lu od pierwszego wejrzenia, no uderzenia ♡ Cudownie <3
LU
Mam rozumieć, że w poprzedniej szkole nazywali ją ofermą :o Moje biedactwo :( To teraz zaczynam rozumieć czemu tak bardzo nienawidziła Federa, który próbował zwrócić na siebie jej uwagę przez dokuczanie jej pewnie odbierała to jako naśmiewanie się a nie zaloty :/
LEON
Uwielbiam gościa XD A jego mama rozwaliła system :") Jeu ja bym się tam ze wstydu spaliła XD Jest bardzo odważny co muszę przyznać po prostu jak jakiś bohater :") ma ukochaną patelnie ♡ jak suodgo ♡
DIEGO
I na wstępie mnie wkurwił -.- On szuka dziewczyny żeby mu gotowała?! NO GRATULUJĘ PODEJŚCIA -.-' NO orientacji w terenie to on nie ma dlatego nie dziwię się że tak pobłądził w życiu
VILS
Czy z tą laską jest coś nie tak? Nie dziwię się że Lu nie od razu wpadła w jej ramiona, mnie to tacy ludzie lekko przerażają XD
FRAN
Ona ma chyba rozdwojenie jaźni :") A to są juz poważne problemy XD No nie dziwię się że Hernandez wolał Lu :")
Co do zakończenia Gimnazjum to powiem Ci tak jak mija kuzynka mi rok temu : "Gimnazjum jest fajne i ma się niezłe wspomnienia, ale szkoła średnia to jest dopiero jazda" i wiesz co miała rację XD
KOOOOCHAM ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
A żebyś wiedziała, nie mogę się już doczekać, aż wejdę do nowej klasy i spojrze na te wszystkie ciasteczka, które zapewne będą paskudne XD
UsuńHahahahaha idealnie opisalas moją sytuację XD nie no w sumie 4 są nawet znośni a pozostałych kijem przez szmate bym nie dotkła :")
UsuńJa tak samo miałam w tej starej klasie XD
UsuńCzterech chłopaków miałam znośnych, ale reszta do kupy nie podobna XD
Ja naprawdę nie wymagam tak wiele XD nie muszą być idealni jak Fede, Diego lub Leon ♡ no ale kurde dbać o siebie trzeba :")
UsuńNo dokładnie, ale wypadałoby czasem wyregulować przerwe między brwiami.
UsuńZmienić koszulkę, zrobić coś z prysztatą mordą XD
Umyć włosy zemby. Odkryć cudo jakim jest dezodorant XD
UsuńTo przeciez wcale nie tak dużo :")
No dokładnie, a dziewczyny są zachwycone XD
UsuńNo i jeszcze golenie i fryzjer XD
I jeszcze żeby się ubrać umieli a nie wyglądali jak wyjęci żywcem z poprzednich epok XD
UsuńWiesz niektórzy to nie maja co golić :") No chyba że nogi XD
Ja mam w klasie takiego chłopaka-patryjote XD
UsuńCiągke zakłada koszulki związane z historią Polski XD
Ja mam takiego kujonka który ciągle wtrąca się z jak nauczyciel coś mówi i każde zdanie zaczyna od WŁAŚCIWIE TO... jakby jakieś ciekawostki mówił XD
UsuńAj, aj, aj
UsuńRugg bez koszulki <3
O matko jak ja nienawidze takich ludzi -,-
Ja mam w klasie taką dziewczyne, która jest faworyzowana przez wszystkich i wgl jej mama jest katechetką -,-
Mamy z niej taką beke XD
Cudowny jest ♥
UsuńMój kolega też ma mamę katechetke i co najlepsze miał zagrozenie z religii XD
Zagrożenie z Religi? Hahaha ja mam trójkę XD
UsuńPiona ja też XD moja ciocia jak to usłyszała nazwała mnie bezbożnicą :")
UsuńHaahh, ja to nawet bierzmowania nie mam XD
UsuńKochana mogę wysłać Ci kawałek OneShota, którego piszę? <3
No to nieźle XD
UsuńWysyłaj wysyłaj ♥
Ja Ci też wyśle kawałek rozdziału który piszę ♡
Aj, aj, aj wysłałam, teraz ty dawaj swoje cudo <3
UsuńCzy cudo to nie wiem ale wysłane XD
UsuńTwoje to cudo ♥
Moje to cudo?
UsuńKiedy czytam twoje to szczerze się do telefonu jak głupia. To było mega słodkie <3
No tak.. CUDO TO ZA MAŁO ♥♥
UsuńTez tak masz? ja jak czytam twoje to mam taki zaciesz że się mnie pytają czy mi się coś dzieje :") ♥♥
Oj bez przesady, twoje jest zdecydowanie lepsze <3
UsuńTu (pokazuję czoło) się jebnij! ♥
UsuńWiesz że kłamstwo to grzech a zwłaszcza takie to już świętokractwo XD ty niedobra będziesz się w piekle smazyc :")
W sumie jak chcesz mogę posmazyc się z tobą ♡ lubię ciepełko XD
Ja też wole ciepłe miejsca. W niebie pewnie mają za duże przeciągi :)
UsuńHahaha piekiełko idealne dla nas XD
UsuńMoże spotkamy tam kogoś znajomego :")
Mam nadzieje, że nie Cande -,-
UsuńDla niej to nawet piekło za dobre -.-
UsuńOgólnie gdybym mogła to bym tak bardzo zatruła życie tej dziewczynie, ale wole nie bo to jest karalne :((
UsuńTo wszystko psuje :c
UsuńPrzesunęłaś termin dodania ze względu na kiepski stan :(
Co jest myszko ? :c
Jestem przeziębiąna, nie mogę oddychać i mam gorączke. Masakra :((
UsuńBiedactwo :c akurat jak zaczęły się wakacje :(
UsuńZDROWIEJ SZYBKO POTWORKU ♥
Dziękuje kochana <3
UsuńPo pristu jestem uczulona na pyłki, a odczulanie mam dopiero w Październiku -.-
O rany :c
UsuńMam nadzieje że odcxulanie pomorze ♥
Tak pomoże, tylko, że w Październiku nie ma już pyłków -.-
UsuńPolska służba zdrowia -.-
UsuńTy przynajmniej mieszkasz w łodzi a to jest miasto pomyśl o tych co mieszkają na wsi :/
No racja, współczuje takim ludziom. Obecnie dostać się do lekarza specjalisty to cud xd
UsuńNo znam ten ból xd
UsuńJuż łatwiej chyba zagrać w jakimś filmie disneya XD
Hahhaah xd
UsuńJesienią wychodzi Soy Luna, będziemy oglądać?
Wciąż się waham :/ z jednej strony Rugg a z drugiej Rugg mnie ostatnio irytuje -.-
UsuńA mnie to nawet wkurwia, irytował mnie od stycznia, ale teraz mnie po prostu wkurwia :)
UsuńCzy ty też obecnie oglądasz Violette na Disneyu? Powtóreczki *.*
UsuńI Feduś taki słodki <3
Nie komentuje postawy Rugg bo mi cisnienie podskoczy...
UsuńNie oglądam :c
Ja lecę od początku już jestem w 32 XD i próbuje zrozumiec CO ONE WIDZĄ W THOMASIE?! :o
Pieprzyk na pół twarzy XD
UsuńJak Mechi mogła z nim być? Xd
Ja rozumiem co Lu widziała w Federze, co Fran widziała w Diego, co Vils w Leonie ♥
UsuńBaa rozuniem nawet co Fran widziała w Marco :3
ALE THOMAS?! :o CZY TO BYŁO JAKIEŚ GRUPOWE ZACMIENIE MÓZGU?
Mechi ma dobre serce może było jej go poprostu szkoda :")
A co Rugg w Cande?
UsuńSrande to czarownica ktora rzuciła ma niego zły urok i tylko pocalunek dobrej księżniczki może go od tego uwolnić ale że nie kręcą już Violetty Rugg musi jeszcze trochę pocierpiec zamin przybedzie Mechi i go uratuje ♥
UsuńTaką przynajmniej mam teorię :")
Ech, patrząc na to, że VL się kończy, a Mechi nie robi nic w kierunku swojej kariery to oni mogą się już więcej nie zobaczyć :(
UsuńMoże się spotkają na jakiejś imprezie czy coś :c
Usuńzresztą ja mam wrażenie że Mechi chcę się rozwijać w stronę tańca XD
To ostatnio przeczytałam komentarz jakieś dziewczyny, że z całej obdady to tylko Jorge potrafi tańczyć, miałam ochote wyśmiać tą osobę XD
UsuńJak dla mnie najlepiej tańczą Mechi i Facu XD
UsuńAle Ruggero jest beznadziejnym tancerzem. Ale piosenkarzem jest zajebistym <3
UsuńNo nie umie tańczyć :") Ale śpiewa najlepiej z chłopaków <3
UsuńNo jeżeli chodzi o śpiew to ba cholernie pociągającą barwe głosu XD
UsuńMhm ♡ i ma najwieksze mozliwosci wokalne XD
UsuńAle nie to Martina jest największą gwiazdą...
UsuńCo z tego że Lodo i Mechi śpiewają lepiej od niej..
UsuńI nawet jebać to, że większość ludzi na świecie widzi ją tylko jako Violette -.-
UsuńCałej obsadzie będzie się teraz ciężko pozbyć swoich serialowych ról to z nimi zostanie do końca :/
UsuńWydaje mi się, że najłatwiej będzie Ruggowi, pod warunkiem, że jego postać w Soy Lunie będzie fajna :)
UsuńNo ale jabym wolała żeby była nie fajna XD
UsuńMógłby grać męską wersje Camili, albo Andreasa XD
UsuńLepiej jak Andres brak dziewczyn XD lub jak Luca w 1 sezonie :")
UsuńTak by mi się podobało xd
UsuńAle jednak w jakimś stopniu licze na to, że będzie zły XD
A tak wgl zauważyłaś, że jak włączysz jakikolwiek teledysk z Violetty gdzie jest
Usuńchoreografia grupowa to Ruggero stoi zazwyczaj na końcu i pokazywany jest raz na ruski rok XD
Też mam taką nadzieję XD
UsuńA slyszalas że aktor który grał Gregoria też będzie w Soy Lunie może on i Rugg to syn i ojciec *o*
Jak się ruszać nie umie to co się dziwić :") to by wyjasnialo czemu Mechi z nim nie jest XD
Tak wiem, ten aktor ma grać czarny charakter <3
UsuńRugg i on rodziną? O chuj xd
Hahahah, idealnie to podsumowałaś XD
To cudownie ♥
UsuńRacja bardziej pasuje do niego Dieguito ♡♥♡
Czyż nie XD qle w sumie nie wygląda na lewego w tych sprawach :")
Podobno Włosi mają małe penisy, ale są dobrymi kochankami - Ola wyjebała z ciekawostką xd
UsuńHahaha :")
UsuńJa to powiem tyle że nie zlicze ile razy podczas ogladania Violetty zauwazylam ze jakiemuś chlopakowi stanol :") zresztą to nie było trudne do zauwazenia przy tych obcislych spodniach które noszą XD
Wiem, spoko ja też najpierw patrze im na rozporki XD
UsuńI w sumie najbardziej się to rzucalo w oczy u Broda, Marco i Federa XD
UsuńNie u Marco nie zauważyłam, ale ja upatrzyłam u Broda, Fede i Diego XD
UsuńMarco non stop miał ↑ XD
UsuńZauważyłaś u Diego? :o mi się nigdy nie udało :c
Jak był w dresach XD
UsuńSerio, Marco miał non stop? XD
Jezu, czy ty też masz beke z naszej rozmowy? xD
Ej zazdro :c
UsuńPrzynajmniej z tego co widzialam XD
Nie tylko ty XD jakie my mamy tematy :")
Hahah, musisz się przypatrzeć dobrze XD
UsuńMiejsce <3
OdpowiedzUsuńOMÓJBOŻE!
UsuńOMÓJBOŻE.
Świetny.
"No i co się tak szczerzysz, ty niewychowana szujo".
Boże, to rozwala.
Fede jak zawsze potrafi zrobić wielkie BUM na początek ;)
Ludmi.. Ahhh. UWIELBIAM. Najlepsza dziewczyna ever.
Leon.. Idiota, idiota, ale i tak go lubię.
Violetta jest po prostu cudowna. Jak zawsze.
Hernandez... Boże.... On jest taki idiotyczny.. Ugh.
Francesca jest o wiele lepsza od niego...
Okeyyy. Czekam na następny rozdział, bądź "Chapter Specjalny".
Buziool.
Ola <3
Moje !! ^^
OdpowiedzUsuńPisze ten komentarz już chyba z setny raz i jestem trochę podirytowana. Mój komputer, internet, czy cokolwiek, które ma w planie mi przeszkodzić z dodaniem tego komentarza, doprowadza mnie do szału, ale mniejsza z tym.
UsuńMuszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie tym postem, chodź bardzo mi się on podoba. Fajnie było się dowiedzieć co nie co o bohaterach jak zaczęli swoje początki, uczęszczając na rozpoczęcie szkoły.
Kompletnie nie mogłam w to uwierzyć, że Lu i Vilu poznały się jako pierwsze i to w jaki sposób ? Przez Federico, który celował w Diego, a uderzył Ludmiłę. Brawa dla niego i dla jego cela. Z resztą Lu sama mu wlazła pod kąt lecenia piłki, nie po wiem było to śmieszne, a nawet bardzo śmieszne bo miło mi się czytało to jak Lu i Fede się kłócą. Trochę mi go było szkoda jak zaczęła wyzywać go od psów (tak dobrze pamiętam ?) i wgl. Wtedy mój uśmiech z twarzy zszedł od razu :/ Violetta jako obrońca Lu i przez to pokłóciła się z Leonem, a już oboje wpadli sobie w oko :D
Dieguś i ten jego boski charakterek. ''Hej piękna'' To mnie po prostu rozwaliło. Wiedziałam, że to Fran i już po prostu sikałam ze śmiechu, naprawdę. Tylko wyobrażałam sobie jego minę i to zażenowanie gdy zobaczył Fran. Przecież im było pisane od początku z resztą jak Lu z Fede i Vilu z Leonem. No i oczywiście czekam na takie pomyślne zakończenie tego opowiadania, chodź nie śpiesz się z tym końcem bo chce jeszcze móc przeczytać wiele rozdziałów dotyczących tego opowiadania ^^
''Po lewo od wejścia idioto'' To mnie po prostu rozwaliło, padłam z krzesła. Zazdroszczę talentu. Uwielbiam jak piszesz, naprawdę *-*
Ogólnie fajnie rozpoczynałaś każdej postaci przemyślenia i wypowiedzi : ''Po raz pierwszy w życiu przekraczam próg szkoły Queen Ethelburga' s College ...'' Ogólnie naprawdę fantastyczny pomysł z tymi postami i chyba już się na ten temat powtarzam, ale nie ważne :D
Violetta, Fran i Lu jaką tworzą paczkę, która nienawidzi chłopaków :'D Jejuu uwielbiam :D
Czekam na więcej takich post. Już nie mogę się doczekać !!
Życzę więcej weny :***
O jeju kochana dziękuje <3
UsuńJa do Ciebie zapewne wejdę jutro, bo przecież u Ciebie musze napisać coś konkretnego i bardzo wyczerpującego, a czas mi na to nie pozwala no wiesz pożegnanie z przyjaciółmi z gimbazy i wgl :(
Świetne :))
OdpowiedzUsuń"Co za głupia pinda" xD To mnie rozwaliło :D
albo "No i co się tak szczerzysz, ty niewychowana szuja" :D
Olcia ty tak cudownie piszesz :3
czekam na #2 :)))
Kocham ❤
Ola :**
Hahah XD
UsuńDziękuje za konentarz <3
Ojojojj!!!
OdpowiedzUsuńTo Cudo <3
Juz na poczatke klotnia z chlopcami!
I Luiza, Lucja aahahahah <3
Swietny rozdzial*
Kocham <3
I ja chce 2!!!!
Julka
Dziękuje kochana <3
UsuńCudowny rozdział! Ja chcem już 2! I za jażdym razem ta wzmianka o tym, jak Lu dostała piłką w ryj. Leżem!
OdpowiedzUsuńNa fedemila-my-live.blogspot.com pojawił się post. Wpadnij, proszę !Niespodzianka czeka!
Lilly xD
Dzięki za komentarz <3
UsuńŚwiętujemy rok twojego bloga kochana <3
Ooooo <3 Wspomnienia <3 Genialne too ^-^.
OdpowiedzUsuńMam bardzo ważne pytanie, czy ktoś z czytających tego bloga (oraz sama Ola) byłby zainteresowany porozmawianiem ze mną na hangouts? Chodzi o ważną kwestię, jaką jest torba z Ruggero którą dostałam na urodziny xDD. POZDRAWIAM RZUL
Dzięki za kom<3
UsuńKochana pisz do mnie <3
Fajny! ^^
OdpowiedzUsuńNapiszcie więcej takich rozdziałów! :*
Fajnie, że macie to w planach! ^^
Czekam na kolejny! <3
http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/
http://quiero-entrar-en-tu-silencio.blogspot.com/
http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
Dziękuje za komentarz <3
UsuńO Mój Boże ....
OdpowiedzUsuńO jaaaaaaa
O nie wierzę.....
KOBIETO !!!!!!!!!!!!!
Przecież ten rozdział jest niesamowity !
Idealny!
Nie mógł być lepszy !
Jak Ty to robisz!
Ej piszę poważnie.
Na serio
Zamurowało mnie
Mogłaś tak od poczatku, bo teraz jestem ciekawa co dalej ha ha xd
Powiedz, że to nie jest jednorazowe
Ludmiła biedna dostała piłką, którą rzucał Fede, który celował z Hernandeza xD
No nie wierze xd
Diego ,,bad boy" - dobrzeeee wszystko go wkurwia, a w szczególności Fran, A teraz? Zabujał sie w niej xd
Leon xD ma mózg Andresa, a raczej jego brak xd hahhaha dobreeeee i ta jego mamusia, która zbiła wazon i spierdoliła ;,) Rozwaliłaś mnie xd
Violetta, rzygam tęczą xd Zaprzyjaźniła się z Lu , ładnie, ładnie xD I ta kłótnia z Verdasem ;,)
Fran się buja w Diego, ale cieszy mnie to jak go trakuje xD i poznala Lu i Vils
O naszym Federze nie wspomnę xd
Jak on się Lu wystraszył. Zrobił się potulny jak pies ( czy jakoś tak )
I do tego ten ,,anioł" z charakterem ,,diabła"- cała Lu :D <3
Leon sie zaczyna bać o Federa , bo ten kurde zwariował, a potem był zły że nie udało mu się jej udobRUCHAĆ i proszę.. Foch forever xd
Nie no, to jest zajebiste !
Weź napisz dalszą część >:)
CZekam na dalsze dzieła, chyba umrę , bo chcę teraz !
Kocham
~RiRi
<3
Dziękuje za komentarz, uśmiałam się jak głupia XD
UsuńNastępny taki rozdział będzie w weekend XD
OMG! <3 Cudowny początek...to znaczy rozdział, w którym dowiadujemy się o tym, jak poznali się bohaterowie! ♥
OdpowiedzUsuńPrzyznam bez bicia, że najbardziej spodobała mi się scena z Fede i Lu ♥
Choć blondynka oberwała piłką, Fede i tak jest słodziutki! :*
Moja miłość do niego przewyższa wszystko! :* haha <3
Dobra, lecę nadrabiać zaległości na twoim blogu! ♥
Do następnego posta! :*
Pozdrawiam, całuję i ściskam, Patty ♥
Heja ..
OdpowiedzUsuńWiem ze to stare dziejeee..
Ale.. Zajelas sobie miejsce I nie skomentowalas, a mi bardzo zalezy..wiec jak znajdziesz odrobine czasuu too prosze --->
http://fedemilamoniczkaopowiada.blogspot.co.uk/2015/01/os-los-to-wszystko-ukartowa.html#comment-form
moniczka:-) moze mnie jeszcze pamietasz (?)
Kochana jak zwykle cudowny calkiem inaczej ale poprostu weny ci nie brakuje :*** gratuluje i pozdrawiam :** Angela xx
OdpowiedzUsuń