Parring:Ruggcedes
Zamawiający: ~care~
Uwagi: Jest to druga część :)
-Ruggero, przepraszam. Ja naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło - nieśmiało powiedziała Mercedes, tuż po odklejeniu się od moich ust, cholera ten niesamowity pocałunek trwał zdecydowanie za krótko. Powinniśmy go powtórzyć.
- Spokojnie kochanie, nic się nie stało, obydwoje tego chcieliśmy - odpowiadam jej zgodnie z prawdą, pragnę jej, a ona pragnie mnie. Czy to nie dobry moment, aby wykorzystać jej stan i pójść z nią do łóżka? Jestem na nią napalony jak komornik na szafę, wiec powinienem w pełni wykorzystać sytuacje.
-Nie jesteś niczemu winna skarbie. Pójdziemy do pokoju?
Mercedes delikatnie kiwa głową na tak, no Pasquarelli masz dzisiaj farta. - Wezmę Cię na ręcę dobrze? - palcami przejeżdżam po jej policzku. Mercedes zgadza się, więc szybkim ruchem biorę roztrzęsioną dziewczynę na ręcę. Jej delikatne rączki zaciskają się na mojej szyji, a główka dociska do mojej klatki piersiowej. Uśmiecham się do siebie, jej dotyk naprawdę sprawia mi przyjemność. Kurwa, Ruggero co ty pieprzysz? Jesteś ostrym dzikiem, każda świnia przy tobie kwiczy! Tak jesteś boski Rugg i teraz masz wejść z nią do pokoju, rozebrać i wyszpachlować. Zero czułości, kminisz? Kminisz ?!
Jak najszybciej udaje się do jej pokoju, w moim może siedzieć Cande więc nic nie wyszłoby z mojego planu.
- Ruggero, ale Can...
- Spokojnie, ona nie musi o niczym wiedzieć kochanie
- Nie chce, żebyś przeze mnie ją stracił. Kochasz ją, a ja...
- Kotku daj spokój, pragnę Cię i wiem, że ty czujesz to samo. Dasz mi kluczyki?
Mercedes sięga ręką do kieszeni i wyciąga dwa srebrne elementy. Biorę je od niej i otwieram drzwi do jej małego, tymczasowego królestwa. Wchodzę i rzucam ją na wielkie łożę okryte puszystym, czarnym nakryciem, które pięknie łączy się z jej blond włosami . Nachylam się nad nią i namiętnie muskam jej usta. Są takie delikatne i miękie, a brzoskwiniowy błyszczyk dodaje im słodkiego smaku, który doprowadza mnie do szaleństwa. Językiem zlizuje słodką warstwę, po czym rozchylam nim wargi Mechi i wdzieram się do środka jej buzi. Jest mi tak przyjemnie. Podobno niektórzy ludzie potrafią dostać orgazmu od samego pocałunku. Czy ja, aby napewno do nich nie należe? Mniejsza o to. Teraz liczy się tylko Mercedes.
Odrywam się od jej soczystych warg i opieram czoło o jej policzek.
- Dziękuje, Rugg
- Za co mi dziękujesz? - posyłam jej pytające spojrzenie
- Za to, że opiekujesz się takim zerem jak ja - wymiękłem, po tych słowach nie mogę tak po prostu jej skrzywdzić. Ja w ogóle nie mogłe jej skrzywdzić. Jest taka krucha i delikatna. Wzbudza we mnie emocje, których nie odczuwam przy Cande.
Cholera, co ja w ogóle pierdole. Ona, jest kobietą, a ja mężczyzną, ona ma bułeczkę, a ja mam kiełbaskę. Robimy hot-dogi w tej chwili ! Weź się w garść ty włoski, przystojny pacanie i zrób z nią to na co tylko masz ochotę. No przytul ją w końcu i dodaj otuchy... to znaczy wyruchaj ją, tak zrób to teraz i tu !
- Ruggero, powiedziałam coś nie tak? - zapytała zdezorientowana
- Wszystko w porządku Lud, po prostu dzieje się ze mną coś dziwnego.
- Opowiadaj - zachęca mnie - chętnie Ci pomogę
Jej słowa dodają mi dziwnej otuchy. Mam ochotę powiedzieć jej wszystko. - A więc - zaczynam niepewnie, nie chcę, aby domyśliła się, że chodzi mi o nią - jestem z Candelarią, ale czuje, że nie powinniśmy być dalej razem. Ostatnio, to znaczy jakiś czas temu poznałem bliżej kogoś, no nie wiem wyjątkowego? Przepraszam, ale trudno mi o tym mówić, ta dziewczyna budzi we mnie uczucia, o których zawsze marzyłem, ale nie jestem pewny czy to zakochanie. Myśle, że tak źle mi z Cande, że zaczynam majaczyć i wyobrażać sobie niestworzone rzeczy, rozumiesz mnie?
- Chyba tak. Nie jest mi smutno z powodu straty Xabiego - jestem zaskoczony, jak to nie? Myślałam, że ona go kocha, czyżby było inaczej?
- Przyznaje na początku, było mi źle. Ale po kilku dniach spędzania czasu z kimś niezwykłym sprawiło, że zapomniałam o Xabim i zaczęłam myśleć o Tob.. o nim, dobrze się przy nim czuje, jest mi z nim dobrzek ale...
- Ale? - pytam z ciekawością
- Ma kogoś, z kim chyba nie jest szczęśliwy - kurwa, czy ona mówi o mnie?
- Skąd wiesz, że nie jest szczęśliwy?
- Sam mi o tym powiedział - zamurowało mnie, ona naprawdę o mnie myśli.
- Może powinnaś mu o tym powiedzieć, może on czuje to samo
- A jeżeli nie czuje tego co ja i po prostu mnie wyśmieje?
- Czasami warto zaryzykować, tylko na twoim miejscu poczekałbym dopóki on nie rozstanie się z tą dziewczyną, narazie nie warto mieszać - doradzam jej - przez ten czas powinnaś zastanowić się czy to co czujesz jest prawdziwe
Mówiąc te słowa, patrze jej głęboko w oczy. Wiem, że obydwoje powinniśmy zastanowić się nad tym wszystkim.
- Mam tylko nadzieje, że nie powiesz mu o niczym, nie chcę aby atmosfera między mną, a Jorge była...
Nie słucham jej dalej. Ona mówi o Jorge? Jorge? Jorge? Dlaczego on? Co takiego ma on, czego nie mam ja? Przecież całowliśmy się, poszliśmy razem do pokoju, mieliśmy uprawiać seks i po co ja się przed nią otworzyłem? Dlaczego bezlitośnie jej nie wyruchałem? Bo jestem zakochany? Zakochany jak się okazuje bez wzajemności? Nie, nie może tak być, muszę stąd wyjść i to jak najszybciej.
- Przepraszam Mer, ale zapomniałem czegoś ważnego - okłamuje przyjaciółkę - Cande pewnie na mnie czeka
- Ruggero, ale mieliśmy...
Opuszczam jej pokój w masakrycznie szybkim tempie, obecnie czuję się zraniony. Jest mi źle, właśnie dostałem kosza od dziewczyny, która w pewnym sensie była dla mnie bardzo ważna.
Siedzę w pokoju hotelowym i zastanawiam się nad bardzo ważną decyzją w moim życiu. Razem z obsadą jesteśmy w Belgii, gramy koncert w Brukseli. Cudowne miasto. Po wyznaniu Mechi o jej uczuciu do Jorge, przestałem się z nią kontaktować. Minął prawie miesiąc. Miesiąc pełen spędzania czasu z samą Candelarią, nie mam ochoty widzieć Blanco i reszty.
Nagle po całym moim pokoju rozlega się głośne pukanie do drzwi. Podchodzę do nich i modlę się, aby nie spotkać za nimi Cande.
Otwieram, a moim oczom ukazuje się starszy mężczyzna, w siwym garniturze.
- Yyy.. Dzień Dobry? - witam nieznajomego, na co on posyła mi delikatny uśmiech
- Dzień Dobry, nazywam się Martin Sabat - mężczyzna podaje mi rękę, którą od razu ściskam - pewnie wiesz, że jestem producentem Disney Latino. Powiem prosto z mostu chciałbym Cię w mojej nowej produkcji
Jestem zaskoczony. Chcą mnie w nowej produkcji? To ogromna szansa dla mnie.
- Zaskoczył mnie pan. Może wejdziemy do mojego pokoju i obgadamy sprawę?
- Dobrze, mam nadzieje, że przystaniesz na moją propozycję
Mężczyzna wchodzi do mojego pokoju i siada na jasnym, futrzanym fotelu.
- A więc, nagrywam nowy serial. Soy Luna i chciałby, abyś w nim wystąpił. To produkcja na podstawie Violetty miłość, muzyka, pasja. Czyli to co lubisz najbardziej
- Okej, ale kogo miałbym grać? Kiedy? Gdzie? - zaciekawiony zadaje pytania jedno za drugim
- Grałbyś Federico, po śmierci Pablo zacząłbyś być derektorem Studia. Byłbyś mężem Ludmily, albo na odległość, albo żyli byście we wspólnym mieszkani, o ile Mercedes zgodzi się na kolejną Disney'owską produkcję. Zdjęcia zaczynamy w kwietniu, tego roku w Argetynie
W kwietniu? Przecież wtedy będę w trasie. Nie mogę tak po prostu odejść. - A co z ViolettaLive?
- Musiałbyś zrezygnować z drugiej części. To konieczne, jeżeli chcesz z nami współpracować
- Nie mogę podjąć tej decyzji już teraz, potrzebuje czasu, aby to przemyśleć
- Rozumiem Cię, ja też nie potrafiłbym podjąć takiej decyzji w ciągu kilku min...
Martin nie jest w stanie dokończyć wypowiedzi, ponieważ do pokoju wbiega roztrzepana Candelaria. Kurwa mać, tylko nie ona.
- Rugguś słoneczko moje, mamy problem. Połamałam paznokietki - zaczyna bełkot, na temat swojego "trudnego" życia. Mam jej dosyć.
- Zmieniłem zdanie, chętnie wystąpie w pana nowej produkcji
Podjąłem decyzję. Dobrą decyzję. Tak myślę. Teraz jesteśmy w Niemczech, mam tylko kilka dni na pożegnanie się z przyjaciółmi. Przed ostatnie państwo, w którym gram razem z nimi. Została jeszcze Polska. Mam nadzieje, że ten koniec będzie cudowny. Czemu zdecydowałem się na serial? Po pierwsze będę z dala od Cande, po drugię będę mógł zapomnieć o Mechi. Wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Obydwoje damy sobie spokój. Czemu? Ponieważ myślę o niej całymi dniami jak jakiś pojebany. Tak nie może być, ona kocha mojego przyjaciela i nie mogę nic z tym zrobić.
Błąkam się tymi zasranymi niemieckimi uliczkami i zdaję sobie sprawę z tego, że moje życie zaczyna być do dupy. Ukrywam się przed swoją dziewczyną, przed moimi znajomymi i przed Mercedes. Do tej pory nie rozmawiamy ze sobą, mimo że ona próbuje zrobić wszystko, aby ze mną pogadać. Unikam jej i mam zamiar robić to do końca swojego życia. Najgorzej jest jednak przy śpiewaniu "Luz, camara, accion", kiedy musimy patrzeć sobie w oczy i być bardzo blisko siebie. Czasem mam ochotę odłynąć przy niej i zapomnieć o całym bożym świecie. Jednak za chwilę przypominam sobie jej zauroczenie Jorge i cały czar pryska. Czasami czuje się jak w jakieś noweli. Tylko nie gram w niej tego przystojniaka, głównego bohatera, który z wzajemnością zakochuje się w swojej księżniczce. Ja jestem jego najlepszym przyjacielem, zakochanym w jego dziewczynie. Tym, którego nikt nie lubi, ponieważ chcę rozdzielić tą piękną, szczęśliwą dwójeczkę. Tylko zazwyczaj ten bohater próbuje zdobyć swoją lubę, a ja? A ja na starcie wolałem się poddać. Może jednak powinienem walczyć o jej serce? A może powinienem powiedzieć jej o swoich uczuciach i dać upust emocją? Może wtedy zrobi mi się lepiej i będę w stanie zapomnieć o niej? A może nie powinienem się ośmieszać? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Szkoda, że nie potrafie znaleźć magicznej lampy, albo kapelusza Merlina, aby dzięki nim spełnić swoje największe marzenia. Czy ja właśnie stwierdziłem, że bycie z Mercedes jest moim marzeniem?
Cholera, ja naprawdę ją kocham. Powinienem spotkać się z Candelarią i powiedzieć jej o tym co czuję. Ten cały cyrk ciągnie się zdecydowanie za długo. Ranie ją, a nie chce tego. Może i jestem wrednym chujem, ale ona na to nie zasłużyła. Pogadam też z Mercedes, zrobię to w dzień wyjazdu. Powiem jej o wszystkim, a potem wyjadę. Przynajmniej w ten sposób oszczędze sobie tego całego wstydu.
- Rugguś, ale ty nie możesz mnie tak po prostu zostawić - wypowiedziała zrozpaczona Cande, po czym przywaliłam mi w twarz z otwartej dłoni - i co tak chcesz zakończyć naszą miłość, tak? Jesteś beznadziejnym frajerem słyszysz frajerze? - no to teraz się zacznie, a już myślałem, że rozstaniemy się w zgodzie.
- Nie mów tak do mnie, nie zrobiłem nic złego. Gdybyś była normalna to wszystko skończyłoby się dobrze
- Ja jestem normalna, to ty jesteś dupkiem. Starałam się, byłam miła, kochana i nawet nie zwyzywałam Cię kiedy dowiedziałam się o twoim pocałunku z Mechi w Paryżu - zatkało mnie, ona o tym wiedziała i nic nie mówiła?
- Skąd wiesz?
- Widziałam was dupku, słyszałam jak do niej mówiłeś. Kochanie, kotku i inne czułe słówka, potem poszliście do pokoju, a tam pewnie się pieprzyliście
- Nie, mylisz się. Pomiędzy mną, a Mercedes nie było nic więcej, ponieważ...
- Czyli, że mnie kochasz? - nie dała mi dokończyć, z resztą nie pierwszy raz.
- Nie, nie kocham Cię. Nie mogłem przespać się z Mercedes, ponieważ ją kocham - powiedziałem to na głos pierwszy raz i o dziwo, przyniosło mi pewny rodzaj ulgi.
- Wiedziałam, po tylu pocałunkach... wiedziałam, że coś między wami jest. Jednak ty, zawsze zaprzeczałeś. Robiłeś ze mnie idiotkę, nigdy Ci tego nie wybaczę Ruggero - z jej oczu ciurkiem zaczęły lać się łzy, a mnie ani trochę to nie ruszyło.
- Nie musisz mi wybaczać, nie oczekuje tego od Ciebie. Chcę mieć tylko święty spokój od twojego chorego charakterku, rozumiesz?
Candelaria gwałtownie podnosi się z mojego łóżka i wybiega. No i tyle ją widziałem. W końcu. Miałem być delikatny, ale mi chyba nie wyszło. Z resztą mam ją w nosie. Ja jej nie wyzwałem, zachowałem się jak dojrzały mężczyzna, a ona? Jak roztrzepana małolata. Boże i po co ja marnowałem na nią czas?
- Stary, o co Ci kurwa chodzi? - nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie zjawił się Jorge. No tak, dawno z nim nie rozmawiałem.
- Co masz na myśli?
- Nie rozmawiasz z nami, olewasz wszystkich, rzucasz Cande i ranisz Mercedes- ranie Mercedes? Czym ja ją kurwa ranie, przecież my nie gadamy. To ona rani mnie. Nic nie rozumiem.
- Nie przesadzaj, wszystko jest w porządku - spławiam go, nie mam ochoty gadać z miłością, mojej miłości.
- Nic nie jest w porządku Rugg, ty po prostu zupełnie się od nas odciąłeś
- No i co z tego?
- No i to, że ranisz tym nas wszystkich, a najbardziej Mechi
- Dlaczego, akurat ją? - pytam zdziowiony
- Bo jest w tobie zakochana, a ty tak po prostu ją odrzucasz - daje mi do zrozumienia.
Zamarłem, przecież z tego co wiem, to Mer kocha Jorge z resztą sama mi tak powiedziała. Czyżbym źle odebrał sygnały, które mi wysyłała?
-To niemożliwe, ona powiedziała,że...
- Że jest zakochana we mnie, a co Ci miała powiedzieć ty bezuczuciowy włoski baranie? Że Cię kocha? Sam kazałeś jej trzymać dystans, wiesz ile nocy przez Ciebie przepłakała? Wiesz, jak bardzo speszyła się kiedy wybiegłeś z jej pokoju, po tym jak chciałeś ją wyruchać? Weź ten pieprzony tyłek w troki i zrób coś, bo obecnie tracisz wszystkich, którym na tobie zależy
- Jest zakochana we mnie? - dalej nie mogę uwierzyć w jego słowa. To nie jest możliwe.
- Tak, też się dziwie. Mer to świetna dziewczyna, nie zasłużyła na takiego dupka, jakim jesteś ty. Mógłbym stać tu godzinami i gadać jakim jesteś kretynem, ale tego nie zrobię, ponieważ ktoś musi pocieszać i Candelarie i Mercedes. Jesteś z siebie dumny?
- Jest zakochana we mnie?
Jorge czerwienieje ze złości i patrzy na mnie tak jak rodzic na niegrzeczne dziecko.
- Wiesz co? Tracę tutaj tylko czas, nasza rozmowa do niczego nie prowadzi
Tuż przed drzwiami mój przyjaciel zatrzymuje się i mówi tym swoim idiotycznym, zawiedzionym tonem głosu:
- Powodzenia w nowej produkcji, o tym też nie miałeś zamiaru nam powiedzieć?
Wyszedł. Zostawił mnie samego, a w mojej głowię echem nadal rozbrzmiewało tylko jedno zdanie
,, Jest w tobie zakochana, a ty tak po prostu ją odrzucasz ''.
Uśmiecham się, ona mnie kocha.
Ostatni koncert w Polsce. Między nami, a fanami panuje cudowna atmosfera. Wszyscy śpiewają, bawią się i dodają nam niewymuszonej otuchy. W pierwszym rzędzie widzę dziewczynę ubraną w koszulkę z moją podobizną. To takie urocze.
Za dziesięć minut ostatni raz wchodzę zaśpiewać ,,Luz, camara, accion" mojego Federico. Smutno mi, że moja przygoda z Violettą dobiega końca, mam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Tyle wspomnień łączy mnie z tymi ludźmi, nadali mojemu życiu cudowny smaczek. Nigdy nie zapomnę odpałów z Jorge, wszystkich scen z Martiną w serialu, dobrych chwil z Candelarią, wspólnych spacerów z Albą i Facu, no i pocałunków, rozmów oraz scen nagrywanych z Mercedes. Nie porozmawiałem z nią. Nie miałem odwagi podejść i zamienić z nią nawet kilku słów. Zepsułem wszystko. Gdybym nie był taki głupi to już dawno bylibyśmy razem. Ach, Ruggero ty idioto.
Do moich uszu dociera melodia piosenki ,, Underneath It All ", po niej wchodzę ja, cholera jasna. Nie jestem gotowy. Skoro występuje ostatni raz, to mój pokaz powinien być idealny, ale ja nie mogę tak po prostu tam wyjść. Stresuje się, cholernie się stresuje.
Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up.
Ostatnie słowa. Denerwuje się. Cholera jasna.
W pewnym momencie czuje uścisk na swojej dłoni. Odwracam głowę w bok, a moim oczom ukazuje się osoba, której niespodziewałem się zobaczyć obok siebie.
- Poradzisz sobie Ruggero
Mercedes posyła mi delikatny uśmiech, który ja odwzajemniam.
- Musimy porozmaw...
Let's not give it up
O Oohhhhhh
- Ruggero, wchodzisz - słyszę głos w słuchawcę, w uchu.
Mechi puszcza moją dłoń, a ja wybiegam na scenę i mimo, że nie jestem gotowy to nie mam innego wyjścia.
W każde słowo piosenki, wkładam odpowiednie emocje, staram się jak głupi, żeby nie zawieść ludzi, którzy przyszli tu specjalnie dla mnie.
Tańcze, śpiewam i wydurniam się. Kocham to robić. Obok ludzi, którzy są dla mnie ważni, dla ludzi którzy uśmiechają się na mój widok. Czy
,, Soy Luna" jest warta zostawienia tego co mam? Zostawienia osób, które kocham? Nie, ale na wycofanie się jest już za późno. Gdybym wtedy, zastanowił się dłużej, to nie musiałbym teraz odchodzić. Niestety za błędy trzeba płacić.
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Na scenę wbiega uśmiechnięta Mercedes. Czas zacząć show.
Patrząc jej głęboko w oczy śpiewam ostatnie wersy piosenki.
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar
Przerzucam Mechi przez ramię, po czym szybkim ruchem obkręcam ją wokół własnej osi.
Piosenka kończy się, a my olewając głos w słuchawcę, który każe nam zejść ze sceny, stoimy dalej na jej środku.
- Kocham Cię - wypowiadam te dwa proste słowa do mikrofonu.
- Ja też Cię kocham, Federico - zaskoczona odpowiada mi w postaci Ludmily
- Nie. Ja, Ruggero Pasquarelli, zdrowy umysłowo mówię tobie, Mercedes Lambre, że Cię kocham
Nie czekając długo całuje zaskoczoną dziewczynę.
Po całej arenie rozchodzą się głośne piski szczęścia i brawa uznania. Ktoś płaczę, ktoś się śmieję. A ja wraz z moją księżniczą zastygam w gorącym pocałunku, który dla mnie mógłby nie mieć końca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoł <3
Dałam radę, skończyć pisać tego Shota, przed godziną 12 XD
Care, mam nadzieje, że druga część Ci się spodoba <3
Kocham i pozdrawiam
Ola <3
WAŻNE, LAURUŚ JEŻELI TO CZYTASZ TO BŁAGAM DO CHOLERY JASNEJ ODPOWIEDZ MI !
Czemu usunęłaś bloga? Wiesz jak bardzo go lubiłam? Jak bardzo chciałam się dowiedzieć czy Ruggcedes w końcu będą razem? Czy Liv, w końcu zginię? Czy dzikie sokoły będą razem do końca? I czy Mechi przezwycięży strach przed sceną? Błagam, wróć do nas i napisz zakończenie tej cudownej histori.
Z poważaniem smutna Ola :(
Cholera, ja naprawdę ją kocham. Powinienem spotkać się z Candelarią i powiedzieć jej o tym co czuję. Ten cały cyrk ciągnie się zdecydowanie za długo. Ranie ją, a nie chce tego. Może i jestem wrednym chujem, ale ona na to nie zasłużyła. Pogadam też z Mercedes, zrobię to w dzień wyjazdu. Powiem jej o wszystkim, a potem wyjadę. Przynajmniej w ten sposób oszczędze sobie tego całego wstydu.
- Rugguś, ale ty nie możesz mnie tak po prostu zostawić - wypowiedziała zrozpaczona Cande, po czym przywaliłam mi w twarz z otwartej dłoni - i co tak chcesz zakończyć naszą miłość, tak? Jesteś beznadziejnym frajerem słyszysz frajerze? - no to teraz się zacznie, a już myślałem, że rozstaniemy się w zgodzie.
- Nie mów tak do mnie, nie zrobiłem nic złego. Gdybyś była normalna to wszystko skończyłoby się dobrze
- Ja jestem normalna, to ty jesteś dupkiem. Starałam się, byłam miła, kochana i nawet nie zwyzywałam Cię kiedy dowiedziałam się o twoim pocałunku z Mechi w Paryżu - zatkało mnie, ona o tym wiedziała i nic nie mówiła?
- Skąd wiesz?
- Widziałam was dupku, słyszałam jak do niej mówiłeś. Kochanie, kotku i inne czułe słówka, potem poszliście do pokoju, a tam pewnie się pieprzyliście
- Nie, mylisz się. Pomiędzy mną, a Mercedes nie było nic więcej, ponieważ...
- Czyli, że mnie kochasz? - nie dała mi dokończyć, z resztą nie pierwszy raz.
- Nie, nie kocham Cię. Nie mogłem przespać się z Mercedes, ponieważ ją kocham - powiedziałem to na głos pierwszy raz i o dziwo, przyniosło mi pewny rodzaj ulgi.
- Wiedziałam, po tylu pocałunkach... wiedziałam, że coś między wami jest. Jednak ty, zawsze zaprzeczałeś. Robiłeś ze mnie idiotkę, nigdy Ci tego nie wybaczę Ruggero - z jej oczu ciurkiem zaczęły lać się łzy, a mnie ani trochę to nie ruszyło.
- Nie musisz mi wybaczać, nie oczekuje tego od Ciebie. Chcę mieć tylko święty spokój od twojego chorego charakterku, rozumiesz?
Candelaria gwałtownie podnosi się z mojego łóżka i wybiega. No i tyle ją widziałem. W końcu. Miałem być delikatny, ale mi chyba nie wyszło. Z resztą mam ją w nosie. Ja jej nie wyzwałem, zachowałem się jak dojrzały mężczyzna, a ona? Jak roztrzepana małolata. Boże i po co ja marnowałem na nią czas?
- Stary, o co Ci kurwa chodzi? - nawet nie zauważyłem kiedy obok mnie zjawił się Jorge. No tak, dawno z nim nie rozmawiałem.
- Co masz na myśli?
- Nie rozmawiasz z nami, olewasz wszystkich, rzucasz Cande i ranisz Mercedes- ranie Mercedes? Czym ja ją kurwa ranie, przecież my nie gadamy. To ona rani mnie. Nic nie rozumiem.
- Nie przesadzaj, wszystko jest w porządku - spławiam go, nie mam ochoty gadać z miłością, mojej miłości.
- Nic nie jest w porządku Rugg, ty po prostu zupełnie się od nas odciąłeś
- No i co z tego?
- No i to, że ranisz tym nas wszystkich, a najbardziej Mechi
- Dlaczego, akurat ją? - pytam zdziowiony
- Bo jest w tobie zakochana, a ty tak po prostu ją odrzucasz - daje mi do zrozumienia.
Zamarłem, przecież z tego co wiem, to Mer kocha Jorge z resztą sama mi tak powiedziała. Czyżbym źle odebrał sygnały, które mi wysyłała?
-To niemożliwe, ona powiedziała,że...
- Że jest zakochana we mnie, a co Ci miała powiedzieć ty bezuczuciowy włoski baranie? Że Cię kocha? Sam kazałeś jej trzymać dystans, wiesz ile nocy przez Ciebie przepłakała? Wiesz, jak bardzo speszyła się kiedy wybiegłeś z jej pokoju, po tym jak chciałeś ją wyruchać? Weź ten pieprzony tyłek w troki i zrób coś, bo obecnie tracisz wszystkich, którym na tobie zależy
- Jest zakochana we mnie? - dalej nie mogę uwierzyć w jego słowa. To nie jest możliwe.
- Tak, też się dziwie. Mer to świetna dziewczyna, nie zasłużyła na takiego dupka, jakim jesteś ty. Mógłbym stać tu godzinami i gadać jakim jesteś kretynem, ale tego nie zrobię, ponieważ ktoś musi pocieszać i Candelarie i Mercedes. Jesteś z siebie dumny?
- Jest zakochana we mnie?
Jorge czerwienieje ze złości i patrzy na mnie tak jak rodzic na niegrzeczne dziecko.
- Wiesz co? Tracę tutaj tylko czas, nasza rozmowa do niczego nie prowadzi
Tuż przed drzwiami mój przyjaciel zatrzymuje się i mówi tym swoim idiotycznym, zawiedzionym tonem głosu:
- Powodzenia w nowej produkcji, o tym też nie miałeś zamiaru nam powiedzieć?
Wyszedł. Zostawił mnie samego, a w mojej głowię echem nadal rozbrzmiewało tylko jedno zdanie
,, Jest w tobie zakochana, a ty tak po prostu ją odrzucasz ''.
Uśmiecham się, ona mnie kocha.
Ostatni koncert w Polsce. Między nami, a fanami panuje cudowna atmosfera. Wszyscy śpiewają, bawią się i dodają nam niewymuszonej otuchy. W pierwszym rzędzie widzę dziewczynę ubraną w koszulkę z moją podobizną. To takie urocze.
Za dziesięć minut ostatni raz wchodzę zaśpiewać ,,Luz, camara, accion" mojego Federico. Smutno mi, że moja przygoda z Violettą dobiega końca, mam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. Tyle wspomnień łączy mnie z tymi ludźmi, nadali mojemu życiu cudowny smaczek. Nigdy nie zapomnę odpałów z Jorge, wszystkich scen z Martiną w serialu, dobrych chwil z Candelarią, wspólnych spacerów z Albą i Facu, no i pocałunków, rozmów oraz scen nagrywanych z Mercedes. Nie porozmawiałem z nią. Nie miałem odwagi podejść i zamienić z nią nawet kilku słów. Zepsułem wszystko. Gdybym nie był taki głupi to już dawno bylibyśmy razem. Ach, Ruggero ty idioto.
Do moich uszu dociera melodia piosenki ,, Underneath It All ", po niej wchodzę ja, cholera jasna. Nie jestem gotowy. Skoro występuje ostatni raz, to mój pokaz powinien być idealny, ale ja nie mogę tak po prostu tam wyjść. Stresuje się, cholernie się stresuje.
Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up.
Ostatnie słowa. Denerwuje się. Cholera jasna.
W pewnym momencie czuje uścisk na swojej dłoni. Odwracam głowę w bok, a moim oczom ukazuje się osoba, której niespodziewałem się zobaczyć obok siebie.
- Poradzisz sobie Ruggero
Mercedes posyła mi delikatny uśmiech, który ja odwzajemniam.
- Musimy porozmaw...
Let's not give it up
O Oohhhhhh
- Ruggero, wchodzisz - słyszę głos w słuchawcę, w uchu.
Mechi puszcza moją dłoń, a ja wybiegam na scenę i mimo, że nie jestem gotowy to nie mam innego wyjścia.
W każde słowo piosenki, wkładam odpowiednie emocje, staram się jak głupi, żeby nie zawieść ludzi, którzy przyszli tu specjalnie dla mnie.
Tańcze, śpiewam i wydurniam się. Kocham to robić. Obok ludzi, którzy są dla mnie ważni, dla ludzi którzy uśmiechają się na mój widok. Czy
,, Soy Luna" jest warta zostawienia tego co mam? Zostawienia osób, które kocham? Nie, ale na wycofanie się jest już za późno. Gdybym wtedy, zastanowił się dłużej, to nie musiałbym teraz odchodzić. Niestety za błędy trzeba płacić.
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Na scenę wbiega uśmiechnięta Mercedes. Czas zacząć show.
Patrząc jej głęboko w oczy śpiewam ostatnie wersy piosenki.
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar
Przerzucam Mechi przez ramię, po czym szybkim ruchem obkręcam ją wokół własnej osi.
Piosenka kończy się, a my olewając głos w słuchawcę, który każe nam zejść ze sceny, stoimy dalej na jej środku.
- Kocham Cię - wypowiadam te dwa proste słowa do mikrofonu.
- Ja też Cię kocham, Federico - zaskoczona odpowiada mi w postaci Ludmily
- Nie. Ja, Ruggero Pasquarelli, zdrowy umysłowo mówię tobie, Mercedes Lambre, że Cię kocham
Nie czekając długo całuje zaskoczoną dziewczynę.
Po całej arenie rozchodzą się głośne piski szczęścia i brawa uznania. Ktoś płaczę, ktoś się śmieję. A ja wraz z moją księżniczą zastygam w gorącym pocałunku, który dla mnie mógłby nie mieć końca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoł <3
Dałam radę, skończyć pisać tego Shota, przed godziną 12 XD
Care, mam nadzieje, że druga część Ci się spodoba <3
Kocham i pozdrawiam
Ola <3
WAŻNE, LAURUŚ JEŻELI TO CZYTASZ TO BŁAGAM DO CHOLERY JASNEJ ODPOWIEDZ MI !
Czemu usunęłaś bloga? Wiesz jak bardzo go lubiłam? Jak bardzo chciałam się dowiedzieć czy Ruggcedes w końcu będą razem? Czy Liv, w końcu zginię? Czy dzikie sokoły będą razem do końca? I czy Mechi przezwycięży strach przed sceną? Błagam, wróć do nas i napisz zakończenie tej cudownej histori.
Z poważaniem smutna Ola :(