Menu:
▼
sobota, 9 maja 2015
Chapter 29
~Diego~
Już kolejny raz siedzę przed kominkiem i patrzę na niego zamglonym wzrokiem. Znowu mam przed oczami obraz palących się kwiatów, a w głowie brzęczą mi słowa tego wiersza. Jak za starych "dobrych" czasów, co nie? Mam okropne wyrzuty sumienia. W końcu nie tak zachowuje się przyjaciel, któremu Lu pomagała przez te wszystkie lata. Powinienem przekazać jej ten bukiet i pomóc w podjęciu trudnej decyzji, co dalej ma robić. Z drugiej strony, wszystko co robię robię dla jej dobra. Chronię ją. Nie mogę pozwolić by on skrzywdził ją po raz kolejny. Lu wycierpiała za dużo i to o wiele za dużo. Stara się to ukrywać, lecz widzę jak bardzo chce sama zadecydować o swojej przyszłości, bez myślenia o tym co było (czytaj: bez myślenia o Pasquarellim, jego grzywce i zawartości gaci). Dobra, koniec z wyrzutami sumienia. W końcu tak jest lepiej. Czasu nie cofnę, więc co się będę zamartwiał. Burczy mi w brzuchu jakby stado mamutów biegło przez środek Londynu. Idę, znaczy jadę do kuchni i wyjmuję z lodówki składniki. Czas na naleśniki z przepisu mistrza Diegito. Ostatni raz robiłem je przed wypadkiem, ale takich przepisów się nie zapomina. Jakimś cudem wyrabiam masę naleśnikową o odpowiedniej konsystencji. Jaram się tym jak Harry Potter swoją różdżką. Smażę pierwszego naleśnika - idealny. Drugi jest trochę gorszy od pierwszego. Piąty naleśnik - "O kurwa! Pożar!". Jak najszybciej się da na tym wózku inwalidzkim ugaszam ogień ścierką, która leży na stole. Nagle do kuchni wchodzi Ludmila. Serio? Lepszego momentu nie mogła sobie wybrać. Uśmiecham się szeroko z miną "Ja nic nie wiem!", jednocześnie zasłaniając bałagan. Ferro podchodzi do mnie i całuje w policzek.
- Część. Jak ci mija dzień? - pytam żeby odwrócić jej uwagę od smrodu spalenizny.
- Całkiem do... O, cholera! Co tu się stało? - nie wiem czy jest zła czy rozbawiona.
- Małe gotowanko, a co?
- Nie, nic. Wszystko dobrze. Nawet nie lubiłam tej patelni, ale mimo wszystko następnym razem pytaj czy możesz coś spalić - Ludmi śmieje się głośno wyrzucając patelnię do kosza. Podaję jej przypaloną ścierkę.
- To chyba też do wyrzucenia - uśmiecham się niepewnie.
- Tę ścierkę akurat bardzo lubiłam, wiesz? - Ferro próbuje zachować powagę, ale coś jej nie wychodzi. Oboje zaczynamy chichotać jak małe dzieci. W końcu, gdy możemy już złapać oddech mówię:
- Panienko Ferro, a pamięta pani jak to spaliliśmy patelnię w domku w liceum? Też miały być naleśniki i też nie wyszły.
- Panie Hernandez, oczywiście że pamiętam. Nie ma innej opcji. Czy tylko mnie bawiła nasza matematyczka? Te jej teksty i duma kiedy udało się jej rozśmieszyć całą klasę.
- Zdecydowanie była genialna, ale muszę ci coś powiedzieć bo potem zapomnę. Wiem, że dopiero co wyszedłem ze szpitala, ale muszę coś zmienić w swoim życiu. Tyle lat tkwiłem w szpitalu, nieruchomy z widokiem na brudną biel ścian. Mam ochotę zobaczyć coś na świecie. Myślałem o Włochach. Mediolan, Turyn, Rzym, Neapol i takie tam. Zawsze chciałem tam pojechać. Myślę, że teraz jest na to najlepszy moment. Przez to, że jestem przykuty do wózka jeszcze bardziej docenię to co zobaczę.
- Powinniśmy pojechać razem. Nie myśl tylko, że chcę być twoją niańką. Też mam ochotę odwiedzić Włochy, więc skorzystalibyśmy oboje. Co ty na to? - Ludmi zaskakuje mnie tą propozycją, ale mimo to bardzo mi się podoba.
- Jeszcze tak sobie myślałem żeby pójść na kurs włoskiego przed wyjazdem. W końcu to niesamowity język - proponuję, a na ustach Ferro pojawia się szeroki uśmiech. Uzgadniamy szczegóły. Szczerze, nie spodziewałem się tak szybkiej reakcji na propozycję wyjazdu.
~Francesca~
Mega się cieszę, że dostałam pracę w tej szkółce. Nie wiem ile będę tu pracować, ale sam staż w tej firmie daje młodym ogromne możliwości na przyszłość. Muszę spełnić oczekiwania moich przyszłych kursantów jednocześnie pokazując im, że to mnie mają słuchać. Wchodzę do budynku, w którym mieści się owa szkoła językowa. Szczerze powiedziawszy, robi wrażenie. Już na zewnątrz wygląda na porządną instytucję, a w środku jest jeszcze lepiej. Pewnym krokiem zmierzam do gabinetu dyrektora placówki. Wczoraj wysłano mi maila z dokładną instrukcją jak tam trafić, więc dzisiaj nie mam żadnego problemu. Pukam delikatnie do drzwi w ten charakterystycznie profesjonalny sposób. Głosem rodem z filmów jeszcze nieznany mi mężczyzna odpowiada "Proszę". Delikatnie się spinam na widok człowieka niewiele starszego ode mnie. Do tej chwili byłam pewna, że za kimś o nazwisku Esteban Barela kryje się starszy pan o lasce.
-Witam, Esteban Barela. Jak mniemam panienka Cauviglia? - tylko nie tak oficjalnie, bo tu zwątpię.
- Witam. Mam nadzieję, że przyjemnie będzie się nam współpracowało - mężczyzna śmieje się cicho i odpowiada pewnym głosem.
- Nie wątpię, że ta współpraca będzie owocna. Teraz zapraszam na zewnątrz. Oprowadzę panią po szkole. Przy okazji omówimy kilka szczegółów pani pracy u nas - wychodzimy do holu i przechodzimy do jednej z sal lekcyjnych. Jestem pod wielkim wrażeniem. Wszystko jest do siebie dopasowane, a technologii to tu nie brakuje. Każde stanowisko opatrzone jest w słuchawki z mikrofonem, na ścianie wisi tablica interaktywna. Do tego w całym pomieszczeniu porozwieszane są tablice ze słownictwem.
- To sala do francuskiego. Chciałbym pani pokazać te do języka włoskiego, ale trwają w nich obecnie zajęcia, a nie chcę przeszkadzać studentom. To jest zrozumiałe, prawda? - pyta a ja tylko kiwam głową, potwierdzając jego wypowiedź.
- Kontynuując moją wypowiedź, dzisiaj pokażę pani tylko gdzie co jest. Zresztą dużo tego nie ma. Na pierwszym piętrze mamy coś w stylu pokoju nauczycielskiego. Może pani tam trzymać materiały dla uczniów, swoje prywatne rzeczy czy coś. Ma pani tam swoją własną szafkę zamykaną na klucz - mówiąc to podaje mi mały srebrny kluczyk na smyczy - Na końcu korytarza jest bufet z pysznym domowym jedzeniem. Polecam.
Mój szef oprowadza mnie jeszcze z 15 minut i kieruje się z powrotem do swojego gabinetu. Jak na dżentelmena przystało odsuwa mi krzesło, które jest wyjątkowo miękkie.
- Mam dla pani grupy z osobami w wieku 28 do 35 lat. Preferują poznanie włoskiego jako języka do codzienne użytku. Mam nadzieję, że cieszy to panią.
- Naturalnie. Bardzo satysfakcjonuje mnie pana przydział - czy ja to mówię na głos? Brzmię jak nie ja.
- A co do zarobków...
- Zgadzam się na kwotę podaną w umowie - uśmiecham się niepewnie.
- W takim razie jeszcze tylko formalny podpis i będzie pani należeć do naszej załogi - chwytam długopis i kształtnymi literami wypisuję "Francesca Cauviglia".
~Leon~
-Nie Federico, ja nie potrafię Cię zrozumieć. Mogłeś napisać mi głupią wiadomość - podnoszę ton głosu i posyłam Pasquarelliemu poirytowane spojrzenie. Ja, jako Leon Mateo Verdas potrafie połapać się w wielu trudnych sytuacjach, ale jego zrozumieć się nie da.
- Co ja Ci miałem w niej napisać? Cześć Leon, to ja Fede. Idę sobie do wojska, bo zostałem kompletnie sam i nie wiem co robić?
- Ty nigdy nie byłeś sam Federico, ty zawsze miałeś mnie. Jak widać ja Ci nie wystarczałem
Odwracam głowę w stronę szyby i opieram o nią czoło. Jego słowa naprawdę sprawiły mi ból. Cały czas myślałem tylko o tym jak bardzo za nim tęsknie i jak bardzo mi go brakuje, a on? A on tak naprawdę miał mnie w dupie. Najlepsi przyjaciele na zawsze? Może kiedyś, na obecny moment nie mam go ochoty znać.
- Leon, to nie miało tak zabrzmieć. Chodzi o Lu..Ludm...ile. Wiesz jak bardzo ją kochałem i jak bardzo mnie zraniła. Nie radziłem sobie z własnymi uczuciami. Wolałem uciec od problemu i zostawić was bez jakiegokolwiek słowa. Żałuje, że nie dałej jej się wytłumaczyć. Wszystko spieprzyłem
- Masz racje - potakuje głową - ale nie wszystko jest jeszcze stracone. Lu napewno za tobą tęskni, a mi z czasem przejdzie złość i nadal będziemy najlepszymi przyjaciółmi. Po prostu muszę wszystko przemyśleć
- Jesteśmy na miejscu panowie. Należy się 16€ - odpinam pas i wyciągam portfel z kieszeni. Wyjmuje wystarczającą ilość pięniędzy i podaje starszemu mężczyźnie.
- Dziękujemy. Do widzenia
Z Federico nie czekamy na odpowiedź, tylko jak najszybciej opuszczamy samochód. Z bagażnika, wyciągam czarną torbę sportową Nike z ciuchami przyjaciela? Kolegi? Znajomego? Któregoś z nich.
- Nie musisz nosić za mnie torby, nie jestem, aż tak poszkodowany - nawet nie zauwarzyłem, kiedy zjawił się obok mnie
- W takim razie, bierz to - rzucam torbę włocha na chodnik i napięcie odchodzę w kierunku domu. Perspektywa mieszkania z nim, nie za bardzo mi się podoba, ale nie mogę go, przecież zostawić samego.
- Mam nadzieje, że nie będę wam przeszkadzał prawda? - nawet nie zauwarzyłem kiedy znalazł się obok mnie.
- Nie, damy radę. A tak w ogóle to co Ci jest? No wiesz, w sensie zdrowotnym - Federico zastanawia się przez chwile nad odpowiedzią, po czym zatrzymuje się przed wejściem do domu - Hallo! Federico? Umarłeś?
- Tak, każdego dnia umieram z tesknoty
- To ty ją zostawiłeś
- Wiem, ale chce to naprawić. Chcę ją odzyskać i mieć przy sobie
- Wątpie, żeby było to realne. Myśl logicznie. Minęło tyle lat, ona napewno o tobie zapomniała
- Nasza miłość jest wieczna. Tobie i Violi się udało, mi i Lu też się uda
- Jesteś niemożliwy
Jego odwaga i twierdzenie o wielkiej miłości do Ludmily bawi mnie. On naprawde myśli, że ona tak po prostu rzuci mu się w ramiona jak gdyby nigdy nic? Już widzę minę Ferro, gdy tylko go zobaczy.
- Dobra Romeo, chodźmy do domu, bo robi się zimno
- Ugotujesz mi coś?
- Popierdoliło Cię chyba stary - otwieram drzwi i przepuszczam w nich Federico, który rzuca torbę w pierwszy lepszy kąt pokoju i uwala się na mojej kanapie. Cudownie kiedy Violetta to zobaczy, to zdecydowanie zabije mnie za przyprowadzenie tu tego zwierzaka. No właśnie, a co do mojej małżonki, to chyba wypadałoby ją przeprosić za zachwanie sprzed dwóch godzin. Zachowałem się jak kretyn, ale to nie moja wina, że ten włoski Romeo postanowił się do mnie odezwać.
- Ej, gdzie masz pilot, bo chciałem włączyć sobie telewizor. A tak w ogóle masz może piwo w lodówce, bo nie daje rady na trzeźwo - zaczynam nie wytrzymywać jego zachowania. Rozumiem jest poszkodowany, bo... ma złamane serce... ja pierdole, ale to nie usprawiedliwia jego chamskiego zachowania.
- Nie mam piwa, w moim domu nie pije się alkoholu - odpowiadam mu zgodnie z prawdą
- To się kurwa zacznie pić alkohol - Pasquarelli wybucha śmiechem, a ja mam ochotę wyjebać go z mojego domu, ale nie, ja jestem spokojnym i opanowanym facetem nie dam mu się sprowokować
- Nie będziesz pił w moim domu, mogę powiedzieć Violi, żeby zaparzyła moje ulubione ziółka, chcesz też? - włoch wstaje z kanapy i podchodzi do mnie, uważnie mi się przyglądając - o co Ci chodzi?
- Po pierwsze gdzie podziały się twoje jaja? A po drugie gdzie podziała się twoja żona, bo jakoś jej nie widzę?
Rozglądam się po całym domu i dochodzi do mnie, że ten kretyn ma racje żona mi zniknęła. Kurde, ona nogdy nie wychodzi bez powiedzenia mi tego. Kurde, gdzie ona jest. Biorę do ręki telefon i wybieram jej numer, po trzech sygnałach rozłączam się i udaje do kuchni.
- Mam rozumieć, że idziesz mi po piwo - zabije go kurwa
- Zamknij ryj , Pasquarelli
- Okej, stary. Zawsze do usług. Pomóc Ci z tym piwem czy sam dasz radę?
- Violetta zniknęła, a ty chcesz pić? - pytam poirytowany jego zachowaniem
- Alkohol, to najlepszy przyjaciel człowieka. Zabija wszystkie smutki
- Zamknij się w końcu. Przyjachałeś z dnia, na dzień. Niepotrzebny i zbędny do naszego dalszego życia. Wszyscy byli szczęśliwi, nagle zjawiasz się ty i niszczysz wszystko. Myślisz, że przyjdziesz do Ludmily, a jej zmiękną nogi i rzuci się na Ciebie. Nie, Federico, tak nie będzie. Przestań żyć marzeniami i wróć w końcu do żywych, bo jedyne co robisz to wkurwiasz mnie
- Jak widać, jestem dla Ciebie problemem. Przepraszam, ale ja tylko chce was odzyskać - włoch spuszcza głowę do dołu i momentalnie robi się smutny, ale kurde to on odszedł od nas, a nie my od niego.
- Nie sądzisz, że jest już trochę na to wszystko za późno i nie warto tego naprawiać?
- Ja nie mam nikogo Leon
- Przykro mi, ale nie warto budować już nic więcej z naszej relacji. Najlepiej będzie jak wyjdziesz. Przepraszam
- Nie, masz racje. Ja już pójdę. Żegnaj, Leon
- Żegnaj, Federico
Włoch bierzę swoją torbę i znika za drzwiami mojego domu. Straciłem go, teraz już nieodwracalnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, wiem mavie prawo mnie zabić, ale byłam w szpitalu i źle się czułam, po operacji. Przepraszam was, że tyle czekaliście :(
Następny rozdział będzie szybciej <3
KOCHAMY I POZDRAWIAMY
OLA I MAR <3
1
OdpowiedzUsuńDos
OdpowiedzUsuńMiejsce <3
OdpowiedzUsuńKurde.
UsuńKurde.
Kurde
No kurde!!!!
Zniszczyłyście ICH!!
Tą przyjaźń.
Kurde.
Wkurzyłam się, a ja jednak bardzo kulturalna - nie przeklinam.
Jestem wściekła. Nawet więcej.
Umieram.
Musi być wszystko dobrze.
MUSI.. MUSI... MUSI.
Bo popadnę w depresję.
NIEODWRACALNIE.
A co do rozdziału to po za tym, że mnie wkurzył jest super.
Bardzo mi się podoba.
Mam nadzieję, że Feduś wróci do Ludmiły jak nie to..
POZABIJAM.
Siebie i Was.
A sądzę, że macie dla kogo żyć.
Diego i tak jest u mnie na poziomie poniżej zera. Więc..
Pozwól, że się nie wypowiem.
Troszkę negatywny komentarz, ale mam nie najlepszy humor.
A mówiąc to mam na myśli....
.
.
.
.
.
.
Kiedy next (Uff, Wybrnęłam.) ???
Błagam nie każcie długo czekać.
Bo ludzie tu cierpią, przez brak rozdziałów na blogu.
Ale i tak jesteście najlepsze.
Buzioool.
Olaa <3
( A tak w ogóle to mam prośbę. Czy mogłabyś przesłuchać i ocenić (ja osobiście bym shejtowała, ale jak wspominam jestem zbyt kulturalna. ) https://www.youtube.com/watch?v=Q8GXuTvVtPA )
Jak tylko będę miała czas to ocenie <3
UsuńMiejsce ♡
OdpowiedzUsuń~care~
Wiecie co wam powiem macie wprost niezwykly talet do doprowadzania mnie do łez i rozechwiania emocjonalego :(
UsuńDlaczego z rozdziału na rozdział moje odczucia co do Diego tak się wahają raz go kocham a raz nienawidze, znów wie że źle zrobił a jednak tego nie naprawia... CO Z NIM NIE TAK :o
Lu i Dieguito pojadą do Włoch! ^^ ja też chcę :c
Fran no cóż nie będe się wypowiadać na jej temat bo mnie irytuje -.-
Czy może Diego trafi na kurs do Fran :o ale będą jaja XD
JAK MOGLYSCIE ZNISZCZYC ICH PRZYJAZN?! NO JAK?! :(((
Kurde Fede mnie wkurzył a mimo to nie potrafię być na niego zła :/
Leon ma sporo racji :(
I gdzie jest Violetta? :o
KURDE OLA JAK TO SIĘ NIE ZAKONCZY HAPPY ENDEM TO JA OBIECUJĘ ŻE CIE ZNAJDĘ!!!
Kocham ♡♥♡
~care~
Ps. Sorcia jeśli wtykam nos w nieswoje sprawy ale jak się czujesz potworku? :*
Z dnia na dzień coraz lepiej <3
UsuńW każdym razie powinnaś zacząć mnie już szukać XD
Zniszczenie ich przyjaźni oczywiście odpowiedzialna jestem ja, bo przecież uwielbiam rujnowaćżycie bohaterom xd
Kocham Ola <3
Cieszę się że coraz lepiej ♡
UsuńCzyli że zaczynam zbierać kasę na bilet do Łodzi XD
~care~
Hahahah, zbieraj, zbieraj, bo szczęścia w tym opowiadaniu nie zastaniesz XD
UsuńNo wiesz, jak możesz :(
UsuńMoże za dwa lata uzbieram XD
~care~
Haha, ale następne opowiadanie będzie o ich szczęśliwej miłości <3
UsuńTrzymam Cię za słowo ♥
Usuń~care~
Tym razem będziesz zadowolona <3
UsuńZawsze jestem po prostu uwielbiam kiedy są szczęśliwi razem ♡
Usuń~care~
Ale Lu będzie szczęśliwa na końcu tylko nie w taki sposób jaki ty byś chciała XD
UsuńZ Fede trochę gorzej XD
<3
Postaram się to przeżyć XD ale nic nie obiecuję :')
UsuńNarazie to ja czekam na ich spotkanie ^^ ♥
~care~
Trochę sobie poczekasz kochana <3
UsuńNa Fedemile/Ruchi to ja mogę czekać do końca świata i jeszcze dłużej ♡♥
UsuńAczkolwiek liczę że stanie się to ciut szybciej XD
~care~
Kochanie, ale ja nie mówiłam nic o Fedemile. Wspomniałam tylko o spotkaniu :] <
UsuńCzyli mam rozumieć że nie będzie w tym opowiadaniu już Fedemilki? :o :'(
Usuń~care~
Zobaczymy, zostało jeszcze 10 chapterów, wszystko może się zmienić :) <3
UsuńI właśnie na te zmiany liczę XD ale na dobre nie na złe, chociaż ciebie to chyba bardziej do tych złych ciagnie ^^ ♥
Usuń~care~
Nie prawda xd No może trochę <3
UsuńTylko troszeczkę ;) ♡♥
Usuń~care~
Oj obiecuje wprowadzić w epilogu jakiś szczęśliwy wątek <3
UsuńOoooo jak słodziaśnie :3 ♥
Usuń~care~
Ale nie zdradze, której pary <3
UsuńTo ja obstawiam:
Usuń50% Leonetta
20% Marcesca
15% Diecesca
5% Diemila
10% Fedemila
Tak typuje ♥
~care~
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz, zwłaszcza co do dwóch pierwszych par XD
UsuńCzyli zawód jasnowidza nie dla mnie XD
Usuń~care~
Na końcu będzie tylko jedna z tych, które wymieniłaś :*
UsuńCzyli 20% że będzie Fedemila♡♥♡, przynajmniej w teorii XD sama to obliczyłam jednak opłacało się wybrać mat-geo ^^
Usuń~care~
No nie koniecznie... :)
UsuńNo ale pomarzyć można ♡
Usuń~care~
Pomarzyć zawsze <3
UsuńKochana zawsze wszyscy cię pytają kiedy będzie rozdział a ja będe orginalna i spytam kiedy kolejny one shot? ^^ Bo już się nie mogę doczekaç aż zrealizujesz moje zamówienie z happy endem XD ♡♥♡
Usuń~care~
Hhahahahaah xd Za niedługo zobacxysz swoje zamóeienie, wtym tugodniu chce zrealizować plan co do drugiej części poprzedniego OS'a pod tylułem "list do wroga", kolejny nazywać będzie się "list od wroga" i będzie to list od Ludmily dla Federico <3 Twoje zamówienie zrealizuje jako następne <3
UsuńO rany ♡ dziękuję ♥ poprawilas mój fatalny dzień ♡♥♡ KOOOOOPOOOCHAM MOOOOOOOOCNO ! ♡♥♡♥♡♥♡♥
Usuń~care~
Ciesze się, że poprawiłam Ci humor <3
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo ♡♥♡
Usuń~care~
Twojego OS'a mam już w połowie zrobionego <3
UsuńCóż za piękny początek dnia ♡♥♡
UsuńA jak tam ucho kochana?
~care~
Z uchem w porządku <3
UsuńTo dobrze ♥
Usuń~care~
Mogę Ci jeszcze powiedzieć, że na końcu będzie ślub <3
UsuńO rany ♥ Ale ślub będzie Ruggchi? Prawda? :o
Usuń~care~
Nie, ślub będzie na końcu opowiadania. w epilogu <3
UsuńAaaaaaaaa XD raczej nie będzie on Fedemili prawda? :( ♥
Usuń~care~
Wszystko się może wydarzyć <3
UsuńI właśnie za to wszysko w sensie Fedemilka będe trzymać kciuki ♡♥♡
Usuń~care~
Ps. Kiedy rozdzialik? :*
Jutro xd
Usuń♥
Usuń~care~
Miejsce
OdpowiedzUsuńKoniec przyjaźni leona i fede. Czuje ze vilu pojechała do lu
UsuńNie Violetta, nie pojechała do Lu :*
UsuńWroce <3
OdpowiedzUsuńO.o dlaczego bylas w szpitalu?,
UsuńJak operacja? Ale jestem spoznoona o.O*
Bedzie krotko przepraszam
Boski.
Cudny
Fantastyczny
Fenomenalny
Sliczny
Fajny
Super..
Swietny
Piekny
Idealny
Wspanialy
Znakomity
Méga
Odlot
Wow
Léon stracikrs Federa**
NIE*
A gdzje Viola?
Hahaha <3
Kc <3
Operacja na ucho :)
UsuńJa również KC <3
Tak długo nie było rozdzialu i w końcu jest! ♥
OdpowiedzUsuńWrócę!
Wrócę za chwilę ^^
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, mam nadzieję, że się dobrze czujesz, co? :,(
OdpowiedzUsuńBiedna, szpital to największe zło ;,//
A co do rozdziału..
Jest świetny!
Najlepsze było jak Diego spalił patelnię i ulubioną ścierkę Lu :D
Lu i Diego do Włoch? uu, a to rodzinne miasto Fede ;,)
Fran nauczycielka hu hu hu ( dobrze skumałam nie? )
Biedny Fede ;( Jak Leon mógł go tak potraktować,
toć to jego przyjaciel
Cudowny rozdział kochana
czekam na next <3
~RiRi
Ojejku jakie cudo :**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że już się lepiej czujesz bo tej operacji .
Trzymaj się i zdrowiej :)
~ Julita xD
EKHEM, EKHEM...
OdpowiedzUsuńOto jestem.
Jejku kochana, mam nadzieję, że wszytko dobrze po operacji. Jak się teraz czujesz?
Strasznie się cieszę, że wróciłaś. Podczas Twojej nieobecności przeczytałam całość parę razy i znowu od początku rozdupczałam swoje serduszko. Nie umiałam wytrzymać z ciekawości i codziennie siedziałam na Twoim blogu. W końcu gwałcenie odświeżacza strony się opłaciło, tyle wygrać :') Dostawałam już obsesji normalnie no. To jest oznaka dobrego bloga, książki wręcz. Miesiąc bez Ciebie oznaczałby wizytę w psychiatryku.
Federico.
Naćpałaś go ekstraktem z mózgu Fran. Normalnie jakbym siebie widziała :).
Fede chce wrócić do Lu!!! O Jezusie! Wyobrażasz sobie moje biedne serducho kiedy to czytałam? Umarłam na miejscu.
DZIĘKUJĘ, że wróciłaś.
CIESZĘ SIĘ, że znowu z ze mną... Wróć, - z nami - będziesz... XD
CZEKAM, na następny rozdział.
Rozdział przeczytałam? Przeczytałam.
Komentarz jest? Jest.
Mogę umrzeć w spokoju :')
OK, lecę znowu zakuwać i rozpływać się na kochanienkim słoneczku :)))
Kocham <333