~Diego~
Mamy wieczorny trening, aby na pewno nie zapomnieć, że życie to nie bajka i mamy harować jak woły by w wielkim stylu zacząć sezon. Jak zwykle mamy rozgrzewkę indywidualną, ale i tak ćwiczymy w grupkach. Kiedyś od razu zabrałbym się do roboty z Verdasem i Pasquarellim, a teraz nawet nie ma szans żeby się zgodzili przebywać tak blisko mnie. Trenuję z Marco i Maxim. Ostatnio to taki standard. Szkoda, że nie może być jak kiedyś. Od pewnego czasu to właśnie Ponte i Travelli spełniają funkcję moich życiowych doradców. Niby podczas ostatniej rozmowy nieźle mi namącili to i tak są jedynymi, z którymi mogę pogadać jak ziomek z ziomkiem. - Jak tam sytuacja z Federico? - Maxi pyta szeptem żeby nie było afery. Jestem mu za to wdzięczny. Chyba związek z Natalią ma na niego dobry wpływ. Jest jakiś bardziej rozważny i trzeźwo myśli. - Debilnie. Wczoraj próbowałem pogodzić się z Verdasem - myślałem, że z nim pójdzie łatwiej, a potem jakoś zaczniemy gadać z Fede. Zrobiło się tylko jeszcze większe błoto. Szkoda gadać - nie mam nastroju na opowiadanie szczegółów i na szczęście moi kumple nie wypytują mnie o nie.
- Pogadaj z nim osobiście. Musicie to wszystko wyjaśnić. Nie tylko dla waszej przyjaźni, ale też dla dobra drużyny - mówi Ponte rzucając piłkę w moją stronę. - Ale on mnie zabiję. Przecież wiecie, co było ostatnio. Nie chcę tego powtarzać w bardziej drastycznej wersji - rzucam, spoglądając ukradkiem na Pasquarelliego.
- No to umów się z nim i Ferro na "pogawędkę". W jej obecności nic ci nie zrobi. Ona ma na niego kojący wpływ - Maxi ma chyba rozwiązanie na wszystko.
- Ja tam sądzę, że powinieneś pokazać Pasquarelliemu kto tu rządzi. Przecież nie musisz się go słuchać. Postaw mu się i walcz o Ludmilę. Skoro ją kochasz to nie powinieneś mieć wątpliwości i serio postarać się ją zdobyć - i jak zwykle Travelli ma inny pomysł na moje życie. Czy oni chociaż raz nie mogą się ze sobą zgadzać?
- Nie wiem Marco. Mimo wszystko mam wątpliwości, co do tej miłości do Lu. Ona chyba będzie szczęśliwsza z Fede. On da jej to, czego ja bym nie mógł. Ale wiesz co Maxi? - odwracam się do Maxiego. - Zrobię tak jak mówisz. Pogadam z nim, wyjaśnię sprawę przy Ludmile. Wtedy ona też będzie wiedziała na czym stoi, a Fede nie zabije mnie na miejscu. Nagle słyszymy krzyk trenera. Chyba nie jest najszczęśliwszy.
- Koniec gadania! Do roboty! Jak wy chcecie wygrać ten sezon?! Z takim przygotowaniem to cud jak skończycie na ostatnim miejscu!!! - trener bierze głęboki wdech i już spokojniej mówi. - Dobra, teraz rzuty w parach. Travelli i Verdas, Pasquarelli i Hernandez... - dalej już nie słucham. Nie ma co! Fede też nie jest zadowolony z tej decyzji. Kłóci się z trenerem, ale to twardy gość. Wszyscy wiemy, że nie złamie się gadką byle jakiego kapitana drużyny. Po długich, głośnych i mało efektownych krzykach Pasquarelliego zaczynamy ćwiczyć. Coś czuję, że nie wyjdę z tego treningu żywy, ale nie no, jest szansa na zaczęcie jakiejkolwiek rozmowy.
- Federico, bo ja chcę cię przeprosić. Zachowałem się jak najgorszy chuj, ale tak mega mega tego żałuję... - już myślę, że Fede wysłucha mnie do końca i może nawet stwierdzi "zakopanie toporu wojennego". Niestety nadzieja matką głupich.
- Co ty sobie myślisz, co? Kurwa, jesteś tylko i wyłącznie zwykłym patafianem, który nie zna męskiego kodeksu. Doskonale wiesz jak bardzo mi na niej zależy, ale nie Wielki Pan Hernandez musi mieć wszystko lepsze ode mnie. Cholera jasna! Wiesz jaka jest moja sytuacja i gdy wreszcie mogę otwarcie kochać Lu to ty chcesz mi ją zabrać. Myślisz, że ci to wybaczę? Znasz mnie. Przebaczam dużo, biorę wszystko na luzie, ale jeżeli chodzi o moją księżniczkę to nie masz teraz szans na przyjaźń ani chociażby kolegowanie się ze mną - Pasquarelli drze się tak, że chyba słyszą go w Chinach. Nie wiem co mam zrobić. Ostatecznie puszczają mi nerwy.
- Kurwa, a ty nie umiesz wybaczyć kumplowi? Zrobiłem źle, wkopałem się w takie gówno, ale żałuję.
~Francesca~
Po cudownie męczącym treningu postanowiłyśmy z Cami i Larą iść na małe zakupy. Tak, maluteńkie zakupy. Jak większość dziewczyn, a zwłaszcza cheerleaderek uwielbiamy kupować, więc pewnie na niewinnych kilku ciuszkach się nie skończy. Ja jak zwykle poluję na moje ulubione sukienki w grochy. Mam nadzieję, że znajdę coś fajnego. Chodzimy już jakiś czas. Wchodzimy do mojego ulubionego sklepu. Tam zawsze jest to czego szukam. Już mam wchodzić do przymierzalni z cudną granatową princeską w białe kropeczki, kiedy odzywa się Lara:
- Fran, nie chciałabyś kupić czegoś zupełnie nowego? W innym stylu?
- Tak, nie masz ochoty na jakiś ciuszek, którego twoja szafa nie widziała? – pyta Camila. Przez chwilę się waham, jednak już po chwili jestem pewna, czego chcę. Odkładam wcześniejszy wybór, chwilę chodzę między ubraniami. Biorę z wieszaka króciutką, różową sukienkę. Zwykle nie chodzę w takich rzeczach, ale co mi tam.
- Może ta? – pytam dziewczyn przykładając ciuch do siebie.
- Nie, ta kiecka pasuje bardziej do Ferro niż do ciebie. Ona gustuje w takim różu, do tego ta długość nie jest dla ciebie odpowiednia. Myślę, że powinnaś poszukać czegoś innego – mówi Baroni ze skrzywioną miną. Za to Cami szeroko się uśmiecha.
- Nie no, ja sądzę, że jest fajnie. Nawet bardzo. Spodobałoby się Diego. Hernandez uwielbia takie fatałaszki – Torres nachyla się nade mną i szeptem dodaje. – Szczególnie na tobie. - Nie obchodzi mnie w ogóle jego zdanie. Może je zatrzymać dla siebie – dziewczyny spoglądają na mnie jak na wariatkę i przewracają oczami, jednak nic nie mówią. Wiem, że mają ochotę wykrzyczeć mi prosto w twarz „Przecież widać na kilometr, że na niego lecisz. Nie ukryjesz tego”.
- Dobra, jak chcesz. No to może wybierzemy się teraz na małą kawę i jakieś ciacho. W końcu nawet cheerleaderki czasem mogą zjeść coś słodkiego – proponuje Lara. My ochoczo kiwamy głowami i zaraz siedzimy w pobliskiej kawiarence. Plotkujemy na różne babskie tematy. Nagle, ni z tego ni z owego dziewczyny proponują mi modową transformacje.
- Nie masz ochoty zostawić tych groszków i spróbować czegoś bardziej wyraźnego? My chętnie ci w tym pomożemy. Nie martw się. Jesteśmy po prostu najlepsze w tych sprawach.
- Nie do końca podoba mi się ten pomysł – szepczę.
Dziewczyny zaczynają mnie przekonywać. Wymieniają wszystkie korzyści. Ich pomysł wydaje się nie mieć wad. Dalej nie jestem do końca zdecydowana, no ale cóż. Czego nie robi się dla przyjaciółek. Może nawet wyjdzie mi to na zdrowie i przyciągnie uwagę Diego?
- Zgadzam się.
~Ludmila~
Pod nieobecność chłopaków razem z Violettą, postanowiłyśmy urządzić sobie babski wieczór z winem, komedią romantyczną i plotami na wszystkie możliwe tematy. Obydwie zgodnie stwierdziłyśmy, że poświęcamy sobie za mało czasu. Nasi chłopcy zajmują nam sobą każdą chwile, nie twierdze, że towarzystwo Federa jest dla mnie uciążliwe, ale nie mogę przecież porozmawiać z nim o nim, to byłoby totalnie bezsensu.
-To jaki film oglądamy?
Z zamyślenia wyrywa mnie głos Castillo, która z płytami w ręku czeka na moją odpowiedź
-Wszystko mi jedno ważne, żeby było zabawnie
-Może "Joe Black"?
-Może być, ale wydaje mi się, że to dramat, albo Thriller, a nie komedia romantyczna
-Masz jakiś problem Ferro? Ty włącz film, a ja ide po wino.
Violetta znika za drzwiami kuchni, a ja wstaje z sofy i powolnym krokiem udaje się do odtwarzacza DVD, będę szczera w życiu nie miałam jeszcze okazji obsługiwać takiego cholerstwa. Myślałam nawet, że już tego nie produkują, ale jak widać myliłam się. Wyjmuje płyte z białej koperty i obkręcam kilka razy na swoim palcu. To chyba jedyna czynność, jaką potrafie wykonać z kawałkiem tego plastiku, ponieważ za nic nie wiem jak włożyć to do sprzętu, aby na ekranie pokazał się film.
-Jeszcze tego nie włączyłaś?
-Nie umiem, to skomplikowane
-O boże, czasem przypominasz mi Leona
-Mam się na ciebie obrazić?
-Powinnaś
Razem z Violettą wybuchamy głośnym, niekontrolowanym śmiechem.
-Tylko ty potrafisz jeździć po swoim chłopaku, jak kosiarka po trawniku.
-Oj ty i Fede za niedługo też tacy będziecie, o ile w ogóle ze sobą będziecie.
No tak, Violetta jeszcze nie wie, że jesteśmy razem. Powinnam jej powiedzieć, bo Leon napewno już o tym wie, w końcu Federico to chodząca papla, która myśli, że jeżeli powie kilka słów za dużo to nic nikomu się nie stanie, ale jeżeli naprzykład Leon powie za dużo to jest największym plotkarzem.
-Ja i Fede jesteśmy razem
Dziewczyna rzuca mi się na szyje i piszczy do ucha, chyba ucieszyła się bardziej niż ja, ale co się dziwić w końcu ja też byłam w niebie kiedy dowiedziałam się o jej związku z Verdasem.
-No już wystarczy, Federico nie jest Zackiem Efronem, żebyś aż tak to przeżywała.
-To było bardzo nie miłe dla Federa
-Nie musi wiedzieć, a teraz włącz ten idiotyczny film, bo chce już usiąść z dupą na sofie i się upić.
-Alkocholiczka
"Wytykam" język do Violetty i biegiem rzucam się na siedzisko, aby zająć jak najwygodniejszą pozycję. Przez chwile zerkam na Violette, która w ten sam sposób co ja męczy się z DVD, czyżby okazało się, że panna "Umiem to zrobić, bo jest takie proste" myliła się co do swojego przekonania?
-To się chyba popsuło
Jej stwierdzenie zwala mnie z nóg, ona nawet tego nie dotknęła, gdyby był tu Feduś to od razu zająłby się tym problemem i mogłybyśmy w spokoju obejrzeć film ale nie on musiał iść na jakiś bezsensowny trening, z którego wróci wkurwiony i spocony jak świnia. Dlaczego nie ma go wtedy, kiedy jest potrzebny? Zawsze pałęta się pod nogami, a teraz zostawił mnie samą... chce mi się płakać.
-Poczekaj Lu, zadzwonie po Leona, on przybiegnie i nam pomoże
-On jest na treningu, nie przyjdzie tutaj
-A chcesz się założyć?
Szatynka wyjmuje z kieszeni swojego białego iphona i przykłada go do ucha.
" Ratuj pali się... przyjdź... aaaaa
... Nie, słysze cię..."
Tylko tyle udało mi się zrozumieć z tej ich "rozmowy", jeżeli on tu przyjdzie to jest skończonym idiotom, a jeszcze gorzej będzie jeżeli powie o tym Federowi i przyjdą tu razem. Wtedy najprawdopodobniej zgine
z jego rąk.
-Za chwile powinien być z nami
-Ale wiesz, że on nas zabije prawda?
-Spokojnie, Federico jak tylko usłyszał słowo "pali" to zaczął panikować i krzyczeć.
-Jak to Federico? Przecież dzwoniłaś do Leona?
-Ale nie odebrał, więc zadzwoniłam do Federa, chyba się nie obrazi co nie?
-Nie no co ty, tylko urządzi nam taksańską masakre piłą łańcuchową, ale napewno nie będzie zły.
W moim głosie słychać sarkazm, no bo przecież to chyba normalne, że wkurwi się jak nienormalny. W każdym razie czas się schować.
-Vilu, ja idę do... łazienki, poprawić make-up, bo Fede nie może zobaczyć mnie w takim
Pzynajmniej do trumny nie będą musieli mnie malować. Jeszcze w życiu tak bardzo się nie bałam, zwarzając na to, że Diego po "konfrontacji" z moim chłopakiem skończył z pizdą pod okiem, to ja skończe bez zębów czy z rozwalonym nosem? Nie no, mój cudowny, spokojny i wyrozumiały Feduś napewno mnie zrozumie, jeżeli powiem, że się stęskniłam i chciałam go zobaczyć... no i kogo ja próbuje oszukać? On mnie zabije.
Do moich uszu dobiega głośny huk wyważanych drzwi. Świetnie, a ja nie zdąrzyłam się schować.
-No i gdzie ogień? - pyta zdenerwowany całym zdarzeniem Leon - przerwaliśmy trening, aby wam pomóc
-Nie mieszajcie mnie w to, nie mam z tym nic wspólnego - bronie się - Niech Violetta się tłumaczy, ja nie chce zginąć.
-Lu, nie mogłaś zadzwonić i powiedzieć, że nic się nie dzieję? Naprawdę się o Ciebie bałem kochanie.
-Przepraszam Fede
Spuszczam głowę w dół, jest mi strasznie głupio.
-My wracamy na trening, a wy przemyślcie czy to było normalne zachowanie. Za godzinę będziemy- dodaje Leon, po czym razem z Fede wychodzą z domku.
No to zajebiście, teraz Federico jest na mnie zły, ale okaże to dopiero jak będziemy sami. Przeczuwam, że mój tyłek tego nie wytrzyma.
-Może darujmy sobie ten film, co Lu?
-Tak, to będzie świetny pomysł, otwieraj wino muszę się napić.
-Dobra, siadaj i pijemy.
Obydwie siadamy na sofie i wypijamy wino, kieliszek po kieliszku rozmawiając przy tym w najlepsze.
Jestem już lekko "wcięta", a co za tym idzie strasznie napalona, jak tylko Fede wróci to wynagrodze mu dzisiejszą sytuacje ostrym numerkiem, o ile wcześniej nie zasnę.
-Nigdy nie podejrzewałabym, Leona o taki romantyzm. Ten wiersz był niesamowity. Czasem wydaje mi się, że on tylko udaje takiego kretyna
No tak sprawa z wierszem, który napisał Fede, powinnam powiedzieć jej o kłamstwie Verdasa, ale nie mogę. Ona jest z nim taka szczęśliwa.
-Chłopcy powinni zaraz być, a my jesteśmy schlane Vilu, nie będą zadowoleni.
-Nie wiem, jak ty Lu, ale ja mam zamiar wziąść Leona i dać mu to na co tak długo czeka.
-Vilu czyżbyś miała erotyczne plany co do Leona?
-Oj, Lu ty i Fede będziecie robić dokładnie to samo. A teraz spadam się ogarnąć, szalonej nocy życze
-Wzajemnie, zgaś światło po drodzę
Violetta dość chwiejnym krokiem dociera do schodów i wciska wyłącznik, po chwili w całym domu panuje przyjemna ciemność. Muszę iść do pokoju i w nim czekać na mojego chłopaka, taka niespodzianka napewno przypadnie mu do gustu.
Próbuje wstać, ale moje nogi nie wytrzymują ciężaru mojego ciała i zwyczajnie ląduje na podłodzę.
Cholera jasna, jak widać jestem zmuszona do czekania na zbawiciela.
Zamykam oczy i myślami wracam do porannych igraszek z Pasquarellim. Temperatura mojego ciała od razu wzrasta. Kiedy tylko pomyśle o jego nagim, spoconym ciele, które za chwile będzie w moim posiadaniu... mam ochotę krzyczeć.
W pewnej chwili docierają do mnie odgłosy kroków, które zmierzają w moją stronę. A więc pan Pasquarelli wrócił, dziwi mnie fakt, że nie krzyczy, ale to zapewne moja kara, którą za chwile przyjmę z wielką przyjemnością. Jego silne dłonie podnoszą mnie i sadzają na sofie.
-Fede przepraszam za dzisiaj. Nie chciałam, żeby tak wyszło. W każdym razie wynagrodzę Ci to.
Nie odpowiada mi po prostu zbliża się do mnie i brutalnie całuje. Coś jednak mi nie pasuje, jego usta nie są tak delikatne i miękkie, jak zawsze. A język błądzi w mojej buzi bez jakiegokolwiek celu. Musi być naprawdę na mnie zły, że robi to tak bezuczuciowo. Czuje na piesiach jego dotyk, co z lekka mnie zastanawia, on nigdy tak nie zaczyna. Woli najpierw się poprzytulać, a potem zająć moim tyłkiem, biust zawsze zostawia sobie na koniec. Może tym razem postanowił zrobić to inaczej?
Jedo usta zjeżdżają po mojej szyji i zostawiają mokry ślad, cholera jasna o co tu chodzi? Przecież on uwielbia robić mi malinki na szyji, czemu więc nie zrobił tego teraz? Chce go dotknąć, niestety jego szorstkie dłonie nie pozwalają mi na to. Co jest kurwa?
Nagle w salonie zapala się światło, a ja zamykam nieprzyzwyczajone do niego oczy.
-Co tu się kurwa dzieje?
Dociera do mnie głos Fede, ale on był przecież obok. Jedyne co pamiętam przed zaśnięciem to widok Leona, odciągającego Federa od osoby, którą obdarzał silnymi ciosami na podłodzę, a mianowicie Diega.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoł <3
Jestem, a więc tak wygląda Chapter 19, wydaje mi się ,że jest dość
ciekawie, ale ocene zostawie w waszych rękach kochani.
A teraz coś ważniejszego, a więc myśle o nowym opowiadaniu.
Również o Fedemile, tylko nie wiem czy z opublikowaniem jej mam czekać do końca tej historii czy zacząć już teraz?
O co chodzi?
A więc nowa historia dotyczyłaby tego:
Ludmila jest szanowaną panią prawnik, pewnego dnia przychodzi do niej
pewien mężczyzna i prosi o pomoc, przy znalezieniu dowodów, na niewinność jego przyjaciela, który zostł skazany na dożywocie za masową egzekucje ponad piędziesięciu kobiet.
Napiszcie w komach co o tym myślicie <3
Pozdrawiam Ola<3